Film „Chopin, Chopin!” coraz bliżej
W pszczyńskim zamku powstają zdjęcia do filmu „Chopin, Chopin!”. Podczas konferencji prasowej z 25 listopada poinformowano, że w sali lustrzanej, którą zdobią dwa ogromne XIX-wieczne lustra, filmowcy nakręcą scenę balu z udziałem 250 statystów.
Produkcja opowiadająca o ostatnich latach Chopina
.Film „Chopin, Chopin!” opowiada o kilkunastu wybranych momentach z ostatnich 15 lat życia Fryderyka Chopina, który wówczas chorował na gruźlicę. W rolę wirtuoza fortepianu wciela się Eryk Kulm. Za reżyserię odpowiada Michał Kwieciński.
Część zdjęć do filmu powstaje w pszczyńskim zamku. Udokumentowane początki murowanego zamku w tym miejscu sięgają XV w., po licznych przebudowach obecnie ma formę pałacu w stylu neobarokowym z parkiem angielskim. Zamek w Pszczynie był siedzibą magnatów przemysłowych. Jednym z nich był książę Hans Heinrich XV von Pless. Zamek zyskał popularność wśród turystów m.in. dzięki opowieściom o jego żonie, którą była Mary Theresa Olivia Cornwallis-West. Ze względu na niezwykłą urodę nazywano ją księżną Daisy, czyli Stokrotką.
„Niemiecka arystokracja czerpała wzorce z tego, co było modne, a moda skupiała się wokół Paryża. W związku z tym pszczyński pałac wzorowano na architekturze paryskiej. To jeden z najpiękniejszych pałaców w Polsce, który doskonale wpisuje się w klimat, którego poszukiwaliśmy” – wyjaśnił scenograf Marcel Sławiński.
Film „Chopin, Chopin!” – kiedy premiera?
.We wnętrzach pszczyńskiego zamku nagrana zostanie scena balu z udziałem 250 statystów. Zdjęcia będą realizowane m.in. w dwukondygnacyjnej sali lustrzanej. Zdobią ją dwa ogromne lustra, które zostały wykonane w Paryżu i przewiezione do Pszczyny w XIX w., a także pięć kryształowych żyrandoli. „Będzie to bardzo ważna scena, w której Chopin czuje się fatalnie, ale musi udawać, że czuje się świetnie. W pewnym momencie zaczyna improwizować, co uwielbia, gra utwór, o który poprosił go gospodarza. Dostaje ataku gruźlicy… Z jednej strony dowiadujemy się, jak funkcjonuje w Paryżu, a z drugiej strony w jakim jest stanie psychofizycznym”– powiedział Kwieciński.
Kostiumografka Justyna Stolarz przyznała, że przygotowanie kostiumów dla 250 statystów było wyzwaniem. Zwłaszcza że scen zbiorowych podobnej wielkości było kilka, a każda wymagała innych kostiumów. „Żaden magazyn w Europie nie miał odpowiedniej liczby kostiumów, dlatego szukałyśmy ich w kilku krajach” – podkreśliła. Za kostiumy odpowiada wraz z Magdaleną Biedrzycką. Ekipa filmowa zaplanowała próbę oraz trzy dni zdjęciowe w pszczyńskim zamku. Następnie ma przenieść się z Górnego na Dolny Śląsk.
Film „Chopin, Chopin!” jest kręcony w Polsce, we Francji oraz na Majorce. Budżet ma wynieść około 64 mln zł. Scenariusz napisał Bartosz Janiszewski, autorem zdjęć jest Michał Sobociński, a za scenografię odpowiada Katarzyna Sobańska i Sławiński. Producentem jest Akson Studio, a koproducentem m.in. Telewizja Polska i Instytucja Filmowa Silesia Film. Projekt dofinansował Polski Instytut Sztuki Filmowej. Premierę filmu „Chopin, Chopin!” zaplanowano na jesień 2025 r. Wówczas ma odbyć się także XIX Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina.
Chopin – najsilniejsza polska marka
.Na temat tego, iż Chopin jest najbardziej rozpoznawalną na świecie polską marką, która cieszy się wyjątkową popularnością od Stanów Zjednoczonych po Japonię, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze muzykolog i nauczyciel akademicki Artur SZKLENER w tekście „Najsilniejsza polska marka„.
„Konkurs Chopinowski to na pewno jedno z najważniejszych wydarzeń artystycznych na świecie. Dla pianistów to rodzaj olimpiady, czas wielkiego święta muzyki. Moment, w którym – dzięki transmisjom na żywo – słuchacze i muzycy z całego globu łączą się z salą Filharmonii Narodowej w Warszawie, aby podziwiać muzykę Fryderyka Chopina, poznawać nowe wykonania, dyskutować o nich. Myślę, że to jedno z najważniejszych wydarzeń promujących nasz kraj za granicą. W Narodowym Instytucie Fryderyka Chopina myślimy o nazwisku naszego największego kompozytora jak o pewnym symbolu, a wręcz marce kulturowej – najmocniejszej spośród wszystkich kojarzonych z Polską. Nawet gdy ktoś niewiele wie o naszym kraju, gdy odwołujemy się do nazwiska Chopina i jego twórczości – od razu wiadomo, o jaką muzykę i o jaką kulturę chodzi”.
„Z drugiej strony Konkurs Chopinowski, dzięki swojej tradycji, historii i przede wszystkim dzięki wspaniałym osobowościom artystycznym jego laureatów z całej ponaddziewięćdziesięcioletniej historii jest – mówiąc marketingowo – największą dźwignią „marki” Chopin, najważniejszym wydarzeniem, które pozwala wykorzystać siłę i wręcz swoistą magię jego twórczości”.
„Poszukiwanie autentyku, czyli co odróżnia obecnych wykonawców Chopina od tych z przeszłości. Jak wszystkie sztuki performatywne, muzyka to niezwykle plastyczna materia, gdzie dzieło nie jest nigdy stworzone raz na zawsze; gdzie partytura jest tylko rodzajem przepisu czy ogólnych wytycznych, w każdym kolejnym wykonaniu nieco inaczej dopowiadanych i konkretyzowanych; gdzie każdy wykonawca współtworzy nowe dzieło, odpowiadające jego własnym preferencjom artystycznym, jego własnej wrażliwości, ale również zakorzenione w jego czasie. Reinterpretujemy twórczość z przeszłości, pokazując w dużej mierze nas samych. Dotyczy to szczególnie muzyki z XIX w. czy wcześniejszej, gdy nie istniały techniki rejestracji dźwięku. Jedyne, czym dysponujemy, są relacje z epoki, wiedza na temat stylów wykonawczych w danym czasie, estetyki wykonawczej samego kompozytora czy warunków akustycznych miejsc, w których wykonywał swoje utwory, a także – co szczególnie ważne – brzmienie instrumentów, które miał do dyspozycji. To wszystko podpowiada nam, jak jego dzieła mogły brzmieć pod jego własnymi palcami”.
„To wszystko są oczywiście suche fakty i liczby, ale za nimi stoi niezwykle poruszające aktywne uczestnictwo słuchaczy z całego świata. Widzimy to, choćby śledząc towarzyszący transmisji wideo chat, obejmujący wszystkie strefy czasowe, od Japonii po USA. Kiedy o 10 rano polskiego czasu zaczynamy przesłuchania – nie brakuje słuchaczy z Ameryki, gdzie wówczas jest jeszcze noc; gdy kończymy – są z nami jeszcze słuchacze z Japonii, witający już poranek dnia następnego. Wielu z nich dostosowuje nawet swoje codzienne zajęcia do programu konkursu, co chyba najlepiej pokazuje, jak ważne jest wspólne słuchanie muzyki Chopina” – pisze Artur SZKLENER.
Fortepiany Fryderyka Chopina
.Na temat instrumentów muzycznych Fryderyka Chopina na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Benjamin VOGEL w tekście „Na jakich fortepianach grał Fryderyk Chopin?”.
„Nie znamy zachowanego oryginalnego instrumentu używanego przez Chopina w okresie do 1830 r. Są jedynie enigmatyczne przekazy na ten temat, jak np. relacja Michaliny Glogerowej z 1825 r., opisująca skromny pokój „bawialny” w mieszkaniu Chopinów na terenie uniwersytetu: „Z innych sprzętów pamiętam tylko bardzo długiego kształtu fortepian, na którym 15-letni Fryderyk rzadko grywał, może dlatego, jak dziś sądzę, że niebogatych jego rodziców nie było stać na nader kosztowny wówczas instrument, odpowiedni geniuszowi młodego mistrza”. Prawdopodobnie miał Chopin też inny, skromniejszy fortepian (zapewne tzw. stołowy, czyli prostokątny), na którym, jak wspominali koledzy z bursy prowadzonej przez jego ojca, codziennie pilnie ćwiczył. Kiedy Chopinowie (po awansie pana domu) przeprowadzili się do większego apartamentu na Krakowskim Przedmieściu, w 1828 roku Fryderyk pisał do swego przyjaciela Tytusa Woyciechowskiego: „Na górze już jest pokój mający mi służyć ku wygodzie, z garderóbki schody do niego wyprowadzone. Tam mam mieć stary fortepian, stare biurko, tam ma być kąt schronienia dla mnie”. „Na dole” stał natomiast fortepian skrzydłowy zbudowany przez Fryderyka Buchholtza, uwieczniony na akwareli Antoniego Kolberga z 1832 roku, zatytułowanej Salon Chopinów w Pałacu Krasińskich. To właśnie ten instrument został zniszczony przez rosyjskich żołdaków w odwecie za zamach na namiestnika Berga, co uwiecznił Cyprian Kamil Norwid w znanym wierszu Fortepian Chopina. Norwid (na emigracji w Paryżu) nie był świadkiem tego nieszczęścia narodowego, lecz jedynie jego wyobraźnia wzniosła się pod niebiosa w poetyckim uniesieniu”.
„Chopin ze swoją muzyką jest polskim dobrem narodowym, docenianym na całym świecie. Pamiątki po nim, rzeczywiste lub nie, stały się niejednokrotnie przedmiotem kultu narodowego, swoistym fetyszem. Jest takim fetyszem np. dom urodzenia Chopina w Żelazowej Woli, pozostałość po oficynie niegdyś pałacu Skarbków, kilka razy przebudowanej i pełniącej różnorodne funkcje (mieszkalna, magazynowa, a nawet obora). Podobnie dzieje się z fortepianami, których kompozytor dotykał lub rzekomo dotykał swą genialną ręką. W Muzeum Instrumentów Muzycznych w Poznaniu jest eksponowany specjalny pokój poświęcony wielkiemu twórcy. Zobaczyć w nim można nie tylko popiersie Chopina, ale i jego maskę pośmiertną, odlew dłoni i… fortepian. Na nim miał grywać u ks. Antoniego Radziwiłła w Pałacyku Myśliwskim w Antoninie podczas pobytów tam w latach 1827 i 1829”.
.”Maria Mirska, znana pianistka i badaczka biografii zarówno Chopina, jak i Szymanowskiej, w swoim sprawozdaniu z pobytu w Antoninie w 1935 r. relacjonowała z radością odnalezienie owego instrumentu, kiedy ówczesny właściciel pałacyku, prawnuk ks. Antoniego, ordynat Michał ks. Radziwiłł na jej wypytywanie kazał „z lamusa znajdującego się na 3 piętrze (…) zdjąć stojący tam podobno od kilkudziesięciu lat ów »Chopinowski« fortepian”. Według zapisu w inwentarzu Muzeum Instrumentów fortepian ten został po wojnie odnaleziony w sierpniu 1945 r. w Antoninie przez V drużynę harcerską im. Tomasza Zana z Ostrowa Wlkp., a 17 I 1949 r. przejęty przez muzeum. Nawet pobieżne badanie owego cennego zabytku wskazuje, iż jest on złożony z części kilku różnych fortepianów, zbudowanych jeszcze przed narodzinami Chopina. Zbyt już „niedoskonały” nie mógł on służyć do gry Chopinowi w czasie jego pobytu w Antoninie (1827 i 1829). Nie mógł też od dawna służyć w takiej funkcji ks. Antoniemu Radziwiłłowi, znakomitemu wiolonczeliście, gitarzyście i śpiewakowi, a nawet kompozytorowi (m.in. muzyki do Fausta J.W. Goethego) czy jego córkom, również biegłym pianistkom. Niemniej zwiedzający traktują ten instrument jak oryginalną pamiątkę po wielkim twórcy. Co więcej, w samym pałacyku w Antoninie zwiedzający traktują podobnie fortepian zbudowany w Warszawie ok. 1844 r., sygnowany przez Fryderyka Buchholtza (zmarł w 1837 r.), lecz w rzeczywistości wykonany przez jego syna Juliana. Instrument ten został zakupiony do zbiorów antonińskich dopiero kilka dekad temu”.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ