
Najwyższy czas na cyfrowy detoks
Absolutnie niewystarczające jest proste zabieranie im smartfona i dostępu do komputera. Cyfrowy detoks musi zostać starannie przygotowany i przemyślany. Niezbędne jest też wsparcie dla osób, które się go podejmują, i dawanie dobrego przykładu przez niespędzanie w szczególności całego wolnego czasu przed komputerem czy telefonem, lecz poświęcanie go rodzinie – pisze prof. Michał KLEIBER
.Jechałem ostatnio tramwajem otoczony grupą kilkunastu ludzi, nie tylko młodych, i stwierdziłem ze zdumieniem, że literalnie wszystkie te osoby były nieustannie wpatrzone w swoje smartfony, często nie rezygnując z tego nawet przy wysiadaniu. Wielu bezkrytycznych użytkowników internetu z pewnością uważa, że w takich zachowaniach nie ma nic złego, bo internet to przecież najlepsze źródło informacji i zdobywania wiedzy, pozwalające na skuteczne rozwijanie w świecie cyfrowym swoich zainteresowań i pasji. Osoby te powołują się na przykład na to, żepodczas korzystania z sieci odczuwają spokój odrywający je od codziennych kłopotów oraz zdobywają ciekawe nowe informacje.
Wbrew takim stwierdzeniom sytuacja jest jednak daleka od jednoznaczności, a korzyści są niestety tylko jednym obliczem cyfrowego świata. Nieustanne korzystanie z urządzeń elektronicznych przez tak wiele osób budzi coraz powszechniejsze przekonanie o pilnej potrzebie zmian w naszych zachowaniach, a niekiedy wywołuje nawet przerażenie konsekwencjami serfowania.
Ponad połowa internautów, także znaczna część tych doceniających korzyści, twierdzi bowiem, że czuje się przytłoczona cyfrowym światem i wręcz traci w sieci poczucie normalności swego życia. Permanentna obecność w sieci najgorsze skutki przynosi zaś wielu użytkownikom nastoletnim, twierdzącym, że od korzystania ze smartfonów mają zawroty głowy i niedosypiają, bo nie potrafią zrezygnować z cyfrowego świata nawet w nocy. Aż 3/4 uczniów polskich szkół przyznaje, że im i ich rodzinom przydałby się czas bez dostępu do internetu, choć paradoksalnie nie zmieniają swoich sieciowych działań.
.W kontekście problemu nadmiernego korzystania z internetu za zmianę prawdziwie rewolucyjną uznać należy pojawienie się smartfonów, powodujących, że internet zaczął towarzyszyć wszystkim naszym czynnościom. Okazało się to przełomem nie tylko technologicznym, ale i kulturowym. Do popularności smartfonów przyczyniły się aplikacje: programy, które w łatwy i atrakcyjny sposób umożliwiają zaspokajanie różnych potrzeb w dowolnym momencie i sprowadzają na drugi plan telefoniczną funkcję urządzenia. Niełatwo w to uwierzyć, ale na rynku jest dzisiaj dostępnych ok. 9 mln różnych aplikacji mobilnych. Jak pokazują sondaże, statystyczny użytkownik smartfona ma w swym urządzeniu kilkadziesiąt aplikacji, a ich przeglądanie zajmuje mu ok. 90 proc. czasu obecności w sieci.
Dla wielu ludzi wręcz trudne stało się dzisiaj odróżnianie rzeczywistości cyfrowej od realnej. Uczniowie i studenci, mając ze sobą na lekcjach bądź wykładach smartfony lub laptopy, mają na przykład dużą trudność z odpowiedzią na pytanie, ile czasu spędzili na uważnym słuchaniu wykładowców, a ile na równoczesnym przeglądaniu mediów społecznościowych lub na oglądaniu memów. Na szczególne ryzyko wystawieni są ludzie młodzi, a liczne badania jednoznacznie wskazują na przykład, że uzależnieni od sieci studenci osiągają znacząco gorsze wyniki w nauce. Nie inaczej jest jednak także z osobami dorosłymi, zwłaszcza pracującymi w trybie zdalnym.
Powiedzmy więc dobitnie, że kłopoty związane z patologicznym uzależnieniem od internetu (ang. internet addiction disorder), polegające na nałogowym wykorzystywaniu internetu, a mediów społecznościowych w szczególności, w istotny sposób zmieniają zasady normalnego życia. Powszechny dostęp do internetu sprawił bowiem, że do świata wirtualnego możemy przenieść się w dowolnym miejscu i czasie.
Jesteśmy świadomi, że przez całą dobę docierają do nas powiadomienia z portali społecznościowych, nowe wiadomości z komunikatorów oraz cała masa informacji w formie artykułów, podcastów i filmów. Pojawia się zatem strach, że coś może nas ominąć, gdy nie będziemy online. Takie uzależnienie od internetu określane jest jako syndrom FOMO (ang. fear of missing out), który może powodować pogłębienie psychicznej zależności od korzystania z sieci. Uzależnienie od internetu definiowane jest często jako dysfunkcjonalny system zachowań związanych z korzystaniem z internetu, czego rezultatem jest utrata kontroli nad czasem i sposobem korzystania z internetu oraz znaczące pogorszenie funkcjonowania w środowisku społecznym, zawodowym i innych istotnych obszarach życia.
Prowadzona w Wielkiej Brytanii szeroka debata na temat zagrożeń internetowych dla dzieci pokazała dwie główne charakterystyki problemu. Pierwsza to fakt, iż w rozwiniętych krajach praktycznie wszystkie dzieci po ukończeniu ok. 12 lat mają dzisiaj smartfony i aktywnie z nich korzystają przez parę godzin dziennie. Druga cecha to statystycznie wykazane znaczne pogorszenie u dzieci stanu zdrowia psychicznego, prowadzące do częstych depresji, a nawet do samobójstw. Badania wykazują ścisłe powiązanie tych czynników – zarówno powszechność smartfonów, jak i wyraźne pogorszenie stanu zdrowia dzieci rozpoczęły się ok. 10 lat temu i od tego czasu ta zależność jest coraz bardziej widoczna. Stwierdzono, że istnieje wyraźna zależność między czasem korzystania ze smartfona a stanem zdrowia – im dłużej dziecko przegląda internet, tym większe są tego niekorzystne konsekwencje zdrowotne. W dodatku wykazano, że choćby tylko tygodniowa rezygnacja z przeglądania internetu owocuje zmniejszeniem częstotliwości występowania stanów depresyjnych.
.Opublikowane studium badaczy z Uniwersytetu w Hongkongu, którzy wzięli pod lupę przedstawicieli 31 krajów z 7 regionów świata, odsetek „siecioholików” szacuje na 6 proc., co przy obecnej liczbie internautów na świecie wynoszącej ponad 5,5 mld daje ok. 330 mln osób uzależnionych od internetu. Dla zobrazowania skali problemu warto porównać go ze statystykami dotyczącymi narkomanii, czyli uzależnienia traktowanego jako poważne zagrożenie. Według ONZ z nielegalnymi środkami odurzającymi ma kontakt od 3,5 do 7 proc. populacji świata, mamy więc do czynienia z podobnymi rozmiarami problemu.
Na podstawie rozległych badań przyjmuje się, że o ile zaburzenia związane z użyciem internetu przejawia ok. 6 proc. jego użytkowników, to trzykrotnie większy odsetek należy do grupy wysokiego ryzyka. Liczba internautów w Polsce wynosi obecnie prawie 30 mln, a zatem problem uzależnienia od sieci może dotyczyć nawet 1,8 mln osób. Statystyczny użytkownik internetu spędza online aż 2,5 godz. dziennie, przy czym czas spędzony przy komputerze zmniejsza się wraz z wiekiem, czyli w „byciu online” zdecydowanie króluje młode pokolenie. Osoby uzależnione natomiast spędzają przy komputerze – poza obowiązkami zawodowymi – średnio aż 6,5 godz. dziennie.
Uzależnienie od internetu, podobnie jak uzależnienie od używek czy hazardu, jest destrukcyjnym sposobem radzenia sobie z trudnościami w realnym życiu. Sieć staje się miejscem ucieczki od problemów, a sesje internetowe pozwalają zapomnieć o kłopotach i stymulując określone obszary mózgu, przyczyniają się do doznawania uczucia ukojenia i przyjemności. Z tego powodu „siecioholizm” dotyka często osoby samotne, bezrobotne i zmuszone do pozostawania w domu. Z obserwacji przypadków wynika też, że uzależnieni nierzadko wychowują się w rodzinach dysfunkcyjnych, w których występują konflikty między ich członkami.
Emocjonalne skutki uzależnienia od internetu obejmują takie problemy, jak depresja (badania wskazują, że osoby z umiarkowanym lub poważnym ryzykiem uzależnienia od internetu są 2,5 razy częściej narażone na objawy depresji), trudności w wywiązywaniu się ze stałych obowiązków, poczucie wyobcowania i osamotnienia, nadwrażliwość na krytykę, rozpad relacji interpersonalnych, utrata zainteresowania wszelkimi formami aktywności społecznej. Innymi słowy, uzależnienie od internetu, podobnie jak uzależnienie od używek czy hazardu, jest destrukcyjnym sposobem radzenia sobie z trudnościami w realnym życiu.
Sieć staje się miejscem ucieczki od problemów, a sesje internetowe pozwalają zapomnieć o kłopotach i stymulując określone obszary mózgu, przyczyniają się do doznawania uczucia ukojenia i przyjemności. „Siecioholicy” to w przytłaczającej większości osoby poniżej 35. roku życia, głównie mieszkańcy miast, co wiąże się z mniej powszechnym dostępem do sieci na terenach wiejskich. W uzależnienie od internetu najczęściej popadają młodzi mężczyźni, znacznie rzadziej kobiety.
.W mediach opisywane były wręcz dramatyczne historie dotyczące siecioholików. Młody Brytyjczyk zmarł nagle przy konsoli, przy której spędzał po 12 godzin dziennie; niezwykle bulwersujący był przypadek 33-letniej kobiety tak uzależnionej od sieci, że przestała pracować i całkowicie zaniedbała czwórkę swoich małych dzieci, co doprowadziło do odebrania jej praw rodzicielskich. Pewnego rumuńskiego piętnastolatka internet pochłonął do tego stopnia, że przestał chodzić do szkoły. Matka zdecydowała się odciąć mu w domu dostęp do internetu – chłopak wpadł wtedy w szał i pchnął ją nożem. Podczas gdy kobieta konała, piętnastolatek został zatrzymany w pobliskiej kafejce internetowej, gdzie kontynuował grę online.
Kiedy wielogodzinne korzystanie z internetu staje się źródłem silnego dystresu, czyli nerwowej reakcji organizmu na zagrożenie, oraz negatywnie wpływa na funkcjonowanie jednostki w sferze fizycznej, psychicznej, interpersonalnej, społecznej, rodzinnej i ekonomicznej, czas podjąć walkę z uzależnieniem. Leczenie osób uzależnionych od internetu jest trudne, ponieważ brakuje państwowych placówek specjalizujących się w takiej pomocy, a istniejące ośrodki leczenia uzależnień koncentrują się na alkoholikach i narkomanach. Dodatkowych trudności przysparza fakt, że siecioholicy potrafią spędzać w internecie kilkanaście godzin dziennie. W efekcie są zbyt zabsorbowani swoim nałogiem, by dostrzec problemy ze zdrowiem, i unikają kontaktów z ludźmi, w tym także z lekarzami.
Najważniejszym orężem w walce z uzależnieniem internetowym jest psychoterapia. Proces leczenia opiera się na zmianie nawyków korzystania z internetu, co ma stopniowo przywrócić w życiu pacjenta miejsce na inne, niewirtualne rozrywki, aktywności i relacje. Niestety, mimo że liczba osób uzależnionych od sieci stale rośnie, psychiatrom i psychologom nadal brakuje skutecznych narzędzi diagnostycznych.
Nieoficjalnym, choć powszechnie przyjętym sposobem diagnostyki jest wykorzystywanie kwestionariusza o nazwie Internet Addiction Test. Składa się on z pytań dotyczących naszych internetowych nawyków, pozwalających na rozpoznanie stopnia i charakteru naszego uzależnienia od internetu. Po stworzeniu diagnozy sytuacji czas na jeszcze trudniejszy etap pomocy uzależnionym, czyli uruchomienie skutecznej terapii.
Ponieważ w dzisiejszych czasach nie sposób całkowicie wyeliminować kontakty z komputerem czy smartfonem, trzeba podjąć działania na rzecz ograniczenia intensywności tych kontaktów, redukując w pierwszej kolejności ich długość. Pomocne mogą być także techniki kształtujące nowe zachowania związane z korzystaniem z komputera, takie jak notowanie aktywności internetowych w dzienniku, zmienianie pór korzystania z sieci czy trening stopniowego wydłużania przerw w dostępie do internetu.
W przypadku uzależnionych dzieci należy starać się dużo i często z nimi rozmawiać, przeciwdziałając ich zamykaniu się w wirtualnym świecie. Absolutnie niewystarczające jest proste zabieranie im smartfona i dostępu do komputera. Cyfrowy detoks musi zostać starannie przygotowany i przemyślany. Niezbędne jest też wsparcie dla osób, które się go podejmują, i dawanie dobrego przykładu przez niespędzanie w szczególności całego wolnego czasu przed komputerem czy telefonem, lecz poświęcanie go rodzinie. Pomocne może być także to, że w internecie działa coraz więcej grup wsparcia dla osób zmagających się z problemem uzależnienia od sieci. Niektóre z nich naśladują metody stosowane w leczeniu uzależnień w ośrodkach anonimowych alkoholików.
.Sprawa nie jest niestety łatwa, ponieważ jak wykazuje praktyka kliniczna, minimalny czas potrzebny na skuteczny detoks cyfrowy to trzy tygodnie. Zasięg problemu oraz daleko idące konsekwencje uzależnienia cyfrowego powinny zmusić wszystkich do głębokiej refleksji nad sposobami zapobiegania temu zjawisku.