Mateusz SOKULSKI: Społeczny odbiór i rezonans „Solidarności” w Jugosławii

Społeczny odbiór i rezonans „Solidarności” w Jugosławii

Photo of Mateusz SOKULSKI

Mateusz SOKULSKI

Historyk, pracownik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Katowicach, wykładowca Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Jak Jugosławia zareagowała na powstanie „Solidarności”? Tamtejsze społeczeństwo przyjęło tę wiadomość z zainteresowaniem i niewątpliwym entuzjazmem. Najbardziej żywe reakcje można było zaobserwować w Serbii i Słowenii, dwóch republikach, w których przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych przyniósł ożywienie społeczne – pisze Mateusz SOKULSKI

Jugosławia wobec „Solidarności”. Podejście prasy

.Jego wyrazem było dążenie do założenia niezależnych od władz czasopism – „Javnost” w Serbii oraz „Nova revija” w Słowenii. Dalszy bieg wydarzeń, gdy słoweńscy intelektualiści zdołali skłonić władze swojej republiki do zgody, podczas gdy w Serbii spotkano się z kategorycznym sprzeciwem, pokazuje odmienne możliwości niezależnych działań w obu republikach. Inaczej sytuacja wyglądała w Chorwacji, republice, w której po zdławieniu ruchu chorwackiej wiosny w 1972 r. na wiele lat ucichły – lub zostały istotnie zminimalizowane – wszelkie niezależne inicjatywy społeczne, choć i tam można było zauważyć inicjatywy wsparcia dla polskich dążeń wolnościowych.

Mimo zaleceń władz o potrzebie zachowania dystansu wobec wydarzeń w Polsce i nienagłaśnianiu skali protestu za sprawą informacji prasowych – podawanych zwykle w oszczędnej formie, bez komentarza, ukazujących jednak skalę buntu – do środowisk kontestujących reżim w Jugosławii docierały informacje z Polski. W kręgach partyjnych w SFRJ z jednej strony obawiano się „importu rewolucji”, a z drugiej chętnie ukazywano problemy Polski – tak jak w 1968 r. Czechosłowacji, by zdezawuować sposób sprawowania władzy w bloku wschodnim, przy którym Jugosławia miała wypadać zdecydowanie korzystniej.

Informacje, które ukazywały się w najważniejszych czasopismach – „Borbie” czy „Politice”, choć nasączone komunistyczną retoryką, oddawały skalę niezadowolenia w Polsce i działania na rzecz emancypacji. Jak wspomina dziennikarz Vladan Živojinov, istniała zasada niewyrażania nadmiernego entuzjazmu wobec „Solidarności”. Wyjątkiem od niej była działalność korespondenta magazynu „Start” Dušana Petrovicia „Piroćanaca“, który przeprowadził wywiad z Lechem Wałęsą. By nie drażnić nadmiernie PZPR, rozmowę z przewodniczącym Komisji Krajowej wydrukowano jednak w prasie młodzieżowej, a nie w tej o największym nakładzie. „Piroćanac” – jak wspomina dysydent Gordan Jovanović – przywiózł z Gdańska artefakty z symboliką „Solidarności”, które z entuzjazmem nosili jugosłowiańscy dysydenci.

Jugosłowiańska muzyka rockowa a „Solidarność”

.Wydarzenia w Polsce miały spory oddźwięk na jugosłowiańskiej scenie muzyki rockowej, wówczas jednej z najważniejszych pod względem artystycznym – obok brytyjskiej, amerykańskiej i polskiej – na całym świecie. Za ciekawą można uznać konstatację krytyka muzycznego Petara Janjatovicia: „[…] wszystko to, co działo się w Polsce, czyli »Solidarność«, Gdańsk 1980, walka przede wszystkim o ludzkie, a i inne prawa, była znajomą metaforą dla ludzi w Jugosławii. Tito umiera i w Jugosławii sprawy zmieniają się drastycznie. Nie widać tego jednak, wszystko jest pod powierzchnią. Kraj, jak się wydaje, funkcjonuje normalnie, jest zjednoczony, ale po raz pierwszy doświadczamy poważnych restrykcji – nie ma prądu, nie ma proszku, nie ma kawy czy bananów. Dla systemu, który nieustannie był w fazie wzrostu, oprócz okresu po II wojnie światowej, gdy normą były deficyty i trudna sytuacja. […] Tito umiera i sprawy zaczynają się sypać. Z drugiej strony jesteśmy świadkami wydarzeń w Polsce. Dochodzi do poważnego powstania, pojawia się masowy ruch ludzi walczących o swoje prawa. Polska przedstawia w pewien sposób dla nas wizję romantyczną. W dalszym ciągu nie mamy potrzeby strajków, lecz człowiek jest »ostrożnym zwierzęciem« i ten system egzystencji ważny jest i dla nas, w nim Polska staje się pewnym modelem, co trzeba robić, gdy sytuacja stanie się tutaj bardzo zła”.

.Jednym z najważniejszych impulsów do zainteresowania się sytuacją w Polsce stał się utwór Poljska u mome srcu autorstwa najbardziej chyba uznanego w tamtym okresie zespołu Azra. Grupa ta została założona w 1977 r., a jej debiutancka płyta z 1980 r. stała się wielkim wydarzeniem w świecie kultury, o czym świadczyły żywe reakcje publiki w czasie licznych koncertów w całym kraju. Wokalistą i liderem grupy był Branimir „Johnny” Štulić, syn oficera armii jugosłowiańskiej, Chorwat urodzony w 1953 r. w Skopje, absolwent Wydziału Filozoficznego w Zagrzebiu. Drugi album, wydany w 1981 r., zatytułowany Sunčana strana ulice, odznaczał się niepotykanym wcześniej wydźwiękiem politycznym, o czym świadczą utwory Polska w moim sercu (Poljska u mome srcu) i Kurvini sinovi (Skurwysyny). Znamienne jest to, że jedyną ingerencją wydawcy, czyli Jugotonu, była próba przekonania autorów o konieczności umieszczenia na płycie przy tekście piosenki Kurvini sinovi, bezsprzecznie odnoszącego się do polityków, informacji, że utwór skierowany jest „przeciwko imperializmowi i hegemonii”. Jak twierdzi Janjatović: „Tych skurwysynów było wielu, tylko nie mówiono o nich, gdyż nie odpowiadało to systemowi. Tak jak w Związku Sowieckim nigdy nie istniał żaden seryjny morderca, choć były ich setki”.

Płyta odbiła się szerokim echem w Jugosławii, gdzie doniesienia o „Solidarności” były ściśle dozowane przez władze. Twórczość Štulicia faktycznie przyczyniła się do zainteresowania się ruchem. Warto po raz kolejny oddać głos Janjatoviciowi, który zajmuje się społecznym znaczeniem muzyki: „Na pewno 70% publiki nie miało pojęcia, co dzieje się w Polsce, czego chce ten Lech Wałęsa, jednak ten sposób bohaterskiego plucia na system był bardzo pociągający dla ówczesnej młodzieży. Czarujące były sama idea, dizajn, logo »Solidarności« […] w końcu spośród 100 chłopaków, którzy byli na koncercie, 20–30 z nich, gdy wróciło do domu, zaczęło inaczej czytać gazety i inaczej myśleć o wydarzeniach na świecie, a tym samym i w Polsce”.

.W utworze Poljska u mome srcu autor odnosił się do protestów robotniczych z lat 1970 i 1980, mówiąc, że „dwa razy nie wysyła się czołgów na robotników, nie odważyli się, zwyciężyliśmy” [przekład roboczy, autorski – M.S.]. Wspominał też o powszechności wystąpień latem 1980 r. stoczniowców, górników i studentów. Štulić rok później napisał także utwór Proljeće je 13. u decembru (Lato jest 13 grudnia), traktujący o stanie wojennym w Polsce, który znalazł się na płycie Filigranski pločnici. Innym istotnym utworem odnoszącym się do sytuacji w Polsce były Wakacje w Polsce z płyty Prošlost i budućnost punkowego zespołu Mrtvi kanal z Rijeki. Autorzy piosenki wyrażali obawę o interwencję sowiecką w PRL i wskazywali, że „na urlopie przed Polską są sowieckie brygady”. Łączyli też ruch „Solidarności” z rozłamem Tito–Stalin z 1948 r., powstaniem węgierskim w 1956 r. i Praską Wiosną jako kryzysami międzynarodowymi. 

Jugosłowiańscy dysydenci

.Największe zainteresowanie wydarzeniami w Polsce wyrażali jugosłowiańscy dysydenci, skupieni przede wszystkim w Belgradzie, ale też w Lublanie. W Serbii były to osoby z jednej strony zorientowane na kwestie praw człowieka, które z dzisiejszej perspektywy, a także biorąc pod uwagę ich późniejszą działalność, można określić mianem liberałów – m.in. socjolog Vesna Pešić i reżyser filmowy Lazar Stojanović. Drugą grupę stanowili lewicowo zorientowani działacze, z których większość wówczas popierała trockizm. O ile dla obywatelsko zorientowanej grupy istotne stały się hasła podmiotowości społecznej i indywidualnej, wolność i demokracja, o tyle dla lewicowców „Solidarność” stanowiła „autentyczny ruch klasy robotniczej”.

Główną formą ich dotychczasowych działań był tzw. Wolny Uniwersytet, zwany też „Latającym”, który w latach 1976–1984 był jedną z głównych form „samokształcenia”. Charakteru wydarzeniom nadawali też profesorowie związani niegdyś ze środowiskiem czasopisma „Praxis”, ukazującego się w latach 1964–1974, którzy w 1975 r. zostali zwolnieni z uczelni. Zdecydowanie bardziej aktywni byli jednak młodsi uczestnicy spotkań. Ton wydarzeniom nadawali trockiści Dragomir Olujić, Pavle Imširović, Milan Nikolić i Vladimir Mijanović. Trzech ostatnich miało już za sobą wyroki więzienia za aktywność w 1968 r., który dla organizacji opozycji wobec reżimu miał niemałe znaczenie.

Drugą grupę zaangażowaną w poparcie dla „Solidarności” tworzyli m.in. reżyser filmowy Lazar Stojanović czy socjolog Vesna Pešić. Pešić w drugiej połowie lat osiemdziesiątych współtworzyła Jugosłowiański Komitet Helsiński, a w latach dziewięćdziesiątych stała się jedną z kluczowych postaci opozycji wobec reżimu Miloševicia i ruchu antywojennego. Już po przemianach demokratycznych z 5 października 2000 r. została ambasadorem Serbii w Meksyku. Trzeba przyznać, że w grupie kontestatorów znaleźć można więcej osób o wyjątkowo barwnych życiorysach. Z jednej strony był to Boris Tadić, w latach 2000–2008 prezydent Serbii, który pełnił już wówczas drugoplanową rolę w grupie opozycyjnej. Jak sam przyznał, będąc już jako głowa państwa gościem na spotkaniu międzynarodowym w Gdańsku, był jedynym spośród zgromadzonych prezydentem, który czynnie wspierał niegdyś „Solidarność“, za co został skazany na karę więzienia.

Wspomnieć należy natomiast o jego żonie, Veselince Zastavniković, wówczas studentce nauk politycznych w Belgradzie, która wywodziła się z rodziny wojskowych z Osijeku we wschodniej Chorwacji. Znane były jej skrajnie antyklerykalne poglądy, a przy tym ogromne zaangażowanie opozycyjne. Była kobietą o niebywałej urodzie i ogromnej inteligencji. Po rozwodzie z Tadiciem w latach dziewięćdziesiątych postanowiła przyjąć święcenia zakonne i po okresie trzyipółletniej próby wstąpiła do zakonu i obecnie służy w jednym z najważniejszych serbskich monastyrów w Kosowie, Patriarchacie w Peci.

Wyjątkowo ciekawą postacią był również Lazar Stojanović. Jego film Plastikowy Jezus z 1972 r. został oceniony wyróżnieniem jako praca dyplomowa na Akademii Filmowo-Teatralno-Telewizyjnej w Belgradzie, lecz z powodu zawartej w nim dyskretnej krytyki reżimu totalitarnego stał się podstawą dla władz do skazania artysty na 3 lata więzienia. Stojanović naraził się już wcześniej rządzącym za sprawą uczestnictwa w demonstracjach studenckich w 1968 r. Jego pierwsze starcie z reżimem miało miejsce w roku 1971, gdy na łamach studenckiego czasopisma „Vidici” w numerze tematycznym poświęconym kulturze i sądownictwu w III Rzeszy jako redaktor prowadzący starał się „[…] ukazać strukturalne podobieństwa między nazizmem a komunizmem czy też socjalizmem państwowym w Jugosławii”. Temat ten rozwinął także we wspomnianym obrazie Plastikowy Jezus. MSW Jugosławii dostrzegało jego aktywność w drugiej połowie lat siedemdziesiątych, oceniając go w raportach jako jedną z osób cieszących się największym autorytetem. 

Jak już wspomniano, okres „Solidarności” obfitował głównie w dyskusje na temat idei propagowanych przez niezależny związek zawodowy w Polsce, a dwa spotkania Wolnego Uniwersytetu zostały poświęcone bezpośrednio sprawom polskim. Wiele informacji napływało do Jugosławii dzięki tekstom zamieszczanym w wiedeńskim czasopiśmie marksistowskim „Neues Forum”. Jak wspomina Gordan Jovanović, dla lewicowej części opozycji „Solidarność” była autentycznym ruchem klasy robotniczej”, a przyjęty w Polsce model organizacyjny chciano wprowadzić na gruncie jugosłowiańskim. Odzew tych działań i próba aktywizacji społecznej były jednak niewielkie.

Te same konkluzje przedstawiła Vesna Pešić: „Nasza dysydencka grupa była pod wielkim wpływem wydarzeń w Polsce i ruchu Solidarności, o którym mogliśmy tutaj jedynie śnić. Stale prowadzone były dyskusje o wydarzeniach w Polsce, o ich doświadczeniu masowej organizacji”. Obok idei Wolnego Uniwersytetu, wzorowanej na Towarzystwie Kursów Naukowych, za jedyną próbę autentycznego zastosowania działań podejmowanych przez polską opozycję można uznać próbę stworzenia wolnego związku zawodowego przez robotnika Radomira Radovicia, zatrudnionego w firmie „Hydrotechnika”, który w 1978 r. wysłał list na X Zjazd Związków Zawodowych Jugosławii, w którym wyraził chęć stowarzyszenia swojej niezależnej organizacji związkowej „Jedność” („Jedinstvo”).

Stan wojenny w Polsce i początek jawnego wspierania „Solidarności” w Jugosławii

.Początek akcji jawnie wspierających „Solidarność” w przestrzeni publicznej, skierowany był przeciwko decyzji Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego. Już 14 grudnia sformułowano petycję do władz PRL i wysłano ją do ambasady polskiej w Belgradzie, władz PRL i władz Jugosławii. Jej autorami byli wspomniani już Dragomir Olujić oraz Pavluško Imširović. Warto w całości przytoczyć ten dokument.

Do Generała Wojciecha Jaruzelskiego, przewodniczącego Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, przewodniczącego władz PRL, I sekretarza PZPR itd.

Panie Generalne,

przypadła Panu niechlubna rola, aby arsenał biurokratycznej kontrrewolucji wzbogacić o doświadczenie zamachu wojskowego. Wysiłek, który wkłada Pan, aby swoje postępowanie ukryć przed europejską i światową opinią publiczną jasno mówi o jego charakterze. Pana zamach na naród polski raz jeszcze potwierdza, że w swoim strachu i nienawiści wobec autentycznego ruchu robotniczego, inteligencji i młodzieży, wobec swobody i demokracji, uzurpatorska biurokracja ani trochę nie pozostaje w tyle za najbardziej militarystyczną reakcją burżuazyjną. Leonid Iljicz Breżniew z trudem mógłby sobie wyobrazić lepszy prezent urodzinowy.

Najostrzej potępiamy Pana brutalny atak na demokratyczne zdobycze narodu polskiego i żądamy natychmiastowego zniesienia stanu wojennego, uwolnienia wszystkich aresztowanych i uznania wszystkich robotniczych i demokratycznych praw wywalczonych po sierpniu 1980 r.

Na przekór Panu, jeszcze Polska nie zginęła.

Belgrad, grudzień 1981 r.

.Co istotne, omawiana petycja spotkała się z dużym odzewem społecznym, a lista sygnatariuszy była wyższa niż jakiegokolwiek dokumentu o podobnym charakterze. Wedle jednego z jej autorów Dragomira Olujicia miało ją podpisać ponad tysiąc osób. Wkrótce potem, po brutalnej pacyfikacji strajku w kopalni „Wujek“ w Katowicach, opozycjoniści w Belgradzie zorganizowali protest przed ambasadą PRL w Belgradzie, ktory miał stanowić wyraz „współczucia wobec narodu polskiego“. Wystąpili w tej sprawie do organów MSW o jawne zorganizowanie manifestacji, które jednak nie wyraziły na to zgody. Manifestacja, w której wzięło udział kilkadziesiąt osób, udała się spod budynku Jugosłowiańskiego Teatru Dramatycznego w centrum Belgradu przy ul. Nemanjinej do oddalonej o ok. kilometr ambasady PRL przy ul. Kneza Miloša. Trzy osoby – Veselinka Zastavniković, Dragomir Olujić i Gordan Jovanović – zostały zatrzymane na 3 dni, by zaraz po Nowym Roku zostać wypuszczone z więzienia. Z kolei politolog Miroslav Samardžić – który zgłosił oficjalnie do organów MSW chęć organizacji protestu – został wykluczony z partii. 

Największym rozgłosem cieszyła się natomiast manifestacja z 9 lipca 1982 r. Zorganizowany wówczas przez władze państwowe miting „Solidarności z narodem Palestyny” miał być wyrazem wsparcia SFRJ dla „ruchów narodowowyzwoleńczych” i był wyrazem sprzeciwu wobec trwającej wówczas akcji prowadzonej przez wojska izraelskie „Pokój dla Galilei”. Celem operacji była likwidacja kryjówek palestyńskich terrorystów, jednak wynikiem działań izraelskich były liczne ofiary cywilne. Władze Jugosławii z racji przynależności do ruchu państw niezaangażowanych postanowiły przez to wydarzenie zamanifestować swoje wsparcie dla Palestyńczyków. Oprócz przemówień polityków, m.in. członka KC ZKJ Petara Stambolicia, najważniejszym wydarzeniem były liczne koncerty najbardziej znanych grup muzycznych, m.in. zespołów Električni orgazam, Smak i innych. To właśnie występy muzyków przyciągnęły na ówczesny pl. Marksa i Engelsa blisko 100 tys. osób.

Z inspiracji Pavluško Imširovicia grupa ośmiu dysydentów postanowiła wtopić się w stutysięczny tłum i wyrazić wsparcie dla polskich dążeń wolnościowych. Choć uczestników akcji było niewielu, obecność czterech wielkich transparentów z napisami „Solidarność” stała się widocznym sygnałem, niewygodnym dla władz ze względu na ostrożną politykę ZKJ wobec bloku wschodniego. Jak wspomina obecny na koncertach krytyk muzyczny Petar Janjatović, zdecydowana większość uczestników mitingu „Solidarności z narodem Palestyny” nie miała w ogóle pojęcia, że wydarzenie, na którym występowały najważniejsze wówczas grupy rockowe w Jugosławii, poświęcone było „solidarności z Palestyńczykami”. Ośmioro wyrażających poparcie dla „Solidarności” uczestników manifestacji zostało aresztowanych przez milicję i skazanych na kary 25–50 dni więzienia. Wkrótce potem aresztowani zostali także uczestnicy manifestacji solidarności z uwięzionymi koleżankami i kolegami, a także z „Solidarnością”. Zebrali się 30 sierpnia 1982 r. z inspiracji prawnika Ivana Jankovicia w osiem osób w tym samym miejscu, gdzie aresztowano dysydentów, czyli na pl. Marksa i Engelsa, zostali zatrzymani i skazani na 20–30 dni. 

.Nie udało się natomiast za sprawą poparcia dla „Solidarności“ na trwałe wciągnąć w działania opozycyjne jako lidera Milovana Đilasa. Najbardziej znany z jugosłowiańskich dysydentów podpisał co prawda pismo sygnowane przez najbardziej znaczące osoby spośród opozycjonistów, skierowane w obronie „Solidarności”, jednak po wycofaniu się z życia publicznego po drugim wyroku, kiedy to w drugiej połowie lat sześćdziesiątych opuścił więzienie, nie był skłonny do angażowania się w działalność kontestującą reżim.

Należy wspomnieć, iż sama działalność Đilasa była znana polskim opozycjonistom. Bezpośrednie wpływy myślenia o partii komunistycznej jako „nowej klasie“ znaleźć można w Liście do Partii, sformułowanym jednak w 1964 r. – na długo przed pojawieniem się organizacji opozycyjnych w Polsce – przez Karola Modzelewskiego i Jacka Kuronia. W trakcie nieformalnych dyskusji w Klubie Poszukiwaczy Sprzeczności Kuroń i Modzelewski rozpowszechniali Nową klasę, nad którą prowadzone były dyskusje. W Liście do partii dostrzec można zainteresowanie tezami Đilasa, Modzelewski i Kuroń powielali jego tezy o partyjnej biurokracji jako nowej oligarchii. Choć autorzy w śledztwie pod koniec 1964 r. zaprzeczali zafascynowaniu Đilasem, badacze dostrzegają istotne inspiracje tezami jugosłowiańskiego dysydenta. Wspomniani liderzy polskiej opozycji przeszli jednak długą drogę między 1964 r. a dekadą lat osiemdziesiątych, co więcej, wiele pojęć rozumieli odmiennie od jugosłowiańskiego dysydenta. Jak wskazują ustalenia Marcina Niemczyka, choć wywodzący się z Czarnogóry polityk i dysydent znany był kontestatorom reżimu w Polsce, to jego wpływ na realne działania opozycji polskiej był ograniczony. Część przedstawicieli opozycji demokratycznej – m.in. Zbigniew Bujak, Bogdan Borusewicz czy Aleksander Smolar – twierdziła, że znali poglądy Đilasa. Uznawali oni jednak, iż jedynie w ograniczonym stopniu wpłynął on na ich sprzeciw wobec reżimu i rozumienie działań komunistów. 

Jugosławia wobec „Solidarności”. Lublana i Zagrzeb nie pozostawały obojętne

.Poza Belgradem zainteresowanie „Solidarnością“ zaobserwować można było w Lublanie, która stała się swego rodzaju centrum kontestacji. Piotr Żurek opierając się na badaniach słoweńskich historyków podaje liczbę niemal 1000 osób, które poddane były inwigilacji ze strony aparatu bezpieczeństwa. Jedną z form kontestacji stała się muzyka punkowa, a najbardziej do dziś znanym przedstawicielem buntu zespół „Laibach“. Jednym z utworów nagranych przez Laibach zatytułowany był Jaruzelsky. Należy jednak zaznaczyć, iż gitarzysta zespołu Ivan Novak, wspomina dziś poparcie grupy muzycznej dla decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego. W ich świadomości z początku lat osiemdziesiątych krok ten zapobiec miał rozlewowi krwi. Warto też dodać, że w czasie trasy koncertowej Occupied Europe Tour w 1983 r. zespół grał koncerty w Polsce. Ivan Novak wspominał o sześciu występach, co istotne elementem typowej dla tego zespołu prowokacji były występy w strojach Jugosłowiańskiej Armii Ludowej. Konwencja koncertu – przyznaje Ivan Novak – wywołała też głosy dezaprobaty wśród polskiej publiczności. Działalność polskiej opozycji spotkała się z zainteresowaniem środowisk kontestacyjnych w Lublanie. Co istotne 4 lutego 1982 r., przy dezaprobacie władz republikańskich w Słowenii pod hasłem solidarności z polskimi robotnikami, zorganizowany został koncert w Hali Tivoli, w czasie którego publiczność i muzycy potępili decyzje władz PRL o zdławieniu „Solidarności“ i wprowadzeniu stanu wojennego. 

Poparcie dla polskich dążeń wolnościowych – choć w zdecydowanie mniejszym stopniu – zauważyć można było także w Zagrzebiu. Wedle informacji Służby Bezpieczeństwa Państwowego SR Chorwacji z 30 grudnia 1981 r. grupa studentów związanych z Wydziałem Filozoficznym Uniwersytetu w Zagrzebiu zbierała podpisy pod petycją poparcia dla „Solidarności“. Dokument ten sygnowany przez 206 osób wpłynął 15 stycznia 1982 r. do agencji prasowej Tanjug. Wśród sygnatariuszy dominowali studenci, a także 9 pracownikow uczelni, m.in. Lino Veljak, socjolog, chorwacki Serb, ktory utrzymywał kontakty ze wspomnianą już grupą dysydentów w Belgradzie.

To właśnie Lino Veljaka serbscy opozycjoniści wskazują jako osobę, która była swego rodzaju łącznikiem między największymi miastami Serbii i Chorwacji. Wśród sygnatariuszy wspomnianej petycji byli głownie „dobrze już znani“ naukowcy i studenci, wyrażający sprzeciw wobec reżimu. Osoby te określano mianem „anarcho-liberałów“, związani byli głownie z czasopismem „Praxis“, jednak kilku spośród sygnatariuszy zaliczanych było przez organa bezpieczeństwa w Chorwacji do nacjonalistów.

W styczniu i lutym 1982 r. na Uniwersytecie w Zagrzebiu odbyły się dwa duże wykłady poświęcone sprawom polskim, zorganizowane przez uczelnianą organizację Związku Młodzieży Socjalistycznej. Spośród trzech prelegentów dwóch wypowiadało się w tonie zgodnym ze stanowiskiem Związku Komunistów Jugosławii, a trzeci Žarko Puhovski- związany z partią politolog o marksistowskich przekonaniach, w duchu retoryki komunistycznej mówił o „Solidarności” jako ruchu „burżuazyjno-liberalnym” i „prawicowym”. Stwierdził przy tym, że nawet taki charakter ideowy może mieć „postępowy charakter w zmodyfikowanym systemie stalinowskim istniejącym w Polsce”. Dużo ciekawsze było kolejne spotkanie z 13 lutego 1982 r., na którym grupa lewicowo zorientowanych intelektualistów z entuzjazmem mówiła o sytuacji w Polsce. Co ciekawe uczestniczył w nim także związany z PAN Andrzej Kutyłowski, który po wprowadzeniu stanu wojennego zdecydował się na emigrację do Norwegii. Jego wystąpienie przedstawiało w sposób ogólny rozwój sytuacji w Polsce w ciągu szesnastu miesięcy karnawału „Solidarności“. Głos zabrali także ekonomista Branko Horvat, który okres między sierpniem 1980 a grudniem 1981 r. określił mianem „pierwszej rewolucji w państwach socjalistycznych“. Przekonywał, że wolny związek zawodowy mógł zaprowadzić daleko idącą demokratyzację ustroju w PRL.

Z wielkim entuzjazmem o „Solidarności“ wypowiadał się Mihajlo Marković, znany filozof z Belgradu. Dowodził, iż ruch miał charakter spontaniczny, był ciosem dla stalinowskiego ustroju w Polsce. W duchu marksizmu mówił o „zmianie rewolucyjnej“ prowadzonej przez robotników w duchu pluralistycznym i demokratycznym. W retoryce typowej dla zwolenników marksizmu mówił o „kontrrewolucyjnym potencjale sił zbrojnych PRL“, porównując je do oddziałów Pinocheta i przewrotu w Chile 1973 r.

Co może wydawać się zaskakujące, wyjątkowo powściągliwy w kwestii wydarzeń w PRL był Kościół katolicki w Chorwacji. Obecni na mszach w stolicy republiki przedstawiciele aparatu bezpieczeństwa nie zanotowali jakichkolwiek wypowiedzi duchownych odnoszących się do sytuacji w Polsce. Warto jednak zaznaczyć, iż Archidiecezja w Zagrzebiu przygotowała wsparcie finansowe i paczki z żywnością, które przesłane zostały przez Caritas. Od maja do lipca 1982 r. Caritas wysłał 350 listów do odbiorców, informując o przesłanych darach, wyrażając nadzieję, że zawartość paczek z żywnością dotarła do adresatów w stanie nienaruszonym. W korespondencji zwrotnej przesłano 519 listów z podziękowaniem, informacjami o zapotrzebowaniu na leki i adresami osób, które potrzebowały pomocy. Jak wskazują badania Nikicy Baricia, Służba Bezpieczeństwa Państwowego w Chorwacji dążyła do powstrzymania akcji i uniemożliwiła dotarcie korespondencji do Caritasu w Zagrzebiu.

Pozbawiona lidera opozycja serbska nie mogła przekroczyć istotnej granicy, która pozwalałaby jej na zyskanie posłuchu społecznego. Zaangażowany na emigracji w inicjatywy na rzecz praw człowieka drugi najważniejszy po Đilasie dysydent Mihajlo Mihajlov, przymusowo wydalony z Jugosławii w latach siedemdziesiątych, aktywny w środowiskach emigracyjnych w USA – wskazywał w wydawanym przez rosyjską emigrację czasopiśmie „Forum“ w 1983 r.: […] w Jugosławii należy oczekiwać dojścia do władzy albo jugosłowiańskiego Chruszczowa albo jugosłowiańskiego Jaruzelskiego. […] Niestety świat zachodni w dalszym ciągu popiera jugosłowiański reżim, czym skazuje Jugosławię na wariant generała Jaruzelskiego“. 

Choć polscy opozycjoniści nie utrzymywali kontaktów z jugosłowiańskimi dysydentami i fascynacje Polską sprowadzić można do czysto intelektualnej ciekawości, poszukiwania wzorców, to warto wspomnieć, iż we wrześniu 1982 r. przebywający na emigracji w Paryżu współzałożyciel SKS w 1977 r., a w okresie „Solidarności“ reprezentant NZS za granicą Andrzej Mietkowski przybył do Zagrzebia. Za sprawą przewożonej w bagażu bibuły zatrzymany został przez służbę bezpieczeństwa. W trakcie przesłuchania twierdził, iż celem wyjazdu było spotkanie z ojcem Wadimem, który miał być szefem pawilonu polskiego na Targach w Zagrzebiu. Tłumacząc dlaczego przewoził materiały związane z działalnością opozycyjną, Mietkowski skonkludował, iż uważał Jugosławię za wolne państwo. „Bibuła“ została zatrzymana przez jugosłowiański aparat bezpieczeństwa, a sam Mietkowski zmuszony do wyjazdu z kraju. Oficerowie przesłuchujący współzałożyciela SKS w Krakowie wspominali, o pełnym wzruszeń spotkaniu z ojcem, któremu przekazał leki i prezenty z Paryża.

Pojawienie się masowego ruchu sprzeciwu wywołało wielkie zainteresowanie w Jugosławii. Dla polityków najistotniejszy był kontekst międzynarodowy, relacje SFRJ z blokiem wschodnim i strach, by kryzys w Polsce nie spowodował zaostrzenia polityki ZSRS w polityce globalnej, także w odniesieniu do Jugoslawii. Choć patrzono na „Solidarność“ jako „autentyczny ruch klasy robotniczej“, który na każdym kroku ukazywał dysfunkcję reżimu komunistycznego podległego Moskwie, to z wyraźną niechęcią traktowano działaczy opozycji przedsierpniowej. W okresie między sierpniem 1980 a grudniem 1981 r. dyplomaci i politycy jugosłowiańscy śledzili z wielką uwagą wydarzenia w Polsce. W porównaniu do poprzednich dekad dostrzec można trafność ich spostrzeżeń, a wydarzenia w Polsce obserwowano przy istotnym poczuciu wyższości reżimu jugosłowiańskiego nad tym narzuconym przez Moskwę. W wymiarze społecznym mówić można raczej o ograniczonych inspiracjach „Solidarnością“, choć niewątpliwie entuzjazm wobec dążeń wolnościowych nad Wisłą był powszechny. Nie można jednak zapomnieć, iż próby powielenia inicjatyw polskiej opozycji były skazane na porażkę. Brakowało także kontaktów bezpośrednich między środowiskami dysydentów.

.Największy oddźwięk wobec „Solidarności“ zaobserwować można było w Lublanie, a przede wszystkim Belgradzie, jednak tamtejsze środowiska opozycyjne były zdecydowanie mniej liczne w porównaniu do opozycji przedsierpniowej w PRL. Zaabsorbowane problemami wewnętrznymi społeczeństwo Jugosławii, postrzegało wydarzenia w Polsce z własnej perspektywy, jednak to ówczesne problemy jugosłowiańskie okazały się dominujące w ich działalności.

Mateusz Sokulski

Fragment książki: Polska w polityce Jugosławii w latach 1968–1981, wyd. IPN, Katowice-Warszawa 2024 [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 września 2024
Fot. Strajk sierpniowy w Stoczni Gdańskiej (1980 r.) / Europejskie Centrum Solidarności, CC BY-SA 3.0 PL, Wikimedia.