Reinhard BÜTIKOFER: Niemcy nie mogą lekceważyć zastrzeżeń Polski do Nord Stream 2

Niemcy nie mogą lekceważyć zastrzeżeń Polski do Nord Stream 2

Photo of Reinhard BÜTIKOFER

Reinhard BÜTIKOFER

Niemiecki polityk, były współprzewodniczący niemieckich Zielonych oraz Europejskiej Partii Zielonych, poseł do Parlamentu Europejskiego VII, VIII i IX kadencji. Studiował filozofię, historię i sinologię na Uniwersytecie w Heidelbergu.

zobacz inne teksty Autora

Niemiecko-rosyjski projekt, który ignoruje Polskę, budzi mroczne historyczne wspomnienia. Dodatkowo Nord Stream 2 podważa bezpieczeństwo Ukrainy, krajów nadbałtyckich i innych państw leżących nad Bałtykiem. Służy przede wszystkim autorytarnemu reżimowi Putina i jego agresywnej polityce – pisze Reinhard BÜTIKOFER

.Nie ma dwóch identycznych partii Zielonych. Choć na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że prawie wszystkie one mają właściwie tę samą agendę, to jest inaczej; w każdym państwie mają inną specyfikę. Te różnice widać na płaszczyźnie praktycznych priorytetów, programów, ale też organizacji czy kultury politycznej. Dla przykładu Zieloni w Niemczech tworzyli w 1998 r. rząd w koalicji z socjaldemokratyczną partią SPD. Ale już w Finlandii Liga Zielonych współtworzyła rząd wraz z wielopartyjną koalicją. Z kolei w Irlandii Partia Zielonych (Comhaontas Glas) umiała dwukrotnie wejść do koalicji rządowej z konserwatystami. Francuscy Zieloni pewnie nigdy nie umieliby sobie nawet wyobrazić tworzenia takiej koalicji z konserwatystami lub liberałami.

Zieloni – więcej łączy, niż dzieli

.Przykładów rozbieżności jest wiele – ale nie należy ich traktować jako różnic fundamentalnych. Spójność zielonych partii będących członkami Europejskiej Partii Zielonych jest dziś większa niż kiedykolwiek w przeszłości. „Podobieństwa czynią przyjaźń radosną, różnice ciekawszą” – słowa szkockiego poety Todda Ruthmana dobrze oddają specyfikę zielonych partii w Europie. Wszystkie mają dwie ważne cechy wspólne. Po pierwsze, jednoznacznie opowiadają się za walką ze zmianami klimatycznymi, promują bioróżnorodność i dążą do prowadzenia określonej polityki środowiskowej. Po drugie, żadna z nich nie jest tylko partią jednej sprawy. Każda z nich przedstawia własną opinię w szerokim spektrum kwestii politycznych.

Teraz coraz częściej mówi się o konieczności znalezienia sposobu na efektywne powiązanie ochrony środowiska z produkcją energii i polityką przemysłową. Zieloni w Niemczech długo pracowali nad tym, by swój program mocno rozbudować o kwestie gospodarcze, w tym związane z polityką przemysłową. Przemysł w Europie musi dostosować się do reguł zrównoważonego rozwoju, na tej podstawie budować swoje przewagi konkurencyjne. W przyszłości ta konkurencyjność musi być zbudowana w oparciu o zasadę zrównoważonego rozwoju. Ale jednocześnie Zieloni chcą współpracować z branżą przemysłową, żeby efektywniej osiągnąć ten cel.

Inną cechą charakterystyczną zielonych partii jest fakt, że najczęściej działają w oparciu o nietradycyjny model organizacyjny. One bardziej przypominają startupy niż wielkie korporacje z rozbudowaną siatką organizacyjną. Widać to po typie przywództwa, jaki preferują. Tradycyjne ugrupowania są zwykle skupione wokół dominującego lidera. Tymczasem Zieloni kładą nacisk na działania oddolne. To nie są partie z silną hierarchią, rola lokalnych struktur jest w nich ważniejsza niż w tradycyjnych ugrupowaniach.

40 lat temu Zieloni w Niemczech byli politycznym startupem z niepewną przyszłością. Musieliśmy przekonać wyborców, że problemy, które poruszamy, zasługują na ich uwagę. W latach 1998–2005 weszliśmy do niemieckiego rządu jako mniejszościowy koalicjant. W tych latach opowiadaliśmy się za wygaszeniem elektrowni atomowych, wprowadzeniem ekopodatku czy przyznaniem prawa do małżeństwa parom tej samej płci. Ale jednocześnie zajmowaliśmy się takimi kwestiami, jak interwencje wojskowe NATO w byłej Jugosławii i w Afganistanie. Obecnie współrządzimy w 11 z 16 niemieckich landów. Pokazywaliśmy, że jesteśmy gotowi brać odpowiedzialność za działania związane z publiczną służbą zdrowia czy edukacją.

Trzy argumenty przeciwko Nord Stream 2

.Jako partia od dawna przekonujemy, że nie należy budować rurociągu Nord Stream 2. Jesteśmy mu przeciwni z trzech powodów. Po pierwsze, z powodu integracji europejskiej. Niemcy muszą budować partnerskie relacje z Polską równie poważne, jak stosunki francusko-niemieckie. Biorąc to pod uwagę, nie można lekceważyć zastrzeżeń Polski do Nord Stream 2. Solidarność między Polską i Niemcami musi działać w obie strony. Niemiecko-rosyjski projekt, który ignoruje Polskę, budzi mroczne historyczne wspomnienia. Dodatkowo ten rurociąg podważa bezpieczeństwo Ukrainy, krajów nadbałtyckich i innych państw leżących nad Bałtykiem. Służy przede wszystkim autorytarnemu reżimowi Putina i jego agresywnej polityce.

Po drugie, nie powinniśmy budować nowej infrastruktury transportu paliw kopalnych. Przecież przechodzimy transformację energetyczną, która ma doprowadzić do tego, że przestaniemy korzystać z surowców energetycznych. Nord Stream 2 ma służyć 50 lat – a za pół wieku powinniśmy już nie wykorzystywać paliw kopalnych.

Po trzecie wreszcie, wyraźnie widać, że ten rurociąg dzieli Europę. Nigdy zresztą nie było większościowego poparcia dla niego na poziomie Rady Europejskiej, Komisji Europejskiej czy w Europarlamencie. To po prostu nie jest europejski projekt. On tylko osłabia współpracę na naszym kontynencie, wprowadza niepotrzebne napięcia między poszczególnymi krajami. Tego typu działania są de facto sprzeczne z niemiecką racją stanu.

Chińska ekspansja zagrożeniem dla Europy

.Europa nie może sobie pozwalać na podziały, bo wyraźnie widać narastającą presję ze strony Chin. To państwo ciągle ewoluuje w kierunku coraz większego autorytaryzmu i prowadzi coraz bardziej agresywną politykę zagraniczną. To nigdy nie był kraj wolności, ale jeszcze 10 lat temu istniały w nim „szare strefy”, w których władze pozwalały funkcjonować niektórym organizacjom pozarządowym, pozwalały obrońcom praw człowieka przedstawiać swoje racje w sądzie. Dziś te organizacje pozarządowe utraciły swoją przestrzeń, a obrońcy praw człowieka sami znaleźli się w więzieniach. Pod rządami Xi Jinpinga Chiny przeżywają autorytarny nawrót i odeszły od polityki reform i otwierania się.

Chiny wyraźnie stają się coraz bardziej agresywne wobec własnych sąsiadów. Mają napięte relacje właściwie z każdym państwem, z którym graniczą – jedyne wyjątki to Korea Północna i Rosja. Ponadto proszę zwrócić uwagę, jak agresywnie Chiny zachowują się wobec choćby Australii, Szwecji, Norwegii. Widać, że to państwo znów stosuje w praktyce regułę opisaną w Wojnie peloponeskiej. „Silni robią to, co chcą robić, a słabi muszą to znosić” – pisał w niej Tukidydes.

.Kolejny niemiecki rząd powinien angażować się w bardziej wspólną europejską politykę wobec Chin niż ta, którą prowadził rząd Angeli Merkel. Należy dążyć do współpracy z Chinami, ale nie kosztem europejskich interesów i wartości. Chiny obecnie są systemowym rywalem UE. Widać, że Pekin przyjął taką trajektorię rozwoju, która nie zakłada długofalowej współpracy z innymi. One budują przyszłość opartą na wewnętrznej autarkii oraz zewnętrznej dominacji. Im bardziej to będzie widoczne, tym bardziej europejska polityka wobec Chin musi zmierzyć się z tym wyzwaniem.

Reinhard Bütikofer

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 sierpnia 2021
Fot. Stefanie LOOS / Reuters / Forum