Małgorzata LIŚKIEWICZ: Trzydzieści lat w Nazarecie

Trzydzieści lat w Nazarecie

Photo of Małgorzata LIŚKIEWICZ

Małgorzata LIŚKIEWICZ

Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Wydziału Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Adwokat. Współautorka monografii rzeźbiarza Karola Wójciaka "Heródka" (2019). Publikowała w Rzeczpospolitej, Wszystko Co Najważniejsze, Mojej Orawie. Pochodzi z Podwilka na Orawie. Mieszka i pracuje w Warszawie.

zobacz inne teksty Autorki

Bóg ubóstwem wcielenia potwierdził równą godność każdego człowieka, którego stworzył – pisze Małgorzata LIŚKIEWICZ

.Jezus nie spieszył się do publicznego głoszenia Dobrej Nowiny. Przez trzydzieści lat ukrywał się wtopiony w codzienność ubogiego człowieka. Nie poszedł na pustynię jak Jan Chrzciciel, nie został kapłanem, nie uczył się nawet w rabinackiej szkole. Życie, jakie prowadził, musiało być zupełnie zwyczajne, skoro nawet Jego krewni pytali zdziwieni: „skąd Mu się wzięła ta nauka”? Pozostawał niezauważaną częścią społeczności Nazaretu aż do chwili, kiedy porzucił pracę i poszedł nad Jordan, żeby dać się ochrzcić Janowi. 

Bóg wcielił się i żył na ubogich peryferiach. Św. Franciszek chciał, żeby bracia posiadali tylko habit ze sznurem i spodniami, a tylko ci zmuszeni koniecznością także obuwie. Karol de Foucauld opuścił trapistów, bo zobaczył, że w zakonie „nie ma możności prowadzenia życia ubogiego, wyzutego z siebie”. Jednocześnie naturalnym i oczywistym pragnieniem jest eliminacja biedy jako stanu uniemożliwiającego pełny rozwój człowieka i naruszającego jego godność. Jakie jest zatem rzeczywiste znaczenie ubóstwa?

W jednym z tekstów ks. Dariusza Kowalczyka SJ przeczytałam, że Bóg stał się ubogim człowiekiem żeby wyrazić w ten sposób bezgraniczną solidarność z człowiekiem w jego różnych formach ubóstwa. Tak jak ktoś, kto chciałby okazać swoją bliskość biedronce stałby się właśnie biedronką. Bóg ubóstwem wcielenia potwierdził równą godność każdego człowieka, którego stworzył. Z tego wynikają dalsze logiczne, choć niezbyt wygodne wnioski. 

„Świat istnieje dla wszystkich, ponieważ my wszyscy, istoty ludzkie, rodzimy się na tej ziemi z taką samą godnością.[1]” To konsekwentne nauczanie społeczne Kościoła: „raz jeszcze należy przypomnieć typową zasadę chrześcijańskiej nauki społecznej: dobra tego świata zostały pierwotnie przeznaczone dla wszystkich. Prawo do własności prywatnej jest słuszne i konieczne, ale tej zasady nie niweczy. Ciąży bowiem na własności „hipoteka społeczna”, czyli uznaje się jako jej wewnętrzną właściwość funkcję społeczną, mającą swoją podstawę i uzasadnienie właśnie w zasadzie powszechnego przeznaczenia dóbr[2]”. Zaniepokojenie losem „ubogich Pana” powinno zatem przekształcić się na wszystkich poziomach w konkretne czyny. Są tak nazywani, ponieważ Chrystus Pan zechciał utożsamić się z nimi i otacza ich szczególną troską[3].

Nazaret to praca. Franciszek we Fratelli tutti pisze, że najlepszą pomocą dla człowieka ubogiego i najlepszą drogą do godnego życia jest umożliwienie mu pracy. Takiej, by „kiełkowało to, co Bóg zasiał w każdym z nich, ich zdolności, inicjatywy, siły (…). Finansowa pomoc ubogim powinna być zawsze rozwiązaniem doraźnym, aby zaradzić pilnym potrzebom.[4]” W prawdziwie rozwiniętym społeczeństwie praca jest „nie tylko sposobem zarabiania na chleb, ale także drogą rozwoju osobistego, two­rzenia zdrowych relacji, wyrażania siebie, dzie­lenia się darami, budowania poczucia współod­powiedzialności za rozwój świata, a ostatecznie – życia jako lud.[5]

„Obym wszędzie potrafił żyć Nazaretem, ukryty z Jezusem” – Karol de Foucauld.


[1] Franciszek, enc. Fratelli tutti (118)

[2] Jan Paweł II, enc. Solicitudo rei socialis (42)

[3] Jan Paweł II, enc. Solicitudo rei socialis (43)

[4] Franciszek, enc. Fratelli tutti (162)

[5] tamże

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 21 grudnia 2020