Piotr ZAREMBA: Ubóstwo koalicji na półmetku i zmowa wspólników

Ubóstwo koalicji na półmetku i zmowa wspólników

Photo of Piotr ZAREMBA

Piotr ZAREMBA

Publicysta, historyk, dziennikarz. Autor m.in. "O dwóch takich... Alfabet braci Kaczyńskich" (z M.Karnowskim), "Uzbrojona demokracja. Theodore Roosevelt i jego Ameryka". Absolwent historii na Uniwersytecie Warszawskim.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

W cichości ducha i Szymon Hołownia, i PSL obwiniają Donalda Tuska o programową i administracyjną impotencję. Tusk z kolei ma pretensje do koalicjantów. Tak naprawdę największym problemem obu stron były nie tyle spory, typowe dla każdej koalicji, ile ubóstwo jakiejkolwiek agendy – pisze Piotr ZAREMBA

.Mamy drugą rocznicę wyborów parlamentarnych, które przyniosły przejęcie władzy przez partie obecnej centrolewicowej koalicji. Odbyło się to przejęcie gładko: Nowa Lewica, PSL i Polska 2050 jeszcze przed kampanią zapowiedziały wspólne rządy z Koalicją Obywatelską. Uznały też, bez żadnych targów, personalny prymat Donalda Tuska – w imię wojny z PiS.

Szybko zgrana ekipa

.Tymczasem najnowszy sondaż Ogólnopolskiej Grupy Badawczej wykazuje 28,2 proc. zadowolonych z rządu Donalda Tuska, a 50,6 proc. niezadowolonych. CBOS podaje podobne wyniki. Żadna z wcześniejszych ekip rządzących nie zgrała się tak szybko. Badacze opinii zwracają uwagę, że przyśpieszeniu ulegają jakiekolwiek zmiany politycznych nastrojów. Ale zarazem trudno wskazać sukcesy tego rządu.

W obliczu spadających wskaźników, zwłaszcza niekontrolowanego deficytu budżetowego, ta ekipa już nawet nie markuje spełnienia obietnic socjalnych i ekonomicznych. Jedyną, jakby machinalną receptą na rządzenie jest majstrowanie wokół prawa i wymiaru sprawiedliwości. Oto minister sprawiedliwości Waldemar Żurek wydał w oczywisty sposób niezgodne z konstytucją, bo zmieniające ustawę, rozporządzenie kasujące wymóg losowania części składów sędziowskich w procesach. Jedni przewidują, że łatwiej będzie tej władzy wpływać na wyroki. Inni twierdzą, że to droga do odsuwania tzw. neosędziów, czyli ludzi awansowanych w sądownictwie po 2017 r.

Maszyneria politycznej awantury i zemsty wciąż pracuje. Komisja śledcza przesłuchuje Zbigniewa Ziobrę, kierowane są kolejne wnioski do prokuratury, uchylane kolejne immunitety. Ale jakże symbolicznie w „Wydarzeniach” Polsatu zaraz po materiale dotyczącym bezprawnego rozporządzenia Żurka następował materiał o tym, że już w tym roku zabraknie 14 mld zł w budżecie NFZ. Czy Tusk organizuje w takim momencie polityczno-karne igrzyska z nawyku? Czy naprawdę wierzy, że zmienią one niechętne mu społeczne nastroje? A może totalna kontrola nad sądami ma mu zapewnić możliwość ewentualnego zablokowania niekorzystnych wyników wyborczych?

Wypychany z polityki

.Jak to wszystko rzutuje na samą koalicję? Największą sensacją jest zapowiedź wyprowadzki z polskiej polityki Szymona Hołowni. Pewnie nie zostanie komisarzem ONZ, ale i tak nie chce dalej kierować swoją partią. Nawet wśród ludzi opozycji wywołuje to odmienne reakcje. Jedni widzą w tym zasłużony upadek „politycznego klowna”, kogoś, kto tak uwierzył w marketingowe sztuczki, że nie zadbał o jakikolwiek wyrazisty przekaz Polski 2050. Który do czasu ani razu nie postawił się Tuskowi. Inni podejrzewają, że Hołownia jest z polityki wypychany, może nawet za pomocą szantażu. Wszak raz stanął na drodze Tuska – nie pozwalając na zablokowanie inauguracji prezydenta Karola Nawrockiego.

Na końcu ten sam Hołownia funduje liderowi koalicji kłopot, żądając dla Polski 2050 urzędów wicepremiera i wicemarszałka. Na dokładkę chce, aby wicepremierem została nielubiana przez Tuska, często się z nim kłócąca, minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Hołownia robi to, co powinien zrobić już w chwili zawiązywania tej koalicji: korzysta z pozycji języczka u wagi. Dziś to akcja tragicznie spóźniona. No i dotyczy partii, której wróży się rychły rozpad. Kandydatura sejmowego błazna Ryszarda Petru na nowego lidera Polski 2050 to znak, że lepiej już było.

Skądinąd Hołownia przed odejściem był w stanie zafundować Tuskowi jeszcze inne, symboliczne, zmartwienie. Dzięki głosom części posłów Polski 2050 dopuszczono do prac w komisjach sejmowych projekt prezydenta Karola Nawrockiego. Przewiduje on rozszerzenie projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego według pierwotnych planów Zjednoczonej Prawicy. Marszałek mógł z tego politycznie skorzystać, przedstawiając się jako sojusznik aspiracyjnych postaw młodych Polaków. Zamiast tego opowiadał coś o konieczności zdemaskowania projektu podczas prac parlamentarnych. To jak w soczewce pokazuje jego brak odwagi i intelektualnej samodzielności. Co nie przeszkadza Silnym Razem, a ukradkiem i politykom KO, wymyślać mu od zdrajców wspólnej sprawy.

Odlecą w niebyt

.Kryzys koalicji rządzącej rozmywa się w błahych, zastępczych awanturach. Część posłów Polski 2050 sugeruje, że nie poprze Włodzimierza Czarzastego, lidera Lewicy, na marszałka sejmu. Chociaż oddanie mu tego fotela było zapisane w umowie koalicyjnej. Bardziej wolnorynkowa Polska 2050 i bardziej socjalna Lewica w szczegółowych sporach ścierały się czasem w parlamencie. Ale to charakterystyczne: żadna ze stron nie umiała przy okazji tych przepychanek podnieść sztandaru jakiejś istotnej dla Polaków sprawy.

Kiedy wspólny rząd ma tak mały autorytet, różnice zdań będą wracać. Można się raczej dziwić, że takich konfliktów jest wciąż niewiele. Tego samego dnia, kiedy Polska 2050 „zdradziła” w sprawie CPK, ludowcy pomogli prawicy odesłać do komisji obywatelski projekt przywracający dwie godziny religii w szkołach, i to obowiązkowej (do wyboru z etyką).

Z tego chwilowego buntu tradycyjnego skrzydła koalicji też niewiele wynika – żaden z tych przyjętych do komisji projektów nie zostanie zapewne uchwalony. A PSL nie umiał się przeciwstawić skrajnie progresywnej agendzie minister edukacji Barbary Nowackiej. Teraz zaś negocjuje z Lewicą „kompromisowy” kształt ustawy o związkach partnerskich. Podobno bardziej umiarkowany, niż chcieli tego lewicowi politycy – tyle że głównym motywem tego targu jest zapotrzebowanie na wrażenie jedności w koalicji. Opozycja wytyka PSL-owi, że powinien zająć się raczej ratowaniem znękanych niskimi cenami warzyw rolników niż ideologicznymi łamańcami.

Pamiętajmy: Polska 2050, PSL, a w niektórych sondażach nawet i Lewica, są poniżej pięcioprocentowej bariery, mogą się więc nie znaleźć w nowym parlamencie. W jednym z badań partia Hołowni otrzymała 1 proc. To oczywiście hamuje odruchy buntu. Gdyby z jakichś powodów koalicja pękła i doszło do wcześniejszych wyborów, całe to towarzystwo odleci w niebyt. Donald Tusk to wie i oni to wiedzą.

Koalicja, za chwilę zmieniona w jedną partię, przejmuje część elektoratów swoich przystawek, ale nie wszystkich wyborców. Dla Donalda Tuska tuczenie się ich kosztem jest zyskiem wątpliwym. Osamotniony na scenie prawie na pewno nie zdobędzie większości. „Tusk potrzebuje symetrystów, Silni Razem nie zastąpią Trzeciej Drogi” – zauważono na stronie Klubu Jagiellońskiego. Faworytem kolejnych wyborów są więc partie prawicy. Będą rządzić, o ile się dogadają.

Ubóstwo agendy

.W cichości ducha i Szymon Hołownia, i PSL obwiniają Donalda Tuska o programową i administracyjną impotencję. Tusk z kolei ma pretensje do koalicjantów. Tak naprawdę największym problemem obu stron były nie tyle spory, typowe dla każdej koalicji, ile ubóstwo jakiejkolwiek agendy. Mści się przede wszystkim zaskakująca niesprawność w pozyskiwaniu dochodów z podatków, wymuszana chyba przez grupy interesów. To słabość polityki fiskalnej tej ekipy powoduje gigantyczny deficyt, więc i niemożność oferowania Polakom jakichkolwiek „prezentów”.

Jakość kadr też jest problemem ponadpartyjnym. Polska 2050 próbowała czasem mówić o wyższych standardach. Ale jedną z kandydatek na następcę Hołowni w partii jest minister klimatu Paulina Hennig-Kloska, równie konsekwentna w kiksach i gafach, co w lobbystycznych uwikłaniach na rzecz producentów wiatraków.

Sojusznicy Tuska nie próbowali korygować żenująco nieskutecznej polityki fiskalnej. Z kolei KO zaczęła ostatnio mocniej akcentować wartość swobód gospodarczych. Celem jest odebranie części wyborców Konfederacji, a po wyborach, może i koalicja z tą formacją. Warto tu jednak przypomnieć: gdyby nawet taki skrajnie egzotyczny układ rządowy powstał, to przecież nie z Tuskiem jako premierem. Jego los wydaje się przesądzony. Jeśli nie zdarzy się cudowne odwrócenie trendu, jego krajowa kariera powinna się skończyć za dwa lata.

Dryfowanie jako cel

.Rzecz charakterystyczna: żadna z partii obecnej koalicji nie kwestionuje politycznych represji wobec polityków PiS ani łamania prawa, jakie funduje Polakom Żurek. W tej materii mamy coś w rodzaju zmowy wspólników zbrodni. Jeszcze niedawno, po spotkaniu Hołowni z Kaczyńskim, politycy PiS wierzyli w jakieś odwrócenie przymierzy już w tym parlamencie, w obalenie Tuska przy pomocy Polski 2050 lub (i) PSL. Wydaje się, że przeznaczeniem posłów tych formacji, niezależnie od takiego czy innego szyldu, będzie dryfowanie, byle nie stracić mandatów przed końcem kadencji. Przepaść oddzielająca ich od coraz bardziej eurosceptycznej prawicy jest jednak zbyt wielka.

I tak czekają ich kolejne ciosy. Poniosą wobec wyborców konsekwencje zaaplikowania Polsce paktu migracyjnego i unijnej polityki klimatycznej. Polacy nie chcą ani fali imigrantów, ani kosztów zmian w energetyce. W tej sferze Polska 2050 czy Lewica są jeszcze bardziej nieelastyczne niż Tusk. Porażki niczego ich nie uczą.

Piotr Zaremba

Tekst pierwotnie ukazał się w 1037 numerze tygodnika „Idziemy” [LINK]. Przedruk za zgodą redakcji.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 października 2025
Fot. Zbyszek Kaczmarek / Forum