
Rosyjscy emigranci. Kim są?
Emigranci polityczni płacą podwójną cenę za swój sprzeciw wobec Władimira Putina. Po pierwsze, musieli się pożegnać z dostatnim i wygodnym życiem wiedzionym w Rosji. Po drugie, ci, którzy wybrali się na Zachód, muszą żyć ze świadomością, że nikt tutaj nie będzie się nad nimi litował, mogą ich spotykać tylko szykany i dyskryminacja, gdyż są reprezentantami społeczeństwa sprawców, agresorów – pisze prof. Piotr DŁUGOSZ
.Wojna poza śmiercią żołnierzy i cywilów oraz zniszczeniem miast prowadzi do społecznej katastrofy. Jednym z jej elementów są przymusowe migracje ludności państw uczestniczących w konflikcie. Od wieków wojny wywoływały i nadal wywołują ruchy migracyjne na całym świecie. Wojna rosyjsko-ukraińska stała się przyczyną masowej migracji milionów obywateli Ukrainy. Matki z dziećmi opuściły swoje domy, aby ratować głównie najmłodszych Ukraińców przed okrucieństwem działań zbrojnych rosyjskiej armii.
Wyniki wielu badań społecznych wskazują, że po wybuchu wojny na Ukrainie w 2022 roku na przymusową emigrację decydowały się głównie młode kobiety z dziećmi. Większość z nich to osoby dobrze wykształcone, mające wysoki status materialny przed wojną, przedstawicielki klasy średniej. O sytuacji tych kobiet, ich planach życiowych, zdrowiu psychicznym oraz głównych problemach wiemy już wiele.
Mniejszą wiedzę posiadamy na temat wojennych emigrantów z Rosji, którzy, jak sami wolą się nazywać, są „relokantami”. Z oczywistych powodów uwagę całego świata przyciągnęły ukraińskie uchodźczynie wojenne, na co zwracają uwagę sami rosyjscy emigranci. Aby ukazać pełny obraz wciąż trwającej wojny i jej społecznych skutków, należy jednak przyjrzeć się również rosyjskiej emigracji wojennej, wywołanej sprzeciwem moralnym wobec działań prezydenta Władimira Putina oraz jego polityki.
Na samym początku wybuchu wojny na ulicach Moskwy, Petersburga, Jekaterynburga i Nowosybirska odbyły się antywojenne protesty. Pojawiły się osoby z hasłami takimi jak „Нет войне” (Nie dla wojny) czy „Это не наша война” (To nie nasza wojna). Z antywojennymi demonstracjami błyskawicznie i brutalnie rozprawiały się służby bezpieczeństwa. W wyniku zatrzymań do więzień trafiły setki, a nawet tysiące osób. Szacuje się, że w pierwszych tygodniach protestów aresztowano ponad 15 tysięcy osób.
Chore społeczeństwo
.Osoby uczestniczące w protestach oraz ich rodziny po zwolnieniu z aresztu zostały narażone na szykany w miejscu pracy, zamieszkania, zwolnione z pracy, pozbawione świadczeń i automatycznie uznane za wrogów państwa lub zagranicznych agentów. Część emigrantów opuściła Rosję, jak mówi jedna z badanych kobiet: „Brzydzę się rosyjskim społeczeństwem z powodu poparcia dla agresji na Ukrainie i braku nadziei na pozytywne zmiany w Rosji w przewidywalnej przyszłości”. Inny respondent przyznaje, że chciał wyjechać z Rosji już wcześniej, ale wojna tylko przyspieszyła tę decyzję: „Chciałem się przeprowadzić w 2024–2025 roku, ale musiałem to zrobić zaraz po wybuchu wojny, pakując się w ciągu trzech dni”. Inny ankietowany mówi: „Nienawidzę Federacji Rosyjskiej, marzyliśmy o tym, żeby ją opuścić na zawsze… Ludzie tam są zbyt odrażający”. Podobną opinię wyraziła pewna kobieta: „Po prostu nie chcę już żyć w tym faszystowskim społeczeństwie”.
Poza grupą emigrantów politycznych, którzy sprzeciwiają się zbrodniczemu reżimowi, Rosję opuścili także mężczyźni, którzy bali się poboru do wojska po ogłoszeniu częściowej mobilizacji w 2022 roku. Szacuje się, że z Rosji wyemigrowało od 600 000 do 1 000 000 osób. Rosyjscy emigranci wyjechali do Armenii, Gruzji, Kazachstanu, Serbii, Turcji oraz Czarnogóry. Pierwsze trzy państwa były wybierane ze względu na wspólną poradziecką kulturę oraz niskie koszty życia, natomiast pozostałe kraje były popularne wśród Rosjan ze względu na tradycje turystyczne.
Nowy dom
.Podczas realizowania badania (poszukiwania skupisk emigrantów) okazało się, że rosyjscy emigranci są obecni na wszystkich kontynentach poza Afryką. Wśród nich szczególną popularnością cieszy się Serbia, która nie wymaga wiz wjazdowych, oferuje stosunkowo łatwe procedury pobytowe oraz utrzymuje przyjazne stosunki z Rosją. Ponadto w Serbii Rosjanie czują się akceptowani i nie doświadczają piętna agresywnego kraju, jak to ma miejsce w krajach zachodnich. Szacuje się, że w Serbii mieszka ponad 150 000 rosyjskich emigrantów.
Wyniki badań potwierdzają tę tezę. Połowa badanych emigrantów mieszkała w Serbii, część we Francji (8 proc.), Czarnogórze (7 proc.), Gruzji (4 proc.), Turcji (4 proc.), Niemczech (4 proc.) oraz w innych krajach. Jedni wyjechali do Serbii, ponieważ urzekły ich kultura i serdeczność ludzi. Jeden z badanych pisze: „Jestem wdzięczny Serbii za ciepłe i serdeczne przyjęcie”. Inny respondent szerzej charakteryzuje kulturę w Serbii: „Mentalność ludzi jest inna – niezwykła życzliwość, która na ogół jest miła, ale czasami zbyt nachalna. Zarówno w miejscach publicznych (w komunikacji miejskiej wszyscy stoją, a przejścia są pełne, ale wszystkie miejsca siedzące są wolne – wszyscy grzecznie próbują ustąpić pierwszeństwa; czy łamanie przepisów ruchu drogowego przez kierowców, którzy przepuszczają pieszych lub rowerzystów, nawet jeśli gestem pokazują »nie«), jak i w życiu prywatnym – bardzo towarzyscy sąsiedzi, długie rozmowy, ignorowanie argumentu »śpieszę się«”. Kolejna wypowiedź pochodzi od nauczycielki akademickiej: „Jestem głęboko wdzięczna moim kolegom z Serbii, którzy pomogli nam w przeprowadzce. Jestem bardzo szczęśliwa, mając wokół siebie sąsiadów i normalnych, wolnych ludzi. Mamy doświadczenie życia w innych krajach. Serbia okazała się wyjątkowa. Gdyby nie trudna sytuacja z pracą w środowisku akademickim (niestety, obecnie wszędzie na świecie), byłoby dla nas idealnie”. Są także głosy emigrantów niezadowolonych z pobytu na Bałkanach: „Mieszkałem w Turcji, potem przeprowadziłem się do Serbii. Chcę uzyskać obywatelstwo i przeprowadzić się do Hiszpanii. Życie tutaj na stałe jest koszmarem”. Niektórzy zdecydowali się na wyjazd na Zachód. Jeden respondent twierdzi: „Niemcy. Ale w idealnym przypadku wolałbym zostać w domu, w Federacji Rosyjskiej”.
Klasa średnia
.Odwagę wyrażania sprzeciwu wobec wojny i polityki Putina wykazała przede wszystkim klasa średnia: naukowcy, dziennikarze, ludzie kultury, a także specjaliści z branży IT. Wyniki badań potwierdzają tę tezę. Większość badanych emigrantów pochodzi z największych rosyjskich miast liczących ponad 500 tys. mieszkańców (85 proc.). Rzadziej wyjeżdżali mieszkańcy średnich i małych miast (12 proc.) oraz wsi (3 proc.). Przed wyjazdem z Rosji 62 proc. respondentów oceniało swoje życie jako dobre lub bardzo dobre, 35 proc. jako średnie, a tylko 8 proc. miało negatywne zdanie o swoich warunkach materialnych. Wykształcenie wyższe posiadało 88 proc. badanych, średnie 7 proc., a zawodowe 5 proc. W próbie badawczej 53 proc. stanowiły kobiety, a 47 proc. mężczyźni. Najmłodszy respondent miał 20 lat, a najstarszy 80. Średni wiek emigrantów wynosił 44 lata. Większość z nich (69 proc.) wyemigrowała z mężem lub żoną, 10 proc. żyło w nieformalnym związku, a tylko 10 proc. stanowili single. Rozwiedzionych było 10 proc., a wdów i wdowców 2 proc.
Zatem najczęściej emigranci to osoby młodsze, wykształcone, zamożne, zamieszkujące metropolie, które wyjechały z Rosji wraz ze swoimi rodzinami. To zjawisko tzw. „drenażu mózgów” (brain drain), czyli odpływu cennych kadr, które mogłyby przyczynić się do rozwoju innowacyjnej gospodarki. Ponadto klasa średnia jest z reguły bardziej liberalna, co sprawia, że jej ucieczka z Rosji utrudnia przyszłe zmiany w kraju.
Mała Rosja
.Z racji tego, że rosyjscy emigranci wywodzą się głównie z klasy średniej, większość z nich wybierała życie w miastach. Badania pokazują, że niemal połowa ankietowanych zamieszkała w miastach liczących powyżej 500 tys. mieszkańców (48 proc.), a 47 proc. w miastach średniej wielkości. Zaledwie 5 proc. zdecydowało się na życie na wsi.
70 proc. badanych jest zadowolonych z kraju, w którym obecnie mieszkają, choć jedna trzecia rozważa zmianę miejsca zamieszkania. Często wymieniane są takie kraje jak Francja, Hiszpania, Serbia, Niemcy czy „Rosja bez Putina”. W jednym z przypadków respondent powiedział: „Jeszcze nie wiem, myślę o USA, ale wydaje się, że nie mam wystarczająco dużo siły na kolejną przeprowadzkę, a moje finanse na to nie pozwalają”. Inny ankietowany stwierdził: „Nie jestem pewny, muszę pomieszkać na wsi przez jakiś czas, żeby to zrozumieć. Jednak intuicyjnie wymieniłbym Argentynę, Kanadę, Polskę i Czechy”. Można więc powiedzieć, że ok. jednej trzeciej emigrantów nadal będzie migrować, szukając miejsca, które będzie dla nich odpowiednie. Ich ostateczne osiedlenie zależy od wielu czynników. Dobrze ilustruje to wypowiedź jednej z badanych: „Moje główne obawy wiążą się z niepewnością – nie wiem, czy zostaniemy w Serbii na zawsze, czy będziemy w stanie tutaj zarobić wystarczająco dużo (oboje z mężem jesteśmy przedsiębiorcami), czy będziemy mogli kupić tutaj dom, czy będziemy musieli wrócić do Rosji (mamy starszych rodziców). Problemy zdrowotne pogorszyły się wraz z emigracją. Nie jest też jasne, czy będziemy mogli uzyskać obywatelstwo (obecnie, aby to zrobić, musimy zrzec się obywatelstwa rosyjskiego). Z drugiej strony rozumiem, że Serbia jest dla nas obecnie najlepszą opcją, czujemy się tu całkiem swobodnie, nastawienie jest ogólnie przyjazne, a procedury takie jak legalizacja i założenie konta bankowego są stosunkowo proste”.
Emigracja rodzin
.Większość emigrantów wyjechała z Rosji z mężem/żoną i dziećmi (52 proc.). Tylko z mężem lub żoną wyjechało 12 proc., co piąty emigrant wyjechał sam. Z dziećmi przybyło ok. 8 proc. respondentów, 5 proc. wyjechało z mężem/żoną oraz rodzicami i dziećmi, a 2 proc. tylko z rodzicami. Ponad połowa respondentów (53 proc.) przyjechała z dziećmi poniżej 18. roku życia. Najczęściej ankietowani przyjechali z jednym dzieckiem (33 proc.), z dwójką dzieci przyjechało 18 proc., a z trojgiem lub większą liczbą dzieci 4 proc.
Większość badanych wyjechała na początku wojny, część po ogłoszeniu częściowej mobilizacji. Średni czas pobytu za granicą wynosi 2 lata. Większość przymusowych emigrantów nie była wcześniej w kraju, w którym się osiedlili (59 proc.). Niemniej blisko jedna trzecia miała tylko krótki kontakt z danym państwem, a dłużej w nowym miejscu mieszkało 13 proc. Ponad połowa respondentów nie zmieniała miejsca pobytu po przyjeździe (53 proc.), 20 proc. zmieniło miejsce pobytu raz, a 25 proc. zmieniło je kilka razy.
Wybór Serbii
.Decyzja o osiedleniu się w Serbii nie była przypadkowa. Część reemigrantów znalazła tu sprzyjające warunki do życia. Jeden z respondentów powiedział: „Mieszkałem w Hiszpanii, Francji, Belgii, Niemczech i Holandii. Opuściłem kraje UE i wyjechałem do Serbii tylko dlatego, że tu panuje większa wolność. Nie uważam się za uchodźcę – mieszkam tam, gdzie mi się podoba, jestem wolny!”.
Ponad połowa respondentów po opuszczeniu Rosji nie miała kontaktu z ojczyzną (53 proc.). Tylko jedna piąta odwiedziła Rosję raz od czasu wyjazdu, a podobna liczba respondentów podróżowała tam kilka razy. Wiele osób miało osobiste powody do odwiedzin, jednak obawiały się aresztowania. Jedna z respondentek zauważyła: „W Rosji mam córkę z pierwszego małżeństwa, mój mąż ma syna z pierwszego małżeństwa. Tęsknimy za nimi, nie odwiedzili nas, nie widzieliśmy się prawie trzy lata. W zeszłym roku moja matka zmarła w Rosji, ale nie mogłem pojechać na pogrzeb, bo groziło mi aresztowanie”.
Problemy w nowym miejscu
.Większość badanych Rosjan (59 proc.) samodzielnie wynajmuje mieszkania i opłaca je z własnych środków. Co czwarty respondent mieszka we własnym mieszkaniu lub domu zakupionym w miejscowości, w której aktualnie przebywa. Niewielka część korzysta z gościnności rodziny lub przyjaciół – w ten sposób mieszka 5 proc. badanych. Taki sam odsetek (5 proc.) zajmuje lokale opłacane przez inne osoby, a 3 proc. mieszka dzięki uprzejmości obywateli kraju, w którym obecnie przebywają.
Życie emigrantów przymusowych wiąże się z wieloma wyzwaniami. Najczęściej wskazywane problemy to: brak jasnych planów na przyszłość (61 proc.), rozłąka z bliskimi pozostającymi w kraju (45 proc.), brak znajomości języka w nowym miejscu zamieszkania (45 proc.), obawy o życie i bezpieczeństwo rodziny i przyjaciół w Rosji (42 proc.) oraz niewystarczające środki finansowe na życie i bieżące potrzeby (41 proc.). Co czwarty respondent (25 proc.) zwraca uwagę na trudności w kontaktach z instytucjami i urzędami. Rzadziej wskazywano problemy wychowawcze z dziećmi (9 proc.), złe warunki mieszkaniowe (7 proc.) oraz nieprzyjazne traktowanie przez lokalną społeczność (3 proc.).
Mimo że wielu przeciwników wojny i reżimu Putina opuściło Rosję i osiedliło się m.in. w Serbii, gdzie w większości odnaleźli się stosunkowo dobrze, życie tam nie jest wolne od problemów. Jeden z respondentów zauważa: „W Serbii boimy się, że nie otrzymamy obywatelstwa, ponieważ serbski rząd niechętnie przyznaje je Rosjanom. Pokazują to statystyki z ubiegłego roku. Mój mąż nie pracuje, ja pracuję zdalnie. Mamy trudności z przesyłaniem pieniędzy z Rosji. Mąż jest inżynierem, ale z powodu bariery językowej nie może znaleźć pracy. Ja jestem doktorem filologii, ale uczę języka rosyjskiego, który w Serbii nie jest potrzebny. Generalnie czujemy się bezpiecznie, choć wiemy, że serbski rząd popiera Putina. Rozumiemy, że tutaj musimy milczeć i nie mówić otwarcie, co myślimy o wojnie i Putinie”.
Inny respondent zwraca uwagę na pozytywne doświadczenia: „Jestem bardzo wdzięczny obywatelom Serbii za ciepłe przyjęcie, pomoc i wsparcie. Ich życzliwość sprawiła, że poczułem się tu jak w domu. Dzięki wsparciu mojego pracodawcy mogę się utrzymać i nie muszę rezygnować z podstawowych potrzeb”.
Praca
.Prawie trzy czwarte badanych emigrantów pracuje, natomiast co czwarty pozostaje bez zatrudnienia. W nowym miejscu zamieszkania pracuje 42 proc. respondentów, 25 proc. wykonuje pracę zdalną na rzecz firm w Rosji, a ponad jedna trzecia pracuje zdalnie dla firm w innych krajach. Większość (70 proc.) wykonuje pracę zgodną ze swoimi kwalifikacjami, natomiast jedna trzecia pracuje poniżej swoich kompetencji.
Wśród bezrobotnych 52 proc. aktywnie poszukuje pracy, 30 proc. rozważa jej poszukiwanie, a 18 proc. nie podejmuje żadnych działań w tym kierunku. Choć większość dobrze odnajduje się na rynku pracy, pojawiają się też negatywne doświadczenia. Jeden z respondentów opowiada: „Moi rodacy oszukali mnie i nie zapłacili za wykonaną pracę. Wpadłem w długi i straciłem możliwość uregulowania kwestii dokumentacyjnych. Radzę sobie, wykonując prace dorywcze. Na szczęście jestem zaradny. Nadal nie czuję się najlepiej, ale nie mam czarnych myśli. Wszystko się ułoży – najważniejsze to wierzyć”.
Na pytanie o główne trudności na lokalnym rynku pracy najczęściej wskazywano: niskie wynagrodzenie (34 proc.), dużą konkurencję (24 proc.), zatrudnienie poniżej kwalifikacji (20 proc.), niechęć do zatrudniania Rosjan (16 proc.), trudności w uzyskaniu dokumentów pobytowych (15 proc.), nieuznawanie dyplomów (10 proc.) i odległość miejsca pracy od domu (4 proc.). Jedna czwarta respondentów deklaruje, że nie napotkała żadnych trudności w sferze zawodowej.
Zgłaszane bariery mają zróżnicowany charakter, zależny od kraju pobytu. Warto zaznaczyć, że prawie połowa badanych mieszka poza Serbią, gdzie warunki życia i pracy są oceniane stosunkowo dobrze. Osoby mieszkające w krajach zachodnich częściej doświadczają trudności, takich jak: „dyskryminacja ze względu na obywatelstwo, np. przy próbie założenia konta bankowego”, „brak możliwości prowadzenia działalności gospodarczej”, „brak perspektyw zawodowych, jakie miałam w Rosji”.
Niektórzy respondenci przyznają, że nie znają lokalnego języka lub posługują się nim w ograniczonym stopniu. Wskazywano również na trudności w adaptacji do nowej kultury i stylu życia mieszkańców. Przykładowo respondent z Czarnogóry zauważył, że nie istnieje tam rynek dla grafików komputerowych, a inni skarżyli się na brak pracy odpowiadającej ich wykształceniu.
Jakość życia
.Jakość „nowego życia” nie została oceniona zbyt wysoko. Ankietowani oceniali warunki życiowe na skali od 1 do 5. Przeciętna ocena jakości życia w nowym miejscu wyniosła 3,5. Najwyższej został oceniony stan bezpieczeństwa w miejscu przebywania (4,22). Słabiej oceniono warunki mieszkaniowe (3,80), kontakty z rodakami w nowym kraju (3,72), własną edukację (3,62), sposoby spędzania wolnego czasu (3,56). Jeszcze niżej oceniono kontakty z rodziną pozostawioną w Rosji (3,50), miejski transport (3,41), edukację dzieci (3,36), pracę (3,26). Niższe oceny uzyskała opieka zdrowotna (3,22), uzyskiwane zarobki (3,19) oraz materialna sytuacja rodziny (3,12).
Większość opuściła komfortowe warunki życia, na co zwraca uwagę respondent: „Życie w relokacji dla tych, którzy mieli własny dom w tak dobrze rozwiniętych miastach jak Moskwa czy Petersburg, zawsze będzie poszukiwaniem kompromisów. Standard życia w relokacji jest niższy, a jego koszt wyższy”. Podobnie swój status w nowym miejscu zamieszkania ocenia inna respondentka: „Wszystkie odpowiedzi dotyczące zadowolenia ze standardu życia i sytuacji finansowej w nowym kraju są zasługą współmałżonka i jego pracy; Moje zarobki spadły dwukrotnie, a w porównaniu z Serbią były już niskie (mniej niż 1000 euro”).
Kolejna wypowiedź zwraca dodatkowo uwagę na negatywny stosunek do Rosjan widoczny na Zachodzie: „Stosunek do podludzkości (wysoki koszt lub niedostępność usług bankowych dla Rosjan, praktyczna niemożność uzyskania wiz do innych krajów)”. Życie na obczyźnie jest trudne dla samotnych kobiet. O swoich problemach pisze jedna z respondentek: „Jestem kobietą i się boję. Jestem sama. Nie mogę zbudować kariery, nie mogę założyć rodziny. Nie chcę być zbawiona. Chcę być niezależna, ale nie mogę tego osiągnąć. Trudności, z jakimi borykają się kobiety, naruszanie ich praw i wolności – wszystko to wielokrotnie wzrasta w przypadku emigracji. Nikt o tym nie mówi, wszystkie źródła informacyjne, grupy, dyskusje stale, wprost lub pośrednio, potępiają Rosjan, przypisują im zadawanie bólu i piętno zbiorowej odpowiedzialności. Życie z tym jest nie do zniesienia, a bycie kobietą i życie z tym jest jeszcze gorsze. Pisząc te słowa, płaczę”. Inna kobieta zwraca uwagę na przemoc seksualną: „Kiedy się przeprowadziłam, padłam ofiarą próby przemocy seksualnej. Kobietom jest ciężko, gdy są same i nie mają pomocy ani pewności siebie. Liczyłem na pomoc innych mężczyzn, ale nie wszyscy są porządni, choć zdarzają się też bardzo dobrzy. Kobiety rzadko oferowały pomoc. Nie uważam się za uchodźcę, mogę wrócić do domu, mam nadzieję, że nic mi nie grozi poza brakiem wolności i perspektyw”.
Integracja
.Rosyjscy emigranci przymusowi integrują się z miejscową ludnością najczęściej poprzez nawiązanie kontaktów (79 proc.). Biorą też udział w kursach podnoszących umiejętności językowe (54 proc.), wydarzeniach kulturalnych (52 proc.). Rzadziej integrują się przy okazji kontaktu z rodzicami dzieci w szkołach lub przedszkolach (32 proc.), przez angażowanie się w aktywności społeczne, np. wolontariat (27 proc.), integrację w miejscu pracy (23 proc.). Sporadycznie ankietowani integrowali się poprzez uczestnictwo w obrzędach kultu religijnego (18 proc.), uczestnicząc w kursach podnoszących kwalifikacje zawodowe (13 proc.) lub korzystając z grup wsparcia (13 proc.). Tylko 13 proc. nie integrowało się z lokalnym społeczeństwem w nowym miejscu zamieszkania.
Większość badanych ocenia, iż nastawienie miejscowej ludności do nich jest pozytywne (68 proc.), jedna trzecia uważa, iż jest ono neutralne. Dwie osoby wskazały na negatywne postawy miejscowej ludności. Większość ankietowanych uważa, iż od czasu ich przyjazdu do obecnego miejsca nastawienie miejscowej ludności się nie zmieniło (73 proc.). Według 14 proc. uległo ono poprawie, a 7 proc. zauważyło jego pogorszenie.
Znajomość języka
.Brak znajomości języka kraju emigracji deklarowało tylko 10 proc. Znajomość podstawowych zwrotów pozwalających na porozumiewanie się w sklepie, na ulicy miało 47 proc. Rozumienie miejscowego języka, lecz brak umiejętności w mowie – 15 proc. Do mówienia dość swobodnego, przy częstym występowaniu braku słów, przyznało się 20 proc. Tylko 8 proc. znało język kraju przebywania bardzo dobrze. Trzy czwarte respondentów zaczęło się uczyć mowy kraju aktualnego pobytu. Pytani o metody uczenia się najczęściej odpowiadali, iż uczyli się sami (38 proc.). Co piąty respondent pobierał nauki w szkole prywatnej, tyle samo respondentów miało indywidualne lekcje językowe. Z pomocy fundacji czy stowarzyszeń korzystało 6 proc. ankietowanych.
Zdrowie psychiczne
.Zdrowie psychiczne jest ważnym czynnikiem wpływającym na funkcjonowanie społeczne i zdolności do adaptacji, integracji w nowym społeczeństwie. Emigracja poza swoim ekonomicznym komponentem wiąże się ze społecznym wysiłkiem dopasowania się do nowej sytuacji. Oto co mówi na temat swojego doświadczenia jeden z ankietowanych: „Przystosowanie się do życia w innym kraju jest prawie niemożliwe. Zawsze czujesz się odizolowany od świata zewnętrznego; możesz istnieć jako »swój« tylko wśród Rosjan lub jesteś zupełnym outsiderem. Ta niekompletność życia jest dla mnie prawdopodobnie największą trudnością. Ale do reszty, łącznie z tym, można się przyjemnie przyzwyczaić, więc być może moja sytuacja jest o wiele lepsza niż innych”.
Emigracja nieplanowana, wymuszona przez czynniki zewnętrzne jest źródłem poważnego stresu. Pobyt w nowym środowisku i adaptacja do zmian również mogą wywoływać dyskomfort psychiczny. Do tego dochodzi życie z piętnem zbiorowej odpowiedzialności i poczuciem winy za wojnę i jej konsekwencje. Wypowiedź jednej z badanych kobiet jest dobrą ilustracją konfliktów, napięć oraz psychologicznych kosztów ponoszonych przez niektórych emigrantów: „Chcę wrócić do kraju, w którym studiowałam, mieszkałam i pracowałam przed wojną. To była Wielka Brytania. Mieszkałem tam przez 8 lat. Miałam pracę, przyjaciół i plany na przyszłość. Wszystko to runęło z dnia na dzień. Musiałam odejść i zostawić wszystko, co z takim trudem zbudowałam. W Serbii poznałam Francuza, który długo się do mnie zalecał, oświadczył mi się, a potem, gdy pojawiły się problemy z moimi dokumentami, zaczął mnie ignorować, obwiniać i zapominać. Czuję się okropnie. Jestem doktorem nauk ścisłych, dużo w życiu pracowałam, nigdy nikogo o nic nie prosiłam. Wielokrotnie mówiłam partnerowi, że ze mną będzie trudno ze względu na dokumenty i moje obawy. W czasie wojny ogarnęła mnie słabość. Jestem zmęczona i przestraszona. Jestem sama, nie mam rodziny i nadal próbuję żyć, ale czuję się bardzo źle i mocno się boję. Nie wiem, jak planować przyszłość, jak budzić się rano i czuć się silną. Ciągle jestem chora, niespokojna i prawie zupełnie siwa. Jestem zmęczona ponoszeniem odpowiedzialności za agresję mojego kraju”.
Zdrowie psychiczne jest kluczowym problemem związanym z emigracją i w związku z tym staraliśmy się dokładnie zdiagnozować kondycję psychiczną za pomocą adekwatnych wskaźników mierzących zaburzenia lęku, depresji oraz stresu. Pomiar zaburzeń lękowych za pomocą skali GAD-7 pokazał, iż minimalny niepokój odczuwa 35 proc., łagodny niepokój występuje u 28 proc., umiarkowany – 21 proc., silny – 16 proc. Biorąc pod uwagę punkt odcięcia dla skali ≥ 10, zaburzeniami lękowymi charakteryzuje się 27 proc.
Na podstawie pomiaru zaburzeń depresyjnych skalą PHQ-9 wśród jednej trzeciej badanych nie zaobserwowano zaburzeń. Słabe zaburzenia miało 32 proc., umiarkowane – 16 proc., umiarkowanie ciężkie – 15 proc., ciężkie – 8 proc. Przy zakładanym punkcie odcięcia na skali o wartość ≥ 12 można stwierdzić, iż zaburzenia depresyjne może mieć 39 proc. Poziom stresu był mierzony skalą PSS-10. Wynik niski uzyskało 2 proc. respondentów, wynik średni – 58 proc., a wynik wysoki – 40 proc.
W związku z tym, że zaburzenia psychiczne trwale towarzyszą emigrantom przymusowym, zapytaliśmy też o korzystanie z pomocy psychologa. Ponad jedna trzecia przyznała się, iż korzysta z porad psychologicznych (34 proc.).
Radzenie sobie z problemami
.Poza poradami u psychologa respondenci sami próbują radzić sobie z sytuacjami stresowymi. Najczęściej wskazują, iż sami się mobilizują i starają się rozwiązać swoje problemy (71 proc.). Dużą popularnością cieszy się też strategia polegająca na zajmowaniu się innymi rzeczami, które odwracają uwagę od problemów (66 proc.). Nieco mniej popularne jest zwracanie się o radę i pomoc do innych osób (47 proc.). Z podobną częstotliwością emigranci korzystali ze strategii pocieszania się myślą, że mogłoby być jeszcze gorzej, a na razie żyje się bezpiecznie (44 proc.). Badania wskazują, iż widoczne u emigrantów przymusowych jest sięganie po alkohol, papierosy lub inne używki (30 proc.). Rzadziej badani sięgają po środki uspokajające (20 proc.) albo modlą się o pomoc do Boga (14 proc.). Niewielu poddaje się biernie losowi, nie wiedząc, co dalej począć (3 proc.).
Część ankietowanych próbuje stosować różne strategie, czasem je łącząc. Jedna z respondentek radzi sobie tak: „Psychoterapia, leki przeciwdepresyjne, wsparcie współmałżonka, przyjaciół, możliwość rozmowy o problemach z osobami w podobnej sytuacji”. Emigranci znajdują też zajęcia pozwalające się na oderwanie od problemów dnia codziennego: „Nie planowałam przeprowadzki do innego kraju, gdy miałam czterdzieści lat. Naprawdę chciałabym wrócić, ale rozumiem, że jest to niezwykle mało prawdopodobne. Znalazłam hobby – wspomnienia emigrantów z początku XX wieku i książki o nich. Pomocne są teksty informujące, że to nie pierwszy raz, kiedy coś takiego się zdarza. Istnieje wiele książek opisujących emigrację Rosjan do Królestwa Jugosławii – dają one możliwość poczucia się tutaj zakorzenionym. To wszystko jest trudne i nieprzyjemne, ale narzekanie jest grzechem, wielu ludzi ma o wiele gorzej”. Z kolei inna respondentka wydaje się przytłoczona problemami wywołanymi wojną. Ma rodziców w obu walczących państwach. Zrozpaczona pisze: „Nadal płaczę, kiedy czytam te wiadomości. Moja matka została w Rosji, a ojciec mieszka w Kijowie; odłamki rakiety spadły na jego podwórko. Obawiam się o ich bezpieczeństwo, a także o bezpieczeństwo Europy i całego świata. Żyję dniem dzisiejszym i niczego nie planuję”. Kolejna wypowiedź świadczy o złej kondycji psychicznej i stanie depresyjnym ankietowanej: „Czuję się jak osoba zbędna na tym świecie i żałuję, że sprowadziłem na ten świat dziecko, które również ma rosyjski paszport”.
Plany na przyszłość
.Emigranci pytani o swoją przyszłość najczęściej odpowiadają, iż planują uzyskać obywatelstwo kraju, w którym aktualnie rezydują (34 proc.). Co piąty respondent nie wie, co będzie robił w przyszłości. Prawie tyle samo respondentów zamierza zostać w danym kraju z rodziną na stałe 18 proc. Zamiar wyjazdu do innego kraju zadeklarowało 12 proc. Rzadziej rosyjscy emigranci planują podjąć pracę i pozostać jakiś czas w aktualnym miejscu zamieszkania, aby zarobić więcej pieniędzy (8 proc.). Po zakończeniu wojny szybko wrócić do Rosji zamierza 6 proc. Tylko 2 proc. chce już wracać, nie mogąc dłużej przebywać na emigracji.
Z powyższej analizy wynika, iż niewielu przymusowych emigrantów jest chętnych wracać do swojego kraju. Dzieje się tak, gdyż w Rosji brak jest wolności słowa i przekonań (86 proc.), brakuje warunków do bezpiecznego życia (79 proc.). To są, by tak rzec, główne czynniki wypychające z kraju i jednocześnie uniemożliwiające powrót do niego.
Niewiele było wskazań na argument mówiący o dobrych czy nawet lepszych warunkach do życia w aktualnym miejscu przebywania (27 proc.). Respondenci rzadko wskazywali, że nie wrócą do Rosji, gdyż boją się poboru do armii i wysłania na front (25 proc.). Niewielką popularnością cieszyła się opinia, że tutaj, gdzie obecnie przebywają, jest znacznie lepiej niż w Rosji (22 proc.). Rzadziej wskazywano, iż powrót do domu może uniemożliwić powtórny wyjazd za granicę z Rosji (22 proc.). Sporadycznie wskazywano, iż w Rosji brak dostępu do wysokiej jakości edukacji w Rosji (14 proc.) czy też brak dobrze płatnych miejsc (9 proc.). Niewielu respondentów wskazało, że brakuje dobrze płatnych miejsc w miejscu aktualnego zamieszkania (6 proc.), że są tutaj lepsze warunki do rozwoju zawodowego dla kobiet (6 proc.) oraz że miejsce zamieszkania zostało zniszczone (2 proc.). Emigranci polityczni uczestniczący w protestach antywojennych otrzymali bilet w jedną stronę. Zapłacili sporą cenę za swój moralny sprzeciw wobec Putina. Mają świadomość, iż mogą już nie wrócić nigdy do Rosji. Niektórzy wcześniej opuścili Rosję, ale z powodu prowadzonej polityki nie wrócą do kraju: „Nie uciekłem przed wojną. Wyjechałem trzy lata przed nią. Ale właśnie z powodu wojny nigdy tam nie wrócę”. Podobne stanowisko prezentuje kolejny respondent: „Przed wyjazdem do Serbii przez 3 lata mieszkałem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Generalnie rzecz biorąc, mogę udzielić tych samych odpowiedzi w odniesieniu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Głównym powodem, dla którego nie chcę wracać, jest autorytarny system w Rosji. Nie chcę, aby moje dziecko dorastało w takim środowisku. Najważniejszą rzeczą, której jesteśmy pozbawieni, jest możliwość bycia blisko naszych bliskich. Wszystko inne można naprawić”.
Niektórzy respondenci wyjazd z Rosji postrzegają w kategoriach pozytywnej zmiany, pojawienia się szans i nowych możliwości. Tak ocenia emigrację jeden z ankietowanych: „Nowy kraj zapewnia więcej możliwości społecznych. Dostęp do przestrzeni kulturowej, co jest dla mnie bardzo ważne. Umiejętność mówienia po francusku”. Kolejna wypowiedź ilustruje optymistyczną perspektywę: „Odkryłam wiele nowych rzeczy: doświadczeń, przemyśleń, znajomości z kolegami z Rosji. Nowa praca. Nowy świat. Nowe trudności”. Inna osoba po opuszczeniu Rosji odczuwa komfort psychiczny: „Ani przez chwilę nie żałowałem, że przeprowadziliśmy się do Serbii”, „Nigdy nie czułam się tak spokojna i szczęśliwa”, „Niedawno usłyszałem słowo »błogosławiony« i być może właśnie tak to czuję”.
Wydaje się, że mimo pojawiających się trudności rosyjscy emigranci wojenni zyskali wolności i swobodę. To jest dla nich najcenniejsza wartość, za którą są skłonni płacić wysoką cenę. Jednakże wyjazd z Rosji sprawia, iż są obarczeni zbiorowym piętnem – społeczeństwa zachodnie przypisują im winę za prowadzoną wojnę i utrzymywanie się przy władzy Putina. Dobrze to stanowisko wyraził jeden z respondentów: „W krajach liberalnych natomiast istnieje dyskryminacja ze względu na rosyjskie paszporty. Społeczność międzynarodowa gardzi rosyjskimi emigrantami sprzeciwiającymi się wojnie, ogranicza nasze prawa, otwarcie potępia reżim Putina i chętnie kupuje od niego zasoby. Myślę, że to postmodernizm – mieszanka wszystkiego, dlatego trudno jest prognozować najbliższą przyszłość”.
Podsumowując prowadzone badania, należy stwierdzić, że rosyjscy przymusowi emigranci są przedstawicielami klasy średniej. Wywodzą się z metropolii, mają wyższe wykształcenie oraz kapitał ekonomiczny. Emigracja jest dla nich deklasacją, gdyż muszą żyć w gorszych warunkach od tych, do których przywykli w swoim kraju. Ceną płaconą za wyznawane wartości wolności, pokoju jest niższa jakość życia i poczucie spadku statusu społecznego. Warto dodać, że większość badanych emigrantów doskonale radzi sobie na ryku pracy podejmując pracę zgodną z kwalifikacjami. Jest to możliwe, gdyż emigranci są specjalistami i część z nich pracuje online w firmach zlokalizowanych w Rosji, a część świadczy swoje usługi dla zagranicznych korporacji. W przypadku rosyjskich emigrantów widoczny jest rodzinny charakter wyjazdów. Wyjeżdżali z całymi rodzinami, sprzedając swoje mieszkania i likwidując firmy, gdyż niewielu z nich planuje powrót do Rosji po zakończeniu wojny. Wyjazd z biletem w jedną stronę może wywoływać problemy psychiczne. Część z badanych ma poczucie straty, że w Rosji zostawili dobre życie, a przed nimi niepewność i brak jasnych perspektyw. Mimo to starają się integrować w nowym kraju, uczyć języka i uczestniczyć w różnych zajęciach. Większość posiada mniejszą lub większą znajomość języka, co ułatwia społeczne funkcjonowanie. Jednakże należy zaznaczyć, iż szukając nowych warunków do życia, brali pod uwagę swoje możliwości dostosowania się do miejscowej kultury i społeczeństwa.
Nieco może zaskakiwać słaba kondycja psychiczna emigrantów. Widoczne są zaburzenia lękowe i depresyjne oraz wysoki poziom stresu. Z jednej strony można to zrozumieć, gdyż przed emigracją znaleźli się na cenzurowanym i byli poddani opresyjnemu systemowi, co nadal widać w ich postawach. Z drugiej strony, mimo iż są poza Rosją, nadal obawiają się działania rosyjskich służb bezpieczeństwa, które w ostatnich miesiącach zostały zintensyfikowane przeciwko zagranicznym agentom szkodzącym interesom Rosji. Ostrożność i lęk przed inwigilacją, zbieraniem materiałów były widoczne podczas niniejszych badań. Stres wywołują też problemy życia codziennego, szczególnie wśród tych respondentów, którzy zdecydowali się wyjechać na Zachód. Chyba głównym problemem dla tej grupy jest życie ze stygmatem potępianego, pogardzanego społeczeństwa. O sile tego piętna świadczy wypowiedź jednego z badanych używającego do charakterystyki swojej grupy narodowej pojęcia „podludzi”. Emigranci polityczni płacą podwójną cenę za swój sprzeciw wobec Władimira Putina. Po pierwsze, musieli się pożegnać z dostatnim i wygodnym życiem wiedzionym w Rosji. Po drugie, ci, którzy się wybrali na Zachód, muszą żyć ze świadomością, że nikt tutaj nie będzie się nad nimi litował; mogą ich spotykać tylko szykany i dyskryminacja, gdyż są reprezentantami społeczeństwa sprawców, agresorów.
Badania zostały zrealizowane w marcu i kwietniu 2025 r. Sondaż zawierał pytania zamknięte i otwarte. Próba badawcza wyniosła 164 respondentów i była rekrutowana w sieciach społecznościowych rosyjskich emigrantów w wielu krajach.