Deepak CHOPRA: Przyszłość Boga. Praktyczne rozważania o współczesnej duchowości

Przyszłość Boga.
Praktyczne rozważania o współczesnej duchowości

Photo of Deepak CHOPRA

Deepak CHOPRA

Autor bestsellerów, filozof, wykładowca. Amerykański lekarz hinduskiego pochodzenia łączący naukę starożytnych Wed z unikatowym spojrzeniem na współczesną medycynę. W swoich książkach opisuje uniwersalne prawa rządzące życiem i pomyślnością człowieka, a także zdrowiem i długowiecznością.

.Żyjemy w czasach, w których wiara jest zagrożona. Przez tysiące lat pokazywano ludziom wizję kochającego i miłosiernego Boga, a równocześnie w imię religii kazano im walczyć, umierać, torturować niewiernych i dopuszczać się najokrutniejszych czynów. W ostatnich latach, przynajmniej na Zachodzie, siła wiary znacząco osłabła. Mało kto stara się nawiązać prawdziwą więź z Bogiem, a liczba osób, które w otwarty sposób deklarują ateizm, wciąż rośnie. Wydaje się, że istnienie Boga uznano za przestarzały mit, niepasujący do nowoczesnego świata. Tymczasem duchowość jest niezbędnym warunkiem zrozumienia rzeczywistości, głębszego jej doświadczania i spełnienia się jako istoty ludzkiej – przekonuje Deepak Chopra w swoim najnowszym bestsellerze. 

Chopra opisuje, jak Bóg ewoluuje w naszej świadomości i jak fundamentaliści religijni oraz ateistyczni skupiają się na fikcyjnej wizji Boga. Proponuje też czytelnikom, by spojrzeli na świat jako na byt zależny od ich własnej świadomości, zgodnie z założeniami fizyki kwantowej, która podkreśla znaczenie umysłu w kształtowaniu świata. 

Kontrowersyjna książka kontrowersyjnego Autora, dla tych Czytelników „Wszystko Co Najważniejsze”, którzy chcą mieć własne zdanie.

Czy świat materialny istnieje?

.Oto trzy światy. Każdy z nich ma własny duchowy cel. Świat materialny nie daje nam żadnych fizycznych dowodów na istnienie Boga, które przekonałyby sceptyka. Ateiści często odwołują się do tego faktu, a ich argumentacja jest sensowna — w ich rozumieniu. W świecie pełnym przemocy koncepcja kochającego Boga jest nie do obronienia. Przestępstwa, o których słyszymy na co dzień, sprawiają, że nierozsądne staje się mówienie o Bogu jako o kimś, kto posiada moc karania złoczyńców. Działania opresyjnych rządów, które naruszają prawa człowieka, powodują, że idea wszechmocnego Boga wydaje się okrutnym żartem. Stalin i Hitler zdobyli absolutną władzę przy całkowitym braku sprzeciwu Wszechmogącego. Nie musimy negować tych wszystkich stwierdzeń, ponieważ dotyczą one materialnego świata. Bóg staje się prawdziwy, gdy odkrywasz, że świat materialny to nie jest koniec historii.

Mistrz duchowy z Indii powiedział kiedyś swojemu uczniowi: „Fizyczny świat jest bardzo przekonujący. Wydaje się solidny i wiarygodny. Jak można z niego uciec? Uświadamiając sobie, że ten świat jest tak naprawdę wytworem twojego umysłu. Bez tego fizyczny świat owija się wokół ciebie niczym sieć. Ale wszystkie sieci mają oka. Znajdź jedną taką dziurę i wyskocz przez nią”. Jeżeli jesteś materialistą, to takie wypowiedzi mogą Cię irytować. Wydają Ci się dziwne i bezsensowne — przecież świat zewnętrzny jest rzeczywisty. Nie będę powtarzał, dlaczego nie należy akceptować świata zewnętrznego jako czegoś oczywistego. Teraz skupię się na tym, jak wydostać się z sieci.

Ucieczka będzie możliwa wtedy, gdy zrozumiesz prostą, choć radykalną prawdę: wszystkie światy — włącznie ze światem fizycznym — powstają w świadomości. Znajdź sposób, aby uwolnić swoją świadomość, a już nigdy nic nie będzie takie samo.

Na subtelniejszych poziomach rzeczywistości Bóg posiada miłość, dobro i potęgę, które są mu przypisywane. Naszym zadaniem jest połączyć te subtelniejsze poziomy ze światem materialnym. Jeżeli nam się to uda, sytuacja się zmieni. Kiedy zaczniesz podążać duchową ścieżką, odkryjesz, że ludzie są wielowymiarowi, a subtelniejsze wymiary mają ogromną moc. W końcu zyskasz moc zmieniania wydarzeń „tam”, w materialnym świecie.

Umysł ponad materią

.Nowy Testament zaprzecza regułom fizycznej rzeczywistości, odwołując się do słynnej analogii: „Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: »Przesuń się stąd tam!«, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was” (Ewangelia według Świętego Mateusza 17, 20). I choć te słowa umocniły wiernych, sceptycy potraktowali je z lekceważeniem.

Podstawowe założenie jest takie, że umysł porusza materią. W zakresie ludzkiego ciała to twierdzenie jest niezaprzeczalne. Myśli i uczucia tworzą w mózgu cząsteczki, które komunikują się z resztą ciała. Jeśli odczuwasz silny strach, Twoje hormony — w tym przypadku kortyzol i adrenalina, czyli hormony stresu — wysyłają zupełnie inny komunikat niż wtedy, gdy jesteś zakochany. Co więcej, każda myśl, obraz czy odczucie wymagają, aby mózg pokierował sygnałami elektrycznymi i reakcjami chemicznymi, które tworzą most nad synapsami — przerwami między komórkami mózgu. Te substancje chemiczne znajdują się w stanie ciągłej zmiany. Są tworzone i niszczone tysiące razy na sekundę, aby zawsze nadążać za stanem Twojego umysłu, który również ciągle się zmienia.

Jeśli wyjdziemy poza ciało, sytuacja diametralnie się zmieni. Ale Jezus dokładnie powiedział, że stan umysłu — wiara — może wywołać zmianę w świecie materialnym. W jaki sposób? Religijne wyjaśnienie jest takie, że Bóg, który miłuje swoich wiernych, zainterweniuje, żeby zmienić dla nich fizyczną rzeczywistość. Zbyt wielu jednak umęczonych świętych zmarło w katuszach, abyśmy mogli uwierzyć, że najgorliwsi wyznawcy Boga mogą liczyć na lepsze traktowanie w tej kwestii. Zamiast tego wolimy naturalne wyjaśnienie, a żeby je podać, musimy najpierw sprowadzić do wspólnego mianownika umysł i materię. Nieco wcześniej napisałem, że świadomość towarzyszy każdemu doświadczaniu, zarówno wewnętrznemu, jak i zewnętrznemu. Oprócz tego wypisałem elementy konieczne do tego, aby cokolwiek można było nazwać prawdziwym.

Inteligencja
Zamiar
Uwaga
Most między umysłem a materią
Obserwator
Połączenie między wydarzeniami „tutaj” i wydarzeniami „tam”

.Jezus wspomniał o ostatnim punkcie tej listy — według niego tym, co łączy „tutaj” i „tam”, jest wiara. Bóg stworzył zarówno umysł, jak i materię, a jeśli masz wystarczająco silną wiarę, Bóg da Ci kontrolę nad jednym i drugim. Jezus zestawił coś bardzo małego (ziarenko gorczycy) z czymś ogromnym (góra). To wyolbrzymienie służy tylko uwypukleniu efektu. Wiara nie ma rozmiaru. Nie jest duża ani mała. Jest stanem umysłu: albo się w nim znajdujesz, albo nie. Łatwo jest o tym zapomnieć — wielu wierzących popełnia ten błąd. Interpretują oni słowa Jezusa w zupełnie inny sposób: według nich wiara ma tak niewyobrażalną moc, że nawet jej odrobina jest niemalże niemożliwa do osiągnięcia. W końcu kto z nas jest w stanie przesunąć górę?

Wszyscy czterej autorzy Ewangelii stanowczo stawiają umysł ponad materią. Jezus mówi swoim uczniom, że dzięki wierze zyskają ogromną siłę: „Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni” (Ewangelia według Świętego Jana 14, 12). W kazaniu na górze Jezus zdegradował świat materialny i jednocześnie wywyższył świat duchowy. W tym drugim obowiązują zupełnie inne reguły. Taki jest najważniejszy sens przykładu, który wybrał: ptaki w powietrzu zostaną nakarmione przez Opatrzność, nawet jeśli nie zgromadzą ziarna, a lilie rosnące na polu będą pięknie rosły, mimo że „nie pracują ani przędą” (Ewangelia według Świętego Mateusza 6, 28).

.Reguły materialnego świata prowadzą do innego wniosku. Każdy z nas zmaga się z własnymi problemami, a w walce o to, by nasze życie było wartościowe, nie możemy polegać wyłącznie na wierze. Wiara nie zapłaci za nas rachunków za gaz, nie mówiąc już o przenoszeniu gór. Jeśli jesteś osobą pobożną, nie możesz zignorować tego przykrego faktu, a jeśli jesteś zatwardziałym sceptykiem, to nie możesz po prostu go wyśmiać. Jest jednak alternatywne podejście, które nazywamy poszukiwaniem. Możesz próbować stworzyć żywe połączenie między umysłem a materią, czyli między tym, co dzieje się „tutaj”, a skutkami tych wydarzeń widocznych „tam”. To połączenie nie jest czymś oczywistym. Gdyby tak było, to każdy, kto się modli, automatycznie łączyłby się z Bogiem niczym w rozmowie telefonicznej. Ten, kto poszukuje, chce się dowiedzieć, dlaczego Bóg czasami nam odpowiada (co potwierdzają niezliczone rzesze osób wierzących z różnych okresów w historii ludzkości), a czasami nas ignoruje, mimo że bardzo Go potrzebujemy.

Zasugerowałbym twierdzenie, że duchowym celem materialnego świata jest poszukiwanie. Umysł spotyka się z materią każdego dnia. Które z nich jest potężniejsze? Deklaracja zawarta w Ewangelii według Świętego Jana, „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo” (1, 1), wyraźnie mówi, że umysł jest pierwszy, a świat materialny drugi. Dla autora tej ewangelii samo stworzenie było aktem umysłu, myśli albo wypowiedzenia słowa. Jako ktoś, kto poszukuje, próbujesz wrócić do kreatywnego źródła, które znajduje się w Tobie. Nie ma ono formy słowa, lecz stanu umysłu, który jest pełen niewypowiedzianych możliwości. Nie ma innej drogi, jeśli chcesz rozwiązać problem wyższości umysłu nad materią.

Tradycje mądrości zgadzają się co do tego, że źródło stworzenia jest w nas. W jednym ze wspaniałych tekstów wedanty mędrzec Wasisztha ogłasza: „Kochani, stworzyliśmy siebie nawzajem w naszej fantazji”. Ten wniosek, na pierwszy rzut oka absurdalny, staje się jedyną sensowną odpowiedzią, jeżeli Bóg jest rzeczywistością. Z tej perspektywy logika jest prosta i żelazna — taka sama dla każdej duchowej tradycji, zarówno świata Wschodu, jak i Zachodu.

Jeżeli Bóg jest kreatywnym źródłem wszystkiego

I jeżeli Bóg jest w nas,

To kreatywne źródło wszystkiego jest w nas.

Osoba poszukująca szuka Boga, rzeczywistości i prawdziwego „ja” jednocześnie. Aby osiągnąć ten cel, musi uciec z sieci, która więzi ją w fizycznym świecie. Musimy na nowo zdefiniować samych siebie jako istoty wielowymiarowe. Poszukiwanie musi rozpocząć się w zewnętrznym świecie, ponieważ jesteśmy z nim związani od chwili narodzin. Nie jest łatwo być w tym świecie, ale nie należeć do tego świata. Fizyczność jest niewiarygodnie przekonująca. Czy naprawdę jest jakiś sposób, żeby wydostać się z sieci?

Kiedy śnisz, znajdujesz się w świecie snów — biegasz, latasz, widzisz zwierzęta, ludzi, a może nawet jakieś dziwaczne stworzenia. Ale gdy tylko się obudzisz, uświadamiasz sobie, że nie jesteś z tamtego świata — że to nie jest rzeczywistość, z której pochodzisz. Aby doznać oświecenia, musisz zrozumieć, że to samo dotyczy wydarzeń, które się dzieją na jawie, kiedy chodzisz do pracy, wychowujesz dzieci itd. Żyjemy na tym świecie, ale w każdej chwili możemy się obudzić i uświadomić sobie, że nie jesteśmy z niego. Dla wedyjskich wieszczów świat materialny jest w takim samym stopniu snem jak historie, które śnimy w nocy. W znanym wierszu Wasisztha kontempluje duchową wersję tego, co współczesna fizyka nazywa wieloświatem (słowo to oznacza niezliczone wszechświaty istniejące we własnych wymiarach):

W nieskończonej świadomości wszechświaty przychodzą i odchodzą jak pyłki kurzu w wiązce światła, która przenika przez dziurę w dachu.

To jest duchowa wersja wieloświata, o czym możemy się przekonać, czytając następny wers: „O czymkolwiek pomyśli umysł, widzi tylko to”. Wszystkie drogi prowadzą do Boga tylko wtedy, gdy najpierw poprowadzą one do świadomości.

Dawkins i jego towarzysze nie uznają istnienia jakiegokolwiek innego poziomu rzeczywistości poza materialnym światem. Łatwo jest zrozumieć ich stanowisko, nawet jeśli wygłaszają je z otwartą wrogością. Poszukiwanie, które jest wewnętrznym projektem, jest im nieznane, podobnie jak wielu innym ludziom. W starych przypowieściach o duchowych poszukiwaczach zawsze jest mowa o licznych przeszkodach, które napotykają oni na swojej drodze. Dlatego jeśli chcemy pójść ich śladem, musimy dobrze wiedzieć, dokąd zmierzamy.

Czym jest poszukiwanie?

.Poszukiwanie to nie jest jedna aktywność, która ma tylko jeden cel. Ten cel zmienia się z czasem. W średniowieczu osoby poszukujące marzyły o nagrodzie w niebie i choć nie wiemy, czy ją otrzymały, każdy aspekt społecznego życia, od wędrówek zakonników po wspaniałe katedry, był na tym skupiony. Zdecydowana większość ludzi, którzy żyli w średniowieczu — okresie obejmującym tysiąc lat, od V do XV wieku — nie miała żadnych szans na zdobycie władzy czy pieniędzy. Mogli się kochać nawzajem, ale żyli w „dolinie łez”, w której każdy z trudem walczył o przetrwanie. Najlepsze, na co mogli liczyć, to znalezienie ukojenia w klasztorach i zakonach. Ogromne rzesze ludzi wybrały tę ścieżkę. Jednak szukając schronienia przed okrutnym światem, na swój sposób odwrócili się oni od wiary. Z punktu widzenia rezultatów nazwa epoka wiary (tak w chrześcijaństwie nazywano średniowiecze przez wiele lat po zakończeniu tej epoki) była niewłaściwa. Jeżeli Jezus mówił prawdę, wiara umożliwia stworzenie idealnego świata, w którym każde pragnienie zostaje spełnione: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą” (Ewangelia według Świętego Mateusza 7, 7). Jeżeli jesteś osobą poszukującą, to będziesz wiedział, że osiągnąłeś swój cel, gdy Twoje pragnienia się spełnią. To będzie dowód na to, że umysł jest ostateczną potęgą. Cokolwiek miał zrobić człowiek, żeby zamienić tę obietnicę w rzeczywistość — wierzyć, postępować zgodnie z wolą Boga albo żyć bez grzechu — nic nie wystarczało nędznej masie średniowiecznych chrześcijan. 

Kiedy świat był okrutniejszym miejscem, poszukiwanie prowadziło bezpośrednio do rezygnacji ze świata. Dziś żyje nam się łatwiej i mamy dużo mniej powodów, aby odrzucać świat, wciąż jednak dręczy nas silne przekonanie, że świat jest doliną łez. Z tego powodu wiele osób czuje, że religia jest przeciwieństwem spełniania pragnień. Jeżeli istnieją jakieś nauki chrześcijańskie, które pochwalają zaspokajanie pragnień, to niewielu wierzących je zna.

W dzisiejszych czasach osoby wierzące nie znają za dobrze nauk swojej religii. Ankieta przeprowadzona w 2012 roku przez Pew Research zawierała 32 podstawowe pytania dotyczące religii. Ludzie, którzy najlepiej na nie odpowiedzieli, byli w większości ateistami, przy czym średnia wyniosła 20,9.

.Dzisiaj poszukiwanie jest niemal całkowicie prywatne i nie ma zgody co do jego celu. Odejście od religii, w której zostaliśmy wychowani, wymaga odwagi. Teolog protestancki Paul Tillich napisał w 1952 roku bestseller Męstwo bycia, w którym opisał lęk ludzi żyjących w erze atomowej. Holokaust i okrucieństwa dwóch wojen światowych znacząco osłabiły wiarę w Boga. Ludzie coraz częściej dochodzili do wniosku, że życie nie ma sensu. Tillich obserwował tę sytuację i pytał: „Dlaczego w ogóle się tu znaleźliśmy?”. Według niego samo życie zadaje nam to pytanie. Jeżeli sam fakt, że żyjesz, skłania Cię do refleksji nad tym, dlaczego tu jesteś, to automatycznie chcesz poznać odpowiedź. Te dwie aktywności — zadawanie podstawowych egzystencjonalnych pytań i odpowiadanie na nie — tworzą krąg. Pytania prowadzą do odpowiedzi właśnie dlatego, że żyjemy.

Moim zdaniem dzisiejsze społeczeństwo niewiele różni się od tego, które opisał Tillich. Bóg się zużył i choć wizja masowej nuklearnej zagłady stała się dużo mniej realna, mamy nowe zagrożenie: terroryzm. Osoba poszukująca nie ma platformy, na której mogłaby oprzeć swoją wiarę. Aby znaleźć w sobie odwagę, musi najpierw wzbudzić w sobie pragnienie wyjścia poza bezsensowne istnienie.

Nie chodzi o to, żeby udawać odwagę albo ją pozorować. Pod wieloma względami poszukiwanie jest trudniejsze niż wiara, która jest pasywna — nie jest ciągle poddawana próbom, tak jak to ma miejsce w przypadku poszukiwania. Osoby wierzące boją się, że jeśli utracą wiarę, pozostaną z bolesnym uczuciem zwątpienia i niepewności. Dlatego muszą odpychać od siebie wątpliwości. Poszukiwanie natomiast zaczyna się od zwątpienia, które jest niezbędne do tego, aby móc odnaleźć wiarę. Zwątpienie przyjmuje niepewność z otwartymi ramionami, traktując ją jak coś lepszego niż nieelastyczna, dogmatyczna pewność. Osoby poszukujące mają odwagę, aby się wyróżnić i wyrzec komfortu społeczności, która regularnie gromadzi się w kościołach. Są otwarte na koncepcje duchowe wywodzące się z innych tradycji niż judeochrześcijańska. Z tych wszystkich powodów współczesne świeckie społeczeństwo, mimo że w żadnym razie nie jest wrogiem duchowości, stanowi podatny grunt do takich działań.

Ilekroć ktoś mi mówi, że odnalazł Boga, czuję pokusę, aby go spytać, jak ten Bóg wygląda. Jeśli w jego odpowiedzi wyczuwam pewność siebie, mówię mu, że musi szukać dalej. To właśnie mają na myśli buddyści, gdy mówią: „Jeśli spotkasz Buddę na swojej ścieżce, zabij Go”. Opinie przyjmowane z góry zawsze są błędne, ponieważ mogą Cię doprowadzić tylko do takich rzeczy, które już sobie wyobraziłeś. Bóg — albo Budda — pozostanie niewyobrażalny. Nie mówię jednak o tym moim poszukującym rozmówcom, bo wyszedłbym na defetystę. Sugeruję im tylko, że kwestie dotyczące Boga mają drugorzędne znaczenie. Musisz poznać rzeczywistość, zanim będziesz mógł poznać Boga.

Gdybym miał wymienić jeden czynnik, który najbardziej motywuje ludzi, aby dołączyć do grona poszukujących, byłby to fakt, że chcą oni być prawdziwi. Pragnienie wiary, które w dawniejszych czasach było skupione na Bogu, przekształciło się w tęsknotę za prawdziwym życiem — takim, które łączy wszystko w sobie, ma swój cel i daje całkowite spełnienie. Holokaust i wszystkie inne masowe horrory wywołały straszliwe poczucie nierzeczywistości. Ludzie czują, że nie mają swojego miejsca, więc żyją w szaleńczym pędzie, skupiając się na pracy i rozmaitych rozrywkach, nieświadomi, że obok istnieje inna rzeczywistość.

Na początku, gdy współczesne życie dopiero zaczynało przerażać swoją nierzeczywistością, tylko kilku świadków miało dość odwagi, żeby stawić mu czoła. Primo Levi był w łoskim Żydem, któremu udało się przeżyć Auschwitz. Pod koniec lat 40. ubiegłego wieku, zaledwie kilka lat po tym, jak armia radziecka odbiła obóz i wyzwoliła więźniów, Levi napisał poruszający tekst o tym, jak się czuł po powrocie do domu w rodzinnym Turynie, gdzie wszyscy chcieli zapomnieć o nazistach i wrócić do normalnych radości i pragnień. Na początku nie potrafił mówić o niczym innym jak o Auschwitz. Zatrzymywał nawet przechodniów na ulicy i zaczepiał pasażerów w pociągach. Nie potrafił usiedzieć cicho. Miało to swoje plusy, jak choćby nawiązanie nowych kontaktów. Levi jednak nie czuł się prawdziwy — a przynajmniej nie w taki sposób jak reszta ludzi. Miał wrażenie, że jest odizolowany, oddzielony od nich. Czuł się jak wędrujący duch. W swoich zmaganiach, aby na nowo poczuć się prawdziwym, czasami sięgał do drastycznych rozwiązań. Jego znajomy wyznał na przykład, że kiedyś Levi wszedł w krzewy persymony i zaczął je atakować z dziką zaciekłością, szarpiąc palcami i żując jej owoce.

Levi, z zawodu chemik, czuł ogromną potrzebę, aby opisać swoje przeżycia z Auschwitz. I tak właśnie powstały słynne wspomnienia byłego jeńca Auschwitz zatytułowane Czy to jest człowiek. Levi opowiadał później biografomZrzut ekranu 2017-02-02 (godz. 15.45.54): „Prawdopodobnie gdybym nie napisał tej książki, pozostałbym jednym z przeklętych, którzy chodzą po tej ziemi”. Levi był przykładem boleśnie ekstremalnej formy odwagi, aby być. Cieszę się, że on, a także inni, którzy zdołali wyjść z ciężkiej depresji, traumy, a nawet szaleństwa, pokazali nam, że bycie prawdziwym może stanowić potężny bodziec.
Przekładając to na normalne życie, poszukiwanie ma kilka kluczowych elementów, które łączą nas wszystkich ze sobą.

Deepak Chopra
Fragment bestselleru „Przyszłość Boga. Praktyczne rozważania o współczesnej duchowości”, Wyd.Editio, 2016. POLECAMY WERSJĘ E-BOOK I PRINT: [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 lutego 2017