Dobromir DZIEWULAK: "Uniwersytet nie umarł. Uniwersytet udaje"

"Uniwersytet nie umarł. Uniwersytet udaje"

Photo of Dobromir DZIEWULAK

Dobromir DZIEWULAK

Doktor nauk humanistycznych, adiunkt w Zakładzie Dydaktyki Wydziału Pedagogicznego i członek Zespołu Rektorskiego ds. Kształcenia Nauczycieli na UW. Twórca innowacyjnych programów kształcenia nauczycieli akademickich. Członek 2 redakcji periodyków naukowych. Autor 2 książek, ponad 80 artykułów naukowych, tłumaczeń, recenzji, ekspertyz oraz haseł encyklopedycznych z zakresu polityki oświatowej i dydaktyki. Nagrodzony tytułem najlepszego wykładowcy i wielokrotnie wyróżniany za osiągnięcia w pracy dydaktycznej.

Z zainteresowaniem przeczytałem wywiad z prof. P. Nowakiem i polemikę dra T. Kamińskiego. Choć bliżej mi w opiniach do tego pierwszego, to ze smutkiem muszę stwierdzić, że obaj błędnie próbują połączyć kwestię badań naukowych z jakością nauczania bez zwrócenia uwagi na to, jak utrzymać wysoki poziom nauczania i jak pielęgnować uniwersytecki fundament szkoły wyższej, czyli relację mistrz-uczeń.

.Zapominają, że świat szkolnictwa wyższego to przede wszystkim szkoła, której przedmiotem zainteresowania jest prawda. Uniwersytet powinien być miejscem, gdzie studenci odkrywają, polemizują, stawiają pytania i szukają odpowiedzi. Traktowanie uczelni wyższych jako miejsca zdobywania odpowiednich dyplomów kończy się najczęściej w formie prostego, szybkiego przekazywania wiedzy przez wykładowców i egzaminacyjnego maratonu jej odtwarzania przez studentów.

Uniwersytet nie powinien być miejscem odtwórczego zdobywania informacji. Nie powinien też być instytutem badawczym skupionym na zdobywaniu grantów i prowadzeniu badań. Uniwersytet powinien być miejscem, w którym prowadzi się rozmowy, polemiki, poszukuje się inspiracji. Ktoś powinien pokierować tą rozmową — tym kimś powinien być świetnie przygotowany do tej roli wykładowca akademicki.

Niestety, w dyskusji o roli i miejscu uniwersytetu skupiamy się na badaniach, cytowaniach, betonowaniu posad przez wiekowych profesorów i zapominamy o wykładowcach.

.Moje doświadczenia jako wykładowcy uniwersytetów w Szwajcarii, Francji i Kanadzie oraz adiunkta Uniwersytetu Warszawskiego zmuszają mnie do porównań i refleksji na temat polskiego traktowania dydaktyki akademickiej. Dla mnie i moich zagranicznych kolegów jest ono zastanawiająco przedziwne i niezrozumiałe.

Nie trzeba być chirurgiem, aby uczyć studentów w porywający, ciekawy i skuteczny sposób — mawiają na renomowanych światowych uczelniach medycznych. Niech każdy skupi się na tym, na czym zna się najlepiej — to maksyma niejednego menedżera dobrze prosperującej firmy. Dlatego światowe szkolnictwo wyższe przyjmuje prostą zasadę: wspaniały badacz i odkrywca niech poświęcą się badaniom, a „zakręcony” wykładowca, na którego zajęciach sale pękają w szwach, niech uczy innych i rozwija się w tym fachu. Ta prosta prawda świetnie rozumiana jest na europejskich i światowych uniwersytetach, gdzie wyraźnie rozdziela się te dwie grupy pracowników akademickich.

.W polskim szkolnictwie uniwersyteckim poza nielicznymi wyjątkami mamy dziwną przypadłość udawania. Wspaniali wykładowcy najczęściej udają, że badają i publikują (gdyż interesuje ich nauczanie), a wspaniali badacze udają, że uprawiają dydaktykę akademicką (bo muszą odrobić swoją pańszczyznę dydaktyczną). Od wielu lat żyjemy i pracujemy w tej schizofrenii, która wpisuje się w ogólny trend masowego studenta, związany z udawaniem zainteresowania studiami i samodzielnego wykonywania pracy semestralnej, rocznej i dyplomowej.

Zastanawiające jest, z jaką łatwością rezygnujemy na polskich uniwersytetach z wyśmienitych wykładowców, gdy nie prowadzą badań, ale nie rozwiązujemy umów z badaczami, którzy nie potrafią nauczać. Czyż to nie dziwne? Polemikę prof. P. Nowaka i dra T. Kamińskiego na temat śmierci uniwersytetu chętniej zastąpiłbym autentycznym, rzeczowym poszukiwaniem panaceum na uniwersyteckie udawactwo.

Dobromir Dziewulak

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 października 2015