Polska dyplomacja wobec „kwestii żydowskiej” w latach 1932–1939
Międzynarodowe próby rozwiązania problemu uchodźców żydowskich i nieżydowskich z Niemiec podejmowane od 1933 r. w oparciu o Ligę Narodów nie były skuteczne. Zarówno państwa europejskie jak i pozaeuropejskie były niechętne przyjmowaniu wychodźców i składaniu w tej dziedzinie jakichkolwiek deklaracji. Tymczasem rok 1938 przyniósł dalszą ekspansję Niemiec, komplikując sytuację międzynarodową i jeszcze bardziej uzależniając los europejskich Żydów – również i polskich – od polityki Hitlera – pisze Kinga CZECHOWSKA
.Pierwszym krokiem w tym kierunku był Anschluss Austrii, z dawna obecny w koncepcjach nazistowskich. Wojska niemieckie przekroczyły granicę państwową 12 marca 1938 r., a dzień później ogłoszono włączenie Austrii do Rzeszy. Reakcje państw europejskich były podobne i, jak określił to Henryk Batowski, „rządy godziły się z faktami dokonanymi”. W państwach ościennych wzrosły obawy o losy ich granic z Niemcami, a po stronie mocarstw zachodnich – o przyszłość Czechosłowacji, jawiącej się jako oczywisty cel kolejnych zakusów. Aby zapewnić sobie désintéressement polskich władz wobec Anschlussu, w przemówieniu z 20 lutego 1938 r. Hitler zawarł ważne dla stosunków polsko-niemieckich słowa o respektowaniu polskich praw w Wolnym Mieście Gdańsku. Polska nie wyraziła swojego sprzeciwu wobec najnowszych wydarzeń i słusznie przewidywała, że i z innych stron nie dojdzie do czynnej reakcji wobec Niemiec. Stało się tak, mimo że przyłączenie Austrii do Niemiec pozostawało w jawnej sprzeczności z zapisami traktatów pokojowych i ładem wersalskim. Jak wskazuje Timothy Snyder, dało to początek destrukcji państwa austriackiego, a w konsekwencji prześladowaniom antyżydowskim na nieznaną dotąd skalę. Już w nocy 11 marca rozpoczęły się masowe akty przemocy i rabunki na Żydach, które nie ustawały przez kolejne tygodnie, co więcej, wkrótce stały się inspiracją dla niemieckich nazistów i położenie Żydów pogorszyło się również w Altreich.
Spodziewając się fali żydowskiej wymuszonej emigracji, kolejne państwa przystąpiły do działań prewencyjnych i zamykania dla niej swoich granic. Jako pierwsze uczyniły to prawdopodobnie Węgry, które w nocy z 11 na 12 marca 1938 r. zabroniły wstępu do kraju osobom bez ważnych węgierskich paszportów. Niedługo później placówki belgijskie otrzymały polecenie odnotowywania na wnioskach wizowych informacji, czy aplikujący jest Żydem. Wymóg posiadania wizy dla wszystkich osób z paszportami austriackimi wprowadziła Szwajcaria, która począwszy od 1 kwietnia, pozwalała na przekraczanie granicy tylko osobom podróżującym tranzytem przez jej teren do innego państwa. Kontrole graniczne wzmocniła Holandia, a jej parlament uznał uchodźców za „niepożądanych obcych”, których można było wydalić z kraju, nawet gdyby posiadali środki na swoje utrzymanie. Przed napływem emigrantów z Austrii broniła się również Francja, która zakazała swoim austriackim konsulatom wystawiania wiz wjazdowych i zmieniła swoje nastawienie do imigrantów w kraju; dochodziło nawet do aresztowań i wydalania osób bez odpowiednich dokumentów. Choć polityka części z tych państw nie była wprost wymierzona w uchodźców żydowskich, kontekst wprowadzania nowych restrykcji nie pozostawiał raczej wątpliwości, kogo w rzeczywistości dotyczą. W maju 1938 r. politycy żydowscy słusznie zauważali, że kraje europejskie czym prędzej zamykały się przed napływem uchodźców austriackich.
W tym gronie znajdowała się również i Polska, której władze liczbę swoich żydowskich obywateli na terenie Austrii szacowały na 20 tys. Na doniesienia posła w Wiedniu Jana Gawrońskiego z 12 marca o rozpoczynającym się „wielkim odpływie Żydów z Austrii” zareagowano w Centrali szybką decyzją o stwarzaniu możliwie dużych trudności przy próbach powrotu do Polski. Tym samym pierwsze działania w tej sprawie podjęto jeszcze przed dyspozycjami premiera Składkowskiego, który 14 marca telefonicznie instruował Szembeka, że dopuszczalny był powrót do kraju maksymalnie pięciuset Żydów z Austrii. W myśl poleceń już wysłanych do Wiednia tamtejsze placówki miały „stosować bardzo rygorystycznie odnośne przepisy” i „gdzie można – robić wstręty i szykany”. Jak donosił konsul generalny w Wiedniu Mieczysław Grabiński w raporcie z 18 marca, restrykcje były tak ostre, że na uzyskanie wizy mogli liczyć tylko chrześcijanie, których w placówce osobiście znano i którzy do kraju udawali się w konkretnym celu i na krótko – z całą pewnością nie Żydzi i nie uchodźcy polityczni.
Już 14 marca przedmiotem narady Szembeka, Drymmera i Kulskiego w kontekście wypadków austriackich stała się sprawa obywatelstwa. Pierwsze konkluzje mogły wydawać się optymistyczne, stwierdzano bowiem, że „te osoby, które sprawę obywatelstwa mają w porządku, muszą otrzymać paszporty na powrót do kraju”. Natychmiast jednak skupiono się na problemie, który najbardziej zajmował polskich dyplomatów, tj. na znacznej liczbie Żydów, „których stosunek do obywatelstwa nie jest jasno określony”. Dla nich przewidywano dalsze utrudnienia, tak aby powstrzymać ich masową reemigrację. Z inicjatywą, by w tym celu wykorzystać przygotowaną wcześniej ustawę o pozbawianiu obywatelstwa, wystąpił naczelnik Kulski. Projekt przewidywał dwie główne okoliczności pozwalające polskim władzom na pozbawienie danej osoby obywatelstwa: były to działania na szkodę kraju i utrata więzi z krajem przez obywateli przebywających za granicą. O tym, że ustawa była już wtedy gotowa, świadczy fakt, że jeszcze tego samego dnia zaproponowano Składkowskiemu przyjęcie jej na bieżącej sesji parlamentarnej. Po uzyskaniu ustnej zgody premiera, 18 marca projekt ustawy został uchwalony przez rząd i skierowany do sejmu.
Dla uczestników sejmowej debaty było jasne, że ustawa ta ma mieć najpoważniejsze następstwa dla konkretnej grupy ludności. Posłowie żydowscy, widząc jej konsekwencje dla pobratymców w Rzeszy, starali się nie dopuścić do jej uchwalenia lub przynajmniej doprowadzić do zmiany jej treści, tak żeby dookreślić kryteria wskazujące na utratę łączności z krajem. Nie osiągnięto jednak wiele: jedynym przyjętym postulatem posła Emila Sommersteina było sprecyzowanie, że mowa o nieprzerwanym pięcioletnim okresie przebywania na emigracji. Ustawa została przyjęta szybko, bo już 31 marca, a dzień później wraz z publikacją w Dzienniku Ustaw RP wchodziła w życie.
W artykule pierwszym określano łącznie trzy czynniki stanowiące podstawę pozbawienia obywatelstwa. Dotyczyły one osób, które: a) prowadziły działalność na szkodę państwa lub b) przebywały za granicą nieprzerwanie przez minimum pięć lat w okresie po odzyskaniu niepodległości i utraciły łączność z polską państwowością; lub c) nie wróciły do kraju w terminie wyznaczonym im przez urząd zagraniczny. W wykonywanie ustawy zaangażowane były dwa resorty: MSZ występowało z wnioskiem o pozbawienie obywatelstwa do MSW, które wydawało odpowiednie orzeczenie. Co więcej, orzeczenie to rozciągało się na żonę i dzieci, jeśli mężczyzna takowe posiadał, na nieślubne dzieci kobiety, a także mogło się odnosić samoistnie do kobiety zamężnej, gdyby stwierdzono faktyczne zerwanie wspólności małżeńskiej i zastosowanie znajdowałaby któraś z okoliczności wymienionych w artykule pierwszym. Szczególne restrykcje nakładano na osoby, w przypadku których stwierdzono prowadzenie antypaństwowej działalności, ponieważ nawet po uzyskaniu obywatelstwa innego państwa zgody na ich czasowy pobyt w Polsce musiałby udzielić minister spraw wewnętrznych. Nieprzestrzeganie tego przepisu wiązało się z penalizacją: za nielegalne przebywanie w kraju groziła kara więzienia (do 5 lat) i grzywny. Można przypuszczać, że zwłaszcza te końcowe zapisy wzmagały wydźwięk ustawy jako związanej z kategoriami lojalności – a więc i zdrady polegającej na konkretnych działaniach negatywnych, np. poprzez wrogą (komunistyczną) agitację polityczną.
W tekście ustawy próżno natomiast doszukiwać się bezpośredniego odwołania do Żydów obywateli polskich czy nawet szerzej: do mniejszości narodowych lub etnicznych. Jerzy Tomaszewski sugeruje, że wynikało to z obaw Drymmera, by takimi zapisami jeszcze bardziej nie zmniejszyć szans na jej uchwalenie (a te, zwłaszcza przed Anschlussem, oceniano nisko). Przede wszystkim nie chciano zniechęcać posłów kultywujących tradycje sanacyjnej lewicy. Był to zapewne jeden z powodów, ale nie jedyny. Nie mniej niż sprzeciwu części parlamentarzystów musiano obawiać się opinii międzynarodowej i jej reakcji na takie sformułowania, które wskazywałyby na antyżydowski wymiar ustawy. Wszak to Drymmer był tym, który od 1937 r. nakazywał śledzenie antypolskich wystąpień za granicą, skupiając się przy tym na środowiskach żydowskich. W tym przypadku obawy polskiej dyplomacji powinny dotyczyć nie tylko akcji protestacyjnych ze strony zagranicznych organizacji żydowskich, ale i działań prewencyjnych ze strony państw obcych, dla których niekorzystne byłoby przebywanie na ich obszarze Żydów polskich pozbawionych obywatelstwa. Ponadto ogólnie brzmiąca ustawa mogła być tym użyteczniejszym narzędziem w dłuższej perspektywie czasowej, gdyby kolejne grupy uznawano za niegodne obywatelstwa i widmo niepożądanej reemigracji pojawiło się z innych stron.
.Już wiosną 1938 r. z niepokojem spoglądano nie tylko w kierunku Niemiec, ale również Rumunii i Czechosłowacji, co objawiało się w stosunku do obywateli tych państw. Ambasada w Berlinie zakazywała podległym sobie placówkom konsularnym wystawiania im – zwłaszcza jeżeli byli Żydami lub uchodźcami politycznymi – wiz pobytowych i tranzytowych, obawiając się zapewne, iż raz przekroczywszy polską granicę, pozostaliby w kraju. Sytuacja w tych państwach eskalowała w kolejnych miesiącach, zwiększając zasięg zastosowania ustawy.
Tymczasem 1 kwietnia 1938 r. w okólniku wystosowanym do placówek zagranicznych Drymmer wydawał dopiero pierwsze dyspozycje, nakazując zbieranie materiałów o osobach odpowiadających celom ustawy i zabraniając wystawiania oraz przedłużania im paszportów. Szczegółowe wytyczne dopiero miały nadejść. Pierwsze instrukcje wysłano w połowie kwietnia, a z końcem maja zwołano w Berlinie konferencję konsularną w celu wypracowania procedury na najbardziej wówczas istotnym dla ustawy obszarze dawnej Austrii i Niemiec.
Kinga Czechowska
Fragment książki Polska dyplomacja wobec kwestii żydowskiej w latach 1932–1939, wyd. Instytut Pamięci Narodowej [LINK]