Powrót do normalności – odłożony w czasie
W dramatyczny sposób Putin i jego otoczenie odwracają trwający od zakończenia II wojny światowej kierunek rozwoju świata kształtowanego przez powszechną wizję pokojowego współistnienia – pisze prof. Michał KLEIBER
.Od przeszło dwu lat marzymy o powrocie do postpandemicznej normalności, rozumiejąc przez to może nie zupełne wyeliminowanie COVID-19, ale koniec jego tak często dramatycznych zdrowotnych konsekwencji oraz szalenie uciążliwych ograniczeń w życiu publicznym. Niestety, wszyscy, nie wyłączając nawet największych optymistów, czujemy dzisiaj, że powrót do wymarzonej, znanej nam przed dwoma laty normalności, pozbawionej obaw o zdrowie i życie wielu znanych i nieznanych nam ludzi, stał się na razie nierealny z całkowicie innego powodu. Mam oczywiście na myśli inwazję Rosji na Ukrainę i jej rozliczne, trudne do przewidzenia skutki.
Kłamliwe usprawiedliwianie przez Putina agresji zagrożeniem ze strony Ukrainy wobec jej zbliżania się do świata Zachodu nie jest dzisiaj przekonujące chyba dla nikogo, z wyjątkiem zapewne tylko części społeczeństwa rosyjskiego, poddawanego nieustannej propagandzie lansującej konieczność powrotu Rosji do roli imperialnego mocarstwa. Trzeba też niestety zauważyć, że elementem ułatwiającym Putinowi podjęcie decyzji o inwazji były poważne błędy polityczne popełniane w przeszłości przez niektóre państwa Zachodu, a Niemcy w szczególności. Mam tu na myśli politykę tych państw skoncentrowaną na osiąganiu korzyści gospodarczych i całkowicie ignorującą kolejne akty militarnego terroru popełniane przez rosnącą w siłę w wyniku tej współpracy Rosję.
Słabą pociechą w obecnej sytuacji jest fakt, że historia z pewnością bezlitośnie oceni brutalny i nieznajdujący absolutnie żadnego usprawiedliwienia atak Rosji na suwerenne, demokratyczne państwo, a samego prezydenta Putina zaliczy do grona największych zbrodniarzy w historii, obok Stalina i Hitlera. W dotychczas niewyobrażalny dla wielu z nas dramatyczny sposób Putin i jego otoczenie odwracają właśnie trwający od zakończenia II wojny światowej kierunek rozwoju świata kształtowanego przez powszechną wizję pokojowego współistnienia. Rozumianego oczywiście nie jako całkowity brak sporów i konfliktów o lokalnym zasięgu – te będą nam zapewne towarzyszyły zawsze – ale jako mentalność dominującej części populacji świata, która zdołała w pełni wyeliminować poziom takich międzypaństwowych emocji i działań, które mogłyby prowadzić do tragicznych globalnych następstw.
Dotychczasowa brutalność Rosji wobec nie tylko armii ukraińskiej, ale także wobec ludności cywilnej nie pozostawia złudzeń co do dzisiejszych i przyszłych intencji Putina – tak jak wizjonersko przewidywał śp. prezydent Lech Kaczyński, zdobycie pełnej władzy na Ukrainie byłoby zapewne krokiem do dalszej ekspansji Rosji ze wszystkimi tego dramatycznymi konsekwencjami. A to jednoznacznie wskazuje na konieczność twardej reakcji cywilizowanego świata. Zbrodnicza agresja Rosji rozbudziła powszechny i bardzo poważny niepokój dotyczący przyszłości całego świata, stawiając pytanie o zasadność naszej ugruntowanej w ostatnich dekadach wiary w możliwość zmiany ludzkiej natury. Natury naznaczonej odwiecznymi wojennymi zbrodniami, ale w wyniku cywilizacyjnego rozwoju ceniącej pokojowe współistnienie świata ponad wszystkie inne wartości.
Nie ma wątpliwości, że determinacja Putina i formułowane nieustannie groźby o jego niewykluczającej ataku nuklearnego reakcji na wszelkie próby przeciwstawiania się rosyjskiej agresji stanowią zagrożenie o charakterze globalnym. Używane przez Putina sformułowanie określające obecny konflikt jako wojnę eskalującą jest zapowiedzią jego nieustępliwości i gotowości do doprowadzenia konfliktu do rozmiarów katastrofalnych nie tylko dla Ukrainy. Groźby te mają oczywiście na celu zastraszenie zarówno mieszkańców zaatakowanego państwa, jak i wszystkich spieszących im z pomocą.
Międzynarodowa jedność w potępieniu inwazji jest bezprzykładna i nieporównywalnie większa od reakcji, które spotykały Rosję w czasie jej poprzednich agresywnych zachowań. Świadczą o tym zarówno przyjęta w ONZ ogromną większością głosów rezolucja potępiająca obecną agresję, jak i sankcje gospodarcze nakładane na Rosję. W obliczu poszerzającej się inwazji konsekwencja w takim działaniu to nie tylko solidarność z bohaterską obroną kraju przez wojsko i olbrzymie rzesze cywilów, ale także wyraz troski o przyszłość państw wschodniej Europy i, w dalszej perspektywie, całego kontynentu.
Dzisiaj wydaje się niestety prawie pewne, że wojna na Ukrainie będzie długa i krwawa. Przesądza o tym granica pomocy Ukrainie, poza którą sprzymierzone państwa z pewnością nie wyjdą. Granicą tą jest bezpośrednia interwencja wojskowa, w szczególności w zakresie obrony przed bombardowaniami z powietrza. Przekroczenie tej granicy miałoby bowiem bez wątpienia poważne konsekwencje, z wojną atomową włącznie. W obecnej sytuacji pozostaje więc szeroka pomoc humanitarna, którą z olbrzymim międzynarodowym uznaniem oferuje w szczególności nasz kraj, oraz egzekwowanie nałożonych sankcji, zmierzających do znaczącego osłabienia gospodarki Rosji.
Istotnym elementem przyszłego zażegnania konfliktu może okazać się też polityka Chin, dzisiaj wyraźnie wstrzymujących się od zajęcia zdecydowanego stanowiska w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń.
Olbrzymie znaczenie dla przebiegu konfliktu mają kwestie cyberbezpieczeństwa i propagandy internetowej. Cyberprzestrzeń wykorzystywana jest przez reżimy autorytarne i organizowane przez nie wielkie zespoły cyberprzestępców do prowadzenia wrogich, ofensywnych działań, służących realizacji zbrodniczych politycznych zamierzeń. Niezbędne są więc wzmożone działania zabezpieczające przed atakami na obiekty infrastruktury krytycznej i kluczowe usługi, prowadzone przez państwa NATO w ściśle skoordynowany sposób.
Zasadniczym elementem sprzeciwu Zachodu wobec Rosji są dzisiaj sankcje gospodarcze. Znaczące konsekwencje mają restrykcje dotyczące sektora bankowego. Bardzo groźny w skutkach dla Rosji byłby też z pewnością zakaz eksportu przez nią węgla, gazu i ropy, stanowiącego dzisiaj około 40 proc. dochodów rosyjskiego budżetu. Ograniczenie dostaw gazu z Rosji do Europy jest absolutnie niezbędne, mimo że wywołałoby także z pewnością kłopoty z realizacją ambitnych klimatycznych planów Unii i być może zmusiłoby np. Niemcy do powrotu do likwidowanej w tym kraju energetyki jądrowej, a wiele innych państw do wolniejszego odchodzenia od węgla. Liczne światowe doświadczenia z nakładaniem sankcji jednoznacznie pokazują, że skuteczność podejmowanych działań zależy od dobrze przemyślanego zakresu i konsekwencji w ich stosowaniu – niska skuteczność sankcji nałożonych na Rosję w wyniku jej agresji na Gruzję w roku 2008 i Krym w roku 2014 była tego bardzo pouczającą ilustracją.
Trzeba mieć nadzieję, że efektem nieuchronnie wywołanych sankcjami życiowych kłopotów społeczeństwa rosyjskiego byłoby rozbudzenie w nim świadomości dotyczącej hańby sprowadzanej na cały naród przez terrorystyczną politykę Putina. Znaczna część rosyjskich firm jest bowiem w dużym stopniu zależna od współpracy z partnerami zagranicznymi, obywatele Rosji traktują podróże zagraniczne jako zupełnie naturalny element swego życia, a już zakazy kontaktu ze światem wprowadzone dla ludzi kultury, nauki i sportu w istotny sposób podważają kontynuację ich karier zawodowych. Te z pewnością rosnące w przyszłości nastroje krytyczne wobec obecnych władz Rosji trzeba dodatkowo wspierać, wykorzystując wszelkie istniejące możliwości przekazywania obywatelom Rosji prawdy o trwającym konflikcie – większość z nich nie jest bowiem dzisiaj świadoma dramatu wywołanego inwazją i zachowaniem okupantów mordujących cywili, bombardujących szpitale i szkoły, gwałcących kobiety. A także zagrożeń dotyczących Rosji – bo czymże innym byłoby na przykład zniszczenie elektrowni jądrowej, mogące doprowadzić do katastrofy nuklearnej? Świat musi w tej sytuacji demonstrować pełną solidarność z zagrożonymi i determinację w przeciwstawianiu się agresji za pomocą sankcji gospodarczych. Na pytanie, czy to wystarczy do zakończenia konfliktu, nie ma niestety dzisiaj przekonującej odpowiedzi.
W świetle zachodzących wydarzeń rysują się dwa scenariusze dalszego rozwoju sytuacji. Pierwszy, ze wszech miar fatalny, to kontynuacja działań wojennych przez Rosję aż do całkowitego opanowania terytorium Ukrainy i zainstalowania na nim władzy w pełni oddanej rosyjskim najeźdźcom. Konsekwencją z jednej strony byłaby w tym przypadku olbrzymia emigracja ludności Ukrainy, z drugiej zaś trwała wojna partyzancka podjęta przez absolutnie zdeterminowanych do walki ukraińskich patriotów. Drugi scenariusz to rezygnacja Rosji ze znacznej części swych zbrodniczych zamierzeń pod wpływem skutecznej obrony Ukrainy, a także zrozumienia przez władców Rosji swojej słabości, dobitnie udokumentowanej porażkami w pierwszym okresie inwazji, wprowadzanymi sankcjami gospodarczymi oraz budzeniem się antyputinowskiej świadomości Rosjan. Warunkiem byłoby tu np. ograniczenie zaborczych apetytów Rosji tylko do poszerzenia zdominowanego przez nią obszaru Donbasu, utrwalenia władzy na Krymie oraz rezygnacja Ukrainy z przystępowania do jakichkolwiek międzynarodowych paktów, a NATO i UE w szczególności. Przy tragicznych skutkach rosyjskiego terroru trudno sobie jednak wyobrazić, aby Ukraina zaakceptowała takie zakończenie obecnego konfliktu.
Istnieje niestety jeszcze trzeci scenariusz, o którym strach nawet wspomnieć. To oczywiście wywołanie przez Rosję – raczej przypadkowo niż w pełni świadomie – III wojny światowej. Mogłoby to się stać w wyniku niezaplanowanych wydarzeń w rodzaju przypadkowego zbombardowania terenu przygranicznego w kraju NATO bądź zatopienia NATO-wskiego okrętu na Morzu Czarnym. Z drugiej strony przy nasilającym się śmiercionośnym bombardowaniu ludności cywilnej NATO mogłoby stracić cierpliwość i kierując się naturalną ludzką empatią, zareagować np. wprowadzeniem zakazu lotów nad Ukrainą, co również niechybnie prowadziłoby do konfliktu o wielkiej skali. Wyrażając powyżej wątpliwość co do intencji Putina, który miałby wywołać wojnę globalną w sposób w pełni zamierzony, mam tu niestety na myśli wyłącznie obecną sytuację. Jego imperialna wizja świata i wielokrotnie wykazane decyzyjne szaleństwo nie pozwalają bowiem spokojnie myśleć o bezpieczeństwie Europy w przyszłości.
.Przyszłość Ukrainy jako suwerennego państwa zależy od jej siły do kontynuowania bohaterskiego oporu, odwagi obywateli Rosji do wyrażania zdecydowanego sprzeciwu wobec zbrodniczych działań swego prezydenta, głęboko solidarnego choć nie bezpośrednio militarnego wsparcia ze strony wszystkich zaprzyjaźnionych państw, maksymalnie izolujących agresora, oraz empatii w stosunku do obywateli Ukrainy, wyrażonej wszechstronną pomocą humanitarną. Nasza bezprecedensowa aktywność przeczy wielu dotychczasowym oskarżeniom naszego kraju o brak życzliwości dla prześladowanych czy, jak obecnie na Ukrainie, bezlitośnie zabijanych w swych krajach uchodźców – stajemy się dla wszystkich wzorem do naśladowania w nieuchronnie zdarzających się na świecie sytuacjach masowych ludzkich tragedii.
Michał Kleiber
Tekst ukazał się w nr 39 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]