Zrozumieć przyszłość Zachodu
Wysoki poziom niezadowolenia klasy średniej, wspomaganej przez zawsze krytycznie nastawionych do władzy ludzi ubogich, w połączeniu z technologicznymi możliwościami tworzenia szerokich sieci protestu staje się społecznym materiałem wybuchowym – pisze prof. Michał KLEIBER
Nie wspominając już nawet o bardziej odległych czasach, od końca II wojny światowej Stany Zjednoczone i państwa Europy Zachodniej, stanowiły dla całego świata rozwojowy wzorzec, promieniujący ideami demokracji i gospodarki wolnorynkowej, skutecznie tworzącymi podstawy dla szybko rosnącego dobrostanu obywateli. Dziś, analizując wydarzenia ostatnich lat po obu stronach Atlantyku, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to już przeszłość.
Powodów tego stanu nie należy jednak przypisywać, jak chce wielu komentatorów, tzw. partiom populistycznym. Ich rosnąca w wielu krajach siła polityczna jest bowiem raczej skutkiem niż przyczyną zachodzących tam procesów głębokich społecznych przemian. Prawdziwą główną przyczyną problemu jest zmiana klimatu – nie tego bynajmniej, o którym wszyscy mówimy, ale klimatu towarzyszącego zachodzącym przemianom społecznym. Najkrótsza diagnoza sytuacji to potęgowane powszechną dostępnością wszelkich informacji niezadowolenie – z efektów trwającej globalizacji i rozwoju technologii – osób żyjących poza silnymi ośrodkami miejskimi oraz dużej części klasy średniej.
W odczuciu znaczącego odsetka populacji beneficjentami zachodzących zmian są „inni”, definiowani zresztą na bardzo różne sposoby.
Ale czy może być inaczej, jeśli np. w Stanach Zjednoczonych aż 40 proc. społeczeństwa o najniższych dochodach jest dzisiaj w znacząco gorszej sytuacji, niż było dwie dekady temu, a całość efektów rozwoju gospodarczego w tym okresie trafiło do paru procent osób najbogatszych? W Europie nie jest lepiej. W ciągu ostatniej dekady klasa średnia, obejmująca według przyjętej definicji gospodarstwa domowe z przychodem w granicach od 2/3 do dwukrotnej wartości mediany dochodu w danym kraju, istotnie zmniejszyła się w zdecydowanej większości państw członkowskich Unii.
Sytuację pogarsza fakt, że nie ma większego znaczenia, czy formułowane przez rozczarowanych obywateli zarzuty są rzeczywiste, czy oparte tylko na uprzedzeniach wywoływanych przez stronniczych polityków i takież media – siła tych emocji stała się w ostatnich latach olbrzymia, a potwierdzeniem nastrojów prowadzących do niespodziewanych dla tzw. elit wyników wyborów w wielu krajach są oczywiście także takie wydarzenia, jak np. protesty żółtych kamizelek we Francji. Wart odnotowania jest także fakt, że obecna sytuacja zatarła w dużym stopniu zasadniczy w polityce konflikt między lewicą a prawicą – charakter rządowej koalicji we Włoszech jest tylko jednym z licznych tego dowodów. Główne spory dotyczą natomiast politycznej wiarygodności w artykułowaniu interesów owych grup społecznych, nieodczuwających poprawy swej sytuacji wbrew docierającemu do nich przekazowi medialnemu, nagłaśniającemu efekty rozwoju gospodarczego i rosnące bogactwo jego beneficjentów.
Na problemy tradycyjnej polityki stojące przed społeczeństwami strefy atlantyckiej nakładają się bardzo niekorzystnie dodatkowe wyzwania, takie jak nieporozumienia między Stanami Zjednoczonymi a UE w ważnych sprawach polityki globalnej, rosnąca konkurencja ze strony szybko rozwijających się państw Azji na czele z Chinami, napływ imigrantów, kryzys strefy euro czy narastające różnice w poglądach dotyczących kwestii światopoglądowych, podważające spójność społeczeństw Zachodu.
Kluczową rolę w obecnych konfliktach odgrywa rozczarowanie sytuacją klasy średniej. Jej olbrzymie znaczenie i poparcie dla polityki rozwoju opisywane było niekiedy powiedzeniem charakteryzującym sytuację jej przedstawicieli jako „przyzwoite wynagrodzenie nawet przy średnich umiejętnościach pracowników”. Zmiany technologiczne i rosnące znaczenie rynków wschodzących, a Chin w szczególności, wymagają w coraz większym stopniu zmiany tej formuły na „wysokie wynagrodzenie tylko przy wysokich umiejętnościach, stagnacja wynagrodzeń i malejący popyt na pracowników o średnich umiejętnościach”. Wysoki poziom niezadowolenia klasy średniej, wspomaganej przez zawsze krytycznie nastawionych do władzy ludzi ubogich, w połączeniu z technologicznymi możliwościami tworzenia szerokich sieci protestu staje się społecznym materiałem wybuchowym.
Czas więc chyba pozbyć się wiary w przezwyciężenie powstałych problemów, myśląc i działając w kategoriach tradycyjnej polityki.
Niezbędna jest szybka refleksja, pozwalająca na gruntowne zmiany w sposobie myślenia o przyszłości świata Zachodu, a zwłaszcza Unii Europejskiej.
Kluczowym kierunkiem myślenia powinny być wysiłki na rzecz pogodzenia niezbędnej do trwałego rozwoju gospodarczego zderegulowanej, wolnorynkowej gospodarki z koniecznością realnej troski o społeczną spójność i sprawiedliwą dystrybucję wynoszonych z tego rozwoju korzyści. A wszystko w warunkach rozumienia w polityce rozwoju znaczenia globalnych uwarunkowań.
W sprawach tak odnowionej strategii niezbędne wydaje się szukanie przez polityków merytorycznego wsparcia u ekspertów obdarzonych głęboką znajomością aktualnie zachodzących zmian w społeczeństwach zarówno państw Zachodu, jak i tych zwanych kiedyś Trzecim Światem. Temat ten ma już bogatą literaturę, wskazującą na niezbędne korekty w myśleniu polityków o przyszłości. W praktyce oznaczałoby to gotowość polityków do wsłuchania się w rady ekonomistów, socjologów czy psychologów społecznych oraz osób o dużym doświadczeniu międzynarodowym, dobranych na podstawie ich udokumentowanych osiągnięć w promowaniu społecznie stabilnej przyszłości. Ekspertów rozumiejących, że zasadniczym kryterium racjonalności społecznego działania musi stać się dobro wspólne, oceniane na podstawie złożonych wskaźników, daleko wykraczających poza standardowo dzisiaj stosowany PKB i uwzględniających wartości niematerialne z poszanowaniem bogactwa wartości i tradycji tworzących przez wieki cywilizacyjne podstawy rozwoju Zachodu.
.Czy i jak długo będziemy musieli czekać na pełne zrozumienie przez polityków rzeczywistych wyzwań stojących przed nami i odważne stawienie czoła temu, co staje się z każdym dniem bardziej oczywiste?
Michał Kleiber
Tekst opublikowany w wyd. 15 miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK]