Markham HEID: Człowiek społeczny

Człowiek społeczny

Photo of Markham HEID

Markham HEID

Dziennikarz, publikuje między innymi w „TIME”. Mieszka w Detroit.

Gdy człowiekowi doskwiera samotność, jego organizm uaktywnia układy odpowiedzialne za stres, a ich działanie może z czasem sprzyjać przewlekłym stanom zapalnym i różnorakim problemom zdrowotnym – od chorób serca po choroby przewodu pokarmowego – pisze Markham HEID

.Człowiek jest istotą społeczną. To dzięki interakcjom międzyludzkim rozwinęły się społeczeństwa, powstały instytucje. Jesteśmy jednym z niewielu gatunków na planecie – jeśli nie jedynym – którego przedstawiciele są gotowi do osobistych poświęceń na rzecz nieznajomych i niespokrewnionych z nimi Innych. Wymowny jest też fakt, że nawet w więzieniach kara izolatki uchodzi za wyjątkowo dotkliwą.

Pandemia COVID-19 i podyktowana nią konieczność zachowywania dystansu społecznego powoduje, że zarówno w Ameryce, jak i na całym świecie ludzie spędzają w samotności lub w niewielkich grupkach więcej czasu niż kiedykolwiek wcześniej w nowożytnej historii. I choć sama pandemia jest czymś nowym, to szkody wyrządzane przez izolację społeczną i wiążącą się z nią samotnością zostały dobrze poznane.

W 2020 roku w czasopiśmie „The Lancet” opublikowano badanie wykazujące, że brak łączności społecznej – definiowanej w tym badaniu jako brak kontaktu z innymi – prowadzi do poczucia izolacji, które z kolei sprzyja odczuwaniu przygnębienia i lęku. „Potrzeba łączności społecznej jest głęboko wpisana w charakterystykę człowieka”, piszą autorzy badania. Według nich izolacja jest silnie powiązana z obniżeniem nastroju oraz funkcji kognitywnych człowieka, zaburzeniami snu oraz wzrostem poziomu stresu i masy ciała. Z punktu widzenia obecnej sytuacji pandemicznej ważniejsze jest jednak to, że autorzy badania wiążą też izolację ze spadkiem odporności.

Samotność wpływa na stan zdrowia

.„Człowiek jest organizmem społecznym, a miliony lat ewolucji wdrukowały w nas potrzebę unikania izolacji lub przebywania samemu”, twierdzi Roger McIntyre, profesor psychiatrii na Uniwersytecie Toronto. Według niego izolacja często prowadzi do samotności, którą badania naukowe wiążą ze zwiększonym ryzykiem chorób serca, otyłości, depresji oraz samobójstwa. „W niektórych przypadkach ryzyko związane z samotnością przewyższa ryzyko palenia paczki papierosów dziennie”, dodaje.

Prof. McIntyre zauważa również, że choć terminów „izolacja społeczna” i „samotność” często używa się zamiennie, to nie są one tożsame. Decydująca jest według niego różnica pomiędzy interakcją społeczną pożądaną przez daną osobę a tą mającą miejsce w rzeczywistości. Samotność pojawia się wtedy, kiedy występuje rozziew pomiędzy pragnieniem interakcji z innymi a interakcją faktyczną. Można być osobą otoczoną przez innych, a jednak pozostawać kimś samotnym.

Rozróżnienia te nabierają znaczenia w czasach, kiedy tak wielu ludzi pozbawionych jest bezpośredniego kontaktu z najbliższymi i znajomymi. Samotność prowadzi bowiem do przyjmowania postaw obronnych, drażliwości, przygnębienia oraz obaw o przetrwanie; jest też łączona ze zwiększeniem o 26 proc. ryzyka przedwczesnej śmierci. Samotność może też przyczyniać się do powstania szeregu problemów zdrowotnych, a dzieje się tak między innymi dlatego, że brak interakcji społecznej jest dla ludzkiego mózgu czynnikiem nierozłącznie związanym ze stresem, a nawet czymś samym w sobie stresującym.

Jak twierdzi dr Stephanie Cacioppo, specjalizująca się w dziedzinie psychiatrii i neuronauki behawioralnej na Uniwersytecie Chicago, zajmująca się badaniem samotności, współpraca społeczna okazała się na tyle niezbędna dla ewolucyjnego powodzenia gatunku ludzkiego, że człowiek współczesny jest na poziomie organicznym wręcz przystosowany do spędzania czasu z innymi ludźmi. W toku badań ta amerykańska uczona ustaliła, że nieobecność kontaktów interpersonalnych uruchamia niektóre rejony i procesy mózgowe aktywujące się w reakcji na głód lub groźby doznania krzywdy fizycznej. Niczym dokładnie skalibrowany system bezpieczeństwa ludzki mózg nastawiony jest na monitorowanie pojawienia się samotności. Poczucie samotności jest sygnałem, który wyewoluował dla naszej ochrony.

Z chwilą pojawienia się samotności organizm uaktywnia układy odpowiedzialne za stres, a ich działanie może z czasem sprzyjać przewlekłym stanom zapalnym i różnorakim problemom zdrowotnym – od chorób serca do chorób przewodu pokarmowego.

Jak twierdzi dr Cacioppo, samotność była częstym zjawiskiem w USA jeszcze przed pandemią COVID-19. Badanie przeprowadzone w 2019 r. dla firmy Cigna, zajmującej się ubezpieczeniami i świadczącej usługi zdrowotne, wykazało, że 61 proc. Amerykanów skarży się na samotność, co oznacza wzrost o 9 punktów procentowych w stosunku do poziomu z poprzedniego roku. Inne badanie opinii publicznej z tego samego roku, przeprowadzone przez YouGov, wykazało że 23 proc. respondentów z pokolenia Z i 29 proc. milenialsów „zawsze” lub „często” odczuwa samotność. Nie ma wątpliwości, że obecny kryzys może tylko pogorszyć tę sytuację.

Alternatywne sposoby zwalczania samotności

.Narzucające się antidotum na samotność – spędzać więcej czasu z innymi – obecnie nie wchodzi w grę. Istnieją jednak inne sposoby na walkę z samotnością: warto prowadzić aktywne życie i wyznaczać sobie cele. Chodzi tu o planowanie zajęć na cały tydzień, w którym znalazłoby się miejsce na ćwiczenia fizyczne, jakąś formę interakcji towarzyskiej, np. zadzwonienie do kogoś ze znajomych albo czat z członkiem rodziny.

W czasie ograniczeń pandemicznych ludzka psychika nie ma się gdzie schronić – ale pomocna może się okazać świadomość możliwości działania.

Również prof. McIntyre z Uniwersytetu Toronto zaleca ćwiczenia jako sposób na poprawę nastroju i przeciwdziałanie stresowi, który może się pojawiać pod wpływem samotności. Natomiast jego kolejna sugestia może się wydać sprzeczna z intuicją – według niego pomocne może być unikanie mediów społecznościowych. Przywołując wyniki własnego badania, znajdującego się na etapie recenzji przed publikacją, prof. McIntyre mówi: „Nasze ustalenia z Wuhan wskazują, że im więcej czasu ludzie spędzali w mediach społecznościowych, tym wyższe były u nich poziomy stresu i lęku”.

To logiczne. Media społecznościowe zazwyczaj buzują najnowszymi doniesieniami, a taki niemal ciągły strumień przypomnień o koronawirusie może pogorszyć stresogenne skutki izolacji społecznej. Ponadto prof. McIntyre twierdzi, że spędzanie czasu w sieci na „masowych zgromadzeniach społecznych”, skupiających w większości użytkowników obcych i anonimowych, silnie koreluje ze złymi wynikami zdrowia psychicznego. „Ewolucja przystosowała nas do szukania relacji interpersonalnych, charakteryzujących się bezpieczeństwem i znajomością drugiej strony. Natomiast relacje towarzyskie w sieci często nie cechują się ani bezpieczeństwem, ani pogłębioną znajomością”. Z drugiej jednak strony, twierdzi McIntyre, korzystanie z technologii do interakcji z osobami znajomymi lub członkami rodziny to znakomity pomysł. „Czy wyjście na kawę z przyjaciółką jakoś się różni od spotkania na FaceTime? W chwili obecnej wszystkie badania wskazują, że obydwa sposoby są równie wartościowe i prowadzą do takich samych skutków”.

Innym sposobem jest podejmowanie dawno planowanych projektów. Nauka nowego języka albo zebranie się wreszcie na odwagę i spróbowanie medytacji może nadać życiu taki sens i smak, jakiego nie przyniosą gry komputerowe, podcasty czy netfliksowe seriale.

.Już samo podejmowanie kroków mających na celu zwalczanie zamartwiania się, lęku i smutku wywołanych samotnością powinno redukować jej negatywne skutki. Wprowadzanie zmian w naszym życiu stanowi powszechnie stosowaną i popartą badaniami technikę regulowania negatywnych emocji.

Markham Heid
Tekst ukazał się w nr 27 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]. Tłum: Magdalena Skoc.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 stycznia 2022