Prof. Andrzej NOWAK: Bez Bitwy Warszawskiej nie byłoby Czechosłowacji, Rumunii, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, być może Austrii

Bez Bitwy Warszawskiej nie byłoby Czechosłowacji, Rumunii, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, być może Austrii

Photo of Prof. Andrzej NOWAK

Prof. Andrzej NOWAK

Historyk, sowietolog, członek Narodowej Rady Rozwoju. Wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. Profesor zwyczajny w Instytucie Historii PAN. Laureat Nagrody im. Lecha Kaczyńskiego, Kawaler Orderu Orła Białego.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Bitwa Warszawska uratowała nie tylko niepodległość państwa, nie tylko pozwoliła dojrzeć kulturze Polski niepodległej oraz pokoleniu Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego, Karola Wojtyły… Bez niej nie byłoby Czechosłowacji, Rumunii, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, być może również Austrii, może kolejnych, dalej położonych krajów – pisze prof. Andrzej NOWAK

„Przed ofensywą napełnijcie serca gniewem i bezwzględnością. Utopcie zbrodniczy rząd Piłsudskiego we krwi rozgromionej armii polskiej. Żelazna piechota, dzielna kawaleria, groźna artyleria muszą jak niepowstrzymana lawina zmieść białe śmieci. Niech zniszczone przez imperialistyczną wojnę miasta będą świadkami krwawego odwetu rewolucji na całym świecie i jego sługusach. Żołnierze rewolucji robotniczej! Zwróćcie swe spojrzenie na Zachód. Na Zachodzie decydują się losy światowej rewolucji. Przez trupa białej Polski prowadzi droga do światowego pożaru. Na bagnetach poniesiemy szczęście i pokój pracującemu człowieczeństwu. Na zachód! Do decydujących bitew, do głośnych zwycięstw! Szykujcie kolumny bojowe. Wybiła godzina natarcia. Na Wilno, Mińsk, Warszawę – marsz!”.

Rozkaz ten, datowany w Smoleńsku, podpisał Tuchaczewski i dwóch politycznych komisarzy – Józef Unszlicht, który miał nadzorować sowietyzację Polski, oraz Ivar Smiłga. Trudno im zarzucić brak szczerości w tym wykładzie celów wielkiej ofensywy – „gnijący biały orzeł” miał być dobity przez czerwony sztandar. Ofensywa ruszyła 4 lipca. „Przez trupa białej Polski” Armia Czerwona miała iść dalej na zachód. Szybkie jej powodzenie spowodowało coś, co można słowami Lenina, z wydanej przez niego broszurki, nazwać „zawrotem głowy od sukcesów”. Jak ten zawrót głowy wyglądał, niech zaświadczy wymiana korespondencji z drugiej połowy lipca 1920 roku między członkami Politbiura. Najważniejszym z nich był oczywiście Lenin, Trocki był na drugim miejscu, Lew Kamieniew na trzecim, a Stalin na czwartym. Zinowiew i Bucharin byli tylko zastępcami członków Politbiura.

Oto, co pisał Lenin do Stalina 23 lipca: „także ja uważam, że należy w tej chwili pobudzić rewolucję we Włoszech. Uważam osobiście, że należy w tym celu zsowietyzować Węgry, a być może także Czechy i Rumunię”. Dlaczego była ta sugestia skierowana do Stalina? Otóż był on w tym momencie komisarzem, czyli politycznym nadzorcą Frontu Południowo-Zachodniego, który szedł nie na Warszawę, czyli na Berlin, ale na południe, na Lwów. Dlatego Lenin mówił Stalinowi o Włoszech, Rumunii i Węgrzech. Tam miał ruszyć Stalin po wzięciu Lwowa i Krakowa. Niemcami mieli zająć się Tuchaczewski i Unszlicht. Stalin, który obiecywał w ciągu tygodnia zająć Lwów, następnego dnia odpowiadał Leninowi:

„Teraz, kiedy mamy Komintern i pokonaną Polskę, i mniej czy bardziej przyzwoitą Armię Czerwoną, byłoby grzechem nie pobudzić rewolucji we Włoszech. Należy postawić kwestię organizacji powstania we Włoszech i w takich jeszcze nieokrzepłych państwach, jak Węgry, Czechy. Rumunię przyjdzie rozbić. Najkrócej mówiąc: trzeba podnieść kotwicę i puścić się w drogę, póki imperializm nie zdążył jako tako podreperować swojej rozwalającej się fury”. Towarzysz Stalin też miał barwny język, choć nie aż tak bardzo jak Lenin.

Celem była więc sowietyzacja całej w istocie Europy kontynentalnej. Do Londynu droga była jeszcze trochę za daleka, ale cała reszta Europy jawiła się w zasięgu ręki – jeśli tylko uda się zsowietyzować Warszawę. I to się nie udało! Na tym polega właśnie znaczenie Bitwy Warszawskiej, o którym tak często zapominamy. Ta bitwa uratowała wtedy naprawdę nie tylko niepodległość państwa na lat 20, nie tylko pozwoliła dojrzeć wspaniałej kulturze Polski niepodległej, a przede wszystkim temu wspaniałemu pokoleniu, najwspanialszemu w XX-wiecznej naszej historii – pokoleniu Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego, Karola Wojtyły… To zwycięstwo pozwoliło także przetrwać choć części Europy Środkowo-Wschodniej przez 20 lat bez niszczącego wpływu totalitarnego imperializmu z Moskwy. Bez niego nie byłoby Czechosłowacji, Rumunii, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, być może również Austrii, może kolejnych, dalej położonych krajów. Wielka Brytania zgadzała się wówczas na sowietyzację Polski. Francji to nie odpowiadało, ale sama nie mogłaby skutecznie pomóc Polsce.

Francja i Wielka Brytania na pewno nie zgodziłyby się tak łatwo na sowietyzację Niemiec, niechybnie zaczęłaby się jakaś nowa wojna kontynentalna. Czy doszłoby do jakiegoś kompromisu, trudno powiedzieć. Ale gdyby został dokonany, to tylko kosztem Polski, bo na sowietyzację Polski najważniejsze państwo zachodniej Europy, Ententy, czyli Wielka Brytania, zgadzało się jawnie i bez zastrzeżeń. Taką właśnie deklarację złożył faktycznie premier brytyjski na ręce przyjmowanego z honorami w Londynie, 10 sierpnia 1920 roku, Lwa Kamieniewa – członka Politbiura partii bolszewików, osoby numer 3 w hierarchii sowieckiej władzy (dodajmy jednak, że minister wojny w gabinecie Lloyd George’a, Winston Churchill, był takiej haniebnej polityce przeciwny, ale był także bezsilny).

Polska, jak wiemy, wygrała Bitwę Warszawską, a potem kolejną, utwierdzającą ten sukces bitwę nad Niemnem. Zwyciężyła dlatego, że 960 tysięcy rekrutów, którzy znaleźli się w Wojsku Polskim, miało świadomość stawki w tej walce i było gotowych walczyć – do końca. Niektórzy historycy i publicyści, specjalizujący się w wyszukiwaniu wszelkich wad historycznej Polski, podkreślają dzisiaj, że były masowe dezercje i były protesty przeciwko wojnie. Oczywiście, że były dezercje (choć na pewno nie masowe), z każdej armii są dezercje i zawsze też są protesty przeciwko wojnie. Ale były to protesty znikomych mniejszości.

Gdyby większość zdezerterowała, tak jak z armii carskiej w 1917 roku, jak z armii ukraińskiej w 1917 roku, Polski by nie było. Ogromna większość Polaków dała w roku 1920 swoje świadectwo woli istnienia niepodległej ojczyzny. Byli to przeważnie ci, którzy w pełni stali się Polakami dopiero w dwóch, trzech ostatnich pokoleniach, czyli chłopi polscy, bo to przecież oni tworzyli rdzeń tej armii. To od nich zależało, kto wygra Bitwę Warszawską, bo przecież do nich zwracała się cały czas propaganda bolszewicka, nawołując, żeby odwrócili swoje bagnety, tak jak to zrobili towarzysze rosyjscy, ukraińscy, białoruscy. Ale tego polscy chłopi-żołnierze nie zrobili. Obronili swój dom: Polskę.

Następował powrót do wariantu minimum, to jest właśnie do obrony owej przestrzeni oddzielającej Rosję bolszewicką od centrów polskiego życia narodowego. O odegraniu aktu „rosyjskiego” – wypędzenia bolszewików z Kremla i osadzeniu tam reprezentantów „trzeciej”, nieimperialnej Rosji – nie mogło być już mowy. Sawinkow i Bułak-Bałachowicz mogli już wystąpić tylko jako swego rodzaju pożyteczna dywersja, wspomagająca polski wysiłek zbrojny przeciw Armii Czerwonej w końcowej jego fazie, a także jako atut w rozpoczynających się rokowaniach rozejmowych, a następnie pokojowych w Rydze. Jedynym symbolicznym rezultatem podjęcia przez Piłsudskiego wielkiej gry strategicznej jednocześnie z wybranymi przez siebie ukraińskimi i rosyjskimi partnerami było doprowadzenie do uznania niepodległości Ukrainy przez ostatnich reprezentantów walczącej z bolszewikami „białej” Rosji. Wciągnięty przez Sawinkowa do gry Piłsudskiego, ostatniej szansy na przedłużenie realnej walki i obalenie władzy Lenina i Trockiego, broniący się na Krymie generał Wrangel zgodził się na ten warunek za pośrednictwem swego ministra spraw zagranicznych Piotra Struvego, 1 listopada 1920 roku.

Sformułowane przez Struvego polityczne zasady ewentualnego sojuszu z Petlurą pod egidą akcji Piłsudskiego wyrażał najdobitniej pierwszy punkt: „Naczelne Dowództwo i Rząd Południa Rosji zgadzają się, aby przyszły los Ukrainy i jej ustrój państwowy określony został przez wybraną w wolnych wyborach Ukraińską Konstytuantę”. Niestety, na zaakceptowanie prawa Ukrainy do niepodległości zdobywała się tylko Rosja doprowadzona do ostateczności. Kilka dni później Wrangel, jego rząd i armia zostali zepchnięci przez bolszewików do Morza Czarnego.

Pozostający pod skrzydłami Belwederu Sawinkow mógł snuć dalej coraz bardziej rozpaczliwe, coraz mniej realistyczne plany, w których głównym jego partnerem stawał się pozostający również na uchodźstwie w Polsce rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej. Istotnie rangę symbolu zyskuje fakt, że w dniu podpisania traktatu ryskiego, przy którym nie było miejsca ani dla „trzeciej Rosji”, ani dla reprezentowanej przez Petlurę niepodległej Ukrainy, przedstawiciele Rosyjskiego Komitetu Politycznego Sawinkowa i rządu Ukraińskiej Republiki Ludowej przyjęli projekt porozumienia w sprawie stworzenia wokół tych dwóch ośrodków „Związku Państw”, jakie powstały po 1917 roku na terenie byłego Imperium Rosyjskiego. One miały kontynuować walkę z bolszewikami, z nadzieją na dalsze potajemne wspieranie ich działalności przez polskiego Naczelnika Państwa. Do tej linii politycznej będą nawiązywały później, po odzyskaniu przez Piłsudskiego władzy w Polsce po 1926 roku, inicjatywy „prometejskie”: organizowania współpracy ruchów antybolszewickich, zwłaszcza narodów nierosyjskich dawnego imperium, pod patronatem Warszawy.

Sawinkow niestety uległ prowokacji służb specjalnych Dzierżyńskiego – i wrócił do Moskwy, gdzie zginął na Łubiance. Z projektu budowania „trzeciej Rosji”, wolnej od imperialnych ambicji, zostanie tylko piękna postać najbliższego współpracownika Sawinkowa, znakomitego krytyka literackiego Dymitra Fiłosofowa, który nie opuści Polski aż do śmierci (w 1940 roku), tworząc wyjątkowy krąg literacko-polityczny zwolenników antybolszewickiego zbliżenia między Polakami i Rosjanami. Bronił swej decyzji i swej postawy przed krytykami, którzy uważali, że Rosjanin nie powinien nigdy łączyć się z Polakami. W artykule, opublikowanym w zbiorze Stat’ji po nacjonalnomu woprosu w 1921 roku, pisał: „Po pierwsze, Polska ledwie powstawszy z martwych, już zmuszona była z bronią w ręku bronić swojego istnienia: walczyć z bolszewicką szarańczą w sposób planowy i dzielnie, na skalę całego państwa. Walczyła ona sama – i tylko ona. […] Po drugie, Polska – to jedyna realna awangarda na wschodzie Europy. Tu w istocie znajduje się klucz do bolszewickiego problemu. Jeśli Polska nie wytrzyma – wówczas bolszewickie fale zaleją europejski świat. Głód, zdziczenie, wojna domowa zapanują w Europie. Już z tego jednego powodu każdy wróg bolszewików powinien ze szczególną ostrożnością odnosić się do Polski, dobrze pamiętając, że wszelka pomoc dla Polski jest zabezpieczeniem przeciw bolszewikom”.

https://bialykruk.pl/ksiegarnia/environment/cache/images/500_500_productGfx_9015.jpg

.Polska zatrzymała imperium „czerwonej Moskwy”, niwecząc zamysł zrewolucjonizowania czy raczej zsowietyzowania Europy. Piłsudski jednak, podobnie jak Lenin, przegrał swój wielki projekt w 1920 roku – w starciu z nastrojem ogólnego zmęczenia po wielkiej zawierusze wojennej i rewolucyjnej, która już z górą sześć lat wyczerpywała siły Europy Wschodniej. Także w starciu z dziedzictwem historii tej części kontynentu. Przecież jednak samo postawienie wielkiego planu i próba praktycznej jego realizacji stawały się częścią tego dziedzictwa, wpływały na jego kształt – ukazując szansę bodaj porozumienia. Jak wiele cierpień i Ukraińców, i Polaków, i innych narodów Europy Wschodniej i Środkowej, w tym także (na pierwszym może miejscu) samych Rosjan – kosztowało jego niepowodzenie polityczne (bo nie militarne) w 1920 roku, dojrzeć można było najboleśniej z perspektywy następnych lat istnienia i rozszerzania się komunizmu.

Andrzej Nowak
Fragment książki „Polska i Rosja. Sąsiedztwo wolności i despotyzmu X-XXI w.”, wyd. Biały Kruk.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 sierpnia 2022
Fot. Krzysztof Wojciewski / Forum