Katyń, Bucza, bezwzględność Kremla
Badanie zbrodni katyńskiej nauczyło mnie wiele o historii Rosji i bezwzględności Kremla. Instytucje dyktatorskie, które umożliwiły masakrę, nie przestają być zagrożeniem – pisze Andrew KAVCHAK
.Raz po raz zbrodnia katyńska pojawia się w dyskusjach o bieżących wydarzeniach i jest przywoływana jako istotny precedens. Porównanie „Jak w Katyniu!” często jest powtarzane od czasu rozpoczęcia przez Kreml inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Jestem wnukiem jednego z polskich oficerów straconych przez NKWD w zbrodni katyńskiej w kwietniu 1940 roku, dlatego każde odniesienie do Katynia w mediach przyciąga moją uwagę.
Historia zbrodni katyńskiej i pamięć o niej są ważne z kilku powodów. Jednym z nich jest to, że ta zbrodnia obrazuje sowiecki sposób myślenia i działania w okresie od rozpoczęcia wojny w 1939 roku do przyznania się przez Sowietów do winy w roku 1990. Umożliwia ona również zrozumienie i przewidywanie działań Kremla w chwili obecnej.
Kiedy byłem dzieckiem, zapytałem mojego ojca, gdzie jest mój dziadek. Odpowiedział mi, że nigdy go nie poznam, ponieważ zabili go Sowieci w masakrze w Katyniu. Początkowo myślałem o tej zbrodni w bardzo prosty sposób: Sowieci najechali Polskę w tym samym czasie co naziści, pojmali polskich żołnierzy, dokonali segregacji oficerów, zabili ich strzałem w tył głowy i zakopali ich ciała w masowych grobach, próbując usunąć wszelkie ślady. Przez lata wierzyłem, że Katyń był po prostu kolejnym okrucieństwem II wojny światowej, takim jak wiele innych przejawów barbarzyństwa tego okresu.
Jednak kiedy prawda wyszła na jaw, a na rynku pojawiły się jednoznaczne relacje historyczne, przeczytałem tyle książek o Katyniu, ile tylko mogłem. Dzięki temu poznałem szczegóły masakry. Po okresie badań i analiz byłem zakłopotany moim wcześniejszym ograniczonym rozumieniem tego wydarzenia. Historia Katynia to złożony temat z wieloma istotnymi aspektami, które miały miejsce przed masakrą, w trakcie masakry i po niej. Jest ona spleciona z polską historią od początku wojny, a jej skutki są widoczne do dziś.
* * *
.Mój dziadek, Stanisław Kawczak, urodził się w 1892 roku w Nowym Sączu i tam się wychował. Szkołę średnią ukończył w 1911 roku, a następnie podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W 1913 roku został wcielony do armii austriackiej. Walczył z Rosjanami w starciach na terenie Galicji (1914–1915) oraz, z mniejszym entuzjazmem, z Włochami w bitwach nad Isonzo (1915–1917). Przez cały okres I wojny światowej jego serce było oddane sprawie niepodległości Polski. W drugiej połowie konfliktu został członkiem założycielem konspiracyjnej organizacji polskich oficerów pod nazwą „Wolność” w armii austriackiej. W październiku 1918 r. stanął na czele puczu, który wyzwolił Nowy Sącz, a następnie walczył w wojnie polsko-bolszewickiej w latach 1919–1920. W czasie wojny, podczas której został dwukrotnie ranny, doszedł do stopnia kapitana. Został odznaczony Krzyżem Walecznych i Krzyżem Niepodległości.
Po wojnie zamieszkał w Warszawie, gdzie prowadził prywatną kancelarię prawną. Napisał wspomnienia wydane w 1936 roku pod tytułem Milknące echa. Wspomnienia z wojny 1914–1920. Książka została powszechnie doceniona za treść i styl. Profesor Julian Krzyżanowski z Uniwersytetu Warszawskiego określił ją jako najlepszy pamiętnik z czasów wojny.
W przededniu II wojny światowej dziadek został objęty powszechną mobilizacją. We wrześniu 1939 roku walczył przeciwko nazistom w obronie Brześcia nad Bugiem. Ostatecznie jego oddział został otoczony i rozbrojony przez Sowietów, a następnie wzięty do niewoli.
* * *
.Ojciec powiedział mi, że on i jego matka otrzymali dwie pocztówki od mojego dziadka, dzięki którym wiedzieli, że żyje i że przebywa w obozie w Starobielsku. Po otrzymaniu drugiej pocztówki na początku 1940 roku nigdy więcej nie mieli z nim kontaktu.
Wkrótce po wkroczeniu do wschodniej Polski Sowieci przeprowadzili kilka fal masowych aresztowań. Około miliona Polaków, w tym dzieci, żony i rodzice wielu polskich oficerów, zostało zapędzonych do bydlęcych wagonów i wywiezionych w nieznane miejsca na Syberii i w Kazachstanie. Mój ojciec i jego matka uniknęli aresztowania i deportacji, ponieważ mieszkali w niemieckiej strefie okupacyjnej, poza zasięgiem NKWD.
W 1941 roku hitlerowcy napadli na Związek Radziecki. Wówczas Sowieci pozwolili zniewolonym Polakom utworzyć armię pod dowództwem generała Władysława Andersa. Jej członkowie mieli zostać zwolnieni z niewoli i przedostać się do centrum dowodzenia wojsk polskich. Udało się to jednak tylko niewielkiej części ocalałych Polaków. Wśród tych, którym się to nie udało, byli polscy oficerowie przetrzymywani w Starobielsku, Kozielsku i Ostaszkowie.
Prawda bowiem była taka, że w kwietniu i maju 1940 roku w różnych miejscach na terenie Związku Radzieckiego NKWD rozstrzelało 21 857 polskich oficerów, strażników granicznych, policjantów, przywódców społecznych i innych osób uznanych za „antysowietów”. Operacja ta stała się znana jako zbrodnia katyńska. Mój dziadek i wszyscy jego koledzy ze Starobielska zostali przewiezieni do budynku NKWD w Charkowie, gdzie każdemu z nich strzelono w tył głowy. Następnie ich ciała zakopano w pobliskich lasach w masowych grobach. Wielu historyków spekuluje, że Stalin chciał w ten sposób zemścić się na polskiej klasie oficerskiej za klęskę bolszewików w 1920 roku. Efektem masakry było zniszczenie polskiej inteligencji i przywódców, co ułatwiło podporządkowanie polskiej ludności władzy radzieckiej.
Zarówno ambasador Stanisław Kot, jak i generał Władysław Anders napisali książki relacjonujące ich spotkania ze Stalinem, podczas których pytali go o los zaginionych polskich oficerów. Przed Kotem Stalin odegrał teatrzyk, udając, że dzwoni do swoich urzędników z zapytaniem, czy polscy oficerowie zostali zwolnieni. Andersowi, który towarzyszył generałowi Sikorskiemu, Stalin zasugerował, że polscy oficerowie uciekli… do Mandżurii! Najwyższe rangą kremlowskie władze nie stroniły od nawet najbardziej cynicznych, absurdalnych i niegodnych gierek, by ukryć swoją potworną zbrodnię. Każdy zainteresowany szaradami, w jakie zaangażowali się Sowieci, by uniknąć sprawy zaginionych polskich oficerów, powinien przeczytać książkę Józefa Czapskiego trafnie zatytułowaną Na nieludzkiej ziemi.
W 1942 roku Anders opuścił Związek Radziecki wraz ze swoją armią i polską ludnością cywilną – łącznie 115 tysiącami osób. Był to zaledwie ułamek procenta wywiezionych z kraju Polaków, z których wielu do tamtej pory już zmarło, inni zaś nie mogli wydostać się z ZSRR.
* * *
.W 1943 roku Niemcy ogłosili odkrycie masowych grobów w Lesie Katyńskim – 4000 ciał polskich oficerów, byłych więźniów obozu w Kozielsku. Sowieci natychmiast wyparli się winy i sfabrykowali nowe kłamstwo, sugerujące, że zamordowani Polacy zostali schwytani przez nazistów i zastrzeleni w 1941 roku.
Kiedy polski rząd na uchodźstwie w Londynie zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie tej zbrodni i odkrycie prawdy, Sowieci natychmiast oskarżyli Polaków o zmowę z nazistami. Następnie wykorzystali to jako pretekst do zerwania stosunków z polskim rządem i promowania swoich marionetek w celu ostatecznego przejęcia Polski przez komunistów. W międzyczasie zrobili też wszystko, co w ich mocy, by zdobyć wszelkie ewentualne dowody swej winy (np. dokumenty znalezione w ubraniach zamordowanych oficerów podczas niemieckich ekshumacji w 1943 roku) oraz uciszyć świadków ekshumacji i zmusić ich do odwołania wszystkich deklaracji o sowieckiej odpowiedzialności za zbrodnię.
Po odzyskaniu terenów Lasu Katyńskiego Sowieci powołali komisję mającą stworzyć pozory prawdziwego śledztwa. Zgodnie z przewidywaniami komisja ta doszła do wniosku, że Polacy zostali zamordowani przez nazistów. To kłamstwo katyńskie pozostało oficjalnym stanowiskiem rosyjskim do 1990 roku. Nie pojawił się żaden dezerter ani anonimowy przeciek, który ujawniłby prawdę o masakrze. Kłamstwo, które przez dziesięciolecia zaciemniało historię katyńską, nie było ani początkiem, ani końcem prób ogłupiania mas przez Kreml. Tak zwane fake newsy i alternatywne fakty są standardowymi elementami kremlowskiego modus operandi od czasów rewolucji rosyjskiej. Możliwe nawet, że rosyjska „kultura” oszustwa ma swoje korzenie już w czasach wcześniejszych, o czym zdaje się świadczyć legenda o „wioskach potiomkinowskich”.
* * *
Zbrodnia katyńska miała ogromny wpływ na życie mojego ojca, a w konsekwencji również na moje. Była ona zawsze źródłem pretensji do Rosjan. Wiedzieliśmy, że kłamstwo katyńskie było fałszem. Ale co się stało z moim dziadkiem i jego kolegami? Odpowiedź na to pytanie znali tylko Sowieci i nie mieli zamiaru jej przedstawić. Wreszcie w 1990 roku Gorbaczow oficjalnie przyznał, że to Rosja ponosi winę za zbrodnię katyńską. Dwa lata później Jelcyn ujawnił niesławną notatkę Berii zalecającą egzekucję, z podpisem Stalina na pierwszej stronie.
Ujawnienie prawdy było wydarzeniem przełomowym. Miałem wówczas nadzieję, że w końcu będę mógł odsunąć masakrę do dalszych zakątków pamięci. Jednak w kolejnych latach badacze zdołali zgromadzić wiele szczegółowych informacji dotyczących Katynia. Wydano też kilka książek, które jednoznacznie opisują to, co się tam wydarzyło. Dziś nie sposób nie dostrzec podobieństw niektórych bieżących wydarzeń do elementów historii katyńskiej.
* * *
.W 1932 roku Sowieci podpisali z Polakami pakt o nieagresji. 17 września 1939 r. złamali jego postanowienia i najechali Polskę pod płaszczykiem misji wyzwoleńczej. W następnym miesiącu zorganizowali wybory, aby pokazać, że ich nowi poddani są zadowoleni z nowych granic, nowego systemu politycznego i rosyjskiej zwierzchności. Brzmi znajomo?
5 grudnia 1994 roku Rosja podpisała Memorandum Budapesztańskie o gwarancjach bezpieczeństwa. Ukraina zrzekła się na rzecz Rosji swojego arsenału jądrowego, a w zamian Rosja zobowiązała się do poszanowania suwerenności Ukrainy i powstrzymania się od gróźb i użycia siły wobec tego państwa. Jednak 27 lutego 2014 r. wojska rosyjskie zajęły Krym. 16 marca 2014 roku zainscenizowały referendum, które umożliwiło przyłączenie Krymu do Rosji. Napaść ta była jednak dopiero początkiem. Rosja uzbroiła powstańców w ukraińskich obwodach Doniecka i Ługańska, które razem nazywa się Donbasem. 21 lutego 2022 roku Rosja oficjalnie uznała nowe „republiki ludowe”, Doniecką i Ługańską, a następnego dnia przetransportowała na ich terytoria swoje siły wojskowe. 24 lutego rozpoczęła inwazję na resztę Ukrainy. Kreml nie określił swojej agresji jako wojny. Była to „specjalna operacja wojskowa” mająca na celu wyzwolenie Ukraińców spod władzy rzekomych faszystów.
Wdzierając się w głąb Ukrainy, rosyjskie wojska pojmały ukraińskich żołnierzy i cywilów. Po odbiciu kilku zajętych przez Rosjan miast Ukraińcy odkryli przejawy zbrodni wojennych. Jednym z incydentów, który przyciągnął w kwietniu znaczną uwagę mediów, była masakra w Buczy. Zdjęcia z miasta przedstawiały setki ciał cywilów, ustawionych w rzędzie z rękami związanymi za plecami, zastrzelonych z bliskiej odległości, co sugeruje, że doszło do zbiorowych egzekucji. Nic więc dziwnego, że nagłówki w mediach nawiązywały do zbrodni katyńskiej.
Następnie pojawiły się doniesienia o przymusowych deportacjach do Rosji dziesiątek tysięcy ukraińskich cywilów, w tym również dzieci.
Déjà vu.
* * *
.Ponieważ mam polskie pochodzenie i miałem krewnego, który był wśród ofiar, czułem się w obowiązku zgłębić wydarzenia w Katyniu. Pomogło mi to lepiej zrozumieć polską historię, politykę i kulturę. Badanie zbrodni katyńskiej nauczyło mnie również wiele o historii Rosji i bezwzględności Kremla. Prawda o tej zbrodni domaga się, aby przyszłe pokolenia znały jej historię. Każdy, komu zależy na pokoju i bezpieczeństwie, powinien być świadom wydarzeń w Katyniu i zdawać sobie sprawę, że instytucje dyktatorskie, które umożliwiły masakrę, nie przestają być zagrożeniem.
O niektórych kwestiach nie powinniśmy zapomnieć. Niektórych zapomnieć nie chcemy. Innych zapomnieć nie możemy. A jeszcze innych zapomnieć nie wolno. Zbrodnia Katyńska jest każdą z tych nich.
Andrew Kavchak
Tekst ukazał się w nr 46 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].