
Jeszcze o Kangurze matematycznym w czasie pandemii. Dzieci by tego same nie wymyśliły
Zanurzeni po uszy w tabelach osiągnięć czy rankingach wyników w konkursach zamykamy dla znacznej części dzieci i młodzieży jakąkolwiek szansę na uzyskanie sukcesu edukacyjnego. W efekcie 91% piętnastolatków uważa, że nie posiada żadnych talentów! – pisze Jarosław KORDZIŃSKI
Jednym z bardziej zaskakujących faktów dotyczących polskiej edukacji są rezultaty tegorocznego konkursu matematycznego „Kangur”, w wyniku którego ponad 3 tysiące pierwszaków i drugoklasistów wszystkie zadania rozwiązało po prostu bezbłędnie. Rok temu efekt taki uzyskało zaledwie ośmioro ich rówieśników. Rok temu konkurs zrealizowano w realu. W roku 2020, z powodów pandemicznych, działania konkursowe przeprowadzono w sieci. – To bardzo smutna informacja na koniec roku i bardzo współczuję organizatorom tego konkursu – powiedział Dariusz Kulma, Nauczyciel Roku 2008. – To konkurs, który promuje logiczne myślenie, lubią go uczniowie i to bardzo przykre, że zaufanie do niego postanowili zniszczyć rodzice, którzy mają ambicje.
System oświaty w Polsce stoi na ocenach, testach i egzaminach. Tak najłatwiej. Najpierw każemy dzieciom uczyć się tego, co naszym zdaniem jest dla nich ważne i potrzebne. Później sprawdzamy, czy i w jakim stopniu nauczyli się tego, co im poleciliśmy, a na końcu ustawiamy ich na odpowiednio spreparowanej drabinie sukcesu, gdzie najwyższa liczba punktów przypisana jest najlepszym, a każda niższa zbliża dziecko do pozycji nic niewartego uczestnika systemu edukacji.
Szkoła, a w jakimś sensie również część rodziców, najwyżej ocenia tych, którzy są najlepsi z wszystkiego. „W ocenianiu szkolnym i konkursowym największa wagę przywiązuje się do oceniania produktów końcowych, a nie procesu uczenia się, samodoskonalenia, pokonywania kolejnych etapów. Rywalizacja o oceny i w konkursach nie odbywa się pomiędzy partnerami o równych szansach” – mówi dr Iwona Chmura-Rutkowska, pedagożka i socjolożka z Wydziału Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu Im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Susan Hopgood i Fred van Leeuwen w swojej książce „ 25 lekcji o edukacji i demokracji”, zwracają uwagę na to, że „W coraz większej liczbie krajów ekspansja standaryzowanych testów i poleganie na ich wynikach wyparły procesy edukacyjne potrzebne do rozwinięcia krytycznego myślenia i przekazywania wartości demokratycznych. Skupienie się na ocenach, a nie na samym procesie nauczania uczenia się, prowadzi do zawężania zakresu nauczania oraz przekształca systemy szkolne w systemy quasi-rynkowe, w których poszczególne podmioty konkurują ze sobą”.
Gubimy się w gąszczu niewiele znaczących dla rozwoju poszczególnych uczniów danych. Zanurzeni po uszy w tabelach osiągnięć czy rankingach wyników uzyskiwanych w efekcie nauki szkolnej czy uczestnictwu w konkursach zamykamy dla znacznej części dzieci i młodzieży jakąkolwiek szansę na uzyskanie sukcesu edukacyjnego. W efekcie 91% piętnastolatków uważa, że nie posiada żadnych talentów! Po części jest to jedna z przyczyn, dla których stajemy się liderem wśród państw, które notują najwięcej prób samobójczych ludzi młodych.
Być najlepszym. Wygrać. Za wszelką cenę wygrać. Tego od dzieci wymagają dorośli.
Jak co roku, tak i tego lata czerwiec stał się wielkim wyścigiem dorosłych w drodze po świadectwo z czerwonym paskiem. Nie po to rodzice przez kilka miesięcy odrabiali za swoje dzieci zadania, żeby teraz dostać pozbawione czerwieni i bieli potwierdzenie swojej heroicznej pracy. Pewnym wyzwaniem dla tego szaleństwa okazała się akcja zorganizowana przez Wiolettę Matusiak, która zaproponowała, żeby wszystkie dzieci dostały świadectwo z jakimkolwiek kolorowym paskiem. Akcję podjęła jedna z nauczycielek z Łodzi – Wioletta Szwebs, która sama postanowiła przygotować swoim uczniom kolorowe paski do świadectw. Zrobiło się barwnie. Dzieci zadowolone z pomysłu chwaliły się swoim rodzicom z potwierdzonych kolorowymi paskami osiągnięć. Część rodziców to weszła – zrobiło się miło.
Edukacja powinna być sferą radosnego rozwoju. Dzieci lubią się uczyć. Często dla rozwiązania zagadki, przedstawienia siebie w roli, która im szczególnie odpowiada, czy w celu osiągnięcia ważnego dla nich rezultatu są w stanie zrobić naprawdę wiele. Tylko te wyzwania muszą być po coś. Czerwony pasek to wyzwanie, które przed dziećmi stawiają dorośli – głównie rodzice, choć również i nauczyciele. Dzieci by tego nie wymyśliły.
Czerwony pasek jest po nic! Zbudowanie czegoś, odkrycie, udowodnienie sobie i innych, że się coś potrafi, wspólne działanie i wspólna radość z osiągnięcia wyznaczonego sobie celu – to są wyzwania po coś! Wyścig szczurów jest dla szczurów!
Susan Hopgood i Fred van Leeuwen widzą problem w jeszcze szerszej perspektywie. Piszą, że „…zbyt wiele decyzji podejmowanych jest w oparciu o dane, które nie odnoszą się do kompetencji niezbędnych dla demokracji. Jedną z kompetencji, która na tym bardzo traci, jest krytyczne myślenie. Krytyczne myślenie o demokracji oznacza nie tylko umiejętność analizowanie tekstu w książce, ale również zdolność analizowania własnego otoczenia. Krytyczne myślenie o demokracji wymaga ludzkich treści, kontaktów międzyludzkich i dialogu. Nauczyciele odgrywają kluczową rolę w tym dynamicznym procesie”. Nauczyciele oraz rodzice. Zwłaszcza rodzice!
Jarosław Kordziński