Kto wydał Ulmów?
24 marca 1944 r. Józef i Wiktoria Ulmowie wraz z siedmiorgiem dzieci, w tym jednym nienarodzonym, zostali rozstrzelani w podkarpackiej wsi Markowa, ponieważ ukrywali w swoim domu ośmioro Żydów. Wydarzenie to stało się symbolem okrucieństwa niemieckiej okupacji oraz heroizmu Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej. Współcześnie powraca pytanie: kto wydał Ulmów Niemcom?
Kto wydał Ulmów Niemcom?
.Przebieg zbrodni w Markowej dokonanej na rodzinie Ulmów 24 marca 1944 r. jest stosunkowo dobrze znany za sprawą akt postępowania sądowego przeciwko jednemu ze sprawców – Josefowi Kokottowi, żandarmowi narodowości czeskiej. Z powodu niedostatków źródłowych nie ma jednak stuprocentowej pewności, kto wydał Ulmów i ukrywających się u nich Żydów niemieckiej żandarmerii.
Najprawdopodobniej donosicielem był Włodzimierz Leś, funkcjonariusz granatowej policji z Łańcuta, który sam brał udział w zbrodni. Jak pisze dr Mateusz SZPYTMA, zastępca Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, pomysłodawca i twórca Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej, Leś „pochodził z Białej koło Tyczyna. Tak jak jego dziadkowie, którzy przybyli z Galicji Wschodniej na Rzeszowszczyznę, był uważany za Ukraińca” (M. Szpytma, „Obchody 62. rocznicy zbrodni na rodzinie Ulmów”).
Dr Mateusz SZPYTMA szerzej opisał powiązania Włodzimierza Lesia z Ulmami i ukrywającymi się u nich Żydami w książce „Sprawiedliwi i ich świat w fotografii Józefa Ulmy”, której fragment został opublikowany we „Wszystko co Najważniejsze”. „Korzystający z pomocy Ulmów Goldmanowie mieszkali przed wojną i na jej początku w Łańcucie. Gdy zdali sobie sprawę ze zbliżającego się <<ostatecznego rozwiązania>>, rozpoczęli poszukiwanie schronienia. Miał im je obiecać Włodzimierz Leś, posterunkowy granatowej policji w Łańcucie. Mieszkał na przedmieściach Łańcuta, niedaleko od Goldmanów, przed wojną utrzymywał z nimi bliskie kontakty, a potem w zamian za wsparcie materialne pomagał im się ukrywać. Można podejrzewać, że kiedy się zorientował, że Niemcy nie tylko grożą karą śmierci za pomoc Żydom, ale i ją wykonują, Goldmanowie musieli szukać innej kryjówki. Udali się wtedy do Ulmów, znajomych gospodarzy z Markowej, i tam zostali przyjęci. Ciągle jednak nachodzili Lesia, domagając się od niego pomocy za pozostawioną w jego rękach część majątku. Ponieważ od jakiegoś czasu jej nie otrzymywali, próbowali odzyskać swoje mienie – zabrać je lub przejąć w zamian inne dobra będące własnością Lesia. Zachowane dokumenty konspiracyjnej Ludowej Straży Bezpieczeństwa sugerują, że w obawie przed utratą żydowskiego majątku Leś zdradził kolegom z żandarmerii niemieckiej kryjówkę Goldmanów. Informację o miejscu ich przebywania mógł uzyskać od nich samych, gdy łączyły ich jeszcze dobre stosunki, mógł też otrzymać ją od konfidentów. Całkowitą pewność prawdopodobnie uzyskał wówczas, kiedy odwiedził Józefa Ulmę, aby ten zrobił mu fotografię” – pisze Mateusz SZPYTMA.
Dodaje on, że dzięki wspomnianym aktom sądowym sprawy Josefa Kokotta znane są nazwiska pozostałych sprawców zbrodni. „Tuż po północy z 23 na 24 marca 1944 roku wyjechało z Łańcuta co najmniej dziewięciu funkcjonariuszy: pięciu żandarmów oraz 4–6 granatowych policjantów. Dowódcą grupy był szef posterunku w Łańcucie porucznik Eilert Dieken. Inni żandarmi to Josef Kokott, Gustav Unbehend, Michael Dziewulski i Erich Wilde. Ustalono również dwa nazwiska policjantów: Włodzimierz Leś i Eustachy Kolman” – podkreśla dr Mateusz SZPYTMA.
We wrześniu 1944 r. polskie podziemie wykonało wyrok na Włodzimierzu Lesiu. Zginął zastrzelony w Łańcucie. Dowódca zbrodniczej ekspedycji Eilert Dieken uniknął sądu. Los pozostałych sprawców – za wyjątkiem Josefa Kokotta – nie jest znany. Ten ostatni został skazany na karę śmierci w 1958 r. Finalnie wyrok zmieniono na 25 lat pozbawienia wolności. Kokott zmarł w więzieniu w 1980 r.
Na czym polega wyjątkowość rodziny Ulmów?
.„Wyniesienie na ołtarze rodziny Ulmów jest konsekwencją ich życia, które jeszcze przed II wojną światową było bardzo piękne” – przekonuje dr Mateusz SZPYTMA w tekście na temat rodziny Ulmów opublikowanym we „Wszystko co Najważniejsze”.
„Mowa o ludziach otwartych na drugiego człowieka, pomocnych, żyjących miłością, z której wypływała późniejsza decyzja o udzieleniu pomocy prześladowanym Żydom. Ulmowie byli też ludźmi religijnymi i praktykującymi, kierującymi się w życiu Dekalogiem i Ewangelią. W ich bibliotece znajdowały się Dzieje biblijne starego i nowego przymierza, w których podkreślono fragmenty przypowieści o miłosiernym Samarytaninie oraz przykazania miłości bliźniego. Z relacji brata Józefa Ulmy wiemy, że fragmenty te najprawdopodobniej zaznaczyli osobiście Józef i Wiktoria. Ich dalsze losy dowiodły, że zdecydowali się ideę zamienić w czyn – zaryzykowali życie swoje i najbliższych, by ocalić potrzebujących. Choć spotkał ich tragiczny koniec, musimy być świadomi, że gdyby nie było w Polsce osób takich jak Ulmowie, nie zdołano by uratować kilkudziesięciu tysięcy Żydów, którzy ocaleli dzięki takiej właśnie postawie tysięcy Polaków. Część z nich – w tym rodzina Ulmów – zapłaciła za swą dobroć najwyższą cenę” – dodaje zastępca prezesa Instytutu Pamięci Nardowej.
„Pamiętajmy, że postawa ratowania Żydów podczas II wojny światowej na terenie okupowanej Polski była czynem heroicznym, obarczonym niesamowitym ryzykiem. Od 15 października 1941 r. okupant niemiecki karał śmiercią nie tylko Żydów, którzy opuszczali getta, ale także Polaków udzielających im pomocy. W roku 1942 prawo zostało dodatkowo zaostrzone. Odtąd śmierć groziła również tym, którzy wiedzieli o fakcie ukrywania Żydów przez osoby trzecie, ale nie donieśli tego Niemcom. Ogromne znaczenie miał też fakt, że nie tylko skazani na Zagładę Żydzi, ale również Polacy znajdowali się w tragicznej sytuacji. Lata okupacji naznaczone były łapankami i aresztowaniami. Za każdą działalność – nie tylko polityczną – uznaną przez Niemców za sabotaż, groził wywóz na roboty w głąb Rzeszy lub do obozu koncentracyjnego, a także rozstrzelanie. W kraju siłą podporządkowanemu gospodarce wojennej III Rzeszy sytuacja ekonomiczna obywateli była fatalna. Wielu ledwie stać było na wyżywienie siebie i swoich najbliższych. Udzielenie pomocy w takich warunkach tym, którzy znajdowali się w jeszcze gorszej sytuacji, to czyn godny największej czci i szacunku – przypomina dr Mateusz SZPYTMA.
Jak dodaje, „rodzina Ulmów ma szansę stać się symbolem o międzynarodowym znaczeniu, podobnie jak rotmistrz Witold Pilecki czy Jan Karski. Mam głęboką nadzieję, że nazwisko Ulma pojawi się w przyszłości nie tylko w polskich, ale i zagranicznych podręcznikach do historii”.
Ulmowie mogliby mieć 18 wnuków i 36 prawnuków. Podobnie Goldmanowie, których ukrywali
.„Żydzi byli ukrywani w Markowej przez kilka rodzin, ale największą grupę w swoim domu przyjęli Ulmowie” – pisze Monika KRAWCZYK, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Jak dodaje, „Stało się to najprawdopodobniej w grudniu 1942 roku. Byli to znajomi Ulmów z Łańcuta: Saul Goldman z synami Baruchem, Mechelem, Joachimem i Mojżeszem oraz sąsiadki Ulmów z Markowej – Gołda Grünfeld i Lea Didner, córki Estery i Chaima Goldmana, krewnego wspomnianego wyżej Saula. Lea ukrywała się wraz z małą córeczką o imieniu Reszla. Żona Saula, Gołda, została zastrzelona w Łańcucie w sierpniu 1942 r. Możliwe, że ukrywała się u Anieli i Michała Niziołów. Aniela została za to aresztowana i zabita. Nie wiadomo, kto doniósł Niemcom o Ulmach i ukrywających się u nich Żydach. Być może był to Włodzimierz Leś, posterunkowy granatowej policji z Łańcuta. Według ustaleń Ludowej Służby Bezpieczeństwa (BCh) był on kolaborantem niemieckich okupantów. Jest też prawdopodobne, że w pierwszym okresie Goldmanowie powierzyli odpłatnie swoją ochronę właśnie jemu, z czego się nie wywiązał. Możliwe, że rodzina chciała odzyskać swoje zasoby przechowywane przez Lesia”.
„W 1995 r. Józef i Wiktoria Ulmowie zostali uhonorowani medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W 2010 roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył ich pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Imieniem Ulmów nazwano szkoły, ulice i muzeum. Ich historia stała się w Polsce symbolem martyrologii. Kościół katolicki planuje ich beatyfikację. Dziś mogliby mieć np. 18 wnuków i 36 prawnuków, podobnie jak ukrywający się Goldmanowie. Mimo tej akcji w Markowej nadal ukrywano 21 Żydów, którym udało się przeżyć. Emanuel Ringelblum ze swoją rodziną zginął w Warszawie 9 marca 1944 r. wraz z 38 współprześladowanymi i swoimi polskimi opiekunami – rodziną Wolskich” – pisze Monika KRAWCZYK.
Ulmowie znakiem czasu dla współczesnego świata
.„Spoglądając na rodzinę Ulmów, świętych w normalności, odczytujemy ich życie w kluczu znaku czasu i swoistego rodzaju przesłania nadziei dla współczesnego świata” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” abp Adam SZAL, doktor teologii, metropolita przemyski od roku 2016.
Jak podkreśla, „w związku z procesem beatyfikacyjnym Józefa i Wiktorii Ulmów i ich siedmiorga dzieci pojawiły się pytania. Dlaczego dopiero teraz wspomina się i odwołuje do męczeńskiej śmierci polskiej rodziny i ewangelicznych postaw, którymi żyła? Dlaczego dopiero po kilkudziesięciu latach sprawa śmierci Ulmów stała się przedmiotem większego zatroskania Kościoła i starań o wyniesienie ich na ołtarze? Odpowiedzi na te pytania jest zapewne wiele. Jedni będą odwoływać się do kontekstu historycznego, inni do geopolitycznego. Dla człowieka wierzącego najistotniejszym argumentem jest z pewnością argument wiary i płynąca z niej zachęta do odczytywania znaków czasu oraz opatrznościowego prowadzenia współczesnego człowieka przez samego Boga. Bóg bowiem poucza, napomina, inspiruje poprzez wydarzenia, które należy <<czytać>> w kontekście historii zbawienia, w którą wpisują się nasze obecne życie i współczesny świat. Bóg nie zamilkł w dziejowych losach świata. Wręcz przeciwnie, poprzez wydarzenia, osoby, natchnienia – daje nam wskazówki dotyczące współczesnego świata, będącego pod wieloma względami w kryzysie”.
„Nawet i bez szczegółowej analizy socjologicznej dostrzegamy aksjologiczny chaos, dramat rozpadających się czy zniewolonych nałogami rodzin, narastające konflikty kulturowe czy międzynarodowe, brak szacunku dla ludzkiego życia. Zawrócenie z drogi prowadzącej do kryzysu czy wręcz zmierzchu cywilizacji zachodnioeuropejskiej wydaje się przedsięwzięciem trudnym, ale nie niemożliwym. Sposobami odrodzenia świata mogą być pogłębiona refleksja nad rodziną i różnego rodzaju zabiegi wychowawczo-edukacyjne oraz prawne, zmierzające do jej odnowy i docenienia w wielowątkowych dyskusjach społecznych. To rodziny oparte na trwałym fundamencie, jakim jest wiara, nadzieja i miłość, są w stanie wpłynąć na złagodzenie współczesnych problemów – pisze abp Adam SZAL.
Dodaje, że „wspominając o <<mowie>> Boga zakorzenionej w konkretnym czasie i historii, Kościół przez akt beatyfikacji rodziny Ulmów chce odczytać i przekazać <<głos>> Boga wyraźnie interpretowany i zachęcający nas do refleksji nad naszymi rodzinami. Z rodziną i przez rodzinę, żyjącą według ewangelicznych wzorców, dokonuje się autentyczna wewnętrzna przemiana człowieka, zmierzająca w konsekwencji do przemiany środowisk pracy, społeczności lokalnych, narodu. Dobitnym tego przykładem pozostaje rodzina przyszłych błogosławionych”.
Projekt „Opowiadamy Polskę światu”. Edycja poświęcona rodzinie Ulmów
.Teksty prezydenta Andrzeja Dudy, ministra kultury prof. Piotra Glińskiego, abp. Stanisława Gądeckiego, abp. Adama Szala, historyków prof. Wojciecha Roszkowskiego, Karola Nawrockiego, Mateusza Szpytmy oraz Jana Rokity opublikowane w polskim miesięczniku „Wszystko co Najważniejsze” ukazały się w opiniotwórczych mediach i na portalach opinii w ponad 70 krajach świata. To kolejna odsłona projektu Instytutu Nowych Mediów „Opowiadamy Polskę światu”. Tym razem tematem jest historia męczeństwa Ulmów.
„Opowiadamy Polskę światu” to realizowany przez Instytut Nowych Mediów, wydawcę miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze”, globalny projekt promujący Polskę w mediach zagranicznych. Wcześniejsze edycje projektu związane były m.in. z rocznicami wybuchu II wojny światowej, wyzwolenia obozu w Auschwitz, Bitwy Warszawskiej, Grudnia’70, rocznicą urodzin Jana Pawła II, udziału Polski na Forum Ekonomicznym w Davos, 160. rocznicą powstania styczniowego czy 80. rocznicą powstania w getcie warszawskim. Ponad miliard zasięgu miały teksty na 40-lecie „Solidarności” opublikowane w 38 krajach. Aż 1 650 000 000 (ponad półtora miliarda – dane monitoringu PAP Media Intelligence) zasięgu miały publikacje 87 artykułów w ponad 70 krajach, w tym w globalnym „Newsweeku”, w „Le Figaro”, „El Mundo”, „La Repubblica”, o polskich stratach wojennych i nierozliczonej II wojnie światowej.
Wszystkie teksty projektu „Opowiadamy Polskę światu” opublikowane są (we wszystkich językach realizacji projektu) na portalu www.WszystkoCoNajwazniejsze.pl.
.Kolejne odsłony projektu „Opowiadamy Polskę światu” realizowane są przez Instytut Nowych Mediów przy wsparciu Instytutu Pamięci Narodowej, Polskiej Fundacji Narodowej, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Polskiej Agencji Prasowej.