Eryk MISTEWICZ: Dlaczego państwo powinno dbać o opozycję?

Dlaczego państwo powinno dbać o opozycję?

Photo of Eryk MISTEWICZ

Eryk MISTEWICZ

Prezes Instytutu Nowych Mediów, wydawcy "Wszystko co Najważniejsze".  www.erykmistewicz.pl

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Pytanie wydaje się niepoważne: przecież po to wygraliśmy wybory, aby rządzić; ci, którzy naszym rządom przeszkadzają, to szkodnicy, których powinniśmy odciąć od wszystkiego: odciąć od mediów, wpływów, żywności i wody, unicestwić ich, odseparować, zesłać daleko, daleko stąd albo wręcz przeciwnie, pozbawić ich paszportów, aby nie mogli wyjeżdżać za granicę i stamtąd pluć na nasze rządy; odciąć ich od sieci — to też przecież oczywiste.

Przecież wygraliśmy wybory.

Przecież oni zrobiliby to samo z nami, gdyby wygrali. Zresztą robili, nie pamiętacie już?

Pytanie, dlaczego państwo powinno dbać o opozycję, jest przesycone infantylizmem. Jak można dbać o ludzi, którzy dybią na naszą ojczyznę, na przejęcie naszych rządów, na nasze wpływy, nasze media, na chęć wyrównania szans i przywrócenia sprawiedliwości dziejowej (po dziesięcioleciach uzurpacji władzy), którzy przed niczym się nie cofną w kalumniach, proszeniu obcych rządów o interwencję, wyprowadzaniu ludzi na ulice? Jak można nawet nie tyle o nich dbać, ile ich szanować — tych, którzy nas nie szanują? Demokratycznego wyboru, który wyniósł nas do władzy?

Jeśli oni kierowali miliardy wyłącznie do swoich (swoich gazet, swoich telewizji, swoich NGO), to my przecież powinniśmy teraz kierować miliardy do naszych (naszych gazet, naszych telewizji, naszych NGO).

Jeśli oni młotkowali nas co wieczór w programach informacyjnych przez tyle przecież lat, my mamy prawo, prawo moralne, prawo wręcz boskie, prawo zwycięzców, aby upokarzać zwyciężonych, walić w nich jeszcze mocniej, walić od spodu, na najniższym poziomie, na poziomie najniższych instynktów, w sposób zrozumiały dla wszystkich, z nadzieją nadawców, że taki prymitywizm nie wywoła śmiechu: „to jest złodziej”, „to jest kasa”, „tędy to szło”, „tu jest strzałka”.

Jeśli oni na swoich okładkach okładali nas i naszego lidera, bez żadnego przecież powodu, określeniem „kłamca”, my możemy, ba, powinniśmy, dla czystości reguł, dla wyrównania „oko za oko, ząb za ząb”, zatytułować naszą okładkę z ich liderem: „Ch…! Ch… i sprzedawczyk!”. Niech ich zaboli bardziej. Niech się wyrówna.

Jeśli ich system prawny i te wszystkie prokuratury i sądy są przeżarte nimi, ich układami, ich patologią, ich korupcją, mamy prawo moralne, prawo wręcz boskie, aby stworzyć systemy sprawniejsze, alternatywne, podporządkowane regule „zwycięzca bierze wszystko”. Trybunały ludowe, zgodne z oczekiwaniami wyborców wskazywanymi we wszystkich badaniach opinii publicznej, orzekną przecież karę sprawiedliwą.

Jeśli oni budowali swoje mauzolea, wznosili swoje pomniki, gromadzili zbiory i powoływali swoje muzea, to my, przejmując rządy, stawiamy przed sobą dwa zadania: po pierwsze, postawić swoje mauzolea, wznieść swoje pomniki i powołać swoje muzea, co oczywiste, a po drugie, również oczywiste: zrównać z ziemią ich mauzolea, zburzyć ich pomniki, odciąć od finansowania i zlikwidować powołane przez nich muzea.

.To dziwnie brzmiące w polskiej rzeczywistości pytanie, dlaczego państwo powinno dbać o opozycję, niedaleko przecież, ledwie 1200 km, nie jest stawiane. Trochę tak, jakby pytać, dlaczego myjemy ręce, mówimy „dzień dobry”, ustępujemy miejsca starszym. Trochę tak, jakby pytać, po co czyta się i pisze książki albo dlaczego nie rzuca się z pięściami na oponenta w studio telewizyjnym. Trochę tak, jakby zapytać, czy na pewno różni nas coś od le monde des animaux.

Emocje można podkręcać inaczej. Wygrywać wybory i utrzymywać się przy rządzeniu można także inaczej. Powiem: z większą klasą, choć takie słowa to oczywiste uproszczenie.

Z większą klasą można rządzić, z większą klasą można być opozycją. A może nie z klasą, lecz z większą mądrością?

Szczególnie w czasach ogólnoświatowej zawieruchy — wywołanej w dużym stopniu zmianą statusu odbiorcy informacji, upadkiem mediów tradycyjnych, zakwestionowaniem dotychczasowych autorytetów i pośredników informacji, przyspieszeniem jej obiegu — konieczna jest szczególna uwaga, szczególna mądrość.

Wybór Donalda Trumpa, Brexit, niesterowność Europy i jej zapadanie się, wzbierająca fala populizmu, nienawiści do demokracji i instytucji demokratycznych, sprawnie podsycana jest przecież i manipulowana przez beneficjenta zawieruchy — z Polską leżącą na linii starcia o przyszły kształt świata. Stąd wielka uwaga, jaką powinniśmy skupić nie tylko na tym KTO, ale JAK, nie tylko i wyłącznie KTO, ale DLACZEGO.

Skąd atak na instytucje?

Skąd atawistyczna chęć zabicia każdego, kto wyznaje inne idee?

Skąd eskalacja emocji, w których kwestionowane jest już wszystko, policja określana jest mianem „ges-ta-po” i odmawia się człowieczeństwa drugiej stronie?

Pomiędzy dwoma nienawistnymi obozami nie ma już miejsca, zaczyna brakować tlenu. A powinno być miejsce dla państwa. Miejsce gwarantowane przez Prezydenta Rzeczpospolitej.

W tych dniach najbardziej cenię tych, którzy wychodzą z szeregów swoich ugrupowań, swoich armii i narażeni na nienawiść swoich „braci”, zwracają się i do jednych, i do drugich: „Panowie, co my właściwie robimy? Nie moglibyśmy inaczej?”.

Państwo to coś więcej niż grupa aktualnie rządząca. Coś więcej niż jej — najbardziej nawet uzasadnione — interesy. Państwo to historia, tradycja, korzenie, przeszłość oświetlana reflektorem pamięci raz z jednej strony, raz z innej, modyfikowana i korygowana, ale nie pisana od początku.

Państwo to coś więcej niż grupa aktualnie rządząca. Coś więcej niż jej upokorzenia, które musi odreagować. To instytucje, których kadencje kończą się tak zmyślnie, że nachodzą na siebie w sposób zapewniający w miarę stabilny balans, koegzystencję, koabitację tych, którzy rządzili, i tych, którzy rządzą.

Państwo to coś więcej niż grupa aktualnie rządząca. To nierozdzielność terytorialna. Niekwestionowanie granic państwowych. Niekwestionowanie sojuszy obronnych. Niekwestionowanie wydatków niezbędnych do obrony terytorium. Niekwestionowanie pracy wojska, policji, służb mających wpisaną służbę Republice.

Państwo to coś więcej niż grupa aktualnie rządząca. Coś więcej niż jej bieżące (oraz dalekosiężne, na rzecz kraju) interesy. To pozostawienie tlenu, możliwości działania, ekspresji, także dla oponentów traktowanych po części jako zło konieczne, ale też jako element niezbędnego balansu, także balansu przyzwoitości.

Państwo to coś więcej niż grupa aktualnie rządząca, jej potrzeby, wizje i przekonania. To dobro wspólne, akceptowane przez wszystkich. Z miejscem dla mądrego rządu i mądrej opozycji, z prawami dla życia dla wszystkich.

Tak oczywiste, że aż porażające, prawda?

Eryk Mistewicz
18 grudnia 2016 r.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 grudnia 2016
Na zdj. Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu