"Niecodzienna filozofia codzienności Marii Szyszkowskiej"
Życzliwość dla każdego człowieka, rozmaicie pojmowana twórczość, pozytywne nieprzystosowanie, sprzeciw wobec stagnacji, celebrowanie dnia codziennego, indywidualny rozwój, konsekwentne budowanie własnego „ja”, krytyka, a nawet bunt wobec zastanej rzeczywistości, odwaga w kształtowaniu poglądu na świat, pokojowe nastawienie do innych, dążenie do wyższych wartości, a także… taniec — to elementy filozofii codzienności, powołanej do życia przez profesor Marię Szyszkowską.
.Filozofia codzienności to filozofia skupiona na człowieku. Odpowiada na jego potrzeby i pragnienia, nie zawsze wyraźnie sprecyzowane i określone. Maria Szyszkowska przyjmuje, że każdy ma w sobie pewne marzenia, z których czasem nie zdaje sobie sprawy, lub nie ma tyle odwagi, aby je odkryć. Niejednokrotnie jest zbyt zajęty bądź zmęczony pracą zawodową, by zajmować się swoimi zainteresowaniami. Przyczynia się do tego nasza zabiegana rzeczywistość. Warto jednak mieć pasje i je rozwijać, bo to świadczy o naszym człowieczeństwie. Do tego m.in. zachęca filozofia codzienności — swoisty zbiór drogowskazów życiowych dla ludzi poszukujących i myślących głębiej. Dla tych, którzy stracili sens życia, ale także dla tych, którzy chcą wzbogacić swoje istnienie o nowe, pouczające doświadczenia. Książka prof. Szyszkowskiej pt. „Twórcze niepokoje codzienności” zawiera rozdziały zwracające uwagę na to, jak żyć, aby naszą codzienność, usianą obowiązkami, ubarwić i wzbogacić.
Istotne w codzienności jest spotkanie i budowanie dialogu z drugim człowiekiem. Wchodząc z kimś w dialog, ścierając poglądy, a potem dochodząc do konsensusu, tworzymy wspólnotę. Ludzie z natury są stworzeni do funkcjonowania w społeczeństwie, w mniejszych czy większych grupach. Zatem skoro i tak od tego nie uciekniemy, dlaczegóż by, codziennie funkcjonując w jakiejś wspólnocie, nie umacniać jej i nie czynić bardziej przyjazną? Wydaje się to oczywiste, ale czy się nad tym zastanawiamy?
.Filozofia codzienności mówi prostym językiem o sprawach wartościowych dla każdego z nas: dążeniu do szczęścia, poszukiwaniu sensu życia, działaniu na rzecz drugiego człowieka. Za przykład może tu posłużyć wolontariat, czyli dobrowolna i bezinteresowna pomoc czy też służba drugiemu człowiekowi — słabszemu, choremu, potrzebującemu. Każdemu, komu można poświęcić swój czas. Na zasadzie wolontariatu można działać w rozmaitych organizacjach pozarządowych, fundacjach, stowarzyszeniach, których mamy sporo w naszym kraju. W pracy wolontariusza wyraża się bezinteresowność i życzliwość, a one także wpisują się w całe spektrum zaleceń naszej filozofii codzienności. Dobrze, gdy już od czasów szkolnych proponuje się dzieciom wolontariat — zbiórki, akcje dobroczynne. To kształtuje ich charakter na całe życie i wpaja poczucie obowiązku wobec drugiego człowieka, które propagował w poglądach Immanuel Kant, niemiecki „ojciec pokoju”, twórca imperatywu kategorycznego, filozoficzny Mistrz profesor Szyszkowskiej. Wartościowe postawy zaszczepione w dzieciństwie, procentują potem w dorosłym życiu. Sprzyjają rozwojowi społeczeństwa obywatelskiego, które sami powinniśmy kształtować z wewnętrznej potrzeby i kantowskiej etyki obowiązku. Wolontariat może być źródłem osobistej satysfakcji, zadowolenia. Gdy sami jesteśmy szczęśliwi, przekazujemy to szczęście dalej. Wtedy ono promieniuje i oddziałuje na innych. Radość rodzi radość, a życzliwość — życzliwość. Czesław Znamierowski, polski etyk i filozof prawa, sformułował koncepcję życzliwości powszechnej, mającej wyjątkowe znaczenie w społeczeństwach demokratycznych. Założenia tej teorii powinny mieć praktyczne przełożenie i wymiar aksjologiczny w ustroju demokratycznym. Maria Szyszkowska często nawiązuje do tejże koncepcji w swych książkach, wykładach i publikacjach. Życzliwość również należy do filozofii codzienności.
Bliskość i porozumienie duchowe bywają ważniejsze aniżeli najpiękniejszy dom, samochód czy inne dobra materialne, które są rzeczami nabytymi. Oczywiście pragniemy przebywać w ładnie urządzonej przestrzeni we własnym domu, ale nie powinno to być sprawą najważniejszą czy też przeszkodą w przyjaźni.
Funkcjonowanie w zgodzie ze sobą samym i ludźmi nam życzliwymi — „bratnimi duszami” to, wedle filozofii codzienności, warunek konieczny do poczucia własnego spełnienia.
Kontakt z ludźmi poszerza nasz światopogląd, pomaga poznać stanowiska innych. Jesteśmy wówczas bardziej świadomi, więcej wiemy, a to pomaga w życiu. Dlatego dążmy do wiedzy. Podobnie jest z powieściami. Od książek, które czytamy, niejednokrotnie zależą nasze życiowe wybory. Weryfikujemy postawy bohaterów z własnymi poglądami. Warto czytać. Kto czyta, nie błądzi. Sięgajmy po powieści psychologiczne, obyczajowe, przygodowe, historyczne, bo pełne są światów, rzeczywistych lub nierzeczywistych, które warto poznać. Media to dobrodziejstwo, ale trzeba umieć szukać w nich tego, co wartościowe.
Do własnego rozwoju zgodnego z filozofią codzienności przyczynia się również twórczość oraz poszerzanie indywidualnych zainteresowań. Poezja, literatura, historia, nauka, sztuka, wprowadzają piękno w nasze życie. Również realizacja pasji poprzez śpiew, taniec, muzykę, aktorstwo czy służba w ramach społecznikowskiego powołania nadają głębię naszemu życiu i pozwalają nam wyrwać się ze swoistego kieratu, gdy kursujemy, przykładowo, na drodze praca (szkoła, uczelnia) — dom.
.Taniec to odrębny rozdział „Twórczych niepokojów codzienności”, który Maria Szyszkowska zadedykowała swemu mężowi Janowi Stępniowi. Dzięki tańcowi zapominamy o troskach, przenosimy się w jakby inną rzeczywistość, wyzwalamy w sobie i potęgujemy radość życia. Taniec pomaga odpocząć, również psychicznie, a w sytuacjach napięcia jest to nam bardzo potrzebne. Napięcia niekoniecznie związanego z pracą zawodową, bo często jest ona źródłem spełnienia w życiu. Taniec to radość.
Wracając do pasji — gdy już ją odkryjemy, bo może się ona objawić w najmniej oczekiwanym dla nas momencie, powinniśmy ją pielęgnować i pożytkować dla siebie i innych w wolnym czasie, zamiast trwonić go np. przed telewizorem. Nie powinno się jednak za wszelką cenę dostosowywać do innych celem uzyskania akceptacji, bo to pesymistycznie nastraja do świata i w stosunku do nas samych. Wiąże się to z koncepcją pozytywnego nieprzystosowania, sformułowaną przez polskiego psychologa i psychiatrę Kazimierza Dąbrowskiego. Nadmierne ujednolicanie prowadzi do uczestnictwa w popularnej, łatwo dostępnej, powszechnej i przeciętnej rozrywce czy sztuce. Pasje należy rozwijać w sobie w sposób indywidualny, bez względu na to, co jest modne i „na topie”. Tylko wtedy będziemy szczęśliwi. Według Marii Szyszkowskiej tworzenie ma dobroczynny charakter również wtedy, gdy zmierzamy się z chorobą czy jakimś nieszczęściem. Wielu ludzi odnajduje pociechę w tworzeniu dzieł nawet dla samych siebie, bo to pomaga zapomnieć o cierpieniu i nie załamywać się — to najgorsze, co może nam się przytrafić.
.Filozofia codzienności budzi sympatię, ponieważ zachęca do celebrowania urody życia na przekór trudnościom, jakim codziennie stawiamy czoła. Można starać się być szczęśliwym mimo kłopotów, z którymi każdy z nas się boryka. Z książek miłośniczki Kanta wyłania się stanowisko nasycone życzliwością i przyjaznym nastawieniem w stosunku do każdego człowieka. Czyż nie jest to przesłanie uniwersalne? W obecnej rzeczywistości, pełnej rywalizacji czy często doświadczanej zazdrości, wskazania filozofii codzienności powinniśmy szczególnie wdrażać w życie. Starać się odnosić przyjaźnie do ludzi. W końcu żyjemy obok siebie. Nawet jeżeli nas ktoś rani, nie oznacza to, że inna osoba postąpi tak samo. Pamiętajmy: każdy nowo poznany człowiek to odrębna historia i trzeba każdego traktować indywidualnie. Tu dochodzimy do potrzeby zwiększenia tolerancji w naszym życiu publicznym. Zamiast pouczać innych, co zdarza nam się czynić, najlepiej zacząć od samego siebie. Czyż nie jest to prosta filozofia? W teorii chyba tak, ale filozofia także ma wymiar praktyczny, a filozofia codzienności szczególnie widoczny.
Bardzo pozytywne efekty w życiu przynosi pisanie pamiętnika. Kiedy dzień się kończy, przychodzi moment refleksji i zastanawiamy się, co nam się udało, a co nie. Czy kogoś nie zraniliśmy, czy ktoś zranił nas, a jeśli tak, to dlaczego. Czasem zdajemy sobie z tego sprawę, czasem nie. Chyba zależy to od indywidualnie rozwiniętej wrażliwości i umiejętności wnikliwego obserwowania otaczającego nas świata. W każdym razie możemy zwierzyć się pustym kartom, dać upust naszym emocjom, uczuciom, przemyśleniom. Przelać na papier okruchy dnia — mówiąc poetyckim językiem Jana Stępnia. Karta w pamiętniku to kolejna karta księgi naszego życia, którą sami codziennie zapisujemy, i tylko od nas zależy, jaki przybierze ona kształt.
.Ale też chcę wspomnieć o fascynacji profesor Marii Szyszkowskiej Immanuelem Kantem, którego poglądy miały wpływ na ukształtowanie jej własnego stanowiska filozoficznego, nie zawsze znajdującego aprobatę w społeczeństwie. Jan Stępień, mąż Marii Szyszkowskiej, poświęcił Kantowi i swej żonie taki oto wiersz:
Pan Kant głośno ziewa
a pani Maria prosi do zabawy
swoje ręce
i rozedrgane nóżki
Pan Kant z nudów przygrywa
na idealnym grzebyku
a pani Maria
tańczy ostatni traktat
o prawie natury
Wiruje aż się kurzy
od tej metafizyki
Filozofię codzienności Maria Szyszkowska zarysowała w wielu swych książkach. Były to m.in.: „Drogowskazy”, „W opozycji do przeciętności, czyli własna droga ku wolności”, „Stwarzanie siebie”, „Spotkania w salonie”, „Granice zwierzeń”, „Za horyzontem”.
Agnieszka Małecka