Olha KARI: Czytanie na ruinach. Dlaczego rosyjscy okupanci niszczą ukraińskie książki?

Czytanie na ruinach. Dlaczego rosyjscy okupanci niszczą ukraińskie książki?

Photo of Olha KARI

Olha KARI

Ukraińska pisarka, dziennikarka, felietonistka. W swoich reportażach i książkach porusza tematy przezwyciężania traum w społeczeństwie i stygmatyzacji kobiet. Pisze o kobiecym doświadczeniu przeżywania wojny. Autorka książek „Rybka wujaszka Zawena” (2019), „Kompot z patisonów” (2020), „Krzyżyk, czyli bardzo krwawa książka” (2022), „Życie pośród życia” (2022) i “Ale co ty tam wiesz o wojnie?” (2023).

zobacz inne teksty Autorki

Regiony przyfrontowe poniosły największe straty — pod względem zasobów ludzkich, gospodarczych i kulturowych — pisze Olha KARI

.«Rosjanie urządzili w bibliotece swoją kwaterę główną, wyrzucili na podłogę wszystkie autorskie tkane ręczniki, używali ich jako szmat, rzucali pod nogi, zakrywali dziury w oknach i uszkodzili wiele eksponatów». Tak wspomina swoją pierwszą wizytę po wyzwoleniu obwodu kijowskiego do lokalnej biblioteki we wsi Obuchowyczi iwankiwśkoji hromady Liusiena Szum, dyrektor wykonawczy z fundacji charytatywnej «Biblioteczny kraj». Biblioteka w Obuchowyczach dzieliła jeden pokój z miejscowym muzeum tkactwa.

Liusiena przyznaje, że najbardziej zszokowały ją rozstrzelane książki. «Znałam te konkretne książki, bo to my przekazywaliśmy je do biblioteki. Książki o ukraińskiej historii, geografii – wszystkie zostały przestrzelone. W ten sposób okupanci pokazują swoją wyższość, niszczą naszą kulturę i historię. To jest niszczenie osiągnięć cywilizacyjnych. Rosjanie zachowują się jak barbarzyńcy, miażdżą wszystko na swojej drodze, wszystko, co stworzyli nasi intelektualiści. I w zasadzie zachowują się tak, jak zachowywali się w trakcie całej swojej historii».


Ponad 200 zniszczonych bibliotek, 400 uszkodzonych i prawie 200 milionów książek utraconych na zawsze z zasobów bibliotecznych kraju – to liczby podane przez ukraińskie Ministerstwo Kultury i Polityki Informacyjnej. Ostrzegają jednak, że szacunki są przybliżone, a rzeczywista liczba strat bibliotek i książek może być znacznie wyższa. I nie ma sensu mówić, że niszczenie i grabież ukraińskich zabytków, miejsc kultury i muzeów to, że tak powiem, uboczne szkody wojny, że po prostu «przelatywało obok» lub «przypadkowo zostały trafione».

.Tak jak Rosjanie celowo atakują obszary mieszkalne, szpitale, szkoły i przedszkola za pomocą ciężkiej broni i pocisków rakietowych, tak celowo niszczą ukraińską kulturę i wszystko, co z nią związane, od ręczników w wiejskiej bibliotece po książki. Jednocześnie, niszcząc ukraińskie dziedzictwo artystyczne i kulturowe, Rosjanie własnymi rękami dekonstruują odziedziczony radziecki mit rzekomo kulturalnego narodu, który czyta najwięcej na świecie. Bezwzględna eksploatacja tego mitu miała na celu stworzenie iluzji pewnego rodzaju wysoko wykształconego «dobrego Rosjanina», który rano ogląda balet «Dziadek do orzechów», po południu słucha koncertów Rachmaninowa, a wieczorem doczytuje coś z «tołstojewskich» pod «dźwięk chrupiącej francuskiej bułki»* (*ironiczne wyrażenie o tęsknocie za przedrewolucyjną Rosją).

Ten mit zaczął się rozpadać i zapadać w zasadzie już podczas pierwszych kampanii czeczeńskich. Duszący pył zniszczenia dotarł na ziemie ukraińskie w 2014 roku, a ostatecznie rozpadł się na kawałki i zmieszał się z pokruszonymi cegłami 11 marca 2022 roku, kiedy rosyjskie lotnictwo uderzyło w stary dom Wasyla Tarnawśkoho w Czernihowie. Słynny ukraiński filantrop w 1902 r. otworzył muzeum starożytności w swoim wspaniałym budynku, w którym obecnie mieści się biblioteka dla młodzieży. Z luksusowego pałacyku z wysokimi lancetowymi oknami, który przypominał bajkowy zamek i przetrwał dwie wojny światowe, po przedstawicielach «najbardziej oczytanego narodu świata» pozostały tylko ruiny. Serce boli na widok zdjęć czernihowskich ratowników, którzy ostrożnie, niczym małych dzieci, wyciągali spod gruzów skąpe książkowe skarby, które udało im się ocalić po nalocie.

Liusiena Szum na zaproszenie brytyjskiego stowarzyszenia bibliotek Libraries Connected wygłosiła w Londynie i na Uniwersytecie Oksfordzkim prezentację o tym, jak okupanci zdewastowali ukraińskie biblioteki. Wspomina, że najbardziej zszokowało publiczność to, jak zaciekle Rosjanie niszczą ukraińskie książki.

«Opowiadałam o tym, jak rosyjskie wojsko strzelało do książek, wyrzucało je na ulice. Mówiłam o książkach, które zostały zalane, zniszczone, spalone – to ich zszokowało. Dla nich nie jest jasne, po co niszczyć książki, ponieważ w rzeczywistości świat nie do końca rozumie, dlaczego toczy się ta wojna, że chodzi również o konfrontację kulturową. Kiedy mówisz, że niszczą nasze książki, ponieważ Rosjanie chcą zniszczyć nas jako naród, dla wielu ludzi brzmi to jak objawienie! – tłumaczy Liusiena Shum. – To wojna o naszą tożsamość, o zachowanie naszego narodu, kultury i historii. A biblioteki, w szczególności, są ośrodkami tej kultury. I niezależnie od tego, jak trudna była sytuacja naszych bibliotek, przez 30 lat zbiory były odnawiane, pojawiały się tam nowe książki. Wśród nich były tomy o Rewolucji godności, historii wojny rosyjsko-ukraińskiej, ukraińskiej historii, a nasza fundacja aktywnie przekazywała takie książki do bibliotek i oczywiście, kiedy okupanci weszli na nasze terytorium, pierwszą rzeczą, jaką zrobili, było zniszczenie właśnie takich książek».

Kateryna Łytwyn, ukraińska badaczka, która przeżyła 40 dni okupacji w wiosce pod Czernihowem, po wyzwoleniu ukraińskiej północy podjęła badania. Wraz z innymi specjalistami zaczęła podróżować do deokupowanych wiosek i miasteczek obwodu czernihowskiego i zbierać świadectwa i historie ludzi, którzy ocaleli z okupacji.

«Okupanci często zatrzymywali się w bibliotekach i urządzali tam swoje posterunki. W Żukotkach miejscowa bibliotekarka powiedziała mi, że zostawili na jej biurku starą, rozłożoną mapę Czernihowa i trzy puste kieliszki. Najwyraźniej mieli jakieś posiedzenie i próbowali poznać Czernihów według tych XIX-wiecznych map. Wiele książek z biblioteki zostało wykorzystanych na rozpałkę. W Kociubynśkomu powyciągali stare radzieckie publikacje na temat chirurgii i zostawili jedną z książek otwartą na stronie z ranami nóg. Pozostawili po sobie stosy związanych książek, które najwyraźniej planowali zabrać, jednak nie zdążyli, bo szybko zostali wypędzeni. Ale ze wszystkich bibliotek ukradli nożyce. We wiosce Lhiw także byli w bibliotece. Akurat przed inwazją na pełną skalę 24 lutego, w bibliotece prezentowano wystawę tematyczną do rocznicy Majdanu. Więc bibliotekarka szybko przybiegła, zebrała do torby wszystko, co było na wystawie i schowała w domu, aby okupanci nie zobaczyli ani jednego zdjęcia żołnierzy ATO».

Regiony przyfrontowe poniosły największe straty – pod względem zasobów ludzkich, gospodarczych i kulturowych. Liusiena Szum wspomina, że przed wojną osiedle typu miejskiego Wełyka Pysariwka w obwodzie sumskim miało bardzo ładną bibliotekę, wyremontowaną, nowoczesną. Dziś biblioteka jest zniszczona, a wełykopysariwśka społeczność jest ewakuowana – życie tam stało się niemożliwe z powodu codziennych ostrzałów przez KABy* (*bomby lotnicze o korygowanym locie).

«Zobaczyłam na zdjęciach to, co zostało z biblioteki… Pokazano nam zdjęcie, na którym rozpoznałam postrzeloną książkę Daniela Smitha «How to Think Like Churchill». Czy brytyjski premier, kiedy walczył z nazizmem, mógł pomyśleć, że współcześni rosyjscy naziści będą strzelać do książek o nim na Ukrainie?» – pyta Liusiena.

Według kobiety, ze względu na ciągłe zagrożenie atakami rakietowymi (a mieszkańcy pogranicza są ostrzeliwani kilka razy dziennie), w tej chwili ona nie widzi sensu inwestowania w odbudowę zniszczonych bibliotek. Mówi jednak, że jako opcję planują tymczasowo zastąpić je mobilnymi bibliotekami – bibliobusami. Wraz z Brytyjczykami za pośrednictwem platformy crowdfundingowej już zbierają fundusze na pierwszy taki autobus z książkami. Ma być wyposażony w dostęp do Wi-Fi i obficie zaopatrzony w książki. Będzie kursował między wioskami i małymi miasteczkami w regionach przyfrontowych, w których większość bibliotek została zniszczona – w obwodzie chersońskim i zaporoskim.

Jednak nie tylko społeczności biblioteczne i ich międzynarodowi partnerzy chętnie podejmują wysiłki na rzecz przywrócenia zasobów książkowych w kraju. Sami Ukraińcy – niemal od pierwszych miesięcy inwazji na pełną skalę – za pośrednictwem social mediów zbierają książki, aby uzupełnić utracone zbiory tych bibliotek, które były pod okupacją lub zostały uszkodzone w wyniku ostrzału.

«Wiem bardzo dobrze, że w większości przypadków wiejskie i małe biblioteki są w 90 procentach nafaszerowane rosyjskojęzycznymi publikacjami i radzieckimi książkami. Dla lewobrzeżnej Ukrainy niezwykle ważne jest teraz zastąpienie tego asortymentu ukraińskimi książkami, bo ludzie, którzy mogli nie mieć kontaktu z nimi przez całe życie, odczuwają teraz potrzebę ukraińskiego słowa, – mówi Ołeksandr Sapronow, historyk, nauczyciel i wolontariusz książkowy. – Postanowiłem pomóc tym bibliotekom, które znajdują się w pasie przyfrontowym. Wysyłam tam ukraińskojęzyczną literaturę dla tych, którzy chcieliby czytać, ale nie mają dostępu fizycznego lub finansowego do ukraińskich książek». W ciągu półtora roku on wysłał 6500 książek do 200 bibliotek miejscowości przyfrontowych i deokupowanych. Mówi, że największym zainteresowaniem cieszą się książki dla dzieci. Ponadto o książki proszą Ołeksandra szpitale wojskowe i jednostki wojskowe. Tutaj najpopularniejsze to beletrystyka, historia i fantastyka. Dla miejsc, w których pozostali tylko starsi ludzie, Ołeksandr zbiera głównie beletrystykę – lekką i łatwą do czytania.

.«Dla mnie wolontariat książkowy jest okazją, aby dać ludziom dostęp do literatury, której nie widzieli, nie czytali i nie znali, a teraz chcą czytać ukraińskie i po ukraińsku. Wojna przyniosła ponowne przemyślenie wartości. Dobrze wiem, że nawet jeśli wojna skończy się jutro, państwo jeszcze długo nie zajmie się bibliotekami. Będą one na liście priorytetów, w najlepszym razie, gdzieś na 20 miejscu. Dlatego powinni być ochotnicy tacy jak ja, którzy wezmą na pokład małe biblioteki i w ten sposób będą promować kulturę czytania po ukraińsku i kulturę książki w ogóle – zarówno podczas wojny, jak i po zwycięstwie».

Olha Kari

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 września 2024