Prof. Ziemowit Miłosz MALECHA: Koniec kryzysu klimatycznego

Koniec kryzysu klimatycznego

Photo of Prof. Ziemowit Miłosz MALECHA

Prof. Ziemowit Miłosz MALECHA

Profesor Politechniki Wrocławskiej na Wydziale Mechaniczno-Energetycznym. Badacz w dyscyplinie naukowej inżynieria środowiska, górnictwo i energetyka.

Widać wyraźny i oficjalny zwrot w polityce energetycznej USA, odchodzący od narracji o „ratowaniu planety”. Departament Energii otwarcie wskazuje paliwa kopalne, w tym węgiel, jako podstawowe źródła energii oraz ogłasza rezygnację z niestabilnych źródeł, takich jak energetyka słoneczna i wiatrowa. Kierunek ten uzasadniany jest powrotem do pragmatyzmu i rozsądku gospodarczego, opartego na prostej zasadzie: najlepszymi źródłami energii są te, które są najtańsze i jednocześnie niezawodne – pisze prof. Ziemowit Miłosz MALECHA

.Pod koniec lipca amerykański Departament Energii (DoE) wydał raport zatytułowany Analiza krytyczna wpływu emisji gazów cieplarnianych na klimat USA. Autorami dokumentu są uznani badacze zajmujący się naukami o Ziemi, klimatologią oraz ekonomią. Raport bazuje na wynikach wielu badań opublikowanych w renomowanych czasopismach oraz danych dostępnych w raportach Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) czy Narodowej Oceny Klimatycznej USA (NCA).

Raport DoE rozprawia się z wieloma rozpowszechnionymi narracjami o charakterze apokaliptycznym, wskazując, że zmiany klimatyczne nie muszą stanowić poważnego problemu dla USA, a w niektórych obszarach mogą nawet przynieść korzyści. Podkreślono w nim przede wszystkim, że dwutlenek węgla nie jest gazem zanieczyszczającym powietrze, a jego stężenie dopiero znacznie przekraczające 1000 ppm może wywoływać niewielki wpływ na funkcje poznawcze człowieka. To czterokrotnie wyższy poziom stężania niż obecnie obserwowany w atmosferze.

Następnie raport zwraca uwagę na zjawisko tzw. zielenienia planety, czyli systematycznego zwiększania zasięgu i gęstości roślinności. Jest to związane ze wzrostem koncentracji CO₂ w atmosferze, co sprzyja procesowi fotosyntezy oraz poprawia gospodarkę wodną roślin. Zjawisko to wywiera bezpośredni, korzystny wpływ na amerykańskie rolnictwo, co znajduje odzwierciedlenie w obserwowanym wzroście plonów kukurydzy, soi i pszenicy.

W raporcie wiele uwagi poświęcono wiarygodności modeli klimatycznych, na których opierają się wszystkie polityki klimatyczne. Zwrócono uwagę na dużą rozpiętość uzyskiwanych prognoz oraz częste rozbieżności względem rzeczywistych obserwacji. Podkreślono, że modele najlepiej korelujące z danymi pomiarowymi to te przewidujące najniższe wzrosty temperatury, mieszczące się w przedziale 1,5–3°C. Co istotne, część ekonomiczna raportu wskazuje, że tak niewielkie ocieplenie będzie miało jedynie marginalny wpływ na gospodarkę.

Raport analizuje także tzw. ekstremalne zjawiska pogodowe. Przywołuje m.in. zmienność głębokości wód Nilu w okresie od 600 do 1500 roku, wskazując na cykliczny charakter i dużą skalę tych wahań. Ma to stanowić przykład ilustrujący naturalną zmienność zjawisk pogodowych w odległej przeszłości, gdy emisje antropogeniczne były zerowe. Autorzy raportu odwołują się następnie do oficjalnych danych dotyczących częstości i siły huraganów w ostatnich dekadach, wskazując, że nie odnotowuje się istotnych zmian w tym zakresie. Podobny wniosek dotyczy fal upałów, które obecnie są mniej intensywne niż w latach 30. XX wieku. W przypadku tornad zwraca się wręcz uwagę na trend spadkowy ich liczby w kontynentalnej części USA. Również w odniesieniu do susz i powodzi nie stwierdzono istotnych odstępstw od wartości typowych, a tempo wzrostu poziomu oceanów pozostaje zbliżone do obserwowanego od początku XX wieku.

Widać zatem wyraźny i oficjalny zwrot w polityce energetycznej USA, odchodzący od narracji o „ratowaniu planety”. Departament Energii otwarcie wskazuje paliwa kopalne, w tym węgiel, jako podstawowe źródła energii oraz ogłasza rezygnację z niestabilnych źródeł, takich jak energetyka słoneczna i wiatrowa. Kierunek ten uzasadniany jest powrotem do pragmatyzmu i rozsądku gospodarczego, opartego na prostej zasadzie: najlepszymi źródłami energii są te, które są najtańsze i jednocześnie niezawodne.

Nie bez znaczenia pozostaje również konkurencja ze strony ChRL, która od lat prowadzi swoistą politykę „mgły covidowej” w obszarze energetyki. Rozpowszechnia na Zachodzie narrację, jakoby w spektakularny sposób rozwijała odnawialne źródła energii, podczas gdy w rzeczywistości w bezprecedensowym tempie rozbudowuje energetykę opartą na paliwach kopalnych, zwłaszcza węglowych. Fakt ten podkreślają także autorzy raportu, wskazując na bezcelowość jednostronnego ograniczania emisji CO₂ w USA, skoro głównym i wciąż rosnącym emitentem pozostają Chiny, co dodatkowo wzmacnia ich przewagę konkurencyjną.

Oficjalny powrót USA do energetyki opartej na gazie, węglu oraz energii jądrowej ma także istotny wymiar związany z rozwojem dużych centrów obliczeniowych oraz zarządzaniem danymi, niezbędnymi do utrzymania przewagi w dziedzinie sztucznej inteligencji. Technologie te wymagają ogromnych ilości energii elektrycznej najwyższej jakości – stabilnej, pewnej i taniej. Można powiedzieć, że AI „żywi się węglem”. Już teraz w USA obserwuje się próby zawierania przez duże centra obliczeniowe umów bezpośrednio z elektrowniami, działając w systemie tzw. off the meter, pomijając standardową sieć i taryfy, co pozwala na uzyskanie pierwszeństwa w dostawie prądu.

.A co na to Unia Europejska, a w szczególności Polska? Po staremu – jedynym proponowanym rozwiązaniem kryzysu energetycznego pozostaje budowa kolejnych paneli słonecznych i turbin wiatrowych, które same w znacznym stopniu przyczyniły się do obecnych problemów, oraz dalsze trwanie w narracji o „ratowaniu planety”. Wyraz tego dał niedawno w wywiadzie dla wnp.pl prezes PSE, który stwierdził, że w Polsce potrzebujemy więcej farm wiatrowych, ponieważ dobrze uzupełniają się one z fotowoltaiką. Quo vadis, Europo?

Ziemowit Malecha

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 października 2025