Jacek KLOCZKOWSKI: O istocie relacji czesko-polskich

O istocie relacji czesko-polskich

Photo of Jacek KLOCZKOWSKI

Jacek KLOCZKOWSKI

Wiceprezes Ośrodka Myśli Politycznej. Autor m.in. Czasy grubej przesady (2010), redaktor wielu antologii i prac zbiorowych, m.in.: Stańczycy – konserwatyzm, który przeminął? (2016), Naród. Idee polskie (2011) i Realizm polityczny. Przypadek polski (2008).

zobacz inne teksty Autora

Znajomość polskiej tradycji politycznej w Czechach i czeskiej tradycji politycznej w Polsce jest niewielka. Nawet wśród pasjonatów, zaczytujących się tekstami o ideach i teoriach politycznych, czy też w gronie miłośników prac o historii pragnienie dowiedzenia się tego, co pod tym względem mają do zaoferowania sąsiedzi, jest nader rzadką skłonnością – pisze Jacek KLOCZKOWSKI

.Miłośnicy Polski w Czechach i Czech w Polsce od dawna łamią sobie głowy, co zrobić, aby ten stan rzeczy zmienić. Można snuć wiele teorii, co musiałoby się stać w przeszłości, żeby teraz Polacy i Czesi mieli inne nastawienie do siebie i wiedzy o sobie nawzajem. Wystarczyłoby może, aby zamiast okazjonalnych napaści – jak Bolesława Chrobrego czy Brzetysława – Polaków i Czechów złączyły w dziejowym uścisku regularne i długotrwałe wojny. Żeby Wacławowie II i III zapisali się w pamięci przywilejem podobnym do koszyckiego, a przynajmniej mieli córki pokroju Jadwigi. Żeby Władysław Jagiełło dał się skusić husytom i zasiadł na czeskim tronie, oczywiście pokazując tam potem bardziej sprawne oblicze władzy Jagiellonów, niż stało się to w przypadku wyjątkowo fatalnego pod tym względem Władysława II Jagiellończyka.

Polsko-czeska wymiana królów w średniowieczu może zresztą być ironicznym symbolem-zapowiedzią późniejszych, zwykle niezbyt owocnych relacji politycznych obu państw.

Albo może gdyby wojna trzydziestoletnia objęła ziemie Rzeczypospolitej, skłaniając do poważniejszego zastanowienia się, jakie znaczenie dla rozwoju wypadków w Europie miała praska defenestracja z roku 1618. Żeby w XIX wieku Czesi wywołali jakieś powstanie i pozwolili nam bić się u nich za ich wolność i naszą – wszak Węgrzy nam taką okazję sprawili. Choć i tak zapewne to wszystko – łącznie z wieloma innymi scenariuszami rodem z historii alternatywnej – byłoby za mało, aby połączyły nas nie tylko granica państwowa czy sąsiedztwo narodowe (bo jak wiadomo, jedno nie musi towarzyszyć drugiemu…), ale również żywe zainteresowanie.

To, co realnie działo się w długiej historii kontaktów Polaków i Czechów (grubo ponad 1000 lat!), jest jednak wystarczająco interesujące, żeby nie uciekać się do takich jak wyżej, nieco ironicznych miejscami spekulacji.

Nie musimy też naszego zainteresowania kierować wyłącznie ku bardzo dobrze znanym (choć niekoniecznie w szczegółach czy w pełnym kontekście) wydarzeniom, jak chrzest Polski – który wspominamy z entuzjazmem, choć nie zawsze kierowanym ku Czechom, anonimowym (poza Dobrawą) bohaterom tej fascynującej opowieści – czy zatarg o Zaolzie, dla odmiany źle postrzegany po obu stronach granicy, choć wobec skali i fatalnych następstw wielu innych konfliktów z pozostałymi sąsiadami obu krajów, na tak ponurym tle budzący jednak umiarkowane emocje. Nie trzeba również skupiać się na popularyzacji ciekawych, w swoim czasie istotnych, ale jednak tylko epizodów w stosunkach Polaków z Czechami – jak Zjazd Słowiański w Pradze w 1848 roku, na który przybyło wielu wybitnych polskich polityków i myślicieli (na ogół nieukontentowanych później jego przebiegiem), czy utrata władzy w Austrii przez premiera Kazimierza Badeniego, polityka chlubnie zapisanego w historii Czech schyłku XIX wieku za sprawą korzystnych dla Czechów decyzji, zwłaszcza o wprowadzeniu równouprawnienia języka czeskiego i niemieckiego, ale zaciekle zwalczanego (i w końcu obalonego) z dokładnie tego samego powodu przez Niemców. O tych historiach warto mówić, ale nie dadzą nam one wglądu w ewolucję naszych relacji i przede wszystkim nie pozwolą nam dobrze poznać tego, co decydowało o istocie polityczności i polityki sąsiadów.

Ten ostatni cel można osiągnąć, obserwując, jak przez wieki w czeskim i polskim życiu intelektualnym i polityce zmieniało się teoretyczne ujmowanie i praktyczne stosowanie najważniejszych idei politycznych, takich jak władza, sprawiedliwość, a nade wszystko wolność. Ta ostatnia najbardziej może łączyła Czechów i Polaków. Głównie dlatego, że jedni i drudzy często wpadali w dziejowe tarapaty i wtedy ją tracili, a przynajmniej musieli poważnie się zastanawiać (zbyt często bezowocnie), co z nią robić, żeby nie pogrążała ich w borykaniu się z ponurą rzeczywistością życia w otoczeniu znacznie bardziej zaborczych i bezwzględnych sąsiadów na zachodzie i wschodzie. Najbardziej spektakularnym tego przykładem pozostaje okres komunistycznego zniewolenia.

Praska Wiosna, polskie Październik i Grudzień, a szczególnie Solidarność i aksamitna rewolucja – to historia znana dużo lepiej niż wydarzenia z czasów czeskiego odrodzenia narodowego (dla Polaków niemal zupełnie nieznanego) czy polskich insurekcji (dla Czechów słabo zwykle zrozumiałych). Nie tylko wolność wisiała na sztandarach tych zrywów czy protestów przeciwko władzy komunistycznej, ale to ją z nimi najmocniej skojarzono. Mniejsza z tym, że często w bardzo uproszczony sposób – takie historie zwykle są sprowadzane do wyrazistych symboli. Bardziej kłopotliwe jest sięganie do źródeł i szukanie odpowiedzi na pytania o rozwój polskiego i czeskiego flirtu z wolnością w poprzednich stuleciach – poczynając od średniowiecza, które pod tym względem niosło dużo więcej światła, niż twierdzą ci, którzy chcą po wsze czasy skojarzyć je z mrokiem i zacofaniem; dalej o to, co ów flirt w kolejnych jego odsłonach obu narodom i państwom przynosił, jakie były jego punkty zwrotne, na ile decydowały o nich wpływy zewnętrzne i wewnętrzne wydarzenia, którzy z myślicieli czy polityków najmocniej kształtowali czeskie i polskie rozumienie wolności w danym okresie, co z tego dziedzictwa wciąż może mieć znaczenie dla współczesnego jej postrzegania, nawet nieuświadomionego, kryjącego się gdzieś w zakamarkach kultury politycznej czy wręcz kultury narodowej Czechów i Polaków.

Dlaczego bardziej kłopotliwe? Po pierwsze, z powodu wspomnianego na wstępie braku zainteresowania – trzeba by się przełamać, stwierdzić, że to potencjalnie ciekawe i ważne, że może warto przestać być typowym pod tym względem Czechem czy Polakiem, a więc jednak zainteresować się sąsiadami pod tym mało popularnym – politycznym czy wręcz metapolitycznym – kątem. Po drugie, z powodu kłopotu ze źródłami rozumianymi literalnie – bardzo niewiele jest książek czy artykułów (zwłaszcza poza niszowymi publikacjami czy periodykami akademickimi), które by Czechom i Polakom umożliwiały przeczytanie po polsku czy czesku o tym, jak jedni i drudzy borykali się z wolnością przed okresem komunistycznym (choć i na jego temat literatura nie jest imponująca). Można powiedzieć, że nie ma ich wiele, bo nie ma na nie zapotrzebowania, a jeśli się pojawia, to raczej bardziej z myślą o sobie, a nie o sąsiadach. Na przykład my, Polacy, możemy być żywo zainteresowani tym, jak wyglądało zaangażowanie Wojciecha Jaruzelskiego w tłumienie czeskiego zrywu w 1968 roku, na pewno jakieś informacje na ten temat znajdziemy, ale czy przy tej okazji dowiemy się, o co wtedy chodziło Czechom, jak przebiegały te wydarzenia, jakie były ich skutki, zwłaszcza długofalowe? Niekoniecznie, a w każdym razie niezbyt szczegółowo. I tak bywa w większości nielicznych przypadków, gdy nasze „wewnętrzne” poszukiwania nagle zawiodą nas za Karkonosze.

.Zbyt śmiała (a dokładniej kompletnie niedorzeczna) byłaby oczywiście teza, że Polacy, znając założenia Chelčickiego czy Stránskiego, a Czesi, zaczytując się Orzechowskim albo Kołłątajem, patrzyliby na siebie z większym szacunkiem i łatwiej byłoby im uzgadniać swoje cele polityczne w Unii Europejskiej albo ożywiać stosunki bilateralne. Szczególnie że to zdanie brzmi dość abstrakcyjnie również w zmodyfikowanej formie (przynajmniej gdy się ocenia polskie w tym względzie realia, bo co do czeskich, to tylko nieśmiało stawiana, może krzywdząca hipoteza): „Czesi, znając tezy Chelčickiego czy Stránskiego, a Polacy, zaczytując się Orzechowskim albo Kołłątajem” – to istotny kontekst tych uwag; na brak zainteresowania myślą polityczną sąsiadów patrzy na pewno się bardziej racjonalnie, gdy zważy się brak zainteresowania myślą polityczną własną…

Niemniej lepsze wzajemne poznanie swoich tradycji politycznych – choćby właśnie osnutych wokół rozumienia idei wolności – na pewno mogłoby rozbić niejeden stereotyp, a przy okazji pozwoliłoby poznać kulisy czeskiej i polskiej polityki, przez co lepiej by się ją w wydaniu sąsiadów rozumiało. A czasem: rozumiało w ogóle.

Jacek Kloczkowski

Tekst pochodzi z książki Wolność. Polskie i czeskie dylematy, projektu Ośrodka Myśli Politycznej „Od Włodkowica i Chelčickiego do Havla i Jana Pawła II. Wolność narodu i wolność jednostki w czeskiej i polskiej myśli politycznej i kulturze” współfinansowanej przez MSZ RP w ramach konkursu Forum Polsko-Czeskie 2017. POLECAMY: [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 stycznia 2018