Dwa światy. Koronacja w Wielkiej Brytanii i Dzień Zwycięstwa Putina
Publiczne uroczystości w Rosji gloryfikują władzę państwową. Podobne celebracje w monarchii konstytucyjnej podkreślają ograniczenia takiej władzy – pisze Edward LUCAS
.Na pierwszy rzut oka można wskazać niezbyt pochlebne podobieństwa między odbywającymi się w ten weekend uroczystościami koronacyjnymi w Londynie a obchodami z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie 9 maja. Rosyjskie wojsko ma kłopoty w Ukrainie, a Brytyjskie jest rozciągnięte do granic możliwości nawet w czasie pokoju. W obu krajach paradne celebracje skrywają niedociągnięcia w innych kwestiach.
Oba wydarzenia opływają przeszłą chwałą. Przy czym fetyszyzacja „wielkiej wojny ojczyźnianej” z lat 1941–1945 przez współczesną Rosję opiera się na wyparciu z pamięci jej źródeł (paktu Ribbentrop-Mołotow) i następstw (wyniszczającej okupacji Europy Wschodniej). Podobne, choć mniejsze zarzuty można wysunąć względem Wielkiej Brytanii (przypominając układ monachijski z 1938 r. i repatriację Kozaków w 1945 r.). Rdzenni przywódcy byłych kolonii brytyjskich pomstują na amnezję Wielkiej Brytanii w kwestii dawnych podbojów i grabieży – amnezji, która kojarzy się z pomijaniem wewnętrznej kolonizacji Rosji przez kremlowski, moskwocentryczny blichtr. W tym pokazie świetności nie ma miejsca na te i inne kwestie, których podnoszenie traktowane jest w najlepszym wypadku jako złośliwość. Gdybym był jednym z protestujących przeciwko monarchii, aresztowanych w sobotę rano w Londynie pod błahym zarzutem o zakłócanie porządku publicznego, zastanawiałbym się, jak to możliwe, że mój kraj piętnuje Kreml za karanie antywojennych demonstrantów w Rosji.
Przyjrzyjmy się jednak różnicom. Choć zasada dziedziczności wraz z towarzyszącymi jej immunitetami i przywilejami w teorii nie ma szans się obronić, w praktyce ma się całkiem dobrze: brytyjscy wyborcy nie wykazują chęci zniesienia monarchii, mimo że wyborcy w innych częściach byłego imperium brytyjskiego mogą wybrać i wybierają rządy republikańskie. Takich swobód nie ma jednak w Rosji, gdzie ludzie od 20 lat nie mogą głosować w uczciwych i otwartych wyborach prezydenckich, a ostatnio – nawet najdelikatniej skrytykować swoich przywódców.
Co ważniejsze, wielkie publiczne uroczystości Rosji sławią władzę państwową, podczas gdy brytyjska koronacja celebruje ograniczenia takiej władzy. Pomimo długiej historii rządów prawa i demokracji parlamentarnej Wielka Brytania nie ma spisanej konstytucji, która określałaby ograniczenia władzy wykonawczej. Dokumentem pełniącym tę funkcję w największym stopniu jest procedura ceremonii koronacyjnej, która określa źródło władzy suwerena i sposób, w jaki musi być ona wykonywana.
Choć Wielka Brytania jest dziś krajem w dużej mierze świeckim, rdzeń tamtejszego systemu sprawowania władzy jest chrześcijański. Od czasu pierwszej ceremonii koronacyjnej – przygotowanej przez św. Dunstana na okoliczność objęcia urzędu przez króla Edgara w 973 roku w Bath Abbey – monarcha otrzymuje swoje uprawnienia od Boga i sprawuje je również w kontekście religijnym. W najnowszej liturgii koronacyjnej nadal wyraźnie stwierdza się, że monarcha musi odpowiedzieć za swoje czyny w Dniu Sądu Ostatecznego.
Podczas obchodów Dnia Zwycięstwa rozkwitnie również rosyjska religijność publiczna, ale jako czynnik wzmacniający, a nie ograniczający. Patriarcha moskiewski Cyryl jest zagorzałym obrońcą wojny Putina w Ukrainie. Natomiast mimo że anglikanizm jest nadal „obowiązującą” (państwową) religią w Anglii – choć nie w Szkocji, Walii czy Irlandii Północnej – to dawno minęły już czasy, gdy Kościół stanowił duchowe oparcie dla patriotyzmu narodu.
.Niemniej symbolika ceremonii koronacyjnej podkreśla pewne ważne aspekty. Król podchodzi pokornie, odziany w prostą, białą, lnianą koszulę Colobium Sindonis. To Bóg przemienia go ze zwykłego człowieka w monarchę. Zostaje mu wręczony miecz, „znak i symbol nie sądu, lecz sprawiedliwości; nie potęgi, lecz miłosierdzia”. Koronowany przysięga między innymi „dawać wsparcie i ochronę wdowom i sierotom, przywracać to, co uległo rozkładowi, utrzymywać to, co zostało przywrócone, karać i reformować to, co jest złe, oraz umacniać to, co jest dobre”.
Trudno sobie wyobrazić Putina mówiącego podobne słowa.