Adam BIELAN: "Nowe media wymuszają w polityce zmianę generacyjną"

"Nowe media wymuszają w polityce zmianę generacyjną"

Photo of Adam BIELAN

Adam BIELAN

Poseł do Parlamentu Europejskiego V, VI, VII i IX kadencji. Wcześniej poseł na Sejm III i IV kadencji Sejmu RP, senator i wicemarszałek Senatu IX kadencji. Prezes Partii Republikańskiej.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

.Nowe media zmieniają politykę i polityków, zmieniają media i dziennikarzy, zmieniają też kampanie wyborcze. Powyższe trzy elementy są ze sobą powiązane. Komunikacja polityczna, m.in. za sprawą nowych mediów, stała się permanentna. Dowodzą tego choćby kolejne kampanie wyborcze na wszystkich kontynentach. Przykładowo, trwa już w Stanach Zjednoczonych batalia mająca wyłonić zwycięzcę w wyborach prezydenckich w 2016 r. Poczynania głównych kandydatów wpływają na zachowanie dziennikarzy, a nowe media w sposób znaczący przyspieszają obieg informacji. Obieg i tak szybki za sprawą 24-godzinnych stacji telewizyjnych i portali internetowych, pod wpływem nowych mediów stał się błyskawiczny.

Jeszcze nie tak dawno szybki czas reakcji na jakieś wydarzenie wynosił dwa–trzy dni. Następnie kilkanaście godzin. Dziś to zaledwie minuty.

Ta zmiana ma jednak i słabe strony. Już wprowadzenie całodobowych kanałów informacyjnych i rozwój tabloidów spowodowały, że politycy zaczęli podejmować gorsze decyzje. Nie konsultują ich bowiem z ekspertami, a działając pod presją czasu, często nie są w stanie dobrze przemyśleć tego, co robią. Zamówienie opinii, sięgnięcie po wskazówki think-tanków, zaczerpnięcie rad autorytetów, to wszystko trwa. A media społecznościowe nie znoszą czekać. Zwielokrotniły nacisk na to, aby rozstrzygnięcia zapadały natychmiast. Niejednokrotnie kosztem zasadności i rozsądku.

Polityka przyspieszyła, tracąc na jakości.

Social media wymagają także maksymalnego uproszczenia przekazu. Niegdyś polityk publikował swoją pogłębioną publicystykę na kolumnach opinii. Dziś zaś musi całą swoją myśl, argumentację i ideę zmieścić w 140 znakach wiadomości na Twitterze, bądź zawrzeć w infografice na Facebooku.

.Wracając jednak do aspektów pozytywnych. Nowe media to także platforma do bezpośredniego kontaktu polityka z wyborcą. A brak ogniw pośrednich, w postaci choćby dziennikarzy, eliminuje mankamenty takie, jak możliwość niezrozumienia czy wypaczenia przekazu. O czym często „Nowe Media” piszą.

Rośnie także kontrolna rola społeczności sieci. Ukrycie jakichkolwiek informacji w dzisiejszym świecie mediów jest praktycznie niemożliwe. Dodatkowo siła mediów wciąż wzrasta, wraz ze wzrostem liczby osób korzystających z Internetu, świadomych i ciekawych świata, zainteresowanych polityką.

Rozrost wpływów mediów społecznościowych praktycznie zabił instytucję ciszy wyborczej. Żyją one informacjami, a z zakazami radzą sobie nie tylko w sobotę przedwyborczą, ale i w dniu wyborów. Coraz mniejszy sens ma zakaz publikacji sondaży wyborczych. Twitter nie respektuje tych reguł, napiera i wymusza zmianę. Obieg informacji jest coraz mniej sformalizowany, co ma swoje plusy i rzecz jasna minusy. Jak choćby możliwość fałszowania sondaży czy przedstawianych danych wyborczych mających w zamyśle wpłynąć na niezdecydowanych wyborców.

Nowe media wymuszają zmianę generacyjną. Od pewnego już czasu obserwujemy polityków coraz młodszych. Pokonywanie kolejnych rekordów wieku trwa. Mam tutaj na myśli choćby kolejnych premierów Wielkiej Brytanii czy prezydentów Stanów Zjednoczonych.

Do niedawna sama obecność polityków w Internecie nie wymagała od nich wiedzy technologicznej czy wiedzy o świecie cyfrowym. Jeszcze Tony Blair nie musiał obsługiwać swojego konta e-mail, bowiem sekretarki drukowały przychodzące listy, a on odręcznie na nie odpowiadał. Rozwój nowych mediów sprawił jednak, że niezbędne jest osobiste zaangażowanie.

.Konta prowadzone tylko i wyłącznie przez pracowników biura są przez uczestników portali społecznościowych wyczuwane na kilometr. Polityk musi dać coś od siebie. Niezbędna jest do tego umiejętność posługiwania się smartfonem oraz obsługi Facebooka, Twittera. Dla niektórych polityków to trudne. Choć nie ma to wiele wspólnego z wiekiem czy wykształceniem, czego dowodzi przypadek Lecha Wałęsy. W dość późnym wieku doszedł do dużej sprawności w korzystaniu z mediów społecznościowych.

Nowe media wymagają też od polityków wyjątkowej uwagi. Wiele jest przykładów ich nieumiejętnego użycia, publikacji nie tego zdjęcia, które mieli zamiar pokazać światu, pomylenia funkcji komunikacji prywatnej z opublikowaniem wiadomości w części ogólnodostępnej.

Samo założenie konta i umiejętność wpisania kilku tweetów nie wystarcza. Bolesna jest konfrontacja z rzeczywistością. Niekiedy jedna gafa na Twitterze potrafi zakończyć karierę polityka.

Nowe media są bowiem dla polityków – przy wszystkich ich atutach – mediami wysokiego ryzyka. Jednak bez podjęcia tego ryzyka trudno jest nawiązać rywalizację polityczną, a przede wszystkim czynnie uczestniczyć w życiu społecznym.

W dzisiejszej polityce coraz bardziej istotna jest cytowalność. Politycy, których nie ma na Twitterze czy Facebooku, tę cytowalność mają o wiele mniejszą niż ci, którzy sygnalizują swoją obecność, a wręcz gotowość do szybkiego komentarza w sieci. Dziennikarze mają ułatwione zadanie. Możemy zaobserwować, że częściej dzwonią oni do polityków obecnych na Twitterze. Politycy ci potrafią się wbić w kluczowym momencie z dobrym sound bitem, zdaniem w 140 znakach, które później rezonuje w przestrzeni publicznej. Są o kilka długości przed tymi politykami, których w nowych mediach nie ma.

.Nowe media zmieniły też dziennikarstwo. Dziennikarze zrozumieli, że trudno już ukryć fakty niewygodne dla polityków, z którymi są zaprzyjaźnieni, czy z partii, którym kibicują. Konkurencja mediów starych i nowych sprawiła, że czytelnicy mają większą szansę na bycie lepiej poinformowanymi. Nie sposób dziś ukryć afer obyczajowych, finansowych, co jeszcze kilka lat temu było możliwe. W epoce nowych mediów nie ma tajemnic poliszynela. Jest rywalizacja. Liczy się szybkość.

Szybkość i rywalizacja sprawiają jednak, że często pojawiają się informacje niesprawdzone. Jeden z tygodników odwołuje ministra finansów i informacja ta „żyje” tylko dwie czy trzy godziny, do czasu dementującego wpisu premiera na Twitterze. Kiedyś taka informacja o dymisji nie byłaby możliwa, bowiem przestrzegano zasady weryfikacji informacji w dwóch źródłach.

Dziś, jeśli dziennikarz poczeka 15–20 minut, chcąc potwierdzić wiadomość, ktoś inny opublikuje ją przed nim. Publikuje ją więc, wiedząc, że może narazić się na niekiedy nawet na śmieszność.

W efekcie jesteśmy zalewani informacjami niesprawdzonymi, co zwiększa chaos wśród odbiorców i wielu konsumentów informacji zaczyna szukać miejsc, w których te informacje będą wiarygodne, sprawdzone, opatrzone odpowiednim komentarzem.

Z drugiej jednak strony osoby, których dotyczy plotka, dyfamacja, mają łatwiejszą możliwość ustrzeżenia się przed atakiem. Włączają Twittera, wpisują, rozbrajają.

.W postrzeganiu nowych mediów w komunikacji politycznej, w zmianie, która się dokonuje, na plan pierwszy wysuwa się w kampaniach politycznych wiarygodność informacji. Oczywiście, zagrożenie informacjami nieprawdziwymi, które miały wpłynąć na wynik wyborów, a pojawiały się w ostatnich przed ciszą wyborczą godzinach, istniało także w mediach tradycyjnych. NM3_przod_newObarczone było jednak sankcją, możliwością dochodzenia praw przez osobę, polityka czy partię, którzy czuli się pokrzywdzeni. W przypadku nowych mediów, mimo olbrzymiego zasięgu, takich sankcji i takich możliwości dochodzenia sprawiedliwości, nawet post factum, po kampanii wyborczej nie ma. Dodajmy, że wielu uczestników mediów społecznościowych, także tych, których śledzi wiele osób, zdając się na ich osąd, występuje w sieci anonimowo. Nowe media zmieniają politykę, komunikację, kampanię, słowem: rosną w siłę. Pytanie jednak, jak wpisać je w system demokratyczny?

Adam Bielan
Tekst pochodzi z wyd.6 kwartalnika opinii „Nowe Media” [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 kwietnia 2015