Wystąpienia i protesty były preludium do epokowych momentów w historii, w których ludzie byli zmuszani do dokonywania wyborów. Czuję, że zbliżamy się do takiego momentu. Nazywam to rewolucją antropologiczną – mówi prof. Massimo VIGILIONE
Ostatnie lata obudziły tożsamość i świadomość Włochów. Przypomniały, co tak naprawdę jest dla nas ważne. Kryzys odtworzył wspólnotę.
Lekcja, która wyjaśni nam współczesne Włochy, zaczyna się od historii. Obszar dzisiejszych Włoch najbardziej odczuły skutki rewolucji francuskiej, kiedy zostało zapoczątkowane coś, co w naszej historiografii określane jest jako Risorgimento, ruch niepodległościowy. Włochy są krajem, który w wyniku rewolucji i przemian XIX wieku wybił się na niepodległość. Oznacza to także, że Włosi są dziećmi bardzo specyficznych wartości: wolności i suwerenności – niepodległości.
Aby zrozumieć współczesne Włochy, nie musimy cofać się do XIX wieku. Nie musimy analizować, w końcu niesamowicie bogatej, historii miast włoskich czy Państwa Kościelnego. Wystarczy, że cofniemy się do ostatnich kilkudziesięciu lat, zacznijmy od okresu po II wojnie światowej.
Współczesne Włochy opisywane są przez dwa zasadnicze elementy. Oba niosą skutki dla naszej tożsamości. Jeden z nich jest odwieczny, drugi współczesny.
Element odwieczny: chyba nie ma drugiego takiego kraju, gdzie wpływ Kościoła katolickiego byłby równie znaczący, jak we Włoszech. Historia Kościoła to w dużej mierze historia Włoch. Nie wynika jedynie z prostej analizy geograficznej, choć położenie ma oczywiście znaczenie podstawowe; Włochy złączyły swój los z losem Kościoła, co widać w historii relacji stosunków międzynarodowych miast włoskich, Państwa Kościelnego czy dzisiejszych Włoch ze Stolicą Apostolską.
Do elementów współczesnych zaliczyć należy bardzo specyficzną sytuację polityczną i dominujące w historii opcje ideologiczne. Faszyzm stał się niestety stałym elementem włoskiej myśli politycznej. Jednak nie jedynym. Włochy były tym krajem Europy Zachodniej, który w okresie zimnej wojny miał bardzo silną i popularną społecznie partię komunistyczną. W latach powojennych, podobnie jak w innych krajach europejskich, rządziła we Włoszech partia chadecka. I to tę opcję partia komunistyczna w latach 1955–1956 przewyższała popularnością! Nie bez znaczenia jest też fakt, że budowało ją wielu znanych polityków, niejednokrotnie z bogatym doświadczeniem w walce z faszyzmem. W wyniku tej popularności dwukrotny premier Włoch Aldo Moro pragnął doprowadzić do tzw. historycznego kompromisu lub nowej trzeciej drogi – a więc kompromisu między socjalizmem, konserwatyzmem i liberalizmem. Nie udało mu się, został zamordowany w ataku terrorystycznym przeprowadzonym przez Czerwone Brygady.
40 lat po upadku I Republiki, a więc zakończeniu historii Chrześcijańskiej Demokracji i Włoskiej Partii Socjalistycznej, na scenę polityczną wszedł Silvio Berlusconi. Nie był moim zdaniem niczym innym jak świecką i libertyńską kontynuacją chadecji a jego rządy wyznaczały okres umiarkowanego spokoju i stabilności, imigracja nas omijała. Mieliśmy również w miarę stabilny wzrost gospodarczy, zaś specyficzny układ polityczny gwarantował pewną niezależność i dobre stosunki z wieloma państwami. Jednak to, co nie było widoczne z punktu widzenia otoczenia międzynarodowego, stało się prawdziwym wyzwaniem, problemem okazała się edukacja, a raczej komunizacja młodzieży.
Tu ważne miejsce zajmuje postać Antonio Gramsciego, który był teoretykiem komunistycznym. Jego inicjatywy prowadziły do wywierania bardzo silnego wpływu ideologii lewicowej i marksistowskiej na instytucje publiczne, kulturę, uniwersytety, szkoły i media. Do dzisiaj odczuwamy skutki podziału, jaki wytworzył się w wyniku zapoczątkowanej przez niego ekspansji ideologicznej; w granicach jednego państwa powstały dwa kraje: rzeczywisty i prawny.
Krajem prawnym nazywam całą sferę instytucjonalno-publiczną. To administracja centralna i samorządowa, instytucje kultury i edukacji oraz media – telewizja i prasa. Kraj rzeczywisty jest prosty do odnalezienia i oczywisty; tym bardziej zatrważające jest to, że kiedy rozmawiam ze znajomymi w kręgach uniwersyteckich, zdają się oni kompletnie nie dostrzegać jego istnienia.
Bańka informacyjna, w której żyją liczne grupy społeczne, zaliczające się do tzw. inteligencji lub elity, jest tak hermetyczna, że w efekcie utraciły one kontakt ze zwykłym prostym człowiekiem – obywatelem kraju rzeczywistego.
Włochy są dziś atakowane za prowadzoną politykę imigracyjną, przy czym zapomina się, że nasza sytuacja jest specyficzna na tle innych krajów Europy i nie chodzi tu wyłącznie o liczby bezwzględne. Zapewne liczba migrantów, która trafia do Włoch, w porównaniu z tą, która jest obecna w państwach takich jak Francja czy Wielka Brytania, jest niższa. Jednak w przypadku tych dwóch krajów imigracja była procesem trwającym nieprzerwanie od blisko 30 lat, a nawet dłużej, była stopniowa i kontrolowana, przyśpieszając jedynie w ostatnim czasie. We Włoszech inaczej, natężenie migracji osiągnęło niespotykane rozmiary w bardzo krótkim czasie. W dodatku presja polityczna, która została w nas wymierzona, nie opierała się na wyrozumiałości i wsparciu, była natarczywa, obsesyjna, codzienna i w dodatku – niesprawiedliwa.
Migracja narodów może być zjawiskiem naturalnym, ale nie zawsze takim jest. Czasem, jak w naszym przypadku, zostaje sztucznie wykreowana i narzucona, co prowadzi do utraty kontroli nad własnym państwem. Niektóre siły polityczne, w tym poprzedni rząd, postulowały umieszczanie imigrantów w prywatnych wakacyjnych domach Włochów. Czy to jest oznaka kontroli? Oczywiście, że nie, więcej – wyraża głębokie niezrozumienie i ignorancję, którą kraj prawny okazał wobec kraju rzeczywistego, bowiem dom, niezależnie od wyznania, preferencji politycznych czy majątku, jeden element dla wszystkich Włochów jest niepodważalną świętością. Nieważne, jaki on jest, może być mały i brzydki, a i tak będziemy go bronić za wszelką cenę.
Włochy mają długą linię brzegową. Dla elit, które nie podzielają naszych wartości, imigracja okazała się wspaniałym biznesem. Jeśli jest imigracja, to ktoś musi nią zarządzać i gospodarować. Ludzi trzeba też przemieszczać, znajdować im pracę, a nawet sprowadzić do kraju, na ludzkiej tragedii najłatwiej zarobić. To właśnie elity, które nie czują się związane z krajem, do którego należą, ponieważ nie rozumieją go ani nie słuchają, postanowiły zbić fortunę na imigracji, a nawet odebrać Włochom ich własne domy. A Włosi nie pozwolą na odebranie swojego domu. Dotyczy to także domu, rozumianego jako Państwo. Jesteśmy dziećmi wyjątkowych wartości, które budowały Risorgimento. Dlatego tak kluczowe znaczenie w odzyskaniu świadomości i tożsamości narodowej miał bunt przeciwko oddawaniu suwerenności narodowej na rzecz Unii Europejskiej.
Przez pięć lat Włosi wysłuchiwali w telewizji, w popularnych programach talk-show, jednego, powtarzanego w nieskończoność zdania: „Unia Europejska tego od nas chce”. Zupełnie jakby był to argument ostateczny, z którym nie wolno dyskutować. Wahadło odbiło: na scenę wszedł Salvini i Bracia Włoscy. Zażądano zwrotu suwerenności.
Współczesne starcie między liberalizmem i narodem prowadzi do nowej postaci państwa, która jest reprezentowana przez takie osoby, jak Salvini, Marine Le Pen, Orbán i Kaczyński. Wydarzenia ostatnich dziesięciu – piętnastu lat są tutaj bardzo znaczące. Wynik ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego to w wielu krajach bardzo jasny sygnał. Rośnie zagrożenie ze strony tych, którzy mówią, że reprezentują wolność (liberalizm), a tak naprawdę zastępują demokrację – oligarchią. Ma ona wymiar globalny, wykracza poza struktury państwowe, reprezentuje świat wielkich finansów, biznesu i organizacji.
Żyjemy w czasach przełomu. Państwo narodowe zostało w poprzednich stuleciach instrumentalnie wykorzystane, a obecnie utożsamione ze wszystkim co złe. Tendencje zaczynają się jednak odwracać. Rośnie świadomość nie tylko we Włoszech, ale i w innych krajach, że naród jest ostoją.
Następuje przesunięcie w tradycyjnej roli partii politycznych. Ruch Pięciu Gwiazd to organizacja stworzona w internecie przez znanego komika. Uzyskał poparcie dzięki akcentowaniu tych kwestii, które uderzyły w porządek oligarchiczny: w korupcję, dominację władzy sądowniczej czy nierówności społeczne. Partie giną i zacierają się. Nie mają poparcia politycznego (czego przykładem jest jedynie 8 proc. poparcia dla Forza Italia!).
Tożsamość Włochów odrzuca możliwość upadku państwa i narodu. Chociaż nie wiemy, jak świat będzie wyglądać za kilka lub kilkanaście lat, widzimy dzisiaj budzenie się społeczeństw z letargu. Odzyskano tożsamość, o którą dawniej nie wolno było się upominać. Wzmaga to złość i gniew przedstawicieli oligarchii, okazywane w mediach, prasie, polityce, administracji i na uniwersytetach. Czują, że jakiś element intelektualny im umyka. Jednak zamiast zgłębić własną strukturę poglądów, wolą atakować.
Jeśli nastroje społeczne nie znajdą swojego ujścia w ewolucyjnych przemianach, może okazać się, że dojdzie do konfliktu społecznego, rewolty.
Jako historyk poświęciłem wiele czasu na studiowanie rewolucji francuskiej. Tak jak zdarzyło się to we Francji, tak samo było w Belgii, Hiszpanii czy we Włoszech. Wystąpienia i protesty były preludium do epokowych momentów w historii, w których ludzie byli zmuszani do dokonywania wyborów. Czuję, że zbliżamy się do takiego momentu. Nazywam to rewolucją antropologiczną.
Reakcja i sprzeciw Włochów wynika z konieczności obrony naszej tożsamości. Nie wiadomo, jak ułożyłyby się stosunki społeczne, gdyby tego ataku nie było. Być może następne lata znów doprowadzą do uśpienia i względnego spokoju, który będzie jedynie oszustwem kraju prawnego wobec rzeczywistego. Jednak nie sądzę, aby do tego doszło, nasz „wróg” nie przestanie zmuszać nas do przyjmowania pozycji obronnej. Dlatego musimy działać razem. Żadne państwo europejskie w pojedynkę nie może pokonać wyzwań wewnętrznych i zewnętrznych. Musimy wspólnie działać, aby zmieniać Unię Europejską oraz aby zapewnić sobie bezpieczeństwo.
.Powrót do państw narodowych nie oznacza izolacji. Dzisiaj z sympatią patrzymy na Polskę, Węgry czy Chorwację. Bardzo chcielibyśmy lepiej do siebie pasować, lepiej się rozumieć i współpracować. Jedność jest nam potrzebna.
Massimo Vigilione
Tekst wystąpienia w trakcie Kongresu Polska Wielki Projekt w czerwcu 2019 r.