Łódź - miasto z Sercem. Miasto zbudowane dzięki mozaice kultur i religii
Łódź — wbrew potocznym opiniom — to wielobarwne miasto. Miasto, któremu barw i smaku dodaje mieszanka wielu kultur i wyznań. Od dawna jest bowiem ziemią obiecaną dla ludzi pochodzących ze Wschodu i Zachodu, dla ludzi, którzy — każdy na swój sposób — wyznają wiarę w jednego Boga. Odkąd wybrali to miasto na miejsce swojego życia i interesów — Niemcy, Rosjanie, Żydzi i Polacy żyją tu nie tylko obok siebie, ale również ze sobą. To tu — od dawna — sąsiadują ze sobą kościoły katolickie, prawosławne, protestanckie, a do czasu niemieckiej okupacji w latach 1939-45 — także żydowskie synagogi – pisze Tomasz KOPYTOWSKI
.Ta wielokulturowość i wielowyznaniowość była i jest dla mieszkańców Łodzi chlebem powszednim. W rodzinach, których łódzkie korzenie sięgają paru pokoleń wstecz, przekazywane są opowieści o realiach tego współistnienia. Choćby o tym, jak w szabat katolicy palili w piecu swoim sąsiadom wyznania mojżeszowego, a żydzi otwierali swój sklep w niedzielę, gdy sąsiadowi zabrakło soli, cukru lub cynamonu.
Współpraca istniała także na poziomie wspólnot wyznaniowych. Właśnie w Łodzi wspierały się one nawzajem choćby przy wznoszeniu świątyń. Inicjatywę budowy łódzkiej cerkwi prawosławnej podjęli żydowscy i niemieccy fabrykanci, m.in. Karol Scheibler, Juliusz Heinzel, Ludwik Meyer czy Izrael Poznański. Także w katolickiej katedrze można znaleźć elementy wystroju, ufundowane przez darczyńców innych niż katolickie wyznań (najbardziej spektakularnym przykładem są witraże — te z wizerunkami proroków Starego Testamentu ufundowała gmina żydowska, a te z portretami autorów Ewangelii — luteranie).
Seweryn Sterling, wybitny łódzki lekarz, popularyzator higieny społecznej, oświaty sanitarnej oraz żydowski działacz społeczny, w żydowskim szpitalu im. Izraela i Leony Poznańskich (obecnie szpital im. Sterlinga) zorganizował pierwszy w Królestwie Polskim oddział dla chorych na gruźlicę i został jego ordynatorem. Z inicjatywy bogatych rodzin fabrykanckich powstawały w Łodzi szkoły, szpitale i przytułki, które służyły mieszkańcom bez względu na ich pochodzenie i wyznanie. Współpraca między różnymi wyznaniami szczególnie mocna była w czasach trudnych, gdy przez Polskę przetaczała się pożoga wojenna, bądź podczas światowych kryzysów gospodarczych.
W tę łódzką rzeczywistość bolesnym klinem wbiła się II wojna światowa, której efektem było opuszczenie miasta przez zdecydowaną większość żydów, luteranów i prawosławnych. Okres socjalizmu pozbawił Łódź rodów fabrykanckich i konkurujących ze sobą fabryk. Przedwojenny etos udało się jednak przechować. Dzięki temu także dzisiaj żydzi, prawosławni, protestanci i katolicy wspólnie świętują swoje uroczystości i spotykają się również w bardziej nieformalnych okolicznościach.
Od kilku lat łodzianie różnych wyznań mają jeszcze jeden wspólny motyw — jest nim inicjatywa, która znalazła swoje miejsce w centrum miasta, na placu Katedralnym. Właśnie tutaj można codziennie usłyszeć bijące „Serce Łodzi”.
„Serce Łodzi” to imię dzwonu umieszczonego w wieży łódzkiej archikatedry. Został tak ochrzczony w niedzielę 18 września 2011 roku, we wspomnienie św. Stanisława Kostki, patrona bazyliki. Zajął miejsce swojego wielkiego (dosłownie) poprzednika, dzwonu o imieniu „Zygmunt”, który był dumą miasta przed stu laty.
.Na początku XX wieku, podczas budowy dzisiejszej katedry (a wówczas jeszcze kościoła parafialnego), mieszkańcy Łodzi postanowili zwieńczyć dzieło ufundowaniem dzwonu. Dodatkową motywacją była chęć upamiętnienia koronacji wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej. Publiczna zbiórka objęła nie tylko gotówkę, ale także wszelkiego rodzaju metale, które zostały użyte do odlewu.
„Zygmunt” został odlany 14 maja 1911 roku w łódzkich zakładach Józefa Johna, ewangelickiego fabrykanta, mieszczących się przy ul. Piotrkowskiej 217. Było to dla tego przedsiębiorcy nie lada wyzwanie, bo wkraczał na nieznany sobie dotąd teren.
25 czerwca 1911 roku dzwon został uroczyście ochrzczony. O tym, jak wielkim wydarzeniem była dla miasta ta uroczystość, może świadczyć fakt, że w procesji z dzwonem i mszy świętej chrzcielnej uczestniczyło 60 tysięcy łodzian. Chyba tylko raz w historii Łodzi zdarzyło się, aby w jednym miejscu zebrało się więcej mieszkańców — w 2005 roku, po śmierci św. Jana Pawła II, gdy w potężnym Białym Marszu ulicą Piotrowską według niektórych szacunków przeszło ok. 100 tysięcy ludzi.
„Zygmunt” zawisł na specjalnie wybudowanej dzwonnicy, która stanęła z prawej strony kościoła. Na wieżę świątyni trafił dopiero w 1927 roku, po zakończeniu jej budowy.
.Od pierwszych chwil swojego życia „Zygmunt” stał się dumą i symbolem łodzian. Był naprawdę potężny — ważył 4,5 tony. Dowód swojego przywiązania do dzwonu mieszkańcy miasta musieli dać już podczas I wojny światowej. Okupujący Łódź Niemcy chcieli go skonfiskować i przetopić na armaty. Łodzianie stanęli jednak w jego obronie — pilnowali go przez całą dobę i wynegocjowali z Niemcami, że ci zostawią go w spokoju, pod warunkiem że dostaną tyle ołowiu i mosiądzu, ile waży. Po raz drugi w krótkim czasie mieszkańcy zorganizowali zbiórkę — tym razem ratując „Zygmunta”. Udało się — Niemcy dostali prawie 5 ton, o 400 kilogramów więcej, niż było trzeba. A długofalowym „owocem” tej ofiarności był brak w wielu mieszkaniach solidnych klamek — na ratunek łódzkiego dzwonu rzucili się bowiem nie tylko najbogatsi łodzianie. Dzwon został zatem na miejscu, a po odzyskaniu niepodległości oznajmiał najważniejsze wydarzenia dla miasta i Polski.
Jednak po dwóch dekadach wybuchła II wojna światowa. Niemcy zaatakowali Polskę od zachodu, a Związek Sowiecki (kilkanaście dni później) — od wschodu. Na podstawie paktu Ribbentrop-Mołotow, najeźdźcy podzielili się krajem — Łódź przypadła Niemcom, została włączona do III Rzeszy, a 11 kwietnia 1940 roku na rozkaz Adolfa Hitlera, zmieniła nazwę na Litzmannstadt.
Gdy rozpoczęła się okupacja, okazało się, że Niemcy konfiskują spiżowe dzwony. W obronie „Zygmunta” stanął ówczesny proboszcz katedry, ks. Jan Cesarz. Niestety, świątynię zamknięto, urządzono w niej magazyny wojskowe, a dzwon zniknął. Do dzisiaj nie wiadomo, jakie były jego losy — czy trafił do jakiegoś niemieckiego kościoła, czy został przetopiony na armatnie kule…
Aż do 2010 roku miejsce po „Zygmuncie” było puste. Jednak właśnie wtedy pojawiła się inicjatywa przywrócenia miastu jego serca. Podobnie jak 100 lat wcześniej zorganizowana została zbiórka pieniędzy, w łódzkich szkołach przewodnicy przypominali historię katedralnego dzwonu. Następca „Zygmunta” został zaprojektowany i odlany w słynnej ludwisarni Felczyńskich w Taciszowie. Dzwon waży 2,5 tony, ma 169 centymetrów wysokości, a u podstawy jest szeroki na 159 centymetrów. Dzwoni w tonacji cis.
.Po raz pierwszy „Serce Łodzi” zabrzmiało 18 września 2011 roku. Przebieg uroczystości nawiązywał do wydarzeń sprzed wieku. Uroczysty przemarsz wyruszył z terenu dawnej Fabryki Johna (przy ul. Piotrkowskiej 219/221). Tak jak przed stu laty, dzwon znajdował się na przystrojonej kwiatami platformie, ciągniętej przez 6 koni. Rytm marszu wyznaczała orkiestra dęta. W pochodzie uczestniczyły poczty sztandarowe parafii, miasta, województwa, łódzkich szkół i uczelni. Po powitaniu na placu Katedralnym odprawiona została msza święta pod przewodnictwem abpa Władysława Ziółka, metropolity łódzkiego, i odbył się chrzest dzwonu.
Uroczystość — jak na wielowyznaniową Łódź przystało — miała wymiar ekumeniczny. Chrzestnymi dzwonu zostali przedstawiciele Kościoła Katolickiego, Prawosławnego, Luterańskiego i judaizmu. Po liturgii i poświęceniu dzwonu odbył się festyn, którego elementem były sceny nawiązujące do historii „Zygmunta”.
Zwieńczeniem uroczystości, gdy zapadł już zmrok, było pierwsze uderzenie „Serca Łodzi”. O godz. 21.37 za sznury przytwierdzone do jarzma złapali włodarze miasta i województwa oraz duchowni i świeccy przedstawiciele czterech wyznań. Bijącemu po raz pierwszy katedralnemu dzwonowi towarzyszyły wszystkie dzwony w łódzkich kościołach.
Przez kolejnych 9 miesięcy „Serce Łodzi” stało przy wejściu do katedry. Imponujący dzwon stał się jednym z najchętniej fotografowanych obiektów w mieście. Każdy mógł zobaczyć, że jest wspólnym dziełem i pamiątką dla kolejnych pokoleń łodzian wszystkich wyznań i kultur. Żydzi, prawosławni, luteranie i katolicy odnajdywali na nim swoje znaki: gwiazdę Dawida, różę Lutra oraz krzyże — prawosławnych i katolików. Na dzwonie znajdują się też m.in. wizerunki św. Faustyny Kowalskiej i św. Jana Pawła II — patronów miasta.
Wiele emocji wzbudziło wśród łodzian umieszczenie dzwonu w katedralnej wieży. Akcja trwała kilka dni i zakończyła się 1 czerwca 2012 roku. Od tego momentu „Serce Łodzi” odzywa się codziennie o godz. 15.00 (w godzinie Miłosierdzia Bożego) oraz w chwilach ważnych dla państwa, miasta i wspólnot religijnych w Łodzi. Znajduje się na wysokości 48 metrów — dokładnie w tym samym miejscu, w którym wisiał „Zygmunt”.
.To jednak nie koniec historii „Serca Łodzi”. Przy okazji umieszczenia go na wieży ukonstytuowało się grono Strażników Serca Łodzi, które jest złożone z dzieci różnych wyznań. Ich zadaniem jest coroczna inspekcja dzwonu, a w przyszłości promocja i pielęgnowanie jego historii. Strażnicy muszą przede wszystkim zadbać o to, aby w 2072 roku dzwon został obrócony o 60 stopni. Grono strażników powiększa się co roku o nowych członków, którzy są wybierani przez duchownych katolickich, luterańskich, prawosławnych i przedstawicieli gminy żydowskiej.
Kolejną pamiątką powrotu dzwonu jest też nagroda Serce Łodzi. Jest przyznawana osobom indywidualnym lub instytucjom w dowód uznania dla serca, jakie oddają miastu i jego mieszkańcom. Kapituła, w skład której wchodzą duchowni czterech wyznań, zwraca szczególną uwagę na takie postawy, które przyczyniają się do pielęgnowania tożsamości Łodzi w wymiarze wielowyznaniowym i wielokulturowym. Laureatami nagrody byli: Fundusz Ochrony Macierzyństwa im. Stanisławy Leszczyńskiej (2012), Jerzy Kropiwnicki (2013), Jan Karski (2014), Caritas Archidiecezji Łódzkiej (2015), Gmina Wyznaniowa Żydowska w Łodzi (2016).
.Łódź to miasto z Sercem. Z Sercem, które bije dla każdego w jego własnym rytmie. Z Sercem, które kocha różnorodność, które cieszy się z wielobarwnej społeczności, które świętuje częściej niż inne dzwony zamieszkujące kościelne wieże. „Serce Łodzi” to duma łodzian, to dowód ich umiejętności budowania wspólnoty wokół ważnych spraw. „Serce Łodzi” to szczególny most łączący przeszłość i przyszłość. Most zbudowany na szczególnym fundamencie, w którym kamienie, choć pochodzące z różnych stron, w przedziwny sposób układają się w jednolitą, solidną całość.
Tomasz Kopytowski