Edward SNOWDEN: Ufaj jedynie tym ludziom, z którymi sam chcesz się kontaktować

Ufaj jedynie tym ludziom, z którymi sam chcesz się kontaktować

Photo of Edward SNOWDEN

Edward SNOWDEN

Były pracownik CIA, który skopiował i ujawnił poufne, tajne informacje Agencji Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych (NSA) w 2013 r.

Ryc. Fabien Clairefond

Przedsiębiorstwa informacyjne nadużyły swojej pozycji i zawiodły zaufanie globalnej społeczności. Pytanie: co z tym zrobimy? – pyta Edward SNOWDEN

.Wszyscy starają się, by chronić prywatność we wszelkich kanałach komunikacji. Od 2013 r. trwa prawdziwy boom na aplikacje szyfrujące, które zapewnią poufne i bezpieczne komunikowanie się. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat komunikacja niezaszyfrowana zniknie całkowicie z przestrzeni internetowej. Obserwujemy jednak też zaniepokojenie w sferach rządowych wielu krajów, które obawiają się, że mogą stracić powszechny dostęp do naszej prywatności, a co za tym idzie, utracą kontrolę nad różnymi aspektami naszego życia. Możliwości nieskrępowanej inwigilacji stają się coraz mniej dostępne, a niedługo być może będą zupełnie niemożliwe. Rządom nie pozostanie nic innego jak powrót do starego wzorca postępowania, czyli ściśle ukierunkowanego nadzoru. To już powoli się dzieje. Widzieliśmy, jak państwo ściga konkretne jednostki, nawet mimo tego, że porozumiewały się one w zaszyfrowany sposób.

Inną sprawą jest wzmożenie działań, w których władze wymuszają na przedsiębiorstwach – dotyczy to oczywiście tzw. dostawców usług komunikacyjnych, głównie dużych graczy, całej Doliny Krzemowej i gigantów internetowych – minimalizowanie ochrony komunikacji użytkowników lub takie projektowanie produktów czy usług, by były one mniej dla nich bezpieczne, a tym samym ułatwiały rządom dostęp do sfery komunikacji prywatnej. Przypomnę tu tylko list, który napisali w tej sprawie do Facebooka prokurator generalny USA William Barr, pełniący obowiązki sekretarza bezpieczeństwa wewnętrznego USA Kevin McAleenan, sekretarz spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii Priti Patel i minister spraw wewnętrznych Australii Peter Dutton. Niektóre rządy – w Chinach, Rosji, Iranie i co pewnie wielu zdziwi, właśnie w Australii – w kwestii komunikacji przyjęły model autorytarny, w którym jeśli jako użytkownik nie współpracujesz z nimi, to popełniasz przestępstwo.

Sądzę jednak, że te przedsiębiorstwa, które zgadzają się na ukryte relacje z rządem, nie zdają sobie w pełni sprawy, w co się angażują. Władza mówi: „Chcemy tylko, żebyście dostarczyli takiej a takiej rzeczy, w taki i taki sposób; to umowa tylko na określony czas, w konkretnym celu, i to w dodatku dla zapewnienia bezpieczeństwa narodowego. Oczywiście, nikt się o tym nie dowie, to będzie nasza tajemnica”. Takie sformułowania brzmią całkiem nieźle, dlaczego więc firmy mają odmawiać, szczególnie gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo kraju i jego obywateli? Ale to tylko czubek góry lodowej, bo każdy rząd będzie chciał coraz więcej i więcej, i to przez kolejne lata.

Na początku firmy zaczynają współpracować częściowo, ale wkrótce kończą, współpracując w pełni, ponieważ ta relacja, takie stworzenie systemu dostarczającego informacji jest czymś w rodzaju grzechu pierworodnego. Władza wykorzystuje fakt, że ktoś raz poszedł na kompromis. Będzie to dla niej zawsze podstawa do wymagania i wymuszania przyszłej współpracy. Raz udzielony dostęp do prywatnej komunikacji w jednej sprawie będzie skutkował prośbą o podobne załatwienie sprawy po raz kolejny i kolejny, i tak bez przerwy. Przedsiębiorstwa na całym świecie powinny więc zrozumieć, że muszą zadać sobie pytanie, dla kogo bezpośrednio pracują i dlaczego istnieją: czy dla zysków ich klientów, czy dla zysków władzy. Każde z nich musi samo rozpoznać, kto jest ostatecznie prawdziwym klientem.

Mogłeś więc lubić Facebooka (jestem pewien, że kiedyś ludzie lubili Facebooka), a nawet spotkać kilka osób, które nadal go lubią, ale jeśli popatrzysz na tego rodzaju firmy, musisz w końcu wrócić do pytania, które właśnie zadałem: kto jest ich klientem? Uważam, że ich użytkownicy nim nie są, i to właśnie przyczyniło się do powstania tak wielu nadużyć w przeszłości, które jeszcze dzisiaj są widoczne w społeczeństwach.

Kiedy używasz Facebooka, nie jesteś klientem, jesteś produktem. Ta prawda dotyczy również w dużej mierze usług Amazona, który na dobrą sprawę zarządza połową internetu. Ludzie nie są świadomi potęgi tej firmy, myślą, że jest to miejsce, gdzie kupuje się buty. Z jednej strony oczywiście tak jest, ale to tylko mały wycinek wielkiego biznesu tej firmy. Amazon każdego dnia zdobywa coraz większą i coraz dokładniejszą wiedzę o swych użytkownikach, a ma też sposoby, by dotrzeć do każdego z nich. Nie mamy na razie wystarczająco dużo danych, aby udowodnić, jak wielkich ta firma dopuściła się nadużyć, ale wiemy, że ma narzędzia, które mogłaby bez trudu wykorzystać. Wiemy, że zbudowała też niesłychanie zażyłą relację z rządem i wywiadem Stanów Zjednoczonych. To Amazon projektował centrum informacji CIA, które zresztą do teraz obsługuje.

Uważamy więc, że pod każdym względem przedsiębiorstwa informacyjne nadużyły swojej pozycji i zawiodły zaufanie globalnej społeczności. Pytanie, które się od razu nasuwa, dotyczy tego, co zrobimy z tym faktem. Jest przecież oczywiste, że ich usługi są w dużej mierze użyteczne dla ludzi.

RODO, czyli Ogólne rozporządzenie o ochronie danych (ang. GDPR – General Data Protection Regulation), na pewno nie będzie wystarczające, dopóki Google, Facebook i Amazon nie zreformują swojej działalności. Nigdy nie dojdziemy tam, gdzie powinniśmy być, jeśli nie znajdziemy efektywniejszych narzędzi do samoregulacji takich zachowań.

W czasach internetu mojej młodości komercjalizacja jego przestrzeni była jedynie wartością dodaną, panowało wówczas mocne przekonanie, że będzie on platformą współpracy pomiędzy ludźmi. Dzisiaj to kreatywne miejsce współpracy zostało skolonizowane i wyeksploatowane. Internet uległ przeobrażeniu, przekształcając się w pełną konkurencji komercyjną przestrzeń „donosicieli” działających na szkodę przeciętnych użytkowników. W dużej mierze właśnie to doprowadziło do podziału w społeczeństwach, który dziś z niepokojem obserwujemy.

Należałoby więc przywrócić równowagę między tym, do czego internet może być jak najlepiej wykorzystywany, a gromadzeniem danych przez przedsiębiorstwa. Nie jest niczym złym przechowywanie pewnych informacji, by wypełnić zobowiązania wobec klientów, ale nie trzeba ich trzymać dłużej niż przez czas niezbędny do osiągnięcia celu biznesowego.

Czy to normalne, że firma AT&T przechowuje nagrania naszych wszystkich rozmów telefonicznych od 1987 roku?

Najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić w swoim przedsiębiorstwie, aby stać się jednym z członków nowej generacji, która zmieni internet, jest powiedzenie swoim klientom: „Nie musicie nam ufać, nie powinniście ufać nam ani naszym usługom, mimo że zostały zaprojektowane w taki sposób, że nawet jeśli będziemy chcieli was zniszczyć, to i tak nam się to nie uda”.

.Zaufanie w kontekście bezpieczeństwa informacji to nasz słaby punkt. Jeśli ufasz Facebookowi – jesteś w bardzo złym miejscu; jeśli ufasz Microsoftowi – jesteś w bardzo złym miejscu; jeśli musisz ufać Apple’owi, Google’owi – jesteś w bardzo złym miejscu. Nadciągnie kolejna generacja usług i produktów, konkurujących z tymi, które teraz pośredniczą w twojej komunikacji. Nie ufaj im! Ufaj jedynie tym ludziom, z którymi sam chcesz się kontaktować, twojej rodzinie, przyjaciołom, społeczności wokół ciebie. Taka jest przyszłość komunikacji, taka jest przyszłość prywatności.

Edward Snowden

Tekst ukazał się w wyd. 18 miesięcznika opinii “Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 lipca 2021
Kai Pfaffenbach / Reuters / Forum