Cool Pics (154) Bajkalski lód
Po kilku przyjemnych dniach spędzonych w Irkucku przyszedł czas na prawdziwą przygodę. Kierunek wyspa Olchon i skuty lodem Bajkał. Kilkugodzinna jazda marszrutką już sama w sobie była nie lada atrakcją. Wyjątkowo wyboista droga, wesoła atmosfera i swojska pizza na grubym drożdżowym cieście w niewielkim, przydrożnym barze, a do tego przesympatyczny przewodnik, Dima, i jego ciekawe, podróżnicze historie – nie potrzeba mi wiele więcej do szczęścia.
W dużej mierze to dzięki Dimie i zatrudnionemu przez niego kierowcy miałam okazję obejrzeć lodowe groty i czysty, spękany lód, który zachwyca swoim surowym pięknem. Błękitno-przezroczyste, kruche stalaktyty oraz rozpościerająca się niemalże po horyzont gładka tafla nieskazitelnego lodu, sprawiają iście bajkowe, surrealistyczne wrażenie.
Piękno syberyjskiej zimy w najbardziej chyba widowiskowym wydaniu zapiera dech w piersiach. Trudno również o lepsze miejsce do próbowania miejscowych specjałów, takich jak wędzony omul (bajkalska ryba), buriackie pozy czy też jakże swojska herbata z cytryną. A wszystko to przygotowane i złowione przez naszego kierowcę. Żal tylko, że na wyspie Olchon dane mi było spędzić tylko dwa dni. Chętnie zostałabym tam nieco dłużej, ale w planach był także pobyt w Sajanach – górach położonych nieco na zachód od jeziora Bajkał.
Pobyt w miejscowości Arszan, położonej w Dolinie Tunkińskiej był zdecydowanie jedną z przyjemniejszych niespodzianek w trakcie całej podróży. Całodzienna i niepozbawiona adrenaliny wycieczka wzdłuż rzeczki Kyngarga, niemalże całkowicie pokrytej lodem i podziwianie licznych, zamrożonych wodospadów, była idealną okazją do podziwiania pięknej, górskiej natury. Do tego smakowanie jedynej w swoim rodzaju buriackiej kuchni, a przede wszystkim odkrywanie, że Rosjanie to naprawdę świetni ludzie, a ich przysłowiowa gościnność nie wzięła się z powietrza. Rzadko kiedy bowiem miałam okazję spotkać ludzi tak wyjątkowo chętnych do wspólnego spędzenia czasu, rozmowy, a także dzielenia się posiłkiem.
Po powrocie do domu z radością stwierdziłam, że z tej podróży udało mi się przywieźć o wiele więcej aniżeli tylko zdjęcia. Mam na myśli zawarte tam przyjaźnie, które mam nadzieję przetrwają nawet tak dużą, dzielącą nas odległość.
Joanna Lemańska