Piotr ORAWSKI: "Piękno muzyki (16). O 39 Symfonii g-moll Józefa Haydna"

"Piękno muzyki (16). O 39 Symfonii g-moll Józefa Haydna"

Photo of Piotr ORAWSKI

Piotr ORAWSKI

Muzykolog, nauczyciel i dziennikarz. W Trójce spędził jedenaście lat. Kolejne jedenaście lat zawodowej aktywności to Polskie Radio BIS. Po zmianie formuły programu trafił do Dwójki, swego naturalnego środowiska radiowego. Był tam do samego końca, realizując swoje wielkie marzenie młodości - wieloletni cykl codziennych audycji, w których opowiadał o skomplikowanych i fascynujących zarazem dziejach sztuki dźwięku. www.piotrorawski.pl

OD REDAKCJI: Dzięki uprzejmości Pana Rafała, mamy przyjemność jeszcze raz podróżować poprzez świat muzyki, który przez wiele lat w niezwykły sposób opisywał Piotr Orawski – człowiek z ogromną wiedzą i pasją muzyczną, którą przekazywał radiosłuchaczom. Polecamy Państwu ten cykl.

.Pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku lat siedemdziesiątych XVIII stulecia w muzyce europejskiej, zwłaszcza w twórczości kompozytorów niemieckich i austriackich, rozwinął się nowy styl, który z jednej strony zamykał blisko półwieczny okres stylistycznych przemian i ewolucji języka muzycznego epoki przejściowej, z drugiej zaś strony otwierał epokę wiedeńskiego klasycyzmu i stylu klasycznego w dziejach sztuki dźwięku. Nazwano go stylem burzy i naporu {Sturm und Drang}, odwołując się do preromantycznego nurtu w literaturze niemieckiej tamtych czasów.

Nazwa Sturm und Drang wywodzi się od tytułu dramatu niemieckiego pisarza Friedricha Maximiliana von Klingera, natomiast najgłośniejsze dzieła literackie, które styl burzy i naporu w Europie zrodził, to powieść Cierpienia młodego Wertera Johanna Wolfganga Goethego oraz dramaty Zbójcy oraz Intryga i miłość Friedricha Schillera. Młodzieńczy preromantyczny ruch Sturm und Drang z jednej strony skierowany był przeciw staremu porządkowi społecznemu, któremu przeciwstawiał ideały wolności i niepodległości ludzi i narodów, z drugiej zaś strony manifestował prawo człowieka do osobistej wolności oraz indywidualnej ekspresji w wyrażaniu własnej emocjonalności.

Hasła wyzwolonych namiętności znalazły najpełniejsze ucieleśnienie w tragicznej postaci Wertera, tytułowego bohatera powieści Goethego z roku 1774. Jej natychmiastowy i bezprecedensowy sukces w całej Europie na wiele lat ukształtował nie tylko literacką modę tamtej epoki, ale również styl życia i sposób bycia, zwłaszcza ludzi młodych.

Muzyczny styl burzy i naporu z pewnością oddawał emocjonalny klimat tamtych czasów, rozwinął się jednak niezależnie od literackich nurtów, tendencji i mód. Był jeszcze jednym stylem pogranicza epok, na kanwie którego rozwinęły się w pełni już wykształcone struktury i faktury klasycznego języka muzycznego. Korzenie nowego stylu tkwiły w rozwijanym od drugiej połowy XVIII stulecia nurcie wzmożonej uczuciowości.

Postrzeganie muzyki jako wyrazu uczuć i emocji, tak charakterystyczne dla dyskusji estetycznych tamtej epoki, znalazło w stylu burzy i naporu jeszcze jedno, być może najbardziej frapujące ucieleśnienie. Muzyka – argumentowano w ówczesnych rozprawach estetycznych – z racji swojego języka i swojej struktury w sposób najpełniejszy mogła wyrazić ludzkie uczucia i emocje. Inne sztuki naśladowały lub opisywały świat, muzyka nie mogła tego dokonać wprost. Musiała zatem naśladować rzeczywistość niematerialną, bo wedle ówczesnych teorii estetycznych, zwłaszcza poglądów Charlesa Batteux, jedyną i podstawową zasadą wszystkich sztuk była zasada naśladowania postrzeganego świata, zasada imitacji widzianej rzeczywistości.

W sztuce dźwięku postulat ten nie miał zastosowania, z wyjątkiem prostej ilustracyjności czy onomatopei. Z racji swojej materii i struktury muzyka mogła natomiast w sposób doskonały i zrozumiały dla wszystkich ludzi naśladować ludzkie uczucia, wyrażać emocje, przeżycia, afekty. Naśladowanie muzyką ludzkich uczuć wymagało użycia odpowiednich środków muzycznych.

Barokowy słownik dźwiękowej retoryki okazał się niewystarczający; jego skonwencjonalizowany język nie był w stanie oddać ducha nowych czasów. Z drugiej strony odejście od skomplikowanej polifonii na rzecz homofonicznej struktury dzieła muzycznego otworzyło nowe możliwości wyrazu i nowe możliwości muzycznej ekspresji. Była to sytuacja w pewnym sensie podobna do wynalezienia monodii akompaniowanej na przełomie XVI i XVII wieku.

Wówczas także zanegowano wielowiekową tradycję europejskiej polifonii w imię ekspresji ludzkich uczuć. Tym razem jednak dokonało się to nie na gruncie muzyki wokalnej, lecz czysto instrumentalnej, a zwłaszcza orkiestrowej. Orkiestra w wieku XVIII przeszła olbrzymią ewolucję. Skomplikowany proces przekształcenia jej z orkiestry barokowej w orkiestrę klasyczną, a potem symfoniczną, dokonał się właśnie wtedy. Osiągnięcia wielu szkół i kompozytorów tamtej epoki, zwłaszcza szkoły mannheimskiej, zmieniły oblicze orkiestry, jej brzmienie, jej fakturę, jej możliwości.

Dzięki rozwojowi nowych stylów i technik nawet dawne barokowe w składzie orkiestry, np. smyczki z basso continuo, brzmiały zupełnie inaczej. Styl wzmożonej uczuciowości, a zwłaszcza styl burzy i naporu ma w tym względzie ogromne zasługi. Pozwolił bowiem zdynamizować i zróżnicować brzmienie osiemnastowiecznych orkiestr, nawet tych w niewielkim składzie. Otworzył przed nimi nowe możliwości. Wyrażanie skrajnych uczuć i emocji, postulowane przez styl burzy i naporu, doprowadziło do wykształcenia nowych faktur orkiestrowych, nowych rodzajów instrumentacji, nowych technik komponowania na orkiestrę.

Znakomitym tego przykładem są orkiestrowe symfonie dwóch najwybitniejszych synów Bacha – Carla Philippa Emanuela z Hamburga i Johanna Christiana z Londynu. W niektórych z nich orkiestra ma kształt jeszcze barokowy, składa się z zespołu smyczków i  basso continuo, brzmi jednak zupełnie inaczej, dramatycznie i dynamicznie, bardzo nowocześnie jak na owe czasy, właściwie już nowożytnie w tym sensie, że emanuje z niej taka energia, do której przyzwyczaiły nas symfonie Haydna, Mozarta czy Beethovena. Głos basowy w tych utworach jest już całkowicie samodzielny i nie ma nic wspólnego z barokową strukturą basso continuo. Do smyczków i basu cyfrowanego dołączają często w symfoniach synów Bacha instrumenty dęte. W najskromniejszej postaci są to dwa oboje i dwa rogi; taki skład zespołu orkiestrowego stał się podstawowym składem orkiestry wczesnoklasycznej po eliminacji grupy basso continuo.

Taką obsadę ma Symfonia g-moll op. 6 nr 6 Johanna Christiana Bacha, jedno z najbardziej frapujących świadectw stylu burzy i naporu w muzyce XVIII stulecia, utwór opublikowany w dwóch niezależnych londyńskich edycjach w latach 1769 i 1770. Skrajnym ogniwom szybkim, o ekstremalnie rozedrganej emocjonalności, towarzyszy pozornie tylko na zasadzie kontrastu skomponowana, spokojna i świadomie nieproporcjonalnie rozbudowana część środkowa, jest w niej bowiem wiele retorycznych znaków zapytania i takiego spokoju, który ukrywa podświadomie odczuwany lęk.

To jeden z pierwszych tak oczywistych zwiastunów ewolucji wolnych ogniw osiemnastowiecznych symfonii: od konwencjonalnego orkiestrowego andante po symfoniczne adagio, które swoje apogeum osiągnie dopiero w ekstatycznych adagiach symfoniki późnoromantycznej. Styl burzy i naporu odegrał ważną rolę w symfonice pierwszego wiedeńskiego klasyka Józefa Haydna. Najstarsze jego symfonie utrzymane są w stylach preklasycznych.

Przełomem w twórczości symfonicznej Haydna stały się utwory napisane w latach 1765 – 74, a więc dokładnie wtedy, gdy muzyczną Europę ogarnęła gorączka burzy i naporu. Chodzi przede wszystkim o symfonie oznaczone numerami od 44 do 49, chociaż pierwsza z nich nosi numer 39, a ostatnia wykracza poza piątą dziesiątkę. Wszystkie cechy stylu Sturm und Drang, znane z twórczości synów Bacha, obecne są wszechstronnie w symfoniach Haydna. Wzmożona rola harmoniki, dynamiki i rytmu tworzy w tych utworach nową jakość, a brzmienie całej orkiestry, nie tylko smyczków, jest już w pełni klasyczne. Nowoczesna jest też instrumentacja, w której nie śladów dawnej barokowej struktury basso continuo i typowej polaryzacji faktury na wyższe głosy melodyczne i niższy głos basowy. Niezwykła jest też temperatura emocjonalna tych utworów.

Symfonie okresu burzy i naporu były nie tylko przełomem w twórczości samego Haydna, ale otworzyły wielką i niezwykle bogatą kartę nowożytnej symfoniki, w której znaczącą rolę odegrała nowa polifonia. Haydn był jednym z pierwszych kompozytorów, którzy zdali sobie sprawę, jaki potencjał twórczy dla nowego stylu muzyki orkiestrowej tkwi w technikach polifonicznych, nazwanych przez Charles’a Burney’a w latach siedemdziesiątych XVIII stulecia przestarzałymi rupieciami muzycznymi. Owe muzyczne rupiecie, wśród których znalazła się także i fuga, pozwoliły Haydnowi na rozruszanie wszystkich głosów nowotworzonej klasycznej orkiestry i likwidację struktury basu cyfrowanego, Mozartowi na fenomen finału Symfonii Jowiszowej, a Beethovenowi na nowożytne fugi ostatnich sonat fortepianowych i kwartetów smyczkowych.

Być może taką muzykę słyszał w swoim sercu młody Werter, gdy rozstrzygał ostatecznie o ziemskim losie. Ale nie warto iść w jego ślady, bo jeszcze wiele pięknej muzyki przed nami i szkoda by było jej nie poznać. 39 Symfonia g-moll Haydna jest dziełem fascynującym z kilku powodów.

Po pierwsze, jest zapewne pierwszą jego symfonią napisaną w stylu Sturm und Drang. Jej datowanie nie jest w pełni ustalone. Przyjmuje się, że powstała około roku 1770, ale są też istotne powody, by czas jej napisania przesunąć w okolice roku 1765. Jeśli to prawda, to byłaby to najwcześniejsza symfonia stylu burzy i naporu zanim nurt ten eksplodował na początku lat siedemdziesiątych XVIII wieku.

Po drugie, tonacja tego dzieła wpisuje się znakomicie w retoryczne znaczenie tonacji g-moll osiemnastego stulecia. Po trzecie, utwór ten niewiele ma wspólnego z konwencją symfonii wczesnoklasycznej. W częściach skrajnych jest rozedrgany, dramatyczny, fatalistyczny, ale zarazem muzycznie olśniewający. Ogniwo drugie jest przedziwnym adagiem, pozornie tylko spokojnym, bo pod maską spokoju drzemie osobliwa nerwowość, która daje o sobie znać w nagłych kontrastach dynamicznych. Menuet jest najbardziej konwencjonalną częścią dzieła, ale przez tryb minorowy niesie mrok i niepokój zrównoważony majorowym triem.

Najważniejsze jednak pod względem wyrazowym są części skrajne. Jeśli chcemy poszukać w muzyce XVIII wieku zwiastunów muzycznego romantyzmu, to jednym z pierwszych jest z pewnością 39 Symfonia g-moll Józefa Haydna.

Piotr Orawski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 grudnia 2014