Viktor SAVINOK: W sprawie Ukrainy Niemcy nie umieją oprzeć się wpływowi Rosji

W sprawie Ukrainy Niemcy nie umieją oprzeć się wpływowi Rosji

Photo of Viktor SAVINOK

Viktor SAVINOK

Analityk w Instytucie Zachodnim. Doktorant w dyscyplinie nauk o polityce i administracji. Prowadzi badania, pt. „Ciągłość i zmiany w polityce zagranicznej Niemiec wobec Rosji” jako gość naukowy w Ośrodku Studiów Wschodnioeuropejskich i Międzynarodowych (ZOiS).

W relacjach w trójkącie Niemcy-Ukraina-Rosja mamy do czynienia ze złożoną plątaniną sprzeczności. Berlin składa deklaracje działań opartych na wartościach demokratycznych, ale jednocześnie widać wpływ na decyzje polityczne środowisk zainteresowanych priorytetową współpracą z Rosją – pisze Viktor SAVINOK

.W ciągu 30 lat od nawiązania stosunków dyplomatycznych między Ukrainą a Niemcami obie strony zgromadziły spore doświadczenie w stosunkach dwustronnych. Od połowy lat 90. rozwijały się ramy prawne, więzi gospodarcze i wymiany dwustronne na różnych poziomach. Od połowy drugiej dekady XXI wieku Berlin utrzymuje status największego partnera handlowego Ukrainy w Unii Europejskiej. Przed pandemią COVID-19 miał miejsce stały wzrost wzajemnej wymiany towarowej. Ponadto Niemcy niezmiennie znajdują się też w pierwszej dziesiątce największych inwestorów w ukraińskiej gospodarce.

Jednocześnie „słabym punktem” współpracy obu stron był dialog polityczny. Rozwinął się w latach 90. na szczeblu prezydenta Leonida Kuczmy i kanclerza Helmuta Kohla, jednak po przegraniu wyborów przez CDU/CSU w 1998 r. zainteresowanie Berlina kwestiami związanymi z Ukrainą wyraźnie osłabło. Dialog polityczny został wznowiony dopiero w 2004 roku, kiedy kanclerz Schröder włączył się w negocjacje między rządem a opozycją jako jeden z mediatorów podczas pomarańczowej rewolucji. Gdy na Ukrainie w lutym 2005 r. doszedł do władzy proeuropejski prezydent Wiktor Juszczenko, a w Niemczech w listopadzie 2005 r. wybrano na kanclerza liderkę CDU/CSU Angelę Merkel, wydawało się, iż interakcja polityczna między dwoma krajami nabierze tempa. W umowie formalizującej rząd „wielkiej koalicji” pojawiły się zapisy o wspieraniu reform politycznych i gospodarczych na Ukrainie oraz pogłębieniu stosunków między Ukrainą a Unią Europejską. Dla strony ukraińskiej ważna była również deklaracja, że ​​„Ukraina musi odnaleźć swoje miejsce w Europie”.

Te oczekiwania nie zostały jednak spełnione. Z dwóch powodów. Po pierwsze, w pierwszej kadencji swoich rządów Merkel współpracowała z socjaldemokratami, znanymi z raczej przychylnego do Rosji stanowiska. Zdecydowana większość decyzji dotyczących „polityki wschodniej”, czyli tej dotyczącej Rosji i krajów postsowieckich, została oddana pod kontrolę socjaldemokratycznego ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera. To on w sierpniu 2008 roku zainicjował program „Partnerstwo dla Modernizacji” między Niemcami i Rosją na tle konfliktu rosyjsko-gruzińskiego.

Po drugie, sama Merkel, pochodząca ze wschodniej części Niemiec, najwyraźniej miała pewien sentyment do Rosji i jej statusu „wielkiego mocarstwa”. Można to tłumaczyć w szczególności w oparciu o jej decyzję o zablokowaniu decyzji NATO o otwarciu negocjacji MAP z Ukrainą i Gruzją podczas szczytu w Bukareszcie w 2008 roku. Z drugiej strony faktem jest, że Merkel nie rozpoczęcia ani negocjacji umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a UE w 2007 roku, ani polsko-szwedzkiej inicjatywy Partnerstwa Wschodniego. Jednak w pierwszym przypadku, m.in. ze względu na stanowisko rządu niemieckiego, który uznał za konieczne przeprowadzenie dodatkowych konsultacji między Rosją a UE w sprawie umowy, jej wejście w życie zostało przesunięte na 1 stycznia 2016 r. W drugim przypadku Merkel i Steinmeier wielokrotnie zapewniali Moskwę, że Partnerstwo Wschodnie nie jest skierowane przeciwko Rosji, i próbowali zaangażować w nie stronę rosyjską. Poza tym na stanowisko ówczesnego rządu niemieckiego istotny wpływ miały środowiska gospodarcze opowiadające się za pogłębianiem współpracy z Rosją. Z tego powodu Merkel, która będąc w opozycji, sprzeciwiła się budowie gazociągu Nord Stream, po objęciu urzędu kanclerza zmieniła zdanie w sprawie tego rurociągu.

Ostatecznie dialog polityczny został wznowiony dopiero po kolejnej sytuacji kryzysowej, która powstała w związku z rewolucją godności i późniejszą eskalacją rosyjskiej agresji na Ukrainę. W lutym 2014 roku Niemcy, reprezentowane przez ministra spraw zagranicznych Steinmeiera, przyłączyły się do rozmów Wiktora Janukowycza z przedstawicielami opozycji, które zakończyły się 21 lutego podpisaniem memorandum między nim a partiami opozycyjnymi. Później, podczas aneksji Krymu i eskalacji konfliktu we wschodniej Ukrainie, Niemcy odegrały kluczową rolę w nałożeniu najpierw sankcji politycznych, a następnie gospodarczych na Rosję na szczeblu UE. Ponadto w czerwcu 2014 roku Niemcy stały się jednym z inicjatorów normandzkiego formatu negocjacyjnego w sprawie rozwiązania konfliktu w Donbasie. Tak więc od 2014 roku dialog polityczny został wzmocniony przez rosyjską agresję i dążenie Niemiec do zażegnania konfliktu, a także wejście w życie i wdrożenie umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a UE.

Dialog z Niemcami dotyczący rosyjskiej agresji jest dla Kijowa trudny. Strona niemiecka nie zawsze podzielała poglądy kolegów ukraińskich na przebieg procesu pokojowego na wschodzie Ukrainy. W szczególności było to widoczne w 2015 roku, kiedy pod naciskiem zachodnich partnerów w ukraińskim parlamencie próbowano przyjąć projekt ustawy o zmianie konstytucji w sprawie decentralizacji, zawierający treści o specjalnym statusie niektórych powiatów obwodów Donieckiego i Ługańskiego. Uchwalenie tych zmian w pierwszym czytaniu wywołało protesty, które skutkowały ofiarami śmiertelnymi przed gmachem Rady Najwyższej. Dopiero potem zachodni partnerzy złagodzili presję na Ukrainę w sprawie zmiany ustawy zasadniczej.

Jednocześnie w 2016 roku Niemcy i Francja próbowały przekonać Ukrainę do uchwalenia ustawy o wyborach na terytoriach niekontrolowanych, przyjmując tzw. „plan Morela”. Stało to w sprzeczności ze stanowiskiem strony ukraińskiej, że najpierw należy zagwarantować bezpieczeństwo na linii demarkacyjnej, a dopiero potem przeprowadzić wybory.

Ostatecznie sprawa specjalnej ustawy wyborczej dla niekontrolowanych terenów Donbasu jest nadal zamrożona, co nie oznacza jednak, że całkowicie znikła. Z drugiej strony oczywiste jest, że Ukraina potrzebuje obecności Niemiec i Francji w formacie normandzkim, bo w przypadku bezpośrednich rozmów z Rosją Kijów nie miałby wystarczających argumentów, by skutecznie oprzeć się naciskom Moskwy.

Z punktu widzenia strony ukraińskiej stanowisko Niemiec w sprawie aneksji Krymu wydaje się niezbyt spójne. Wystarczy wspomnieć w tym kontekście skandal związany z dostawami niemieckich turbin do elektrowni cieplnych rozbudowywanych przez Rosjan na okupowanym Krymie w 2017 roku. Innym przypadkiem była reakcja na przejęcie ukraińskich okrętów wojennych przez rosyjskie siły graniczne w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej pod koniec listopada 2018 roku. Ówczesna minister obrony Niemiec Annegret Kramp-Karrenbauer zapowiedziała pociągnięcie ​​Rosji do odpowiedzialności za te nielegalne działania. Jednak – pomimo nalegań Kijowa – nie nałożono wtedy na Federację Rosyjską nowych sankcji oprócz ograniczeń dla kilku generałów rosyjskiej FSB. Określony obraz niewystarczającej spójności dopełnia wreszcie nieobecność kanclerz Merkel na inauguracyjnym szczycie Platformy Krymskiej 23 sierpnia 2021 r. Na początku zeszłego lata nieoficjalnie mówiono, że kanclerz jednak weźmie w nim udział. Zdecydowała się jednak odwiedzić Kijów na dzień przed spotkaniem Platformy i dzień po wizycie roboczej w Rosji. Nic więc dziwnego, że ostatnie wypowiedzi byłego inspektora niemieckiej marynarki wojennej dotyczące przywrócenia Krymu Ukrainie wywołały w Kijowie negatywną reakcję.

Strona ukraińska jest niezadowolona ze stanowiska Niemiec w sprawie dostaw broni na Ukrainę. Rząd niemiecki uzasadnia swoją odmowę tradycyjną polityką niedopuszczania dostaw do regionów objętych kryzysem. W szczególności zdaniem byłych i obecnych urzędników rządowych dostawy niemieckiej broni na Ukrainę mogą wywołać nową rundę eskalacji konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy. Mimo to i w tym przypadku możemy dopatrzyć się niespójności, gdyż RFN dostarcza broń do Egiptu czy Arabii Saudyjskiej, zamieszanych w konflikty w Libii czy Jemenie.

Jednocześnie rząd federalny argumentuje, że takie dostawy mogłyby również zaszkodzić jego pozycji jako mediatora w procesie negocjacji w formacie normandzkim. Ponadto Berlin zwraca uwagę, że wspiera stronę ukraińską humanitarnie, w szczególności poprzez wysyłanie pomocy humanitarnej do Donbasu, przekazywanie sprzętu medycznego do szpitali wojskowych oraz przyjmowanie na leczenie ukraińskich żołnierzy. Jednocześnie Kijów dziwi się odmowie przekazania m.in. sprzętu zapewniającego bezpieczeństwo portów morskich przed działaniami nurków-dywersantów, o którego zakup strona ukraińska zwracała się do poprzedniego rządu, a także niemieckiej blokadzie już uzgodnionych i opłaconych dostaw broni w ramach mechanizmów NATO.

Nie mniej skomplikowane pozostają kwestie energetyczne. Strona ukraińska nie sprzeciwiała się budowie pierwszej nitki gazociągu Nord Stream. Jest to jednak raczej konsekwencja niedostatecznej uwagi ukraińskich rządzących w odniesieniu do kwestii polityki zagranicznej ze względu na wewnętrzne wydarzenia polityczne i dojście do władzy bardziej prorosyjskiego Wiktora Janukowycza w 2010 r. Za jego kadencji nie wykorzystano też szans na zablokowanie budowy Nord Stream 2. Jednak fakt budowy drugiego gazociągu wywołuje najbardziej negatywną reakcję ze strony ukraińskiej. Przecież budowa została rozpoczęta i zakończona w warunkach, kiedy Rosja już zaatakowała Ukrainę i kiedy na Rosję zostały już nałożone sankcje. W związku z tym Kijów upatruje w decyzji o rozpoczęciu budowy tego gazociągu sprzeczności z zapewnieniami rządu niemieckiego o wsparciu dla Ukrainy. Ponadto rząd ukraiński uważa, że ​​tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę jest zabezpieczeniem przed eskalacją rosyjskiej agresji na jeszcze większą skałę. Dlatego według Kijowa transport gazu powinien trwać jak najdłużej, a w warunkach ukończenia Nord Stream 2, który wraz z pierwszym gazociągiem praktycznie zastąpi przepustowość całego system rurociągów ukraińskich, to zabezpieczenie znika. Z kolei niemiecki rząd od lat przekonuje, że Nord Stream 2 jest projektem o charakterze wyłącznie biznesowym i powinien zostać zrealizowany, ponieważ uzyskał wszystkie niezbędne pozwolenia. Tak więc teraz Kijów musi współpracować z tymi krajami UE, które sprzeciwiają się zapadnięciu pozytywnej decyzji o certyfikacji rurociągu, oraz nadal przekonywać partnerów w Berlinie, że jego uruchomienie zaszkodzi bezpieczeństwu Ukrainy.

W relacjach w trójkącie Niemcy-Ukraina-Rosja mamy do czynienia ze złożoną plątaniną sprzeczności. W przypadku niemieckiej „polityki wschodniej” z jednej strony mamy deklaracje i działania oparte na wartościach demokratycznych, jak np. sankcje wobec Rosji czy apele o bezwzględne wsparcie Ukrainy przez Niemcy, z drugiej – szereg dyskursów prorosyjskich, m.in. wśród niemieckich socjaldemokratów czy bawarskiej Unii Chrześcijańsko-Społecznej, a także znaczący wpływ środowisk gospodarczych zainteresowanych priorytetową współpracą z Rosją na decyzje polityczne.

.Znaczenie gospodarcze Rosji dla Niemiec stopniowo spada. Tak samo stopniowo spada od roku 2014 waga tych dyskursów, a Niemcy stopniowo „odkrywają” przestrzeń między granicami UE i Rosji. Chociaż też nie można mówić o tym, że głosy wypowiadające się o priorytetowości Rosji jako partnera dla Niemiec w Europie Wschodniej pozostają wpływowe. Jeśli jednak strona niemiecka rzeczywiście woli zająć bardziej wpływową pozycję w Unii Europejskiej i stać się jednym z gwarantów przestrzegania prawa międzynarodowego w Europie, musi przede wszystkim dążyć do zwiększenia koordynacji swoich decyzji dotyczących polityki zagranicznej wobec Rosji, a ponadto zapewnić jaśniejsze sygnały wsparcia dla Ukrainy.

Viktor Savinok

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 stycznia 2022
Fot. TASS/Forum