
Najważniejsze pytania Europy
W ciągu najbliższych kilku dekad najważniejszymi pytaniami w Europie będą: czy Europa pozostanie kontynentem Europejczyków? Czy Węgry pozostaną krajem Węgrów? Czy Niemcy pozostaną krajem Niemców? Czy Francja pozostanie krajem Francuzów? Czy Włochy pozostaną krajem Włochów? Kto będzie mieszkał w Europie? – pisze Viktor ORBÁN
.To są historyczne pytania, z którymi musimy dzisiaj się zmierzyć. Nie mamy przy tym jednoznacznych i wiarygodnych informacji na temat odsetków rdzennych chrześcijan żyjących w Europie i liczby napływającej społeczności muzułmańskiej. Gromadzenie takich informacji jest praktycznie zabronione. Te dane, które mamy, nie są wystarczające, abyśmy mogli przewidzieć, jaka przyszłość nas czeka, ponieważ migranci nie są rozmieszczani w równomierny sposób ze względu na grupy wiekowe. Powinniśmy przede wszystkim skupić się na ludziach poniżej 15. roku życia, ale również na tych pomiędzy 15. a 45. rokiem życia. Na podstawie tych danych możemy spróbować oszacować, jak będzie wyglądała sytuacja w każdym kraju np. w roku 2050.
Co roku organizujemy szerokie międzynarodowe badania, które pozwolą dowiedzieć się rządowi Węgier, co Europejczycy sądzą na temat różnorodnych kwestii. Nie chodzi tutaj o to, co myślą liderzy poszczególnych państw, lecz jakie są opinie ludzi. Zakładamy, że nie zawsze są zgodne z opiniami ich przywódców. Tegoroczne badanie wykazało, że w 28 krajach Unii Europejskiej 81% jej obywateli postrzega imigrację jako poważny lub bardzo poważny problem. Na poziomie paneuropejskim 64% uważa, że imigracja prowadzi do wzrostu przestępczości, a 59% uważa, że imigracja przyczynia się do zmiany kultury kraju, w którym żyją. Jeśli chodzi o skuteczność działań Brukseli w zakresie imigracji, 76% obywateli UE ocenia, że jej wysiłki są niewystarczające. Na pytanie, czy należy przekazać więcej władzy w ręce Brukseli w celu rozwiązania problemu imigracji, czy też zamiast tego należy wzmocnić uprawnienia poszczególnych państw w tym zakresie, 36% obywateli UE odpowiada, że powinna zająć się tym Bruksela, podczas gdy 51% oczekuje, że należy wzmocnić w tym aspekcie państwa narodowe. Na Węgrzech 25% naszych obywateli – co nie jest małą liczbą, bo mówimy tutaj o co 4. osobie – uważa, że należy przekazać więcej przywilejów w ręce Brukseli. 61% Węgrów uważa, że Bruksela powinna mieć mniejszą władzę i powinniśmy odzyskać w całości bądź przynajmniej w części uprawnienia, które wcześniej przekazaliśmy do Brukseli.
Dziś nie jesteśmy w stanie podać żadnych przykładów udanej integracji. Oczywiste jest, że migracja nie jest odpowiedzią na problemy gospodarcze i brak siły roboczej. Co ciekawe, Europejczycy najmniej zaniepokojeni są migrantami, którzy zabierają im pracę. To prawdopodobnie odzwierciedla jakąś formę osobistego doświadczenia.
Jeśli w tym samym systemie i kraju pojawią się ludzie o odmiennych celach, to ich obecność nie doprowadzi do integracji, ale do chaosu. Jest oczywiste, że kultura imigrantów mocno kontrastuje z kulturą europejską. Przeciwstawne idee i wartości nie mogą wzajemnie współistnieć, gdyż wzajemnie się wykluczają. Przywołując najbardziej oczywisty przykład, możemy powiedzieć, że Europejczycy powszechnie uważają, że mężczyźni i kobiety są wobec siebie równi, podczas gdy dla społeczności muzułmańskiej taka idea jest nie do przyjęcia z uwagi na fakt, że w ich kulturze stosunek między kobietami a mężczyznami oparty jest na porządku hierarchicznym. Te dwie koncepcje nie mogą wzajemnie współistnieć w tym samym czasie. Jest to tylko kwestia czasu, która z nich zwycięży.
Możemy oczywiście założyć, że odmienne kulturowo społeczności mogą zostać ponownie wyedukowane. Musimy jednak dostrzec fakt. że wspólnoty muzułmańskie, które przybywają do Europy, postrzegają swoją kulturę, wiarę, styl życia i własne zasady jako silniejsze i cenniejsze niż nasze. Tak więc, czy nam się to podoba, czy nie, pod względem szacunku dla życia, zaangażowania, podporządkowania się poszczególnym interesom i ideałom obecnie społeczności muzułmańskie są silniejsze niż wspólnoty chrześcijańskie. Dlaczego ktokolwiek chciałby przyjmować kulturę kraju, która wydaje się słabsza niż ich własna, silna kultura? Oni jej nie chcą i nigdy nie będą chcieli! Dlatego też reedukacja i integracja oparta na idei reedukacji nie może się udać.
Politycy europejscy często stawiają pytanie o kwestię solidarności. Przede wszystkim chciałbym wyjaśnić, że w kulturze europejskiej solidarność nie jest celem samym w sobie, lecz jedynie środkiem do celu. W kulturze europejskiej celem jest, aby ludzie urodzeni w tej kulturze żyli w pokoju, bezpieczeństwie, wolności i dobrobycie, zgodnie ze swoimi własnymi wartościami i przekonaniami. To jest ostatecznym celem europejskiej kultury. Solidarność jest tylko środkiem do tego celu. Jaki wniosek należy z tego wyciągnąć? Otóż nie możemy nigdy okazać solidarności z ideologiami, narodami i grupami etnicznymi, które dążą do tego, aby zmienić kulturę europejską, która stanowi istotę i cel europejskiego stylu życia. Nie możemy okazać solidarności z grupami i ideologiami, które sprzeciwiają się istnieniu Europy i jej kultury, ponieważ doprowadziłoby to nas do kapitulacji.
Nie można oskarżać Węgrów o brak solidarności. Mój kraj był zdolny sam obronić się przed napływem imigrantów, co kosztowało nas 260-270 mld forintów. Unia Europejska zwróciła nam ledwie niewielką część z tej kwoty. Uważam więc, że Unia Europejska nie powinna mówić o solidarności, dopóki nie zapłaci nam 250 miliardów forintów, które jest nam winna za obronę Europy. Sugerowałbym, aby do tego czasu była bardziej powściągliwa w słowach i gestach. Zwłaszcza polityk niemiecki powinien pomyśleć pięć razy, zanim oskarży Węgrów o brak solidarności. Dla przykładu pracownicy fabryk w Niemczech otrzymują pięciokrotnie większe wynagrodzenie niż węgierscy robotnicy, którzy wykonują te same prace w niemieckich fabrykach na Węgrzech. Tak długo, jak długo będzie trwał ten stan rzeczy, będę uważał, że to haniebne, gdy Niemcy mówią o solidarności. To sprzeczne także z logiką wzajemnych inwestycji, przepływu kapitału i tworzenia nowych miejsc pracy w Unii Europejskiej, a więc niezgodne z jedną z wartości europejskich.
Musimy ocenić konsekwencje takiego obrotu sprawy dla elity politycznej. Należy stwierdzić, że w Brukseli został zawiązany sojusz przeciwko opinii zwykłych ludzi, przeciętnych Europejczyków. Członkami tego sojuszu są brukselscy biurokraci i ich elity polityczne, a także system, który możemy określić jako Imperium Sorosa. Jest to sojusz, który został zawiązany przeciwko Europejczykom.
Gdy przywódcy, członkowie wielkiej elity politycznej, odwracają się od swoich obywateli, potrzebny jest im inkwizytor, który będzie wszczynał postępowanie przeciwko tym, którzy wyrażają opinię obywateli. Przez cztery lata funkcję inkwizytora sprawowała Viviane Reding. Nie spełniła jednak pokładanych w niej nadziei, więc wybrano nowego: nowym wielkim inkwizytorem został Frans Timmermans, komisarz europejski. Daje nam to pewną niewielką satysfakcję, gdy widzimy, że wielki inkwizytor nie może poświęcić całej swojej uwagi i energii dwóm krajom jednocześnie, dlatego obecnie Polska została wybrana jako główny cel inkwizycji w celu osłabienia, zniszczenia rządu narodowego.
.Węgry realizują przede wszystkim swoje interesy narodowe, ale interesy te obejmują również Europę i przyjaźń polsko-węgierską. Musimy jasno powiedzieć, że kampania inkwizycji wymierzona w Polskę nigdy się nie powiedzie, gdyż Węgry skorzystają ze wszystkich prawnych możliwości, jakie są przewidziane w Unii Europejskiej, aby wyrazić swoją solidarność z Polakami.
Viktor Orban
Tekst opublikowany w nr. 3 magazynu liderów opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK]