ONZ Karola Wojtyły – odwaga, nadzieja, zaufanie
Zdaniem Jana Pawła II wspólnotę świata można budować w oparciu o trzy filary: prawa i godność każdego człowieka, wolność będącą konstruktem moralnym oraz solidarność. Analizując w obecnych czasach przesłanie Karola Wojtyły dla świata, można dojść do gorzkich wniosków. Trudno bowiem nie zauważyć, że choć od jego głoszenia upłynęło kilkadziesiąt lat, świat wcale nie rozwinął się w kierunku, który papież wówczas wskazywał. To nie powinno nas jednak zniechęcać. Jan Paweł II wzywał do odwagi i nadziei ponad przeciwnościami – pisze prof. Krzysztof SZCZERSKI
.Chcę napisać o tym, co moim zdaniem powinno być naszym wspólnym zadaniem w namyślaniu się nad przyszłością polityki i globalnej sytuacji w kontekście nauczania Jana Pawła II. Zgadzam się z tezą, że znajdujemy się dziś w momencie, w którym o wiele za mało mówi się o Janie Pawle II i jego dziedzictwie. I to nie jest tylko kwestia wspomnień – które każdy ma inne – ale podstawowej wręcz edukacji. Musimy mieć świadomość, że w dorosłość weszli w tym roku ludzie urodzeni w świecie bez papieża Polaka. Nie tylko więc nie mogą mieć własnych wspomnień czy doświadczeń z nim związanych, ale w ogóle świadomości tego, kim był, czego nauczał, jakie znaczenie miał jego pontyfikat. Mając ich właśnie w pamięci, musimy uczyć o papieżu z Polski od nowa, jak uczymy historii niedostępnej dla słuchaczy z doświadczenia.
Ale nie tylko o taką edukację chodzi. Mówiąc o dziedzictwie Jana Pawła II i jego dokonaniach, często umieszcza się je wyłącznie w czasie, w którym on żył. Tak jakby to, co papież mówił, zwłaszcza w sprawach dotyczących życia publicznego czy polityki – służyło komentowaniu bieżącej sytuacji. A tak nie było. Dlatego dziś chodzi o wysiłek pokazania ponadczasowego wymiaru jego przesłania. Bez odnoszenia tego przekazu wyłącznie do czasu, w którym on był wygłaszany, tak jakby to były komentarze do bieżących tematów.
To jest zadanie stojące na przykład przed biografami Jana Pawła II. W Stanach Zjednoczonych ciągle powstają biografie Lincolna, Waszyngtona czy innych amerykańskich przywódców. Nie jest tak, że po napisaniu jednej autorzy przestają się daną osobą zajmować. O każdym z tych wielkich ojców założycieli napisano bardzo wiele książek, każdego roku powstaje kilkanaście biografii najważniejszych postaci amerykańskiego życia publicznego. I w Polsce też tak powinno być w przypadku właśnie Jana Pawła II. Nie może być tak, że po Świadku nadziei George’a Weigla możemy sprawę biografii papieża Polaka „odhaczyć”. Dobrze, że powstają takie publikacje jak niedawno wydany 4-tomowy Hetman Chrystusa Jolanty Sosnowskiej, bo właśnie te nowe spojrzenia na pontyfikat są dziś potrzebne. I jest czas, by ciągle powstawały następne i następne. Musimy wciąż na nowo odczytywać to życie, ten pontyfikat i te słowa, patrząc na dorobek Jana Pawła II z różnych perspektyw z uwzględnieniem obserwacji współczesnego świata. Tak żeby pokazywać nie wspomnienia, lecz bieżący wymiar tego pontyfikatu. I oczywiście zachęcać do czytelnictwa przez odpowiednią promocję.
Podsumować pontyfikat
.Gdy myślę o tym, co miałbym uznać za wyznaczniki przekazu Jana Pawła II, to przychodzą mi do głowy dwa pojęcia. Pierwsze jest cytatem z ewangelicznego proroctwa Symeona – będącym jednocześnie tytułem jednej z książek Karola Wojtyły – Znak, któremu sprzeciwiać się będą. Sam Jan Paweł II jest takim znakiem, któremu się sprzeciwiali za jego życia i walczą z nim obecnie, takim znakiem jest cały jego pontyfikat. Dlaczego? Dlatego że Jan Paweł II był bojownikiem o wartości, ponieważ głosił prawdę, która wyzwala. Ponieważ nie głosił, aby zyskać poklask, ale po to, by być świadectwem i świadczyć o prawdzie i zasadach, „którym będą się sprzeciwiać”. I sprzeciwiają się dziś, szczególnie w globalnym mainstreamie. On był jednak na to przygotowany i jednocześnie przygotowywał na to nas – swoich słuchaczy – na to, że tak będzie. I to jest pierwszy bardzo ważny wymiar tego pontyfikatu.
Drugi wyznacznik jego dorobku to bycie głosem tych, którzy głosu nie mają, bo są go pozbawieni przez różnych możnych tego świata. Papież zawsze mówił w imieniu wszystkich innych, ponieważ miał taką możliwość. I nie mówił tego, co jest po prostu banalną prawdą, ale mówił za tych, którzy nie mają możliwości opowiedzieć swojej perspektywy, swojej prawdy. Mówił za tych, którzy są przemilczani i marginalizowani. I do dziś tak jest. Także współcześnie Jan Paweł II pozostaje ich głosem – głosem ludzi wykluczonych z debaty, uznanych za tych, którzy nie powinni już zabierać głosu, etykietowanych. Walczących o możliwość powiedzenia o świecie, o życiu, o wartościach, o modelu ładu społecznego, kulturze i tradycji relacji międzyludzkich. Uważam, że te dwa wyznaczniki dorobku Jana Pawła II są najistotniejsze w analizie jego dziedzictwa i nauczania.
Zanim przejdziemy do poważnych tematów, nieco półżartem powiedzmy, że papież Polak jest dziś źródłem frustracji szczególnie dla dwóch kategorii ludzi: dla podróżników i osób występujących publicznie.
Dla podróżników, ponieważ podważa wyjątkowość ich dokonań. Kto – dumny, że odwiedził jakieś trudno dostępne miejsce, chwalił się swoim selfie w mediach społecznościowych – prędzej czy później nie trafił w tym miejscu do kościoła lub na plac w centrum, gdzie przeczytał na tablicy, że był tu już przed nim Jan Paweł II? Na przykład ja jestem takim podróżnikiem: myślę, że trafiłem w trudno dostępne miejsce, lecz okazuje się, że wcale nie, bo Karol Wojtyła już dawno tam był.
Ale papież jest też źródłem frustracji dla każdego występującego publicznie, bo cokolwiek ktoś taki powie – to i tak pewnie Jan Paweł II już to przed nim powiedział – i to dużo mądrzej. Trudno jest sformułować cokolwiek istotnego na ważne tematy współczesności, czego papież Polak wcześniej nie wygłosił. Pozostaje nam „prawo cytatu”.
Dlatego w tym tekście nie zamierzam podejmować się przeglądu całości dorobku papieża, lecz jedynie zwrócić uwagę na fragmenty jego przesłania dla świata.
Przesłanie w ONZ – przesłanie dla świata
.Chciałbym wspomnieć o kilku wymiarach pontyfikatu Jana Pawła II, które są ważne w kontekście misji, którą obecnie pełnię jako Stały Przedstawiciel Polski przy Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku.
Jan Paweł II miał w siedzibie ONZ dwa bardzo ważne wystąpienia, w roku 1979 i 1995, czyli w dwóch różnych okresach swojego pontyfikatu. Ze względu na to, gdzie te przemówienia były wygłaszane, można stwierdzić, że stanowią jakąś kwintesencję czy jakiś wybór tego, co było – w rozumieniu Karola Wojtyły – jego papieskim przesłaniem dla świata.
W tym przesłaniu wydają mi się najbardziej istotne trzy rzeczy. Przede wszystkim Jan Paweł II doceniał samą organizację, doceniał miejsce, w którym występuje, rozumiał, iż przemawiając na forum ONZ, mówi do wszystkich mieszkańców świata. Uznawał tę organizację za rzeczywiste forum wszystkich narodów i wszystkich kultur świata, na którym można dostrzec i nastroje panujące w różnych miejscach globu, i całą jego różnorodność. Po wystąpieniu na forum ONZ papież mówił, że było to dla niego duże przeżycie.
Zwracam na to uwagę, ponieważ jako ambasador Polski przy tej organizacji boleśnie przeżywam fakt, że żadna polska gazeta, żaden portal, żadna telewizja nie ma tam stałej akredytacji, aby na bieżąco relacjonować prace ONZ. Jest to dla mnie coś absolutnie niezrozumiałego. Jak to jest możliwe, że kraj, który ma ambicje odgrywania podmiotowej roli w polityce międzynarodowej, nie relacjonuje dla swoich obywateli tego, co się dzieje na forum ONZ? Wagę tego miejsca doceniał Jan Paweł II, ale nie robią tego polskie media. Smutne.
Uniwersalizacja polskiego doświadczenia
.Gdy myślę o przesłaniu dla świata, które papież zawarł w swoich wystąpieniach na forum ONZ, chcę zwrócić uwagę, że uniwersalizował w nim polskie doświadczenia. Papież umiał patrzeć na losy Polski, swojego kraju, w kontekście wydarzeń światowych. Tymczasem my sami często nie umiemy tego robić. Z wielu powodów – od „pedagogiki narodowego wstydu” po sposób, w jaki tradycyjnie uczyło się historii w polskich szkołach, gdzie osobno podawane były wydarzenia „polskie”, a osobno światowe; niejako prowincjonalizujemy naszą własną historię. Nie widzimy wydarzeń z naszej przeszłości jako ważnych dla świata, jako elementu procesów globalnych. A właśnie tak należy je widzieć i tego też uczył Jan Paweł II – o rzeczach istotnych dla historii świata, które wynikają z polskiego doświadczenia. Na przykład gdy jako globalny przywódca mówił o przetrwaniu różnych narodów dzięki kulturze i ugruntowanej tożsamości, podkreślał, że to kultura i tożsamość, a nie instytucje polityczne są źródłem długiego trwania wspólnot ludzkich. One stanowią bowiem prawdziwe korzenie, a nie systemy polityczne podlegające zmianom. Mówił to także do narodów pozostających pod opresją reżimów. A wywodził to właśnie z doświadczenia polskiego – z doświadczenia zaborów i komunizmu.
Kolejną istotną cechą jego przesłania dla świata jest rozumienie II wojny światowej przez pryzmat tego, co działo się na ziemiach polskich. My sami przez wiele lat tak o tym nie mówiliśmy. Ale wreszcie zauważamy, że mówienie prawdy o zbrodniach tej wojny właśnie poprzez polskie doświadczenie najlepiej pokazuje, na czym polega zbrodniczy charakter reżimów totalitarnych, komunizmu i nazizmu. Doświadczenie polskie, doświadczenie Auschwitz, doświadczenie Sybiru, doświadczenie okupacji rosyjskiej i okupacji niemieckiej jest czymś, z czego papież również wywodził fundamentalne prawdy. Umiał zestawić czasy i systemy szanujące godność ludzką z czasami i systemami, które ją depczą. To też jest bardzo ważne, dlatego że nigdy tego doświadczenia nie bagatelizował, nie banalizował, nigdy też go nie relatywizował. Dokonując takich zestawień, wołał o pokój, o świat sprawiedliwy. Wołał o pokój, do którego droga nie prowadzi przez wojnę. Jego wołanie zaś było bardzo naturalne, bo oparte na wspomnieniach i tożsamości jego własnego narodu. Było wiarygodne, a nie wydumane i naiwne jak – za przeproszeniem – przesłanie utworu Imagine Johna Lennona – bo było wołaniem o pokój opartym na doświadczeniu koszmaru wojny.
I wreszcie ten uniwersalny charakter papieskiego nauczania wywodzonego z polskiej tradycji dotyczył też kwestii wolności. Dla Karola Wojtyły rok 1989 był triumfem wolności, który nastąpił w tak wielu różnych krajach o bardzo różnej kulturze, różnej konstrukcji moralnej i duchowej, że był to dla niego znak, iż wolność jest wartością ogólnoludzką. Bo mimo różnic narody połączyło wówczas dążenie do wolności, które jest nieodzowną cechą także naszej, polskiej, tożsamości politycznej. Papież widział w tym siłę idei wolności. Rozumiał tę wolność jednak głębiej, niż często rozumie ją współczesny świat. Ta wolność była dla Wojtyły nie swobodą czy swawolą, ale rzeczywistością w rozumieniu głęboko moralnym. I znów – wywiódł ją z doświadczenia polskiego, z doświadczeń w naszej części Europy, gdzie wielu ludzi oddawało swoje życie właśnie w imię wolności swoich narodów, gdzie swawola prowadziła do upadku.
Na koniec tej części wywodu jako krakowianin nie mogę nie zauważyć, że papież z Polski uniwersalizował również intelektualne doświadczenie naszego kraju. Często zapominamy o tym, jak istotna była w naszym narodzie myśl polityczna. Gdy w ONZ mówią w kontekście praw narodów o naszym Pawle Włodkowicu z Akademii Krakowskiej, to wiedzą o nim od Jana Pawła II, który go popularyzował i często na jego myślach się opierał. Warto, żebyśmy i dziś umieli za papieżem docenić własną szkołę myśli politycznej, bo jest ona istotnym wkładem w rozwój tej dziedziny na świecie.
Niesprawiedliwość materialna i duchowa
.Kolejnym ważnym wymiarem papieskiego przesłania jest wpływ niesprawiedliwości na sytuację na świecie. Papież wiedział i mówił wyraźnie o tym, że źródłem destabilizacji świata, wszelkiego niepokoju i wojen jest właśnie niesprawiedliwość. Papież mówił o niej w dwóch wymiarach: niesprawiedliwości materialnej i niesprawiedliwości duchowej.
Niesprawiedliwość materialna jest w pewnym sensie nieprzezwyciężalna, nieusuwalna. Ponieważ ilość dóbr materialnych na świecie jest ograniczona, ich podział zawsze będzie w pewnym sensie niesprawiedliwy, bo nie da się w równym stopniu zaspokoić materialnych potrzeb wszystkich ludzi. To jednak nie oznacza, że nie należy próbować ową niesprawiedliwość ograniczać. Trzeba to robić solidarnie, współpracując ze sobą, unikając wyzysku i nadużyć.
Ale jest i druga niesprawiedliwość – niesprawiedliwość duchowa, głębsza i może trudniejsza do przezwyciężenia, ale to przezwyciężenie jest możliwe. Możliwe, bo „Duch” jest wszak niepoliczalny, nie da się go ograniczyć do zamkniętego zbioru zasobów. Jednak podlega opresji i niesprawiedliwości, podlega brakowi wolności, podlega nietolerancji, brakowi dialogu, zamykaniu się na siebie nawzajem. To wszystko powoduje, że również dystrybucja ducha jest niesprawiedliwa. I w wyniku tego rzeczywiście ta duchowa niesprawiedliwość na świecie także panuje. Papież mówi, że jeśli poddamy wymiar duchowy wymiarowi materialnemu, to nigdy nie osiągniemy sprawiedliwości. Zawsze będziemy tkwili w pułapce nieprzezwyciężalnego niedoboru dóbr materialnych. Natomiast jeśli potrafimy sprawiedliwość duchową postawić ponad problemami materialnymi, to wtedy możemy poprzez duchową pracę zaradzić niesprawiedliwości materialnej. Musimy odwrócić logikę funkcjonowania współczesnej debaty publicznej. Uważam, że to niezwykle interesujące.
I właśnie to warto poddać analizie ze współczesnego punktu widzenia – zastanowić się, jak wiele uwagi poświęcamy każdej z tych niesprawiedliwości, jak bardzo być może ten świat współczesny jest duchowo niesprawiedliwy. Może nawet bardziej, niż jest niesprawiedliwy materialnie.
Trzy filary budowania wspólnoty świata
.Trzecia płaszczyzna refleksji Jana Pawła II to kwestia tego, co buduje, a co rujnuje ludzką społeczność. Tym, co ją rujnuje, jest jego zdaniem partykularyzm, a tym, co ją buduje, jest uniwersalizm jako źródło wspólnoty. Podstawą globalnej wspólnoty na świecie są prawa człowieka i godność każdej osoby ludzkiej, także osób marginalizowanych czy pomijanych oraz niewłaściwie traktowanych, jak na przykład kobiety. W tym kontekście chcę podkreślić, że wbrew temu, co się często mówi o papieżu Polaku, był on najbardziej feministycznym papieżem w historii. Jego domaganie się uszanowania praw kobiet, podkreślanie ich równości względem mężczyzn jest fundamentalne dla współczesnej teologii kobiety. To był papież wprowadzający przełom.
Jego zdaniem wspólnotę świata można budować w oparciu o trzy filary: wspomniane prawa i godność każdego człowieka, wolność będącą konstruktem moralnym oraz solidarność. To miał na myśli, gdy sprzeciwiał się przedkładaniu tzw. interesu politycznego nad godność człowieka.
Mówiąc o wolności, poruszał problem partykularnego nacjonalizmu. Przeciwstawiał mu patriotyzm jako szlachetną miłość do ojczyzny, która nie jest nastawiona na pognębienie nikogo innego. I ta miłość do ojczyzny jako wartość duchowa, niematerialna, może być nieskończenie pogłębiana – ale nigdy kosztem innego człowieka.
Gdy zaś mówił o solidarności, przeciwstawiał jej wyzysk, tak powszechnie dziś obecny na całym świecie, także w wymiarze szalejącego neokolonializmu.
Analizując w obecnych czasach przesłanie Karola Wojtyły, dochodzimy do wniosku, że dziś ono jest gorzkie. Trudno bowiem nie zauważyć, że choć od jego głoszenia upłynęło kilkadziesiąt lat, świat wcale nie rozwinął się w kierunku, który papież wówczas wskazywał. Jednak to, z czym chcę teraz Państwa zostawić, nie jest gorzkie, bo i Jan Paweł II nigdy tak nie kończył swojego nauczania.
Chcę zostawić Czytelników z optymistycznym przesłaniem, zawartym w wyrażeniu „ONZ Wojtyły”. Skrót ONZ rozwijam tutaj następująco: odwaga, nadzieja, zaufanie – do nich w każdym przemówieniu wzywał papież Polak. Bądźmy odważni. Ta odwaga zaś niech wyrasta z nadziei zakorzenionej w zaufaniu. Zaufaniu, że zwycięstwo dobra zawsze jest możliwe i że nie trzeba się bać przyszłości.
Krzysztof Szczerski
Wystąpienie w czasie Kongresu Polska Wielki Projekt – „Jan Paweł II. Inspiracja dla świata”, Kraków, 30.09.2023 r.