
"Dyplomacja Vaclava Havla bez kontynuacji. Kuba trafi na listę obojętności Europy?"
Możliwość negocjowania z państwami takimi jak Chiny już zaczęła wpływać na złagodzenie protestów w sprawie niepodległości Tybetu i zaprzestania aresztowań z powodów politycznych. Kuba może być następnym krajem na liście obojętności.
.Wraz z dojściem do władzy Partii Socjaldemokratycznej, po siedmiu latach rządów konserwatystów, czeska lewica przygotowuje się na wprowadzenie kilku istotnych zmian w swojej polityce zagranicznej. Kubańskie społeczeństwo obywatelskie może być jedną z najbardziej skrzywdzonych grup w związku z takim obrotem spraw.
Od roku 1989, wraz z rozpoczęciem prezydentury Václava Havla, w centrum zainteresowań czeskich stosunków międzynarodowych znalazło się dbanie o prawa człowieka. Perłą w koronie tej polityki zagranicznej było promowanie demokracji w każdej części globu.
To, co możemy nazwać „postawą czeską”, nie ograniczało się do tego, by potępiać w międzynarodowych instytucjach totalitaryzmy i dyktatury. Podejmowano również działania w terenie. Czeskie ambasady i konsulaty otworzyły drzwi dla aktywistów i opozycjonistów tam, gdzie reżimy polityczne blokują wolność zgromadzeń.
Mała czeska placówka dyplomatyczna na Kubie, zlokalizowana w obszarze urbanistycznym Kohly, przez dziesięciolecia działała jako ostoja informacji i szacunku pośród nietolerancji ideologicznej. Stąd też była tam obiektem ścisłego nadzoru, aktów niechęci i nieprzerwanych działań dyskredytacyjnych w mediach głównego nurtu.
W tych latach Havel nie tylko inspirował wielu demokratów kubańskich – jego postawa przyczyniła się do osiągnięcia przez nich większej widoczności na arenie międzynarodowej. To właśnie ta solidarna dyplomacja pozwoliła – w ostatnim roku – na podróże aktywistów na terytorium czeskie, aby mogli przedstawiać swoje projekty, nawiązywać relacje biznesowe oraz uczestniczyć w szkoleniach o tematyce związanej z technologiami, prawami człowieka i dziennikarstwem.
.Nie tylko opozycjoniści z Kuby odczuwali specjalne wsparcie i korzyści w związku z „postawą czeską”, lecz również grupy pochodzące z Birmy oraz Białorusi. Niemniej jednak wiatry wiejące w tym małym kraju Europy Środkowej wskazują, że ta solidarność zostanie osłabiona – lub też całkowicie przestanie istnieć – w najbliższych miesiącach.
Przyczyną planowanej zmiany są problemy wewnętrzne Czech w powiązaniu z bardziej pragmatyczną wizją stosunków międzynarodowych. Wyczerpanie się dyskursu politycznego, pozbawionego już pasji, która doprowadziła do aksamitnej rewolucji, spowodowało wyłom w solidarności propagowanej przez Havla. Jeśli bezczynność wygra z dotychczasowym zaangażowaniem dyplomatycznym, to organizacje pozarządowe odczują wpływ tej sytuacji na swoją pracę.
Nowa tendencja zbiega się w czasie z negocjacjami prowadzonymi przez rząd Kuby i Unię Europejską. Ta apatia już dosięgła drzwi ministerstwa spraw zagranicznych.
Wszystko wskazuje na to, że zmaterializuje się w postawie bardziej zwróconej ku wewnętrznym sprawom samych Czech. Dotychczas nastawienie Czech polegało na wywieraniu nacisku, aby z programu debat nie został usunięty temat represji politycznych oraz aby domagano się otwarcia kraju na demokrację.
Jeśli ten niepożądany głos zostanie ściszony o parę decybeli, plac Rewolucji będzie mieć większe możliwości osiągnięcia porozumienia w wersji „light”: z wieloma korzyściami i niewielkimi wymaganiami. Jasne jest, że inne rządy z regionu zobowiązały się żądać otwarcia politycznego, ale żaden nie zrobił tego z mocą i wytrwałością Czechów.
Podczas ostatniej edycji Forum 2000, zorganizowanej w czeskiej stolicy, tematyka kilku paneli dyskusyjnych zorientowana była na pomoc ruchom demokratycznym w różnych częściach świata. Dzięki uczestnictwu wielu aktywistów z Wyspy wzmogły się dyskusje między przedstawicielami rządu a częścią publiczności, która broniła potrzeby utrzymania dyplomacji solidarnej.
„Niewiele można zrobić” – wyznał były minister spraw zagranicznych, Karel Schwarzenberg, grupie swoich rodaków w siedzibie czeskiego parlamentu. Możliwość negocjowania z narodami takimi jak Chiny już zaczęła wpływać na złagodzenie protestów w sprawie niepodległości Tybetu i zaprzestania aresztowań z powodów politycznych. Kuba może być następnym krajem na liście obojętności.
Yoani Sanchez