
Polska i Rosja. Skazani na wrogość?
Realna zmiana w społeczeństwie rosyjskim będzie możliwa tylko wówczas, gdy przegra rosyjski imperializm, gdy Rosja przegra wojnę i świat przestanie się jej bać – mówi prof. Andrzej NOWAK w rozmowie z Iwoną BUDZIAK
Iwona BUDZIAK: Legenda mówi, że Lech i Rus byli braćmi. Rzeczywiście tak blisko nam do Rosjan?
Prof. Andrzej NOWAK: Podanie o Lechu, Czechu i Rusie pojawiło się w historiografii w XIII w., ale już dwa wieki później Jan Długosz pisał, że Rus nie był bratem Lecha i Czecha, tylko dużo późniejszym „nabytkiem rodzinnym” i to takim, od którego lepiej trzymać się z daleka.
Owszem, wspólnota języka słowiańskiego wyrastała z jednego pnia plemiennego, stopniowo tworząc różne państwa, ale gdy Ruś wybrała jako ośrodek swojej tożsamości duchowej prawosławie, czyli Bizancjum, a państwo Mieszka przez chrzest weszło w rzymski krąg kulturowy, zaczęły pojawiać się między nimi istotne różnice kulturowo-cywilizacyjne. Na wschodzie językiem elit była greka i zaadaptowany przez Cyryla i Metodego do języka słowiańskiego nowy alfabet, w państwie Piastów łacina, która spajała Lechitów ze światem zachodnim. Jak to w sąsiedztwie bywa, dochodziło do licznych małżeństw między przedstawicielami rodu Piastów i Rurykowiczów, dynastii rządzących w obu państwach, a także do walk o „miedzę”, które jednak nie miały charakteru egzystencjalnego.
Dużo głębsze zmiany w kulturze politycznej i tożsamości Rusi zaszły pod wpływem dwuipółwiekowej okupacji mongolskiej i przesunięcia jej centrum ze zrujnowanego przez Mongołów Kijowa do Moskwy. Symbolami rządów Mongołów mogą być słowa wprowadzone przez nich do języka słowiańskiego: kandały, czyli kajdany, i dyby, oznaczające opresyjne, twarde traktowanie poddanych, a także np. jamszczik – kurier pocztowy, i tamożnia – urząd celny, które symbolizować mogą przyniesioną na Ruś umiejętność organizowania wielkich przestrzeni i podporządkowania ich władzy absolutnej, rozwój w oparciu o podbój sąsiednich terytoriów.
– Upraszczając, Rosja podążała ku samodzierżawiu, Polska – w stronę demokracji szlacheckiej?
– Ruś powstała w wyniku podboju plemion słowiańskich przez Normanów, którzy przez dwa wieki rządzili nimi tak, jak się rządzi ludnością podbitą. Z kolei zwrot w stronę Bizancjum oznaczał podporządkowanie duchownych władzy świeckiej. Wreszcie mamy wpływy mongolskie – terror i autorytaryzm władzy. W X w. Bizancjum było jeszcze o wiele silniejsze od Rzymu, ale już wyczerpało swoje możliwości kulturowe, a kultura łacińska właśnie rozpoczynała swój niesłychanie szybki rozwój.
Polska elita intelektualna, księża i mnisi przekazywali ją wraz z dziedzictwem myśli antycznej elitom politycznym, kształtowała się inna od bizantyjskiej relacja między władzą świecką a duchowną. Duchowieństwo, a potem rycerstwo, uzyskało pierwsze przywileje niezależności od absolutnej władzy księcia. Oznaczały one wolność, ograniczoną co prawda do tych dwóch stanów, ale po stronie ruskiej nie było żadnej wolności, wszyscy byli chołopami, czyli niewolnikami wielkiego księcia moskiewskiego, później zwanego carem.
W Europie powstawały pierwsze uniwersytety, krakowski w 1364 r., o blisko 400 lat wcześniej niż w Rosji (1755). Te różnice skumulowały się w wieku XVI, na co zwrócił mi uwagę Joseph Brodski. Gdy zwiedzał Kraków w 1990 r., oszołomiony widokiem dziedzińca renesansowego na Wawelu, powiedział: „To jest to, czego myśmy nigdy nie mieli, renesans”. Renesans jest kluczem do zrozumienia naszej tożsamości europejskiej. W renesansie człowiek jest na pierwszym miejscu, jego wolność, czasem niebezpiecznie granicząca z buntem przeciwko Bogu. To wzmacniało tożsamość kultury wolnościowej cywilizacji europejskiej, której zupełnie nie było i nie ma w Rosji.
– Od XV w. mieliśmy ponad 20 wojen z Rosją, wliczając powstania niepodległościowe. Groźne to nasze sąsiedztwo…
– Może trochę mniej, ale blisko 20. Pamiętajmy, że najważniejszym wydarzeniem w całej tysiącletniej historii Europy Środkowo–Wschodniej było zawarcie w 1385 r., pod wpływem zagrożenia krzyżackiego, unii Polski z Litwą. Litwa była wtedy ogromnym księstwem, rozciągającym się od Morza Bałtyckiego do Morza Czarnego, obejmując blisko 1 mln km kw. W XIV w. zostały jej podporządkowane olbrzymie tereny, zamieszkiwane głównie przez prawosławną ludność ruską, gdyż książęta ruscy woleli zwierzchność litewską od mongolskiej.
Po zawarciu unii na tych terenach rozszerzały się wpływy cywilizacji łacińskiej, co dokonywało się nie poprzez przymus, ale na zasadzie atrakcyjności wzoru kulturowego i politycznego, którego podstawą jest wolność. Ruscy bojarzy chętnie przystępowali do wspólnego z Polakami dzieła, gdyż zyskiwali przywileje, jakimi cieszyło się polskie rycerstwo. Ta atrakcyjność wolności w połączeniu z rozwijającą się kulturą polską – to jest cud renesansu. Jednym z jego symboli jest Jan Kochanowski, genialny poeta, który stworzył polski język literacki, co wpłynęło na rozwój naszej kultury, a że dla Słowian wschodnich język polski był zrozumiały, stopniowo stał się językiem ich elit. Następowała dobrowolna polonizacja tych obszarów, która jednocześnie była ich europeizacją. Znamienne jest, że poezja rosyjska, wzorując się na Kochanowskim, tworzyła się dopiero od wieku XVIII.
Czasem mówimy: Rzeczpospolita skończyła się klęską, ostatecznie Rosja wygrała. Nie. Spójrzmy, gdzie dziś toczy się walka „o miedzę”. Nie na Sanie, granicznej rzece czasów Chrobrego, ale na dawnej granicy Rzeczpospolitej: gdzieś między Dnieprem a Donem. To zostało z kilkuwiekowych wpływów polskich na ten wielki obszar. Putin wielokrotnie podkreśla, że należy zlikwidować te wpływy i „przywrócić jedność” całej wschodniej słowiańszczyzny jako Rosji. Ukraińcy przeciw temu się bronią, bronią swojej tożsamości, która nie jest tożsamością rosyjską, ale europejską. To jest dalekosiężny skutek czterowiekowego trwania unii i stworzonej w niej Rzeczpospolitej, która objęła m.in. dzisiejszą Ukrainę.
– Mimo wszystko Rosja stała się mocarstwem, które doprowadziło do zniknięcia Polski z mapy Europy. Unia nie zatrzymała rosyjskiego imperializmu?
– Ruś moskiewska sąsiadowała od zachodu z zunifikowanym państwem polsko-litewskim i ze Szwecją, a na jej wschodzie mieszkały plemiona niemogące jej zagrozić. Państwo polsko-litewskie miało za sąsiada nie tylko Ruś moskiewską, z którą walczyło o dziedzictwo litewskie od Smoleńska po San, ale też zakon krzyżacki, z którym musiało stoczyć ciężkie walki o dostęp do Morza Bałtyckiego, a zarazem Rzeszę Niemiecką, mającą czterokrotnie więcej od Rzeczypospolitej mieszkańców, podobnie jak Ruś. Dzięki zawarciu unii to geopolityczne imadło dwóch potężnych sąsiadów zostało na cztery wieki rozszerzone. Dzięki temu, mimo nieustannych zakusów imperialnej Rosji, dziś istnieją Ukraina, Białoruś, Litwa, których by nie było. Rosja pozbawiona ziem pomiędzy Morzem Bałtyckim a Czarnym, nie jest mocarstwem europejskim, do czego aspiruje.
– Historia stosunków między Polską a Rosją tak się potoczyła, że obecnie wielkim świętem w Rosji jest rocznica wypędzenia Polaków z Kremla, a u nas – Bitwy Warszawskiej 1920 r.
– Obecnie większość Rosjan uważa Stalina za największego bohatera w historii, który nie tylko doprowadził do zwycięstwa nad Niemcami, ale przede wszystkim stworzył największe w dziejach imperium rosyjskie. Pod karą więzienia nie wolno wspominać o tym, że wcześniej sprzymierzył się z Niemcami, czyli o pakcie Ribbentrop-Mołotow. Wśród tematów zakazanych jest także Katyń.
By odejść od tego, co uznają za zły element dziedzictwa komunistycznego, przestano świętować rocznicę rewolucji październikowej, a świętują 4 listopada, kiedy w 1612 r., po dwuletnim oblężeniu Kremla, załoga polska pod wpływem głodu skapitulowała. W Rosji jest to Dzień Jedności Narodowej, dla podkreślenia, że zawsze największe zagrożenie dla duszy rosyjskiej przychodzi z zachodu, a Polska jest jego awangardą. Już w XI w., w żywotach świętych Ławry Kijowsko-Peczerskiej diabeł, kuszący dusze prawosławnych mnichów, przedstawiany był w „stroju polskim”; po dziś dzień bywa, jak u Dostojewskiego, że w rosyjskiej religijności pojawiają się elementy silnego szowinizmu i antypolonizmu.
Zresztą my także widzimy w Rosji i tym, co z niej wychodzi, zagrożenie dla duszy polskiej. 15 sierpnia nam o tym przypomina. Bitwa Warszawska 1920 r. była największym w XX w. samodzielnym zwycięstwem odniesionym przez polskich żołnierzy, i to w znaczeniu europejskim. W 1920 r. Stalin, jako komisarz do spraw narodowościowych, nazwał Polskę ścianką działową, przegrodą, którą żelazna ręka radzieckiego proletariatu przebije, by wejść do Europy. Celem sowietów nie była Warszawa ani Berlin, zamierzali zsowietyzować Czechosłowację, Rumunię, Węgry i zrobić rewolucję we Włoszech. Pokonując Armię Czerwoną, Polacy nie tylko ocalili przed sowieckim marszem dopiero co odzyskaną niepodległość Polski, ale też Europę. Ktoś powie: ale to byli Sowieci, nie Rosja. Niestety, położenie geopolityczne pozostało niezmienne i skutkowało tym, co zawsze przynosił rosyjski imperializm. Dyplomacja sowiecka równolegle do ofensywy Armii Czerwonej rozwijała scenariusz układu z Niemcami, by wspólnie zlikwidować Polskę i razem wystąpić przeciwko zwycięskim w I wojnie mocarstwom zachodnim. Po klęsce w 1920 r. wróciła do niego układem z Niemcami w Rapallo. W 1939 r. porozumienie imperialne Moskwy i Berlina zostało podpisane w swej najskrajniejszej, najbardziej ludobójczej formie. Sojusz Niemców z Rosją niestety pozostaje dla nas śmiertelnym zagrożeniem.

– Czyli Długosz miał rację? Od Rosji powinniśmy trzymać się z daleka?
Realna zmiana w społeczeństwie rosyjskim będzie możliwa tylko wówczas, gdy przegra rosyjski imperializm, gdy Rosja przegra wojnę i świat przestanie się jej bać.
Rozmawiała Iwona Budziak
Tekst pierwotnie ukazał się w 1028 numerze tygodnika „Idziemy”. Przedruk za zgodą redakcji.