
Obywatel może zanurzyć się w jednej z baniek i uznać, że jest ona jedyną słuszną. Dzięki takiej operacji świat nie będzie skomplikowany, wszystko będzie jednoznaczne, nie będzie niepokoju mentalnego. Ale ma też inne możliwości. 
Problem w tym, że strony, które wzięły sobie za cel tak zwanych symetrystów, są przekonane, że to one i tylko one mają prawo do rozstrzygania, co jest prawdą, a co nie. Obie uważają, że dzięki swoim intelektualnym, a nawet nadprzyrodzonym zdolnościom są w stanie w mgnieniu oka ocenić, co jest dobre, a co nie dla Polski, świata i kosmosu. 
Tym, którzy próbują definiować się jako symetryści, od samego początku zarzuca się zdradę ideałów, łamanie reguł gry, sianie zwątpienia. Jakby uczestnicy szeroko rozumianej debaty politycznej w Polsce mieli być karnym wojskiem, które stoi równo od linijki w swoim szeregu i nie wychyla się z rzędu. Każdy, kto ma jakiekolwiek wątpliwości, kto próbuje dyskutować o argumentach wysuwanych przez stronę drugą, natychmiast obrywa. Jedyne, co można doskonalić, to inwektywy, jakimi się drugą stronę obrzuca, oraz argumenty dowodzące naszej wyższości moralnej nad nią. 
Symetryzm polega coraz częściej na umiejętności stawiania pytań czy obiektywnego zachowania dystansu. A więc na cnotach, które stanowią o sile lub słabości elit umysłowych. Ale też na zwykłej uczciwości, co czyni go wyborem moralnym. 
Ze zwaśnienia żyje, on się zwaśnieniem żywi. On to zwaśnienie, ten niepokój, to wzajemne wkurzanie się jednych na drugich podtrzymuje. Dzięki zwaśnieniu publicysta może być na fali. Im zwaśnienie większe, tym jego fala wyższa. 
Poseł, senator, nawet samorządowiec wybrany z listy partyjnej, zawodowo jest zobligowany do postępowania zgodnego z linią polityczną. Ale czy obywatel, nawet troskliwy, zdyscyplinowany i biorący udział w wyborach, nie powinien uznać demokratycznie wybranej władzy (nie chodzi mi tu o żadną konkretną) i siedzieć cicho do następnych wyborów? Tak, cicho, ponieważ zgiełk wywołany przez entuzjastów politykowania jedynie sieje zamęt, niezgodę, podgrzewa i tak gorące nastroje. Uchodziłoby to w Colosseum, ale ani nasi politycy – gladiatorzy, ani my – lud rzymski. Należy założyć, że politycy wiedzą, co robią (a nawet gdy nie wiedzą, nie mamy na to innego wpływu niż wyborczy), a pieniacka aktywność z pewnością im nie pomoże. 
Wielu obywateli unika radykalizmu i politycznych skrajności. Woli kierować się dążeniem do wspólnego dobra i stara się wprowadzić zasady niewymuszonej, pokojowej współpracy. Nr 55. „Wszystko co Najważniejsze” już jest w EMPIKach, Księgarni Polskiej w Paryżu, a wysyłkowo i w prenumeracie — w Sklepie Idei

Zwolennicy wojny powiadali, że będzie zerwaniem z nudą, zniewieściałością i gnuśnością, będzie przejawem witalności Europy, jej siły i energii. 
Ludzkość powinna mieć na wyposażeniu prosty język pomocniczy, którym można by się porozumieć w najdalszym zakątku świata. Do takiego wniosku doszedł Ludwik Zamenhof na targu w Białymstoku. W rocznicę śmierci twórcy języka esperanto pisze Wiesław KOT. 
Nadchodzi świat, w którym indywidualna wolność niemal całkowicie zniknie. Wraz z nią zniknie Różnica, a tym samym Demokracja. 
Lekcja płynąca z Ukrainy pokazuje nam, że taka centralna aplikacja jak Diia może być narzędziem użytecznym w kryzysowym zarządzaniu państwem i w związanej z tym komunikacji na linii państwo – obywatel. 
Pierwsi jezuici bardzo szybko wyrobili sobie renomę, która przyciągała kolejne wybitne jednostki, co umacniało prestiż nowego zakonu i budziło zaufanie zarówno władz świeckich, jak i kościelnych. 
Szwajcarzy obawiają się, że po ewentualnym przystąpieniu do UE ich kraj mógłby mieć poważne kłopoty. Ultrapopulistyczna konstytucja, pozwalająca populusowi nie tylko zatwierdzać lub odrzucać prawa, lecz również je definiować, byłaby dla brukselskiej administracji solą w oku. 
Cztery lata po pożarze paryskiej katedry Notre-Dame zainteresowanie we Francji świątynią i jej odbudową nie słabnie. Liczne zaś wystawy, koncerty i programy telewizyjne jej poświęcone świadczą o specjalnym miejscu, jakie Notre-Dame zajmuje w tożsamości Paryża i Francji. |