Dziś fotografii wierzyć nie można. O historii manipulacji obrazem
Manipulacja stosowana w reklamach, spotach, filmach wydaje się coraz większym zagrożeniem dla odbiorców. Świat mediów pełen jest fotografii, które nie odzwierciedlają rzeczywistości, lecz ją kreują – pisze Natalia PACHO
.Przekaz wzbogacony o obraz oddziałuje na zmysły lepiej niż słowo mówione lub pisane. W latach 70. XX wieku psycholog Albert Mehrabian stwierdził, że komunikacja niewerbalna stanowi 93 proc. całej komunikacji człowieka, a aż 90 proc. to informacje wizualne – ludzie zapamiętują 80 proc. z tego, co zobaczą, a jedynie 20 proc. z tego, co przeczytają. Co więcej, zespół neurologów z Instytutu Technologicznego w Massachusetts odkrył, że mózg człowieka jest w stanie przetworzyć cały obraz, który dostrzega ludzkie oko, w ciągu zaledwie 13 milisekund. Gdyby tego było mało, to – jak twierdzą naukowcy z Uniwersytetu w Toronto – ludzie potrafią zapamiętać 2000 zdjęć z dokładnością co najmniej 90 proc. przez okres kilku dni, nawet przy bardzo krótkim czasie prezentacji obrazów.
Nie bez powodów współczesna komunikacja jest przede wszystkim komunikacją wizualną. Wielu ludzi przegląda Facebook pobieżnie, skrolując stronę główną, zatrzymując się na tym, co przyciąga ich uwagę. Zwykły tekst nie zwabi wielu odbiorców. Wzrok najczęściej zatrzymuje się na grafice, zdjęciu. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby wszystkie fotografie w mediach odzwierciedlały rzeczywistość. Tak jednak nie jest – coraz więcej fotografii wprowadza odbiorców w błąd.
Dawniej manipulacja w fotografii nie była tak powszechna. Pojawienie się fotografii cyfrowej sprawiło, że niełatwo jest znaleźć zdjęcie opublikowane w mediach, które nie zostało poddane obróbce, choćby nawet drobnej. I nie chodzi o zwykłą edycję kolorów, bo ten zabieg jest całkiem „zwyczajny”. Chodzi o całkowitą transformację rzeczywistości, w sposób utrudniający odbiorcy doszukanie się prawdy w obrazie. Ingerencja manipulatorów w strukturę obrazu jest tak daleka, że odbiorcy nie są w stanie zweryfikować, czy grafika, na którą patrzą, została wykonana bez użycia technik udoskonalających. Zagrożeń z tym związanych jest coraz więcej.
Jeszcze do niedawna zasady obróbki fotografii znane były tylko tym, którzy pracowali z nią bezpośrednio. Udoskonalanie zdjęć przed rokiem 1975, kiedy inżynier firmy Kodak wynalazł pierwszy aparat cyfrowy, nie było tak powszechne i proste jak dzisiaj. Nie istniała fotografia cyfrowa, w związku z czym nie było także programów graficznych. Przerobienie zdjęcia tak, aby odbiorca nie zauważył niedociągnięć i uznał je za oryginał, było trudne, praktycznie niemożliwe. Od 1990 r. telekomunikacja została zdominowana przez technologie cyfrowe. W 2007 r., przekazywano w formacie cyfrowym już 99,9 proc. danych.
Z chwilą nadejścia epoki cyfrowej obróbka fotografii stała się dostępna dla każdego, kto ma komputer. Nie trzeba mieć do tego żadnej specjalistycznej wiedzy – zmodyfikowane fotografie można spotkać na blogach, stronach internetowych, portalach społecznościowych.
Niekiedy zdarza się, że można znaleźć przejawy manipulacji fotografią prasową w czołowych tytułach na świecie, które aspirowały do utrzymywania wysokich standardów, norm etycznych i zawodowych przy publikacji swoich materiałów. Jednym z najgłośniejszych przykładów jest fotografia z testu czterech irańskich rakiet w 2008 r., opublikowana w „New York Timesie”. Jak się później okazało, jedna z rakiet została skopiowana przez irańskie media.
Manipulacja fotografią, jeśli wyjdzie na jaw, wpływa na zaufanie odbiorców do danego medium. Im bardziej jest prestiżowe i cenione, tym większe konsekwencje poniesie cały sektor prasowy. Osłabienie wiarygodności fotografii sprawia, że odbiorcy przestają ufać dziennikarstwu wizualnemu. Oczywiście nie chodzi o to, aby fotografia nie przyciągała uwagi. Świat obróbki graficznej jest bogaty i w XXI wieku można dzięki najnowszym technologiom zdziałać cuda. Jednak owe „cuda” nie powinny przemieniać się w kłamstwo.
.Pierwszy przypadek manipulacji w fotografii, który został udokumentowany, miał miejsce zaraz po wynalezieniu aparatu fotograficznego. Oto portret z 1860 r. przedstawiający Abrahama Lincolna, prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Z pozoru realistyczny obraz to kompozycja głowy Lincolna i wizerunku Johna Calhouna, polityka z Południa. Jest to klasyczny przypadek manipulacji fotografią. Celem tego zabiegu było ukrycie niedoskonałości sylwetki ówczesnego prezydenta. Odbiorca takiej fotografii mógł uznać, że tak rzeczywiście wygląda prezydent. Osoba wykonująca przeróbkę zrobiła to całkowicie świadomie i – jak można podejrzewać – z polecenia prezydenta.
Ale manipulacja może także polegać na takim ustawieniu kadru, które będzie oddziaływać na sposób naszego myślenia. Ofiarą manipulacji fotografią stał się nawet papież Benedykt XVI. Niektóre osoby oskarżały go o przynależność do nazistów. Odpowiednio kadrując zdjęcie z 29 czerwca 1951, które przedstawia Josepha Ratzingera i jego brata George’a we Freising w Bawarii podczas ich święceń, grafik przedstawił księdza Josepha Ratzingera salutującego Hitlerowi. Podczas gdy oryginalne, niewykadrowane zdjęcie przedstawia dwóch kapłanów udzielających błogosławieństwa.
Technika ta jest jednak łatwo rozpoznawalna. Trudniejsze do wychwycenia są przypadki, kiedy kadrowane jest wydarzenie, a decyzja o manipulacji zostaje podjęta przez fotografa już podczas robienia zdjęcia. Tak jest w przypadku poniższej fotografii. Odbiorca może odnieść wrażenie, że w zgromadzeniu bierze udział wiele osób, jednak w rzeczywistości wzięła w nim udział tylko garstka ludzi.
.Według badań Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) połowa polskich internautów przyznaje, że zetknęła się z manipulacją lub dezinformacją, a 35 proc. Polaków spotyka się ze sfałszowanymi informacjami w sieci raz w tygodniu lub częściej. 19 proc. przyznaje, że nie sprawdza wiarygodności i źródeł internetowych informacji.
Dlaczego tak często spotykamy się z rażącym przekształcaniem rzeczywistości? Badania przeprowadzone przez naukowców z Amerykańskiego Stowarzyszenia Postępu Nauki dowodzą, że przeciętny człowiek każdego dnia jest bombardowany ilością informacji będącą odpowiednikiem 174 gazet. Życie człowieka XXI wieku przepełnione jest informacją, lecz nie jest on w stanie przeczytać i zrozumieć wszystkiego, co zaoferują mu media walczące o jego uwagę. Dlatego też głównym źródłem informacji staje się materiał prostszy do przyswojenia, w tym fotografia.
.Czytelnik, który nie przeanalizuje materiału, przyswaja daną fotografię jako prawdę – a ta fotografia niekoniecznie przedstawia prawdę. Ponadto zaufanie odbiorców budzą zdjęcia dokumentalne – właśnie one są najczęściej wykorzystywane do wpływania na świadomość społeczną. Receptą na to, aby nie dać się zmanipulować w wirtualnym świecie mediów, jest w miarę możliwości analizowanie informacji i grafik oraz ostrożne podejście do tego, co widzimy na zdjęciach.
Natalia Pacho