Łukasz MAŚLONA: Kraków wciąż zamieniany w bezdrzewną betonową pustynię. Czas na działanie jest teraz

Kraków wciąż zamieniany w bezdrzewną betonową pustynię. Czas na działanie jest teraz

Photo of Łukasz MAŚLONA

Łukasz MAŚLONA

Aktywista miejski i radny miasta Krakowa, współzałożyciel stowarzyszenia Funkcja Miasto, jeden z koordynatorów akcji #3xTAKdlazieleni, dzięki której powstanie park im. Wisławy Szymborskiej

Musimy zrozumieć, że to, co kiedyś nazywano „szaloną wizją ekologów”, stało się w końcu faktem. Przyszłość wymaga od nas zaangażowania. Nie możemy wszak pozwolić, aby władze Krakowa i Polski przespały moment podjęcia koniecznych działań – pisze Łukasz MAŚLONA

W obecnej sytuacji politycznej jest paradoks. Mimo że rządzą nami ludzie wykształceni, to jednak nie trafiają do nich argumenty naukowe, mówiące o tym, że jesteśmy świadkami katastrofy klimatycznej. I zarówno w Krakowie, którego jestem mieszkańcem, jak i w Polsce, której jestem obywatelem, dostrzegam kapitulację intelektualną elit, które dają się wodzić za nos politycznym hochsztaplerom. Ale czy możemy się dziwić Polsce, skoro zebrani na COP26 w Glasgow światowi decydenci nie potrafili stanąć na wysokości zadania i przyjąć dalekowzrocznej i odpowiedzialnej decyzji, abyśmy mogli patrzeć w przyszłość z nadzieją?

Niedawno władze Krakowa starały się uczynić nasze miasto Zieloną Stolicą Europy, czym wywołały niemałe zdziwienie w oczach mieszkańców.

Każdy z nas widzi w Krakowie na co dzień znikające drzewa, które zmieniają się w betonowe budynki. Potwierdzają to zresztą dane opracowane na zlecenie magistratu, z których wynika, że z obszaru Krakowa zniknęło w ostatnich kilkunastu latach ponad 1600 hektarów terenów zielonych. Kraków stracił cztery razy tyle terenów zielonych, ile zajmuje największy w naszym mieście Las Wolski.

Tymczasem władze miasta głównie tworzą PR: wizerunek miasta rzekomo wychodzącego naprzeciw zmianom klimatu i przygotowującego się na gwałtowne zjawiska pogodowe. Jednak gdy przysłonimy PR faktami, to sytuacja wygląda dużo gorzej. Trwa budowa sześciopasmowej autostrady biegnącej przez miasto. Miało być metro, ale urzędnicy tworzą od ponad 7 lat studium jego wykonalności (i zapewne jeszcze kilka lat to potrwa). W ramach miejskich inwestycji wycina się tysiące drzew. Nie chcąc być jednak posądzonym o stronniczość, oddać muszę, że urzędnicy też się starają. Powstają parki kieszonkowe, łąki kwietne w pasach drogowych, ścieżki rowerowe, a na wniosek mieszkańców odbył się krakowski panel klimatyczny. Mam jednak wrażenie, że jest to tylko ładny kwiatek przypinany do ogromnego, wyliniałego, dziadowskiego kożucha.

Ostatnio odżył w naszym mieście pomysł polskiego rządu na uruchomienie żeglugi poprzez Wisłę i budowę kanału ulgi. To nic, że w niektórych miejscach Polski ową Wisłę można przekroczyć, nie mocząc nóg wyżej kolan. Pamiętają o tym również starsi krakowianie, którzy zanim powstał w naszym mieście stopień wodny na Dąbiu, kąpali się w niej bez obaw, czy wody będzie więcej niż w basenie dla nieumiejących pływać. Z królową polskich rzek wiąże się również historia powrotu do archaicznej koncepcji zapory w Siarzewie. Budowa socjalistycznego monstrum ma być zdaniem partii rządzącej remedium na panujące susze i powodzie, w tym powodzie zimowe.

Tymczasem szacowane na 4,5 mld polskich złotych koszty inwestycji zdaniem naukowców są niewspółmierne do co najwyżej neutralnych skutków przeciwdziałania powodzi, a niewspółmierne do planowanej tam elektrowni wodnej o mocy 80 MW. Specjaliści podnoszą, że za te same pieniądze można wesprzeć odnawialne źródła energii, co z pewnością będzie korzystniejsze dla środowiska. Rejtanem rząd broni naszego czarnego złota, choć węgiel przyczynia się do fatalnego stanu powietrza w całym kraju. Nie tworzy się nowych parków narodowych, które mogłyby być zielonymi płucami Polski. W zamian zafundowano nam prawo, które dało pretekst do masowych wycinek drzew w całej Polsce – teoretycznie dla zwykłych ludzi, w praktyce – często wykorzystywanych przez deweloperów przy realizowaniu betonowych inwestycji.

Trwają próby ograniczenia odnawialnych źródeł energii – likwiduje się korzystny dla przeciętnego Kowalskiego system prosumencki. A tworzone przy współpracy z rządem Miejskie Plany Adaptacji do zmian klimatycznych nie zawierają innowacyjnych rozwiązań, lecz legitymizują rozwiązania archaiczne i są de facto próbą upchnięcia planowanych od dawna inwestycji. Dość powiedzieć, że w krakowskim MPA w jego pierwotnej wersji znalazł się zapis o zagrożeniu powodziowym związanym z tzw. cofką znad morza, co dla każdego, kto wie, gdzie Kraków, a gdzie Bałtyk, powinno dawać co najmniej do myślenia. I postawić trzeba pytanie, czy te dokumenty nie powstają przypadkiem tylko po to, żeby powstać – w ramach hasła „papier przyjmie wszystko”.

Co się zatem powinno wydarzyć, żeby przełamać impas? Musimy brać sprawy w swoje ręce. Budzą nas młodzi z Młodzieżowych Strajków Klimatycznych i wskazują, że „król jest nagi”. Protestują, walczą o swoją przyszłość. Apelują, abyśmy my – dorośli – nie wkuwali na pamięć raportów na temat zmian klimatycznych, ale tak jak ich uczą w szkole, abyśmy je przeczytali ze zrozumieniem i wyciągnęli właściwe wnioski. A co aktywiści klimatyczni otrzymują w zamian? Uśmiech, a czasami pogardę. Wielu osobom przynosi wręcz radość wyśmiewanie i upokarzanie tych, którzy głośno stają w obronie wiedzy o zmianach klimatu. Nie bacząc na dane naukowe, większość bawi się i tańczy niczym pasażerowie Titanica. Tam muzyka też grała do końca.

I choć może teraz jeszcze nie zderzymy się z górą lodową, to już roztrzaskujemy się o górę ignorancji wobec faktów naukowych. Zaleje nas pycha i przekonanie, że poradzimy sobie PR-em, greenwashingiem i nadzieją, że po raz kolejny „jakoś to będzie”. Jednak czy widząc zalewane polskie miasta w czasie niespotykanych dotąd oberwań chmur, nie widzimy, że jednak coś tu nie gra? Nie dziwi nas, że Polska jest nawiedzana przez trąby powietrzne? Że w lecie bywa gorąco jak w piekarniku, i to nie tylko na zabetonowanych placach czy rynkach?

.Musimy zrozumieć, że to, co kiedyś nazywano „szaloną wizją ekologów”, stało się w końcu faktem. Przyszłość wymaga od nas zaangażowania. Nie możemy wszak pozwolić, aby władze Krakowa i Polski przespały moment podjęcia koniecznych działań. Czas na działanie jest teraz.

Łukasz Maślona

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 grudnia 2021
Fot. Piotr GUZIK / Forum