Głównym motorem moich działań są przede wszystkim ludzie z wielkim sercem, którzy stoją za każdą udaną zbiórką
Jestem tylko pionkiem, który łączy tych, którzy chcą pomagać, z tymi, którzy tej pomocy potrzebują. Nie przypisuję sobie żadnych sukcesów.
.Moja aktywność zaczęła się 11 lat temu. Najpierw żartobliwie mówiłem, że robię to za swoje grzechy młodości, ale z czasem pomaganie weszło mi w krwiobieg i jest codziennością. Pierwsza akcja, „Kolorujemy”, w którą się zaangażowałem, została zainicjowana przez mojego kolegę z Poznania. Remontowaliśmy dom dziecka. Poznałem wtedy dużo ludzi, na moim profilu w mediach społecznościowych powstała liczna grupa. Z czasem zacząłem angażować się w akcje dla społeczności lokalnej. Przez większość czasu działałem sam, później połączyłem siły z kolegą z Sanoka, który prowadził fundację angażującą dzieci w działania sportowe, by chronić je przed uzależnieniami. Znaliśmy się od lat, postanowiłem robić to, co robiłem wcześniej, ale pod szyldem fundacji.
Głównym motorem moich działań są przede wszystkim ludzie z wielkim sercem, którzy stoją za każdą udaną zbiórką. Jestem tylko pionkiem na mapie, który to wszystko łączy – tych, którzy chcą pomagać, z tymi, którzy tej pomocy potrzebują. Nie przypisuję sobie żadnych sukcesów, zawsze dziękuję tym, którzy chcą pomagać.
Udało mi się połączyć ludzi ponad subkulturami, polityką czy religią. Jednoczy nas cel, jakim jest niesienie pomocy potrzebującym. Kiedy patrzę na wszystko, co dotąd udało się nam wspólnie zdziałać, jestem przekonany, że tutaj, czyli w Rzeszowie i okolicach, ofiarnych ludzi jest naprawdę bardzo dużo. Staram się sam organizować jak najwięcej i raczej rzadko poszukuję wolontariuszy, ale kiedy inni szukają kogoś do swoich działań pomocowych, ogłaszam to u siebie i zawsze ktoś się znajduje.
Na co dzień pracuję na budowie i trudno jest mi znaleźć na wszystko czas, ale jakoś łączę obowiązki prywatne z charytatywnymi. Po latach mam doświadczenie, wiem, co trzeba zrobić w danej sprawie, jaką ścieżką iść, żeby być skutecznym i osiągnąć cel. W grudniu jest więcej działań pomocowych, bo dużo jest ludzi w potrzebie, są też domy dziecka czy domy samotnej matki, gdzie wsparcie na pewno się przyda.
.Wspieram też akcje pomocowe prowadzone przez innych. Moja społeczność odpowiada na apele, które firmuję swoim nazwiskiem. Obsługa tak dużego profilu to także praca. Wiele osób pisze do mnie bezpośrednio z różnymi prośbami i sprawami. Zrobiło się tego tak dużo, że musiałem ograniczyć swoje działania do miejsca, w którym mieszkam, czyli do Podkarpacia. Bywa też, że nie odpisuję na wiadomości w sprawach, w których nie jestem w stanie pomóc.