
Rosyjskie wpływy w kampanii to mentalność homo sovieticus
Czy pojawi się reakcja na omijanie finansowania kampanii niezgodnej z obowiązującym Kodeksem wyborczym? Czy i jakie działania podejmą instytucje państwowe w związku z tymi wydarzeniami? Czy kampanie profrekwencyjne (nawet te realizowane na serio) muszą opierać się budowaniu w nas poczucia lęku i strachu? I czy możemy się wreszcie pozbyć tych nie na serio, które są furtką do wspierania kampanii partyjnych przez satelickie fundacje, stowarzyszenia i firmy? – pisze Paulina MATYSIAK
.Dzięki pracy dziennikarzy Wojciecha Muchy, Szymona Jadczaka i Patryka Słowika, którzy sprawę ujawnili i pisali o niej, dowiedziała się o temacie także opinia publiczna. O co chodzi? Od 10 kwietnia 2025 roku portal Facebook został zdominowany przez reklamy polityczne, publikowane przez dwa dotąd nieznane profile: „Wiesz Jak Nie Jest” i „Stół Dorosłych”. Tożsamość osób zarządzających tymi kontami pozostaje nieznana. Wydatki zaś na promocję przygotowanych filmów były większe niż te, które na kampanie facebookowe przeznaczyły komitety wyborcze Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego.
Część reklam, stylizowanych na rozmowy z przeciętnymi obywatelami, ostro krytykowała kandydatów Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena, podczas gdy inne przedstawiały Rafała Trzaskowskiego w bardzo pozytywnym świetle.
Czemu stylizowanych? Ponieważ były to klasyczne ustawki: umówione wcześniej spotkania, które miały wyglądać na przypadkowe nagranie. I miały trafiać do zwykłych użytkowników Facebooka, a tym samym potencjalnych wyborców. W znalezieniu chętnych do nagrań zagranicznemu realizatorowi spotów pomagał pracownik fundacji Akcja Demokracja. Trójka zidentyfikowanych osób na nagraniach także to potwierdziła. Co więcej, osoby występujące w spotach są mniej lub bardziej powiązane z Platformą Obywatelską, a kierujący fundacją Akcja Demokracja Jakub Kocjan do niedawna był asystentem posłanki Platformy Obywatelskiej, wielokrotnie występował na różnych eventach w towarzystwie Rafała Trzaskowskiego i innych prominentnych polityków koalicji, a także brylował w liberalnych mediach.
Akcja Demokracja, fundacja Twój Głos Jest Ważny i inne organizacje pozarządowe nie tylko „udzielają pomocy” twórcom omawianych wyżej profili, ale prowadzą też swoje akcje profrekwencyjne. Ta druga swoją kampanię prowadzi pod hasłem: „Naprawdę chcesz, żeby oni wybrali Ci prezydenta?”. Aktorzy biorący udział w spotach mają przypominać polityków Prawa i Sprawiedliwości i w swoich wypowiedziach sugerują, że wybór prezydenta to sprawa przyszłych ułaskawień. Pojawia się fraza „I znowu będzie nasza sprawiedliwość i nasze prawo”. Wyborcy PiS czy Konfederacji są w tych spotach odczłowieczani i przedstawiani w karykaturalnym świetle.
Z kolei spoty z kampanii Akcji Demokracja, organizacji, która (jak sama pisze na swojej stronie internetowej) powstała, „aby dać ludziom podzielającym podobne wartości możliwość wspólnego działania. Zmieniamy polską rzeczywistość!” – są bardzo brutalne.
Kampania profrekwencyjna, która nie opiera się na wzmacnianiu nadziei na zmianę i z tego powodu zachęcaniu do wzięcia udziału w wyborach, tylko straszy brutalnymi scenami. Czy o to powinno chodzić?
Czy naprawdę spot, który ma zachęcić nas do pójścia na wybory, musi ostrzegać: „Przemoc lub drastyczne treści. Ten film jest zasłonięty, aby użytkownicy mogli wybrać, czy chcą go zobaczyć”? Jeśli zdecydują się Państwo, by go odsłonić, zobaczą Państwo krew, krzyk i oczernianie niektórych kandydatów biorących udział w wyścigu o fotel prezydencki.
Sprawę wyborczych przekrętów – pod przykrywką kampanii profrekwencyjnej – trzeba bezwzględnie wyjaśnić. Mam nadzieję, że zgodzą się ze mną inni politycy, niezależnie od przynależności partyjnej – bo to w interesie przede wszystkim nas, obywateli.
.Politycy Platformy Obywatelskiej próbują się – dość nieudolnie, trzeba przyznać – bronić, że jest to prawdopodobnie wielopiętrowa prowokacja, która ma ostatecznie uderzać w Rafała Trzaskowskiego. Jakichkolwiek dowodów na to na razie brak i wszyscy pewnie podejrzewamy, że w tym wypadku nie potrzeba było uruchamiać rosyjskiej ingerencji; wystarczyło, że niektórym politykom uruchomiły się mentalne mechanizmy homo sovieticus.