17 września 1939. Rzeczpospolita rozdarta
Gdy Warszawa broniła się jeszcze przed Niemcami, przez wschodnią granicę Rzeczypospolitej przetoczyła się lawina stali. Bez mała 5 tysięcy czołgów, ponad 3 tysiące samolotów oraz 620 tysięcy krasnoarmiejców wdarło się 17 września 1939 r. w głąb kraju – pisze Anna ZECHENTER
17 września 1939. Stalin wypełnia postanowienia paktu z Hitlerem
.Tak Stalin wypełnił postanowienia paktu z Hitlerem z 23 sierpnia 1939 r. Zanim jednak Sowieci podjęli agresję, zwodził Führera i opóźniał inwazję. Nie chciał odegrać w oczach Europy roli napastnika i sprzymierzeńca III Rzeszy – wolał wystąpić pod sztandarem obrońcy mniejszości narodowych.
Pakt nie określał daty sowieckiego wystąpienia, Berlin oczekiwał jednak, że nastąpi ono w pierwszych dniach września. Szef dyplomacji III Rzeszy Joachim von Ribbentrop ponaglał Moskwę od 3 września za pośrednictwem ambasadora Friedricha von der Schulenburga. Żądał, by ten uzyskał od ludowego komisarza spraw zagranicznych Wiaczesława Mołotowa natychmiastową odpowiedź, kiedy Stalin rozpocznie działania „w duchu moskiewskich porozumień”.
Sowiecka rozgrywka z Niemcami
.Dopiero po dwóch dniach Schulenburg dowiedział się, że „moment ten jeszcze nie nadszedł”, a 10 września otrzymał z Kremla zdumiewające wyjaśnienie: „Armia Czerwona […] liczyła na jeszcze kilka tygodni, które teraz skurczyły się do niewielu dni. Sowieccy wojskowi znaleźli się w związku z tym w ciężkim położeniu”. Tego samego dnia Moskwa odkryła karty: Mołotow oświadczył wprost, że władze ZSRS zamierzają potraktować niemiecki marsz na wschód jako pretekst do ogłoszenia „rozpadu państwa polskiego”, a swoją interwencję umotywować koniecznością przyjścia z pomocą Ukraińcom i Białorusinom „zagrożonym przez Niemcy”. Mołotow nie usiłował nawet ukrywać hipokryzji Stalina: „Te argumenty pozwolą uzasadnić interwencję Związku Sowieckiego, jednocześnie umożliwią uniknięcie zarzutu, że Związek Sowiecki występuje jako agresor” – przekazał Ribbentropowi.
Upadł zatem berliński plan uzasadnienia najazdu koniecznością „przywrócenia porządku i spokoju [przez oba państwa] w ich naturalnych strefach interesów”, jak głosiło przygotowane już oświadczenie, nieodparcie przywodzące na myśl XVIII-wieczną argumentację zaborczych mocarstw.
Naciski Ribbentropa przyniosły efekt dopiero, gdy Kreml uznał, że Wehrmacht posunął się dostatecznie daleko, by jego kłamliwe argumenty mogły zyskać bodaj cień prawdopodobieństwa. Wreszcie 17 września o drugiej w nocy niemiecki ambasador usłyszał od Stalina, że Armia Czerwona „dziś rano o godzinie szóstej przekroczy granicę sowiecką na całej długości”.
Osłabiona rubież
Dla obrony rubieży wschodniej, nękanej wciąż napadami bolszewickich band i dywersantów, powołano do życia w 1924 r. Korpus Ochrony Pogranicza, zbudowano strażnice i obsadzono je wojskiem. Gdy przed świtem 17 września zapłonęły zaatakowane przez Sowietów stanice, Polacy usiłowali powstrzymać najeźdźcę – daremnie. Kolejne punkty oporu upadały po heroicznej walce, a żołnierze musieli się wycofywać. Grupki ocalałych dołączały do improwizowanych jednostek.
Słabość obrony wynikała między innymi z odpływu sił KOP. Od marca 1939 r. Sztab Główny wysyłał ‒ w obliczu zagrożenia ze strony Rzeszy ‒ kolejne oddziały na zachód. Dowódca KOP, gen. Wilhelm Orlik-Rückemann pisał później o „ogołacaniu granicy z jedynych oddziałów odwodowych, ze środków walki i sprzętu polowego”. A historyk Ryszard Szawłowski tak podsumował sytuację militarną na wschodzie: „Gros batalionów KOP-u strzegących granicy wschodniej we wrześniu 1939 r. to był jakiś »cień« KOP-u przedwojennego, ponieważ jego najwartościowsze elementy […] walczyły na froncie niemieckim”.
Jednak się bić
.Między reakcją na niemiecką agresję a potraktowaniem sowieckiego najazdu przez władze II RP zaistniała niekonsekwencja: nie ogłoszono stanu wojny pomiędzy ZSRS a Polską. Na domiar złego z powodu fatalnej łączności do wielu dowódców nie dotarła dyrektywa Naczelnego Wodza Edwarda Śmigłego-Rydza z 17 września: „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów”. Wielu otrzymało ją w formie zniekształconej lub skróconej. Bywało i tak, że rozpowszechniano ją ustnie, w uproszczonej wersji: „Z Sowietami nie walczyć” – do czego wydatnie przyczyniała się komunistyczna dezinformacja.
Żołnierze nieznający zaleceń Naczelnego Wodza lub niewierzący w ich autentyczność, ciągnęli pod komendę gen. Wilhelma Orlik-Rückemanna, który nad Styrem formował Zgrupowanie KOP. Twierdził, że dyrektywy Śmigłego-Rydza nie otrzymał – dlatego decydował sam. 20 września, gdy Wilno było już w bolszewickich rękach, grodzieńscy harcerze i ochotnicy zaczynali dwudniową obronę miasta, a Lwów jeszcze walczył z Niemcami, jego zgrupowanie liczyło około 9 tysięcy ludzi.
Plan połączenia się ze stacjonującym niedaleko gen. Franciszkiem Kleebergiem i jego Samodzielną Grupą Operacyjną „Polesie”, by razem ruszyć na Warszawę, nie wypalił. Orlik-Rückemann czekał na wszystkich idących ku niemu żołnierzy, a Kleeberg nie miał czasu na zwłokę. Postanowiono, że obie formacje połączą się w drodze.
Generał Orlik-Rückemann wyruszył zatem do stolicy samotnie, odbijając 28 września zajęty przez Sowiety Szack (dzisiejsza Ukraina). Do spotkania z SGO „Polesie” nie doszło, bowiem gen. Kleeberg na wieść o kapitulacji stolicy 28 września przeszedł do walki partyzanckiej – już 29 i 30 września pobił krasnoarmiejców pod Jabłoniem i Milanowem. Tymczasem Zgrupowanie KOP zostało 1 października zaatakowane przez Armię Czerwoną pod Wytycznem i po krwawym starciu rozwiązane dla ratowania żołnierzy ‒ możliwości prowadzenia dalszej walki już nie było. Dwa dni wcześniej obaj najeźdźcy dokonali ostatecznego podziału Polski.
Rozbiór dokonany
.Linia demarkacyjna, nakreślona w pośpiechu 23 sierpnia 1939 r., nie odpowiadała żadnej ze stron, Niemcy zaś podnosiły dodatkowo kwestię, czy ze względu na opinię międzynarodową nie pozostawić okrojonego marionetkowego państwa polskiego. Stalina takie rozwiązanie nie interesowało.
Układ regulujący przebieg granicy podpisali 28 września 1939 r. w Moskwie Ribbentrop i Stalin. Litwa przypadła w udziale Sowietom, za co odstąpiły one III Rzeszy obszary środkowej Rzeczypospolitej. Obie strony zobowiązały się, że „nie będą tolerować na swoich terytoriach jakiejkolwiek agitacji polskiej, która by dotyczyła terytoriów drugiej strony. Będą one tłumić […] wszelkie zaczątki takiej propagandy i informować się wzajemnie w odniesieniu do odpowiednich środków w tym celu”. Podczas nocnego przyjęcia na Kremlu Ribbentrop oświadczył: „Czuję się jak wśród towarzyszy niemieckich w Berlinie”.
Ofiarami paktu padły setki tysięcy deportowanych na Syberię i do Kazachstanu mieszkańców połowy terytorium Polski, włączonej jesienią 1939 r. do ZSRS. Wprowadzana terrorem sowietyzacja zniosła własność prywatną, zamieniła uczelnie w kuźnie bolszewickich kadr, zniszczyła wielowiekową kulturę łacińską. Płonęły kościoły i księgozbiory – ostatni depozytariusze cywilizacji zachodniej.
.Decyzją najwyższych władz bolszewickich NKWD wymordowało wiosną 1940 r. prawie 15 tysięcy polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz 7,3 tysiąca więźniów z terenów dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. Ziemie wchłonięte do ZSRS Rzeczpospolita straciła na zawsze – nie powróciły do niej po zakończeniu II wojny światowej, bowiem zachodni alianci oddali je Stalinowi.
Anna Zechenter
Fragment książki: Od września do października. Kampania polska 1939, wyd. IPN, 2022 r. [LINK].