Javier SOLANA: "Uznanie Palestyny przez Unię Europejską zwiększyłoby szansę na pokój na Bliskim Wschodzie"

"Uznanie Palestyny przez Unię Europejską zwiększyłoby szansę na pokój na Bliskim Wschodzie"

Photo of Javier SOLANA

Javier SOLANA

Pełnił funkcję wysokiego przedstawiciela UE ds. wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, sekretarza generalnego NATO oraz ministra spraw zagranicznych Hiszpanii. Obecnie jest prezesem ESADE Center for Global Economy and Geopolitics oraz członkiem honorowym Brookings Institution.

Dżihadyzm kwitnie. Napięcia w stosunkach z Rosją rosną. Porozumienie między Iranem i grupą E3+3 (Wielka Brytania, Francja i Niemcy oraz Chiny, Rosja i USA) wciąż jest nieosiągalne, a polityka wewnętrzna każdego z uczestników negocjacji wprowadza dodatkowe komplikacje w i tak bardzo złożony proces. Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama po klęsce poniesionej w wyborach uzupełniających musi teraz radzić sobie z Kongresem, w którym całkowitą kontrolę mają republikanie. W strefie euro wzrost gospodarczy jest słabiutki, co przywódców tych krajów skłania raczej do skupiania się na sprawach wewnętrznych.

Łatwo więc o wniosek, że świat stopniowo traci stabilność. Ubiegły miesiąc przyniósł jednak kilka optymistycznych wydarzeń, warto więc przyjrzeć się im przez chwilę, by nie popaść w pesymizm.

Wciąż jeszcze nie zawarto leżącego w interesie całego świata układu nuklearnego z Iranem. Negocjacje w Wiedniu nie doprowadziły do ugody, tak ważnej dla stabilności regionalnej i globalnej. Atmosfera była jednak dobra: Iran wypełnił zobowiązania złożone w tymczasowym porozumieniu z ubiegłego roku, a grupa E3+3 wykazała gotowość zniesienia sankcji. Ostateczny termin zakończenia rozmów przełożono na czerwiec 2015 roku.

Zachód ma więc niepowtarzalną okazję. Załatwienie tej sprawy jest rzeczą najważniejszą, jeśli mamy uniknąć nowego – zapewne katastrofalnego w skutkach – konfliktu na Bliskim Wschodzie. Na dłuższą metę jedyną metodą rozwiązania irańskiej kwestii nuklearnej i unormowania kluczowej roli Iranu w bezpieczeństwie regionu są negocjacje i działania dyplomatyczne.

W listopadzie miały też miejsce inne dobrze wróżące wydarzenia. Z początkiem miesiąca rozpoczęła pracę nowa Komisja Europejska, która od razu przedstawiła plan zwiększenia w ciągu najbliższych trzech lat publicznych i prywatnych inwestycji o 315 miliardów euro. Na szczycie w Brisbane grupa G-20 przyjęła pakiet środków ekonomicznych, które mają zwiększyć globalny wzrost gospodarczy do 2018 roku o 2,1 punktu procentowego. Ponadto 20 przywódców państw poparło „Globalną inicjatywę na rzecz infrastruktury”; zakłada ona stworzenie globalnego centrum infrastruktury służącego rządom, sektorowi prywatnemu, bankom rozwoju i organizacjom międzynarodowym jako płaszczyzna wymiany informacji.

Szczyt APEC (Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku) w Pekinie też przyniósł kilka ważnych porozumień. Na pierwszym miejscu należy wymienić oświadczenie o dwustronnej amerykańsko-chińskiej umowie klimatycznej, która pozwala z optymizmem patrzyć na niezwykle ważny szczyt klimatyczny ONZ (COP21) zapowiedziany na przyszły rok w Paryżu. Gdyby podobne stanowisko zajęły Indie, nadzieje z nim związane znacznie by wzrosły.

Drugim ważnym sygnałem przed paryską konferencją są obietnice dodatkowego wsparcia finansowego dla oenzetowskiego Zielonego Funduszu Klimatycznego. Fundusz ten, finansowany przez kraje rozwinięte, ma pomóc państwom rozwijającym się pokryć koszty łagodzenia skutków i przystosowania się do zmian klimatu. USA zobowiązały się wpłacić 3 miliardy dolarów, Japonia 1,5 miliarda; z wcześniejszymi obietnicami Francji i Niemiec znacznie zwiększy to szansę na owocny udział tych krajów w paryskiej konferencji.

.Optymizm Unii Europejskiej przed paryskim spotkaniem wzrósł, gdy Rada Europejska przyjęła przygotowane przez Komisję Europejską założenia polityki klimatycznej i energetycznej do 2030 roku. Wśród wyznaczonych celów jest redukcja emisji gazów cieplarnianych, zwiększenie udziału energii odnawialnej w koszyku energetycznym, wzrost wydajności energetycznej i promowanie połączeń systemów energetycznych państw członkowskich.

Chiny i USA zawarły na szczycie APEC inne porozumienie dwustronne, które pozwoli odblokować umowę o technologiach informacyjnych Światowej Organizacji Handlu i tym samym wyeliminować cła na technologie informacyjno-komunikacyjne. Administracja Obamy szacuje, że wprowadzenie w życie tego porozumienia – zamrożonego przez ostatni rok, ponieważ Chiny chroniły swój przemysł krajowy – zwiększy roczny globalny PKB o 190 mld dolarów.

Na tym samym szczycie prezydent Chin Xi Jinping poinformował o działaniach na rzecz utworzenia Obszaru Wolnego Handlu Azji i Pacyfiku (FTAAP) obejmującego 17 państw członkowskich. Taka współpraca gospodarcza byłaby dobrodziejstwem dla dyplomacji w regionie, który podlega nieustannym geopolitycznym napięciom. Osiągnięto też w Pekinie pewien postęp w sprawie lansowanego przez USA Partnerstwa Transpacyficznego (TPP). Choć dość powszechnie uważa się, że FTAAP i TPP (w którym nie uczestniczą Chiny) to propozycje konkurencyjne, obie te inicjatywy mogą się uzupełniać. Jeśli zwycięży wizja strategiczna i uda się znaleźć punkty zbieżności, stabilność w Azji zdecydowanie się zwiększy.

To samo dotyczy Bliskiego Wschodu, gdzie nieoczekiwane, a dobre wiadomości napłynęły po nieplanowanej listopadowej konferencji Rady Współpracy Państw Zatoki: Arabia Saudyjska, Bahrajn i Zjednoczone Emiraty Arabskie zobowiązały się ponownie wysłać do Kataru swoich ambasadorów, których wycofały przed ośmioma miesiącami.

W Tunezji demokratycznie wyłoniony rząd zastąpił działający od kilku miesięcy rząd techniczny. W przeprowadzonych pod koniec października wyborach parlamentarnych świecka partia Nidaa Tounes (Wezwanie Tunezji) pokonała islamistyczną Hizb an-Nahda (Odrodzenie). Miesiąc później, po raz pierwszy od 2011 roku, kiedy został obalony Zajn al-Abidin ibn Ali, Tunezyjczycy wybierali prezydenta.

Tunezja jest znakiem nadziei dla regionu. Powstanie rządu koalicyjnego świadczy o tym, że zasadę „zwycięzca bierze wszystko”, niszczącą dla bliskowschodniej polityki, można przełamać – i podzielić się władzą. Świat arabski powinien na to zwrócić baczną uwagę.

W Jerozolimie napięcia narastające wokół świętych miejsc utrudniają postęp w izraelsko-palestyńskim procesie pokojowym. Eskalacja gwałtownych ataków w mieście świętym dla obu stron sprawia, że konflikt nabiera coraz wyraźniej religijnego charakteru. Na tym tle propozycja ustawodawcza rządu izraelskiego, by uznać Izrael za państwo narodowe ludności żydowskiej – tym samym przedkładając żydowską tożsamość państwa ponad jego charakter demokratyczny i narażając na szwank interesy mniejszości narodowych – jest szczególnie groźna.

Dziś bardziej niż kiedykolwiek jestem przekonany, że proces pokojowy przyjąłby nowy obrót, gdyby Unia Europejska oficjalnie uznała Palestynę, której tymczasowe instytucje wciąż wspiera. Skuteczność takich skoordynowanych działań dobrze było widać w listopadzie. Należy teraz ten rozpęd utrzymać.

Javier Solana

Tekst pochodzi z portalu Project Syndicate Polska, www.project-syndicate.pl publikującego opinie i analizy, których autorami są najbardziej wpływowi międzynarodowi intelektualiści, ekonomiści, mężowie stanu, naukowcy i liderzy biznesu.

logo sindicate

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 grudnia 2014
Fot.: Shutterstock