Wyborczy wyścig o zielony Kraków – analiza programów wyborczych kandydatów na prezydenta
W ostatnich latach za sprawą wszechobecnych wycinek, niszczenia terenów cennych przyrodniczo i „betonowania” miasta, szeroko rozumiana zieleń stała się jednym z najważniejszych tematów w Krakowie. Nic więc dziwnego, że jest to jedno z głównych zagadnień poruszanych w trwającej kampanii samorządowej – pisze Monika KONIECZNA
.Kandydaci zarówno na prezydenta Krakowa, jak i do Rady Miasta i sejmiku wojewódzkiego, prześcigają się w tym, kto ma bardziej zielone serce i ile do tej pory zrobił dla przyrody, choć często są to efekty działań społeczników, a nie ich własnych interpelacji. Zostawmy jednak kampanijne przechwałki i sprawdźmy, co poszczególni kandydaci na prezydenta Krakowa wpisali do swoich programów i z czego faktycznie będziemy mogli ich później rozliczyć.
Jako pierwszy przeglądam program rektora Uniwersytetu Ekonomicznego – Stanisława Mazura. Profesor Mazur deklaruje, że jego program jest efektem wielomiesięcznej pracy ekspertów, akademików, aktywistów i przedstawicieli różnych środowisk zawodowych związanych ze Stowarzyszeniem „Lepszy Kraków”. Dziwi mnie zatem, że w tak szerokim gronie nie udało się opracować ani jednego sensownego postulatu dotyczącego zieleni i ochrony przyrody. Mamy obietnicę trzeciej linii metra, miasta 15-minutowego czy pilnej realizacji głównych tras rowerowych (które z mojej perspektywy wymagają głębokiej refleksji, gdyż drogi rowerowe mające stanowić prośrodowiskową alternatywę dla samochodowych spalin nie powinny powstawać kosztem zieleńców, drzew czy przyrzecznych łęgów), ale o zieleni w programie znalazły się dosłownie dwa zdania. Mowa w nich o mieście pełnym zieleni, Krakowskich Ogrodach Zimowych (chociaż kompletnie nie wiadomo, co się pod tym pojęciem kryje), Nowych Bulwarach Wiślanych i zieleni na każdym kroku – czyli frazesy. Ze względu na deklarowaną współpracę z aktywistami i ekspertami spodziewałabym się zdecydowanie więcej.
.Następnie zaglądam do programu obecnego wiceprezydenta Krakowa, I Zastępcy Prezydenta ds. Polityki Społecznej i Komunalnej, profesora Andrzeja Kuliga, który swój program nazywa zobowiązaniem i deklaracją. Podkreśla, że program nie powstawał podczas „długich narad think tanków”, lecz jest zbiorem zadań przekazanych mu przez mieszkańców podczas spotkań z nimi. Które spotkania Kulig ma na myśli – dokładnie nie mówi, ale najpewniej chodzi o organizowane z budżetu miasta w 2023 roku konsultacje społeczne dla każdej dzielnicy, w których brał udział jako przedstawiciel miasta. Już wtedy było wiadomo, że jest to przygotowanie do kampanii, nie było jednak jeszcze wiadome, że w wyborach nie wystartuje obecny prezydent Jacek Majchrowski. W programie Kuliga o zieleni znajdziemy już znacznie więcej, gdyż poświęcony jest jej osobny punkt zatytułowany „Zielono i klimatycznie”, a także konkretne zadania wymienione w programach dla poszczególnych dzielnic. Znajdziemy tu obietnicę wykupu gruntów pod zieleń i powstanie 43 nowych parków, w tym parków leśnych i rzecznych. Z konkretów – głównie od dawna znane tematy, takie jak: rewitalizacja bulwarów wiślanych, parku Wyspiańskiego, powiększenie parku Grzegórzeckiego i utworzenie parku Białe Morza, a także deklaracja rozwijania sieci ogrodów społecznych, parków kieszonkowych oraz postulat rozbetonowania podwórek. Jest też słowo o ochronie drzew przy inwestycjach, co – podobnie jak park Grzegórzecki i Białe Morza – jest pokłosiem inicjatyw podejmowanych przez miejskie aktywistki, więc ostatecznie miło widzieć nasze postulaty w programie kandydata na prezydenta. Kulig nieśmiało proponuje również budowę kolejnych woonerfów na wzór ulicy Krupniczej, a także sadzenie zieleni wzdłuż ciągów komunikacyjnych, zbieranie deszczówki, zazielenianie ścian i dachów budynków czy rozwinięcie działalności Centrum Edukacji Klimatycznej. Sporo więc w tym programie inicjatyw znanych chociażby z corocznie składanych przez mieszkańców projektów do budżetu obywatelskiego, a także kontynuacji obecnych zadań miasta i Zarządu Zieleni Miejskiej, takich jak rewitalizacje, doposażanie i tworzenie skwerów nazywanych szumnie parkami kieszonkowymi. Niczego odkrywczego w tym programie nie dostrzegam, ale doceniam, że po części bazuje na społecznych postulatach i faktycznie dotyczy Krakowa. Jednak widzę to trochę jak obietnicę realizacji zadań, o które mieszkańcy proszą i walczą od lat, a przypomnę, że mówimy o „zobowiązaniu i deklaracji” obecnego wiceprezydenta, który na Kraków jednak już jakiś wpływ miał.
O najwyższy urząd w mieście ubiega się również wiceprezydent Jerzy Muzyk – to z kolei II Zastępca Prezydenta ds. Rozwoju Miasta Krakowa, który swój program nazywa „realnym”. Wymienia w nim 10 strategicznych działań „przyjętych do realizacji w ciągu 5 lat, do 2025 r.”. Muzyk do wyścigu dołączył jako ostatni, wybaczam mu więc niedociągnięcia i niedopracowany program. Ostatecznie i tak zawarł w nim więcej konkretów niż Stanisław Mazur w programie przygotowywanym przez ponad rok przez rzesze ludzi. W punkcie „Zieleń, lasy, środowisko” czytamy o zwiększeniu zieleni parkowej o 460 hektarów i założenie 210 hektarów zespołów leśnych. I to tyle. Dla zobrazowania skali – krakowskie Błonia mają powierzchnię 48 hektarów, Las Wolski 419 ha, biorąc więc pod uwagę powierzchnię Krakowa (ponad 300 tys. ha), proponowane przez Muzyka liczby nie są zbyt duże, ale może uznał, że takie właśnie są realne.
.Kolejnym kandydatem jest poseł Prawa i Sprawiedliwości, były wojewoda małopolski – Łukasz Kmita. Niestety, Kmita nie ma swojej strony internetowej i mimo dwukrotnej próby uzyskania programu bezpośrednio od kandydata – nie udało się, a moje wiadomości pozostały bez odpowiedzi. Korzystając z mediów społecznościowych, możemy dowiedzieć się jedynie, że Kmita obiecuje więcej zieleni, trzy razy więcej parków, niż mamy obecnie, oraz dodatkową zieleń na osiedlach. W kontekście rzek pisze jedynie o zabezpieczeniu przeciwpowodziowym i mikroretencji dofinansowywanej z samorządu, chociaż doskonale zna problem np. niedawnej katastrofy ekologicznej na rzece Wildze, o której kilkukrotnie się wypowiadał, bo to m.in. do niego zwrócili się przedstawiciele organizacji społecznych i mieszkańcy.
Programu nie udało mi się również uzyskać od posła Trzeciej Drogi/Polski 2050 i byłego wiceprzewodniczącego Rady Miasta Krakowa – Rafała Komarewicza. Na jego stronie internetowej widnieje następująca informacja: „Dobry plan wymaga konsultacji z ekspertami. Właśnie z nimi rozmawiamy, więcej informacji już wkrótce”. Niniejszy tekst piszę 22 marca, do wyborów zostało dwa tygodnie, nie wiem zatem, kiedy Komarewicz ma zamiar program udostępnić… Wiele to mówi o podejściu do potencjalnych wyborców, i to ze strony wieloletniego radnego miasta Krakowa.
Kandydatem bez programu jest również poseł Konfederacji – Konrad Berkowicz, który na swojej stronie udostępnia program dla Krakowa z 2018 roku, jednak link do niego nie działa. W mediach społecznościowych jedyną wzmianką o programie jest post „NIE dla SCT”, co pokazuje, że Berkowicz raczej nie liczy na głosy spoza swojego stałego elektoratu, a ten mobilizuje tym samym hasłem od miesięcy.
Następnie przeglądam program kandydata Koalicji Obywatelskiej – posła Aleksandra Miszalskiego – i przyznam, że trochę czasu mi to zajęło, bo program jest dość rozbudowany i podzielony na 16 kategorii. Kwestie zieleni i przyrody poruszone są w osobnych punktach „Troska o zieleń” i „Ochrona środowiska”, co sugerowałoby, że kandydat rozumie różnicę np. między zielenią użytkową, parkową a ochroną przyrody w mieście. Z perspektywy tego, co w ostatnich latach fundował nam były dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej Piotr Kempf, rozumienie tej różnicy jest istotne. Co zatem znajdziemy w programie Miszalskiego? Na początek jeden z najczęściej przywoływanych przez niego w wystąpieniach postulatów, czyli powołanie funkcji Miejskiego Ogrodnika, który miałby być odpowiedzialny m.in. za koordynowanie działań wszystkich podmiotów zajmujących się zielenią w mieście czy dbanie o egzekwowanie przestrzegania przepisów dotyczących ochrony przyrody. Są również postulaty zwiększenia środków na wykup terenów zielonych, obietnica zasadzenia 200 tys. drzew, idea miasta ogrodu, budowa parków czy objęcie ochroną terenów cennych przyrodniczo. Z kolei w punkcie „Ochrona środowiska” znajdziemy monitoring i czynną ochronę wód powierzchniowych oraz opracowanie standardów ochrony zieleni w procesach inwestycyjnych, które – przypominam – już są, nie trzeba ich tworzyć, należy je po prostu przyjąć i wymagać ich przestrzegania. W postulatach ochrony środowiska znalazł się też program termomodernizacji placówek miejskich, tworzenie spółdzielni energetycznych, inwestycji w fotowoltaikę czy zagadnienie suwerenności żywieniowej, co daje wrażenie braku pomysłów na ochronę środowiska naturalnego i przez to skupienie się na OZE i bezpieczeństwie energetycznym miasta. To też jest ważne, ale czuję niedosyt. Do każdego punktu dodano rozwinięcia, jednak trudno mi coś z tego wyłuskać, bo są w to w dużej mierze okrągłe zdania i ogólniki, które mogłyby się odnosić w zasadzie do każdego miasta w Polsce. Mamy również temat, którego w swoich programach nie poruszali pozostali kandydaci, a mianowicie kwestię zwierząt. We wstępie czytam, że „troska o prawa zwierząt to nie tylko moralny obowiązek, ale także kluczowy element tworzenia społeczności opartej na szacunku i empatii. Dlatego proponujemy pakiet konkretów na rzecz dobrostanu zwierząt i ich właścicieli”. Prawa zwierząt, dobrostan – mocne sformułowania, więc z ciekawością zaglądam do szczegółów, a tam wybiegi dla psów, cmentarz dla zwierząt (i tu serio jest napisane, że dzięki temu Kraków podkreśli swoją troskę o dobrostan zwierząt), poprawa warunków bytowych w zoo oraz rozwiązanie problemu dzików, które przedstawione zostały jako niszczyciele mienia i zagrożenie dla mieszkańców. Myślę, że Miszalski i jego współpracownicy z Koalicji powinni byli odrobić lekcje z praw zwierząt i ich dobrostanu, zanim zabrali się do pisania programu. Jedynym sensownym postulatem w tej kategorii i takim, który powinien zostać zrealizowany niezależnie od tego, kto zostanie prezydentem, jest powołanie pełnomocnika ds. zwierząt, ale raczej nie widzę na tym stanowisku nikogo, kto brał udział w tworzeniu programu Miszalskiego.
.Ostatnim programem jest oferta lidera Stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców – Łukasza Gibały, który we wstępie podkreśla, że jest to efekt 10-letniej działalności w oparciu o prowadzone akcje: Mapę Potrzeb i Pogotowie Obywatelskie. Program Łukasza Gibały podzielony jest na 12 punktów, wśród których znajdują się następujące tytuły: „Na zielono”, „Dla środowiska” i – jak u Miszalskiego – „Dla zwierzaków”. Wśród postulatów znajdziemy: trzy nowe parki XXL – Dolina Prądnika, Zesławice i Krzemionki (ostatniego przyznam, że nie rozumiem, bo wspomniany w tym punkcie kamieniołom Libana na Krzemionkach jest objęty ochroną w postaci użytku ekologicznego), przeznaczenie co roku 5 proc. wydatków inwestycyjnych (nie mylić z budżetem miasta) na wykup gruntów pod parki i lasy, tworzenie parków rzecznych, rewitalizacja bulwarów, zielone przystanki czy ustanowienie użytków ekologicznych i zespołów przyrodniczo-krajobrazowych w oparciu o „Kierunki rozwoju i zarządzania zielenią w Krakowie”, czyli o dokument, który niemal na pamięć znają miejscy aktywiści zajmujący się ochroną przyrody, a niekoniecznie znają go urzędnicy i władze miasta. Jest to jeden z najważniejszych dokumentów opracowanych przez miasto, którego założenia przez lata nie były realizowane, cieszy zatem jego uwzględnienie w programie Gibały. W sekcji „Dla środowiska” od razu rzuca mi się w oczy dopisek „(i naszych portfeli)”, co sugeruje, że punkt niekoniecznie będzie o ochronie. Ale czytam. Budowa pompy ciepła zasilanej ściekami i biogazowni – obydwie w celu ograniczenia emisji CO2 i wykorzystania źródeł ekologicznej energii. Dalej: OZE dla wspólnot mieszkaniowych, modernizacja kanalizacji, monitoring rzek, łąki kwietne, zielone dachy i podwórka, ochrona naturalnych zbiorników wodnych czy zadania takie jak wspieranie rzeczodzielni i promocji punktów napraw w celu ograniczenia wyrzucania przedmiotów i kupowania nowych. Ciekawy jest postulat przeszkolenia urzędników w zakresie ochrony środowiska i wyzwań związanych ze zmianami klimatu, co miałoby mieć bezpośrednie przełożenie na decyzje podejmowane na każdym szczeblu urzędu. Podobnie jak u Miszalskiego – ten punkt jest trochę zbiorem tego, co nie zmieściło się gdzieś indziej, a ochronę środowiska postrzega się głównie przez problemy energetyczne, co oczywiście jest bardzo ważne z punktu widzenia klimatu, ale spodziewałam się więcej w kwestii ochrony środowiska naturalnego. Zgodnie z zapowiedzią program Gibały w dużej mierze bazuje na społecznych postulatach, a także na tematach ruchów miejskich i organizacji przyrodniczych. Jest też trochę więcej szczegółów, co pozwala odczuć, że nie jest to program ogólny, lecz program dla Krakowa. Na koniec prześledźmy jeszcze szybko punkt o zwierzętach, chociaż tu bez zaskoczeń, bo poruszone zostały kwestie, o których w Krakowie mówi się od wielu lat i które mimo wielokrotnie podejmowanych prób nie zostały rozwiązane: cmentarz, zakaz używania fajerwerków czy budowa ośrodka leczenia i rehabilitacji dla dzikich zwierząt. Nowością jest reforma schroniska dla zwierząt oraz całkowity zakaz występów cyrków wykorzystujących zwierzęta (obecnie funkcjonujący w Polsce przepis zakazuje jedynie udziału zwierząt niebezpiecznych).
Gdy analizuje się programy wyborcze kandydatów, od razu widać, kto te wybory potraktował poważnie, kto się przygotował oraz włożył wysiłek w zaprezentowanie mieszkańcom swoich wartości i wizji Krakowa. Niezależnie od tego, czy się z tymi postulatami zgadzam, czy nie, czy chciałabym widzieć więcej konkretów, a może też więcej odwagi, przyznaję, że najlepiej wypadły programy Andrzeja Kuliga, Aleksandra Miszalskiego i Łukasza Gibały. Cieszy mnie, że w programach zaczęły pojawiać się kwestie zwierząt, co prawda jeszcze bardzo ostrożne, zachowawcze i wciąż kładące większy nacisk na potrzeby ludzi niż istot pozaludzkich, ale traktuję to jako pierwszy krok do poważnej i pogłębionej dyskusji o sytuacji zwierząt w mieście. Bardzo brakuje mi np. postulatu likwidacji konnych dorożek. Nie jest to postulat, który miałby zdecydować o niegłosowaniu na danego kandydata (grupa trudniących się tym przedsiębiorców też nie jest na tyle liczna, by mieć wpływ na wynik wyborów), ale z pewnością pozwoliłoby to zyskać przychylność osób, którym los zwierząt nie jest obojętny. Osobiście sądzę, że czas konnych dorożek w Krakowie dobiega końca, i postulat ten wydał mi się zupełnie oczywisty, a jednak go zabrakło.
Za kompletne nieporozumienie uważam postawę trzech kandydatów bez programu, którzy nawet nie raczyli odpowiedzieć na wiadomości. Największe zaskoczenie to brak programu ze strony Rafała Komarewicza, który przez wiele lat pełnił funkcję radnego, zatem powinien znać problemy i bolączki miasta oraz umieć je sformułować choćby w kilku punktach. Jest to dla mnie przejaw ignorancji i braku szacunku dla mieszkańców Krakowa, a przede wszystkim brak szacunku dla dotychczasowych wyborców.
.Na koniec apel – czytajcie programy, śledźcie profile w mediach społecznościowych czy doniesienia medialne, interesujcie się ludźmi, na których chcecie oddać głos, bo to oni będą decydować o naszej wspólnej przestrzeni i jakości życia przez najbliższe 5 lat. Wybierzcie świadomie i mądrze.