

"Obronność i bezpieczeństwo Polski. Kultura modernizacji"
Modernizacja techniczna armii jest od niedawna gorącym tematem w debacie publicznej. Pomija się jednak inny wymiar modernizacji. To kultura strategiczna. Łatwo dostrzec czynniki które sprawiły, że jednym z najciekawszych obszarów analizy polskiej kultury strategicznej jest jej personalny wymiar. Pytanie o bezpieczeństwo zawsze jest pytaniem o kulturę.
.Kultura strategiczna to, według definicji Colina S. Graya z 1981 roku, rodzaj (część) kultury odwołujący się do sposobu myślenia i postępowania z siłą, pochodzący z narodowego doświadczenia historycznego. Jest to zatem sposób interpretacji przez państwo (czy szerzej – społeczeństwo) własnej sytuacji politycznej i militarnej, obecnych w niej szans i zagrożeń oraz sposobów reagowania na zagrożenia i wykorzystania szans. Warstwa kulturowa analizy bezpieczeństwa pozwala opisać narodowy sposób prowadzenia wojny (więcej: zapewnienia sobie bezpieczeństwa), szerzej niż pozwala na to analiza czynników materialnych, jak liczebność i wyposażenie sił zbrojnych. Zatem pytanie o bezpieczeństwo, nawet „twarde”, militarne, jest zawsze pytaniem o kulturę. Może to być pytanie o samą kulturę strategiczną, ale także o nadrzędną wobec niej kulturę polityczną i podrzędną wobec kultury strategicznej, kulturę organizacyjną wojska.
Kto w polskiej kulturze uważany jest za wojownika? W jaki sposób wpływa to na postrzeganie armii?
.We współczesnych konfliktach zbrojnych, z perspektywy Zachodu, niezależnie od tego czy wpisują się w ramy konfliktu międzypaństwowego czy asymetrycznego, decydujące znaczenie ma wykorzystanie przewagi jakościowej i technicznej. To ona stanowi o potencjalne Zachodu. To relatywnie niewielkie liczebnie, ale silnie nasycone systemami rozpoznania (od miniaturowych bezzałogowców po satelity), systemami łączności i dowodzenia, walki elektronicznej, wreszcie precyzyjnymi środkami rażenia od bomb kierowanych laserowo, po odpalane z pokładów okrętów pociski rakietowe oraz zaopatrzoną w nowoczesne celowniki broń strzelecką.
Piechota, ta sprawna piechota
.Tradycyjnie tania i „łatwa w produkcji” piechota nagle okazuje się kosztownym w utrzymaniu rodzajem wojsk i stanowi mniejszość w strukturach sił zbrojnych. Piechurzy (z reguły są to zresztą obecnie żołnierze piechoty zmechanizowanej, morskiej lub aeromobilnej), zaopatrzeni w nowoczesną broń, zaawansowane systemy celownicze, amunicję programowalną czy inne atrybuty systemów żołnierza przyszłości (jak polski Tytan) muszą potrafić obsługiwać to wyposażenie, wykorzystać przewagę jaką może im dać. Muszą być wspierani przez specjalistów zarządzających tymi systemami. Jest to cena za niespotykane wcześniej zdolności bojowe, wykrywania celów, wymiany informacji, dowodzenia oraz oddziaływania ogniem i manewrem na przeciwnika. Taki sam, a nawet większy, skokowy wzrost możliwości, widoczny jest także w innych rodzajach sił zbrojnych.
Tak znaczący postęp techniczny wymaga również odpowiednio przygotowanych kadr oraz zaplecza intelektualnego ośrodków decyzyjnych, zdolnego do planowania i nadzorowania programów modernizacyjnych. Są one bowiem tak skomplikowane, że brak adekwatnego planowania i nadzoru może łatwo prowadzić do niekorzystnych rezultatów.
.Współczesny zachodni sposób prowadzenia wojny okazał się tak skuteczny i dominujący, że znajduje naśladowców na całym świecie, co najwyżej adaptujących pewne rozwiązania dla własnych potrzeb albo tworzących nowe, ale zawsze w kontekście tego, czego w sferze bezpieczeństwa dokonał Zachód. Nawet tak odmienni aktorzy, jak islamscy fundamentaliści, muszą adaptować się do tych reguł gry. Zamachowcy z 11 września 2001 roku użyli przecież kierowanych pocisków. Tyle, że były to pociski kierowane przez samobójców. Takimi były przecież uprowadzone samoloty pasażerskie. Sami zaś sprawcy byli starannie wyselekcjonowani i dobrze przygotowani do wykonania tej misji.
Ataki z użyciem improwizowanych urządzeń wybuchowych w Afganistanie czy wcześniej w Iraku musiały ominąć lub pokonać zachodnie środki ochrony. Byłyby bezwartościowe gdyby nagrania z tych ataków nie były umieszczane w Internecie. Zatem dla aktorów asymetrycznych równie, a nawet bardziej wartościowi, stali się nie samobójcy, ale ludzie zdolni rozpowszechniać propagandę w zachodnich środkach przekazu.
Potwierdziło się to, gdy celem uderzenia amerykańskich samolotów bezzałogowych stał się Anwar al-Alwaki, który był nie tylko duchowym przywódcą Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego, ale także aktywnie prowadził działalność propagandową w anglojęzycznym Internecie. Ponurym paradoksem terrorystycznej propagandy, lecz także ilustracją wpływu zachodniej techniki na sferę bezpieczeństwa jest zresztą fakt, że znaczna część tej propagandy rozpowszechniania jest przez media społecznościowe, serwisy wideo czy platformy blogowe, kontrolowane przez zachodnie korporacje.
.Sytuacja w której dominującą rolę w konflikcie zbrojnym odgrywa przewaga jakościowa, wymusza więc by wojownicy byli przede wszystkim specjalistami, starannie wyselekcjonowanymi i wysoce wykwalifikowanymi.
Żołnierze strzelają – system kule nosi
.W czasie dotychczasowych konfliktów wystarczająca była przewaga ilościowa. W wymiarze ludzkim oznaczało to zdolność do wystawienia w czasie wojny możliwie dużej armii i uzupełniania strat. Czy to przez mobilizację rezerw czy szybkie szkolenie poborowych. Jakość miała znaczenie tylko wtedy, gdy pomagała kierować masami ludzi i sprzętu. Niezależnie czy chodziło o dowodzenie korpusem pancernym czy też wyprawą bombową. Wyraźny był podział sil zbrojnych na niewielką kadrę zawodową, obudowaną szeregowymi, podoficerami i oficerami pochodzącymi z poboru lub rezerwy. Czytelny był podział na żołnierzy i personel cywilny, a wreszcie na role przeznaczone dla mężczyzn i kobiet.
Dziś sytuacja wygląda inaczej.
Współczesnym wojownikiem może być cywil, wynajęty przez przedsiębiorstwo, któremu siły zbrojne zleciły choćby obsługę samolotów bezzałogowych lub systemów walki cybernetycznej.
.Może to być nawet funkcjonariusz policji. Agenci Federalnego Biura Śledczego, zwłaszcza z jednostki specjalnej Hostage Rescue Team biorą aktywny udział w działaniach przeciw terrorystom. Uderzenia wymierzone w kluczowe elementy struktur przeciwnika (czy to będą liderzy grup terrorystycznych, strategicznie ważne zakłady przemysłowe, czy systemy walki) mogą być prowadzone z bezpiecznej głębi własnego terytorium. O losach wojny może zadecydować jedna operacja specjalna, przeprowadzona przez kilkudziesięciu ludzi w grupach bojowych i wsparcia. Co więcej, nie można wykluczyć, że taką operację mogą przeprowadzić nie żołnierze w służbie czynnej, ale osoby zatrudnione przez służby specjalne lub będące po prostu wynajętymi pracownikami prywatnej firmy wojskowej. Zwłaszcza że nie każda operacja specjalna jest operacją kinetyczną czyli łączącą się ze strzelaniem do ludzi.
Ograniczenia dotyczące służby wojskowej kobiet są w większości państw zachodnich zniesione lub pozostają w szczątkowej formie. Ten relikt, jak dowodzą doświadczenia amerykańskie, jest po prostu kłopotliwy, gdyż utrudnia właściwe wykorzystanie predyspozycji żołnierzy. Nie jest to tylko kwestia emancypacji kobiet. Po prostu nielogiczne jest pozbawiać się możliwości pozyskania personelu o pożądanych predyspozycjach (na przykład do służby w powietrzu lub w służbach wywiadowczych), ograniczając się tylko do połowy potencjalnych kandydatów.
.Wreszcie, kolejny element. Pole walki ulega robotyzacji i automatyzacji. Już od dawna systemy i podsystemu uzbrojenia w określonych granicach potrafią działać autonomicznie, jak niektóre pociski kierowane różnych klas czy zestawy przeciwlotnicze. Bezzałogowe samoloty rozpoznawcze wykorzystywane są od dawna na polu walki.
W ostatnich latach ekspansja robotów stała się jednak znacznie bardziej spektakularna. Można założyć, że coraz bardziej złożone i autonomiczne systemy będą odgrywać coraz istotniejszą rolę na polu walki. Oznacza to że wojownik przyszłości nie musi być człowiekiem.
Pojawia się także kolejny nieludzki czynnik. Coraz częściej, zwłaszcza w działaniach asymetrycznych, wykorzystywane są zwierzęta (choć podobnie jak w przypadku bezzałogowców, nie jest to zjawisko nowe). Komandosom SEALs podczas szturmu na kryjówkę Osamy ben Ladena towarzyszył specjalnie wyszkolony pies. W działaniach morskich wykorzystywane są czasem delfiny. Nie da się wykluczyć, że w przyszłości, zwierzęta będą odgrywały większą rolę, zwłaszcza uwzględniając postęp w biologii i genetyce. To zjawisko również ma istotny wymiar kulturowy. Dość wspomnieć, że w 2013 roku, w bazie Lackland w USA odsłonięto pierwszy pomnik ku czci psów wojskowych, a w amerykańskiej policji psy służbowe cieszą się szczególnym statusem (z uroczystym pogrzebem w razie śmierci na służbie włącznie).
Choć w kewlarze dziury i na portkach łaty
.Polska polityka bezpieczeństwa po upadku realnego socjalizmu przyjęła orientację wybitnie prozachodnią. Aspiracje do członkostwa w NATO zostały szybko przyjęte jako jedyny i popierany przez wszystkie liczące się partie cel. To oznaczało, że naturalne było przyjęcie zachodnich kanonów sposobu prowadzenia wojny.
Pierwszym i najbardziej wyraźnym wymiarem tego zjawiska była modernizacja techniczna. Obrano głównie kierunek zachodni albo pozyskując całe systemy albo westernizując własne produkty lub uzbrojenie, na przykład dostosowując produkowane w Polsce typy broni strzeleckiej do zachodniej amunicji. W sposób deklaratywny modernizacja i przemiany w Siłach Zbrojnych były i są określane mianem adaptacji do standardów NATO lub odwzorowywaniem rozwiązań, które funkcjonują w armiach zachodnich. Powraca jednak pytanie o wymiar kulturowy modernizacji.
Figura wojownika w polskiej kulturze jest zarysowana wyraziście. Ostatnie 200 lat (od zaborów, poprzez powstania, I Wojnę Światową, okres międzywojenny, wreszcie II Wojnę Światową i PRL) sprawiło, że pojęcie walki o wolność i niepodległość, ewentualnie o jej utrzymanie lub o kształt granic, dominują w naszej kulturze. Z tego powodu Wojsko Polskie jest postrzegane, jako jedynie narzędzie obrony własnego państwa i terytorium. Widać to choćby w treści artykułu 26 Konstytucji RP: „Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej służą ochronie niepodległości państwa i niepodzielności jego terytorium oraz zapewnieniu bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic.”
.Żołnierz– czy szerzej wojownik – zatem jest w polskiej kulturze osobą walczącą o niepodległość. Jest to najczęściej powstaniec lub konspirator. Nie jest to zawodowy żołnierz. Może to być wręcz „bohater z przypadku”. Jest to z reguły ktoś walczący z przeważającymi silami przeciwnika, nierzadko będąc w sytuacji bez wyjścia, gdzie klęska jest nieunikniona i pozostaje wyłącznie poczucie moralnego zwycięstwa.
Cenione jest za to oddanie własnego życia – nawet w formie samobójczej. Dobrym przykładem jest kulturowe przetworzenie Reduty Ordona, gdzie finałem obrony fortu przed przytłaczającymi (6 polskich dział kontra 200 armat rosyjskich) jest samobójcza (choć niezgodna z prawdą) śmierć tytułowego oficera. Wiele mówiąca jest też siła mitu o kawalerii szarżującej we wrześniu 1939 roku z szablami na czołgi. Ów apokryf również nie miał nic wspólnego z rzeczywistością.
To oznacza, że te cechy wojownika głęboko osadzone w polskiej kulturze są odmienne, a wręcz sprzeczne z cechami współczesnego wojownika, który walczy i zwycięża wykorzystując własną przewagę nad przeciwnikiem, dysponując lepszym uzbrojeniem i będąc lepiej wyszkolonym. Czy nie jest to przeszkodą w procesie modernizacji Wojska Polskiego? Problem jest szczególnie widoczny w ostatniej dekadzie, bo kultura masowa od dziesięciu lat jest pełna odwołań do konspiracji i powstań.
.W 2004 roku otwarto Muzeum Powstania Warszawskiego. Cztery lata później w telewizji publicznej rozpoczęto emisję przygodowego serialu o konspiratorach („Czas Honoru”) z czasu okupacji niemieckiej i pierwszych lat PRL. Dostępne są filmy, komiksy, muzyka, ubrania nawiązujące do Armii Krajowej i innych organizacji konspiracyjnych. Wojna, powstania, walka zbrojna są w polskiej kulturze masowej ostatnich lat wręcz gloryfikowane. Jest to wojna nie tyle „ugrzeczniona” co przedstawiana jako atrakcyjna przygoda dla młodych ludzi, zarazem jako zjawisko czarno–białe, gdzie istnieje wyraźna linia oddzielająca „dobrych” od „złych”. Te zjawiska są podłożem dla ekspansji organizacji paramilitarnych i rożnych form szkolenia strzeleckiego czy taktycznego.
A śmierć pod komputer się miota
.Nie jest to tylko problem kultury masowej. W ostatnich latach widoczne jest zwiększenie nacisku na sprawy obronne w programach partii politycznych. Szczególnie słyszalne są głosy wzywające do zwiększenia liczebności armii, przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej lub inkorporowania organizacji paramilitarnych w struktury wojska w jakieś, częściowo autonomicznej, formie. Widoczna jest także nostalgia za „klasyczną” armią, z podważaniem sensu przyjmowanych dotąd kierunków modernizacji włącznie.
Militarystyczna moda może być interpretowana jako zjawisko jedynie komercyjne lub formę wyborczej eksploatacji chwilowo popularnego tematu. A jednak wydaje się to zbyt powierzchowne. Jest to bowiem zjawisko które można określić mianem backlashu w sferze bezpieczeństwa, a zatem odbicia, reakcji przeciwnej do dominujących zjawisk. Pod koniec lat osiemdziesiątych można było bowiem zauważyć pierwsze objawy sprzeciwu wobec obowiązkowej służby wojskowej, spotęgowane zwłaszcza przez doświadczenie stanu wojennego. Lata dziewięćdziesiąte to okres społecznego odrzucenia militarnego wymiaru spuścizny po PRL i wobec braku odczuwalnego zagrożenia, wyraźnej niechęci do ponoszenia ciężarów związanych z obronnością.
Można podejrzewać, że wydarzenia z pierwszych lat XXI wieku, odczuwalne zagrożenie terroryzmem, pogarszająca się sytuacja na obszarze postradzieckim oraz rosnące obawy przed rewizjonistyczną polityką putinowskiej Rosji są czynnikami napędzającymi ów backlash. Jednak w świetle analizy kulturowej ujawnia się dodatkowa warstwa tego zjawiska.
Współczesne pole walki nie jest bowiem miejscem w którym dominujące znaczenie odgrywa zachowanie tradycyjnie utożsamiane z męskością. Siła fizyczna czy agresywność same w sobie nie znaczą dziś wiele. Od pilota wielozadaniowego samolotu bojowego wymaga się odwagi i agresywności, ale także staranności i odpowiedzialności. Bez tego nie jest bowiem możliwe wykorzystanie systemu uzbrojenia jakim jest samolot i jego podsystemy walki. Co więcej, liczebność, siła fizyczna, agresywność czy determinacja nie znaczą współcześnie wiele w obliczu przewagi technicznej przeciwnika.
Świat w którym kobieta pilotująca samolot bojowy, dowodząca okrętem lub cywil zasiadający za sterami samolotu bezzałogowego lub obsługujący system walki w cyberprzestrzeni znaczą na polu walki więcej niż tysiące żołnierzy piechoty może być światem niekomfortowym.
.Oznacza to bowiem przewartościowanie nie tylko wielu zasad samej sztuki wojennej, ale także tradycyjnych norm społecznych.
Oczywiście, wciąż na polu walki są obecni ludzie z karabinami, ale stanowią oni mniejszość, a kryteria naboru (zwłaszcza do jednostek specjalnych) nie muszą odzwierciedlać tradycyjnych zasad. Żołnierze pododdziałów rozpoznawczych wykonujący działania w głębi ugrupowania przeciwnika, muszą być doskonale przygotowani w zakresie taktyki działań, różnych form przenikania do obszaru działań i bytowania w terenie. Lecz ich zadaniem nie jest walka, ale jej unikanie, gdyż racją bytu tych pododdziałów jest zbieranie i przekazywanie informacji.
.Jeśli jednak obecny Zwierzchnik Sił Zbrojnych, w przemówieniu podczas uroczystości przejęcia zwierzchnictwa nad armią, stwierdza że żołnierz polski wypełnia rolę „męża, syna, ojca” to należy uznać to za coś więcej niż przeoczenie faktu że w Wojsku Polskim służbę pełni około czterech tysięcy kobiet. Jest to wyraźny symbol konwencjonalnego i tradycyjnego postrzegania roli wojownika. Jakie konsekwencje może mieć taka optyka?
Wnet z naszych strzelb laserowe zagrzmią strzały
.Bez zmian kulturowych rozwój techniczny, korekty organizacyjne, nowe nazwy, są jedynie zmianami powierzchownymi, prowadzącymi wręcz do zniweczenia wysiłku jakim jest modernizacja techniczna.
Oznacza to bowiem, że premiowany będzie potencjał ilościowy, skupiony w najbardziej tradycyjnym potencjale, a więc w siłach lądowych i konwencjonalnej piechocie. Grozi to zaniedbaniem procesów modernizacji Marynarki Wojennej, Sił Powietrznych oraz Wojsk Specjalnych. A to właśnie są te rodzaje sił zbrojnych, w których prymat jakości nad ilością jest najwyraźniejszy. Ich potrzeby i zadania (zwłaszcza w przypadku Marynarki Wojennej) mogą być enigmatyczne dla dygnitarzy, bowiem nie wpisują się w najbardziej czytelny, bo głęboko zakorzeniony w kulturze, wizerunek wojownika. Łatwiej jest politykom utożsamić z tym wizerunkiem rozbudowę piechoty, która miałaby walczyć z lądową agresją. Zadania wykonywane przez okręty na morzu, do takiego kulturowego obrazka nie pasują, a zatem nie są łatwe w przyswojeniu.
Same zadania wykonywane w konwencjonalnym konflikcie zbrojnym mogą być postrzegane w zaburzony sposób. Percepcja roli żołnierza przez pryzmat obrony własnego terytorium może doprowadzić do zlekceważenia potrzeby budowy zdolności do rażenia kluczowych elementów ugrupowania przeciwnika – także na jego terytorium, a więc zaniedbania zdolności do odstraszania konwencjonalnego. Może to doprowadzić wręcz do sytuacji, gdy system obronny państwa będzie zdolny do działania tylko w razie konwencjonalnej agresji, a przez to pozbawiony zdolności reakcji na inne formy zagrożeń.
Możliwe jest także podejmowanie nieracjonalnych decyzji podczas kupowania nowego uzbrojenia i wyposażenia. Zakupy mogą dotyczyć tych rodzajów i konkretnych typów broni, jakie będą pasować do kontekstu kulturowego a nie rzeczywistych potrzeb. Może to oznaczać pozyskiwanie uzbrojenia przestarzałego, używanego albo obniżenie oczekiwań wobec własnego przemysłu. Będzie miało to dla niego daleko idące i potencjalnie destruktywne konsekwencje.
.Może także nastąpić zjawisko modernizacji pozornej, kiedy kupimy nowoczesne typów uzbrojenie czy wyposażenie, ale jedynie z powodów wizerunkowych, bez zwracania uwagi na ich efektywność w kontekście strategicznym i organizacyjnym. Taką pozorną modernizacją byłoby kupienie nowoczesnej, skomplikowanej broni strzeleckiej dla pododdziałów złożonych z żołnierzy służby zasadniczej (gdyby przywrócono pobór). Pozorną modernizacją byłoby także pozyskiwanie nowych systemów uzbrojenia (choćby statków powietrznych) bez uwzględnienia rzeczywistych potrzeb, ale z chęci naśladowania sojuszników. Mogłoby to oznaczać marnotrawienie środków budżetowych na coś co (w naszych warunkach) efektownie wygląda tylko na pokazach.
Ostatnią kwestią w kontekście modernizacji i kultury, jest polityka kadrowa. Decyzje personalne mogą mieć i często mają długofalowe konsekwencje dla armii. Postęp techniczny wymusza nabór do służby i szkolenie personelu o adekwatnych kwalifikacjach. Może się więc okazać że właśnie z powodów kulturowych określone grupy osób nie będą skłonne podejmować służby lub w niej pozostawać, jeśli ich rola lub zadania (kluczowe z punktu widzenia modernizacji technicznej) będą pomijane na korzyść osób i grup bardziej pasujących do zakorzenionych kulturowo ról.
Michał Piekarski
Tekst pochodzi z wyd.3 Niezależnego Magazynu Strategicznego PARABELLUM. Promocyjne egzemplarze limitowanego wydania wysyłamy pocztą dla Czytelników #KontoPREMIUM [LINK]. Zainteresowanych prosimy o zgłoszenie: redakcja@wszystkoconajwazniejsze.pl z podaniem adresu pocztowego oraz identyfikatora/loginu #KontoPREMIUM.