Na czym polega dziennikarstwo? Na pewno nie na klikach, udostępnieniach i lajkach!
Celem dziennikarstwa nie jest pisanie tekstów, które ludzie będą czytać. Celem dziennikarstwa jest edukowanie, odkrywanie, sprawdzanie, drążenie, łączenie, przekonywanie, rozmawianie, uzdrawianie społeczeństwa, wywieranie pozytywnego wpływu – pisze Jeff JARVIS
.Na studiach dziennikarstwa i w redakcjach uczymy jako zaawansowanej umiejętności zdolności oceny materiału: jakie postaci, konflikty, przydatność do publikacji i potencjał narracyjny powinien posiadać i zawierać materiał, który ludzie będą chcieli czytać, który będzie wart miejsca na stronie, który zagwarantuje wysoką liczbę kliknięć, odsłon, który zainteresuje. Materiał jest najważniejszy.
„Co powiesz na tekst o naziście?” zapytał swojego szefa dziennikarz New York Timesa. Materiał, gdzie wszystkie kratki będą zakreślone: postać, konflikt, przydatność, chwytliwy nagłówek („Głos nienawiści w sercu Ameryki”), kliknięcia, zainteresowania. Do dzieła! A jednak końcowy wynik spotkał się oczywiście z zasłużoną i właściwą drwiną za „uczłowieczenie” nazistów. Tekst nie powiedział nam bowiem nic, czego Hannah Arrendt nie powiedziała nam już wiele lat temu, może poza tym, że dzisiejszy neonazista jada w Panerze [przyp. red. – popularna w USA sieć kawiarni ze świeżym pieczywem].
Problemem jest, moim zdaniem, nasz system wciskania historii, których zadaniem jest wypełnienie naszego produktu – dziennika, tygodnika, serwisu. Wciskania!
Celem dziennikarstwa nie jest bowiem pisanie tekstów, które ludzie będą czytać. Celem dziennikarstwa jest edukowanie, odkrywanie, sprawdzanie, drążenie, łączenie, przekonywanie, rozmawianie, uzdrawianie społeczeństwa, wywieranie pozytywnego wpływu.
Tekst o neonaziście nie osiągnął żadnej z tych rzeczy. Nawet nie zaspokoił ciekawości. Zamiast tego wyrządził szkodę, bo sugeruje, że każdy biały człowiek może być nazistą – pokazując nazistę jak zwykłego faceta, co po prostu nie jest prawdą. Times jest oskarżany o pomijanie rzeczywistości środkowych stanów USA, a teraz wprost obraża serce kraju jako ziemi potencjalnych nazistów; lepiej zrobiliby, nie zajmując się tym tematem wcale. Historia nie wyjaśnia bowiem, jak ten biały człowiek stał się nazistą, a dziennikarz wprost przyznaje to, wyznając, że pozostawił lukę, lukę tak wielką, że powinna ona była doprowadzić go wraz z jego naczelnym do rezygnacji z tematu. Charlie Warzel z Buzzfeed zbliżył się o wiele bardziej do źródeł ludzkiej nienawiści, zagłębiając się w radykalizację sieci – właściwie dowodząc argumentu serwisu Storyful (w artykule zamówionym przez News Integrity Intiatitive – inicjatywy, którą zainicjowałem), że każdy newsroom potrzebuje teraz korespondenta 4chan [przyp. tłum. – popularne forum internetowe]. Szkoda czasu w Panerze. Przyjrzyj się lepiej, kto stoi za Pepe? [przyp. tłum. – w czasie kampanii prezydenckiej w 2015 roku bohaterka popularnego komiksu – żaba Pepe – została, wbrew intencjom twórców, wykreowana za pomocą memów na symbol rasistowski]
OK, więc wyobraźmy sobie jeszcze raz rozmowę między dziennikarzem, a redaktorem naczelnym na temat amerykańskich neonazistów:
Dziennikarz: Chcę zrobić materiał o neonaziście.
Redaktor naczelny: Nie interesuje mnie, co chcesz robić. Pytanie brzmi – czego potrzebuje świat?
Dziennikarz: Opinia publiczna potrzebuje artykułu o neonaziście.
Redaktor naczelny: Dlaczego? Skąd to wiesz? Pokaż mi na to dowody.
Dziennikarz: Przekopałem 4chan i portale społecznościowe, przeglądałem memy szukając źródeł nienawiści w Internecie, aby zrozumieć metody, przez które ludzie się radykalizują, są werbowani i organizują się. Rozmawiałem z analitykami z think tanku Data&Society, agencji Storyful i wielu innych miejsc, żeby wykorzystać to, na czym się znają.
Redaktor naczelny: I?
Dziennikarz: Mogę prześledzić cały proces i wyjaśnić go.
Redaktor naczelny: Dlaczego ludzie potrzebowaliby to wiedzieć? Co dobrego im to przyniesie? Jak odniesiesz to do ich życia i ich codzienności?
Dziennikarz: Na kilka sposobów: mogę znaleźć świeżo upieczonego neonazistę i wyjaśnić, jak to się stało, że nim się stał: pokazać epizody z jego przeszłości, które uczyniły go podatnym na takie myślenie i to, na co dał się złapać.
Redaktor naczelny: To trudne. Zakładasz, że podstawy jego nazizmu są zakorzenione w epizodach z jego życia; Chciałbym zobaczyć na to dowód. Musisz zrobić coś więcej niż umówić się na kawę z neonazistą i powtórzyć to, co ci powie. To już zrobił The Times. Masz już tego neonazistę?
Dziennikarz: Jeszcze nie.
Redaktor naczelny: To co jeszcze możesz zrobić?
Dziennikarz: Mogę wyśledzić mam, który trafił w do głównego nurtu rozmów i pokazać, jak do tego doszło, coś jak Pizzagate. [przyp. tum. sprawa oskarżeń o pedofilię i posiadanie dziecięcej pornografii przez osoby z otoczenia Hilary Clinton po ujawnieniu treści prywatnych e-maili podczas kampanii prezydenckiej 2015 roku – uznana za „fake news” stworzony na forum 4chan].
Redaktor naczelny: Może. Czy wiesz wystarczająco dużo, by dowieść winy nie tylko trolli, a nawet Rosjan, ale także mediów i serwisów internetowych? Czy masz wystarczająco dużo danych, żeby to zrobić?
Dziennikarz: Jeszcze nie. Ale jest jeszcze coś innego, co mogę zrobić. Mógłbym ujawnić, nad czym teraz pracują. Na przykład chcą się wziąć za spis powszechny w USA. Znalazłem ich rozmowy i widziałem, że przygotowują memy, próbując przekonać ludzi, że spis został „sfałszowany” (brzmi znajomo?) i należy podważyć jego wyniki.
Redaktor: Więc co chcesz robić? Zweryfikować informacje? W dzisiejszych czasach zajmuje się tym wiele osób.
Reporter: Nie. To wyraźnie uwiarygodniłoby tezy stawiane przez przeciwników spisu. Ułatwiłoby im to przygotowanie serii wiadomości i skutecznej retoryki. A to by oznaczało, że przyjęliśmy ich zasady gry.
Redaktor: Więc co robisz zamiast tego?
Reporter: Pokażemy metody i motywacje – ale nie treść i przekaz. Opiszemy dokładnie, w jaki sposób przygotowują się do wstrzyknięcia dawki kłamstw w media społecznościowe, a następnie mainstreamowe media. Wyjaśnimy, w jaki sposób stanowi to element ich szerszej, dobrze przygotowanej strategii sprzyjania polaryzacji, zniechęcania do głosowania, utrzymywania niekorzystnych granic okręgów wyborczych i siania nieufności do rządu i instytucji w ogóle.
Redaktor: Więc chcesz opisać proces, w jakim się to wszystko odbywa.
Reporter: Nie, chce uzbroić społeczeństwo. Musimy jednocześnie przewidzieć kłamstwa, które padną i uodpornić na nie społeczeństwo. Musimy przygotować dobre raporty dotyczące samego spisu ludności, wyjaśnić, dlaczego jest on ważny i jak działa oraz w jaki sposób rząd sam podkopuje jego wiarygodność. Musimy zaangażować obywateli, by wezwali swoich przedstawicieli do obrony tego filaru demokracji wyborczej.
Redaktor naczelny: Jak sprawdzisz, czy się udało?
Dziennikarz: Na pewno nie tą cholerną liczbą wyświetleń. Mógłbyś je już zresztą wyłączyć? I na pewno nie liczbą lajków, kliknięć ani udostępnień.
Redaktor naczelny: Więc jak?
Dziennikarz: Siłą odzewu. Zmianą. Pewnością, że mieliśmy swoją rolę w zapewnieniu wolnych i uczciwych wyborów, bardziej obywatelskiej, świadomej i owocnej dyskusji społecznej. Świadomością, że mieliśmy swój udział w ujawnieniu manipulacji i być może ostrzegliśmy przed nią niektóre przyszłe ofiary.
Redaktor naczelny: Brzmisz jak prawnik.
Dziennikarz: Masz z tym problem?
Redaktor naczelny: Mój Boże, nie. Na tym właśnie polega dziennikarstwo.
Dziennikarz: W jakiej formie to napisać? Reportażu?
Redaktor naczelny: Forma nie jest aż tak ważna – ważne, by osiągnąć cel. Może to być mapa z osią czasu pokazującą proces manipulacji albo e-learningowy kurs o tym, jak manipulacja działa, albo…
Dziennikarz: Ale nie wywiad z neonazistą. Czy powinienem odwołać mój lot do środkowych stanów?
Redaktor naczelny: Zamiast tego wynajmij furgonetkę. Chcę, żebyś się tam na jakiś czas przeprowadził. Nie wystarczy przylecieć na kilka godzin, by stwierdzić, że rozumie się wszystkich, tylko dlatego, że posłuchało się jednego człowieka. Próbuj zrozumieć ludzi, ich potrzeby, cele i przynieś mi dowody, że skutecznie wykorzystujemy nasze cenne środki, służymy społeczeństwu i zmieniamy rzeczywistość.
Dziennikarz: Mam jeść w Panerze?
Jeff Jarvis