Prof. Stanisław KOZIEJ: Polska polityka bezpieczeństwa w trzeciej dekadzie XXI w. Warunki i priorytety

Polska polityka bezpieczeństwa w trzeciej dekadzie XXI w.
Warunki i priorytety

Photo of Prof. Stanisław KOZIEJ

Prof. Stanisław KOZIEJ

Profesor zwyczajny nauk wojskowych, generał brygady Wojska Polskiego w stanie spoczynku. W latach 2005–2006 wiceminister obrony narodowej, w latach 2010–2015 szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

zobacz inne teksty Autora

Gorąca politycznie zima 2021/2022 bezpośrednio u granic Rzeczypospolitej skłania do refleksji o sprawach bezpieczeństwa, a poziom i ciężar gatunkowy zagrożeń i ryzyk nakazują pomyśleć nie tylko o bieżącym, ale także przyszłościowym, strategicznym wymiarze naszej polityki bezpieczeństwa – pisze prof. Stanisław KOZIEJ

.Rozpocznijmy od krótkiej refleksji historycznej. Minęło już całe pokolenie na przełomie XX i XX wieku budowania suwerennej i bezpiecznej Polski po wyrwaniu się z ubezwłasnowolnienia polityczno-strategicznego w okresie PRL i przynależności do Układu Warszawskiego (UW). W tym czasie można wyróżnić trzy fazy ewolucji polskiej polityki bezpieczeństwa: 1) odrodzenie polityczne po dekadach ubezwłasnowolnienia i wybijanie się na samodzielność strategiczną w latach 90. ub. wieku; 2) integracja z zachodnimi strukturami bezpieczeństwa na początku XXI wieku oraz 3) adaptacja strategiczna do neozimnowojennych warunków bezpieczeństwa po rosyjskiej agresji na Ukrainę i aneksji Krymu.

Najogólniej rzecz biorąc, Polska w zasadzie pomyślnie – choć nie bez błędów i trudności – przeszła pierwsze dwie pozimnowojenne fazy transformacji polityki bezpieczeństwa. Od 2014 roku stoi natomiast przed wciąż aktualnym wyzwaniem strategicznego adaptowania się do nowych warunków hybrydowej konfrontacji (strategicznej rywalizacji) między Rosją i Zachodem, z uwzględnieniem także coraz to istotniejszych pośrednich i bezpośrednich wpływów na nią globalnej rywalizacji hegemonicznej USA–Chiny.

Pierwotny kurs tej adaptacji, nakreślony w tzw. „doktrynie Komorowskiego” i strategii bezpieczeństwa narodowego z 2014 roku, został szybko zanegowany i porzucony po zmianie politycznej w 2015 roku. Jednak nie nakreślono natychmiast alternatywnej koncepcji strategicznej, prowadząc politykę bezpieczeństwa według decyzji podejmowanych ad hoc i dopiero po 5 latach, w 2020 roku, przyjęta została nowa strategia bezpieczeństwa. Jesteśmy już w drugim roku jej obowiązywania, ale wciąż w praktyce politycznej nie są wdrażane najważniejsze jej założenia, jak np. integracja systemu zarządzania bezpieczeństwem czy budowa systemu obrony cywilnej.

Tymczasem środowisko bezpieczeństwa międzynarodowego w otoczeniu Polski coraz bardziej się komplikuje. Zagrożenia nie tylko narastają, ale też przybierają coraz bardziej systemowy i trwały charakter. Nie zanosi się na to, aby w nadchodzących latach sytuacja mogła się poprawić. Wręcz przeciwnie – wiele wskazuje na to, że trzecia dekada XXI wieku będzie okresem wymagającym szczególnej troski państwa o zabezpieczenie najbardziej podstawowych interesów bezpieczeństwa narodowego. Stawia to szczególne wymagania wobec polskiej polityki bezpieczeństwa. Spójrzmy nieco bliżej na niektóre z tych wymagań w kontekście strategicznych uwarunkowań i priorytetów.

Głównym punktem odniesienia do oceny strategicznych warunków bezpieczeństwa Polski jest niewątpliwie neoimperialny kurs polityki rosyjskiej. Nie ulega wątpliwości, że po agresji Rosji na Ukrainę i aneksji Krymu praktycznie zakończył się pozimnowojenny okres w stosunkach bezpieczeństwa w Europie, w którym to Zachód liczył na wspólne z Rosją budowanie kooperacyjnego systemu bezpieczeństwa europejskiego. Rosja słowami W. Putina już w 2007 roku zapowiedziała, w 2008 roku agresją na Gruzję przetestowała, a w 2014 roku wojną z Ukrainą definitywnie wstąpiła w otwartą konfrontację polityczną z Zachodem, przy hybrydowym wykorzystaniu różnorodnych, twardych i miękkich, form przemocy.

Te nowe warunki spełniają bez wątpienia znamiona nowej zimnej wojny, czy wręcz II zimnej wojny – choć nie wszyscy są zgodni co do samego tego terminu. Nie rozwijając aspektu terminologicznego, zauważmy jedynie, że zimna wojna pojawiła się w erze nuklearnej, a jej istotą jest konfrontacja polityczna między dwoma stronami, które w razie wojny gorącej mogłyby wzajemnie się zniszczyć i dlatego nie przekraczają jej progu. Tak było w stosunkach USA–ZSRR w czasie zimnej wojny XX wieku i tak jest obecnie w stosunkach Rosji z Zachodem w czasie zimnej wojny XXI wieku. Dodajmy, że tak samo staje się już w rywalizacji USA–Chiny. II zimna wojna już toczy się na dwóch frontach: europejskim i azjatyckim.

Ale oczywiście obecna, II zimna wojna – choć tożsama z I co do istoty – bardzo od niej różni się co do formy (zob. szkic). W I zimnej wojnie były dwa progi strategicznej eskalacji: bieżąca wzajemna presja polityczno-strategiczna czy też – jak określał to Kennan – wojna polityczna (siłowa dyplomacja, szpiegostwo, dywersje informacyjne, szantaż ekonomiczny, dyslokacja, rozwój i manewry wojsk, incydenty wojskowe, proxy wars…) oraz drugi i ostatni szczebel, jakim była totalna wojna nuklearna. Nie do pomyślenia były natomiast jakieś szczeble pośrednie, wojny ograniczone w Europie, gdzie naprzeciwko siebie stały zmasowane armie, nasycone w dodatku bronią nuklearną różnego typu i kalibrów. Jakościową różnicą strategiczną w II zimnej wojnie Rosji z Zachodem jest to, że między presją polityczno-strategiczną (wojną polityczną) i totalną wojną nuklearną pojawiły się jeszcze dodatkowe dwa realne szczeble eskalacyjne: skryta interwencja zbrojna, czyli agresja poniżej progu otwartej wojny (podprogowa, hybrydowa, w szarej strefie), i otwarta agresja o celach ograniczonych (pod „parasolem” taktycznej broni jądrowej).

.Zatrzymajmy się krótko nad tymi dwoma nowymi rodzajami zagrożeń strategicznych, ponieważ one są z punktu widzenia Polski, jako państwa granicznego NATO i UE, najważniejsze i moim zdaniem powinny determinować priorytety polskiej polityki bezpieczeństwa i przygotowań obronnych.

Agresja podprogowa (skryta) może obejmować wszystkie wymienione wcześniej działania typowe dla bieżącej presji polityczno-strategicznej (wojny politycznej) oraz dodatkowo takie jak:

  1. prowokowanie niepokojów i rozruchów wewnętrznych w zaatakowanym kraju przez służby specjalne;

2. operacje cyberdywersji;

3. skryte (pod przykryciem tzw. „maskirowki”) operacje dywersyjne wojsk specjalnych (Specnazu) lub/i niepaństwowych grup zbrojnych (jak np. „Grupa Wagnera”). Byłyby to nie tyle „zielone” (w mundurach), ile „czarne ludziki” (w garniturach), czyli coś w postaci „agresywnego podziemia przestępczego” na terytorium tak zaatakowanego kraju;

4. osłona tej interwencji przez stopowanie sojuszniczej reakcji obronnej szantażem otwartego na dużą skalę konfliktu zbrojnego (demonstrowanie tzw. „kułaka/tarana konwencjonalnego” poprzez rozwinięcie dużego zgrupowania wojsk np. w ramach ćwiczeń typu ZAPAD w pobliżu granic NATO).

Zauważmy, że wszystkie tego typu działania są trudne do jednoznacznej oceny w zbiorowych systemach bezpieczeństwa, jak np. w NATO lub UE. Jedne państwa skłonne będą uznać takie akcje za udowodniony akt agresji, inne mogą mieć wątpliwości albo wręcz inne oceny i przekonania. To są tzw. sytuacje trudnokonsensusowe, czyli takie, w których trudno, jeśli w ogóle możliwe, byłoby uzyskać konsensus potrzebny do wspólnej decyzji reagowania na takie zagrożenia. Dlatego dla państwa granicznego, jakim jest Polska, taka opcja stwarza szczególne wyzwania strategiczne wobec przygotowania własnych zdolności do samodzielnego radzenia sobie w takich sytuacjach przez dłuższy czas, a być może niekiedy nawet w ogóle.

Przejdźmy do drugiego rodzaju neozimnowojennego zagrożenia, tj. agresji o celach ograniczonych. W jej ramach liczyć się należy z takimi dodatkowymi jeszcze – w stosunku do agresji podprogowej – działaniami, jak:

  1. przejście od agresji skrytej do otwartej („rozwinięcie sztandarów”);

2. zintensyfikowane cyberoperacje i selektywne uderzenia rakietowo-lotnicze;

3. błyskawiczna operacja aterytorialna (bez zamiaru opanowywania i dłuższego utrzymywania terytorium – np. operacja rajdowa, desantowa) wymierzona w tzw. strategiczny „punkt ciężkości” przeciwnika (kluczowe obiekty infrastruktury krytycznej, stolica) dla złamania woli oporu i doprowadzenia do zawieszenia broni na warunkach agresora;

4. agresja terytorialna o ograniczonym rozmachu (celach, skali, terytorium…) w ramach realizacji strategii „faktów dokonanych”;

5. „parasol” taktycznej broni jądrowej w postaci doktryny deeskalacji nuklearnej, zakładającej w krytycznym momencie konfliktu ostrzegawcze uderzenie jądrowe (w powietrzu, na morzu, w każdym razie nie na obiekty wojskowe państw nuklearnych!) jako sygnał praktycznego wejścia na próg konfliktu nuklearnego dla powstrzymania interwencji sojuszniczej. Takie działanie oznaczałoby także, jak w przypadku agresji podprogowej, ale na zdecydowanie wyższym poziomie, sytuację trudnokonsensusową w sojuszu.

Nie ulega wątpliwości, że spośród możliwych form agresji najbardziej prawdopodobna w odniesieniu do Polski jest agresja podprogowa, stwarzająca sytuacje trudnokonsensusowe w sojuszach NATO i UE, w których należałoby zabiegać o konsensus być może długo, a w niektórych sytuacjach w ogóle nie mógłby być osiągnięty. Polska polityka bezpieczeństwa powinna więc liczyć się z koniecznością samodzielnego przeciwstawiania się takim zagrożeniom.

Co do agresji ograniczonej, to jest ona mniej prawdopodobna, ale wystarczająco prawdopodobna i bardzo niebezpieczna, zwłaszcza taka agresja z zaskoczenia strategicznego, by ten scenariusz – moim zdaniem – brać jako podstawowy do przygotowań obronnych w warunkach członkostwa w NATO. Tym bardziej że jej konsekwencje końcowe, po ewentualnych negocjacjach o wstrzymaniu wojny zmierzającej ku wojnie nuklearnej, mogłyby być dużo bardziej poważne niż w pierwszym przypadku, włącznie być może z utratą części terytorium Polski, np. w regionie tzw. Przesmyku Suwalskiego, łączącego „Rosjo-Białoruś”, czyli formalnie ZBiR (Związek Białorusi i Rosji), z Kaliningradem.

Jakie zatem w obliczu takich wyzwań, ryzyk i zagrożeń powinny być priorytety polskiej polityki bezpieczeństwa w dekadzie lat dwudziestych w odniesieniu do przygotowań strategicznych? Wyróżniłbym trzy:

Umacnianie obecności w zachodnich strukturach bezpieczeństwa oraz wiarygodności i podmiotowości strategicznej Polski na arenie międzynarodowej. Z tym obecnie jest nie najlepiej. Musimy zatrzymać i odwrócić ryzyka peryferyzacji Polski w zachodnim systemie politycznym, by nie dopuścić do znalezienia się w szarej strefie bezpieczeństwa europejskiego. Polityka bezpieczeństwa w tym zakresie wymaga zdecydowanego wysiłku. Idzie w szczególności o uzyskanie sprawczości w kreowaniu sojuszniczych strategii i rozwiązań operacyjnych zwłaszcza w dwóch obszarach:

  1. odstraszanie przed agresją podprogową i ograniczoną, w tym zneutralizowanie rosyjskiej doktryny „deeskalacji nuklearnej”;

2. gotowość i zdolność sojusznicza do reagowania w sytuacjach trudnokonsensusowych w warunkach agresji podprogowej i ograniczonej, w tym także reagowania wyprzedzającego w stosunku do eskalacji kryzysu poprzedzającego agresję;

3. międzynarodowe wsparcie dla niepodległości i niezależności Ukrainy, jako że dopóki Rosja nie podporządkuje sobie Ukrainy, dopóty jej agresja na NATO, w tym Polskę, jest bardzo mało prawdopodobna z uwagi na strategiczne ryzyko odsłoniętego południowego skrzydła.

Zbudowanie zintegrowanego, wielodomenowego systemu bezpieczeństwa państwa, strategicznie odpornego na różne formy neozimnowojennej presji i agresji (podprogowej/hybrydowej, ograniczonej i na pełną skalę), w tym zdolnego do jego obrony zarówno w warunkach sojuszniczych, jak i samodzielnie. Zdolności do samodzielnej obrony widzieć należy przede wszystkim w kontekście potrzeby zyskania czasu koniecznego na zorganizowanie pełnej kontrakcji sojuszniczej, zwłaszcza w razie agresji z zaskoczenia. Ale w dalszej perspektywie strategicznej musimy także brać pod uwagę ewentualność wymuszonej autarkii strategicznej, w tym zupełnie samodzielnej obrony w razie sparaliżowania lub wręcz rozpadu kolektywnego systemu bezpieczeństwa w Europie. Obecnie, w perspektywie dekady, raczej nie ma potrzeby podejmowania praktycznych i kosztownych kroków na taką ewentualność (rozpadu kolektywnego systemu bezpieczeństwa), ale analitycznie, koncepcyjnie i planistycznie powinniśmy to uwzględniać.

Trzeci priorytet to kierowanie się paradygmatem jakościowym w rozwoju systemu bezpieczeństwa państwa, w tym zwłaszcza sił zbrojnych, traktując priorytetowo – jako państwo graniczne NATO i UE – zdolności przeciwzaskoczeniowe oraz reagowania w sytuacjach trudnokonsensusowych (uznając to wręcz za polską specjalizację w NATO i UE). Błędem jest koncentrowanie się na ilościowej rozbudowie sił zbrojnych, ponieważ wówczas z pewnością zabraknie środków na ich jakość.

Na koniec chciałbym poddać pod dyskusję taką oto tezę: Polski nie stać, by w dziedzinie tradycyjnego potencjału strategicznego stać się mocarstwem zdolnym do samodzielnego odstraszania nuklearnej Rosji. Ale ma taką szansę, gdyby zdecydowała się na strategię przeskoku pokoleniowego, generacyjnego i maksymalnie zainwestowała w to, by zostać równorzędnym dla innych… cybermocarstwem. Myślę, że jest to problem wart szerszej analizy pod kątem przyszłościowych warunków bezpieczeństwa oraz polskich potrzeb i możliwości pod tym względem.

.Można stwierdzić, że charakter strategicznego środowiska bezpieczeństwa w Europie determinuje przede wszystkim nowa zimna wojna między Rosją i Zachodem. Z punktu widzenia Polski najniebezpieczniejszymi jej elementami są nowe, hybrydowe formy agresji podprogowej oraz agresji ograniczonej pod parasolem rosyjskiej doktryny tzw. deeskalacji nuklearnej. Odpowiedzią na te zagrożenia musi być budowa nowoczesnego i zintegrowanego systemu bezpieczeństwa państwa, z priorytetem dla jakościowego rozwoju sił zbrojnych oraz z maksymalnym wykorzystaniem szans, jakie daje członkostwo w NATO i UE.

Stanisław Koziej

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 13 stycznia 2022