"Idą… O poezji Jana Stępnia"
Niezwykły świat poezji Jana Stępnia pomieszczony jest w krótkich wierszach. Co się na ten świat składa? Życzliwość dla wszelkiego stworzenia, dobroć, czasem gorzka prawda, wzruszenia, sny, słowo o Bogu, wreszcie słowa poświęcone żonie, miłośniczce filozofii, szczególnie Kanta — Marii Szyszkowskiej. Ta wybitna znawczyni filozofii prawa to dla poety muza, natchnienie i zarazem pierwsza czytelniczka.
.W utworach nazywa ją Marią Szaloną, Metafizyczną czy też Promienną, co oddaje niejako niecodzienność poglądów profesor Szyszkowskiej, która powołała do życia filozofię codzienności. Cała sztuka polega jednak na tym, by z tej zwykłej, szarej, a czasami przezroczystej, bezbarwnej rzeczywistości uczynić niecodzienność odświętną, osobliwą, niesztampową, pełną uroku i urody życia. Chyba właśnie temu winna służyć literatura, muzyka, sztuka, filozofia czy też religia — wszystko, co nadaje naszemu życiu głębszy sens i treść.
W tomiku Idą…, który rozpoczyna Przesłanie — motto życiowe artysty — znajdziemy utwory traktujące o naturze oraz naszych czworonożnych przyjaciołach. Autor od dawna podkreśla, że więź ze zwierzętami jest czymś silniejszym aniżeli więź z ludźmi. Tej więzi poświęcił jedną ze swych Srebrnych myśli: „Pies odda za Ciebie życie, człowiek Cię zdradzi”. U zwierząt nie ma nienawiści, zazdrości, pychy — które nad wyraz często towarzyszą ludzkiej egzystencji. Natkniemy się w tej poezji również na wątpliwości wynikające z wnikliwej i uważnej obserwacji otaczającego nas świata, poszukiwanie odpowiedzi na trudne pytania, zawieszane niekiedy przez nas na „gwoździu milczenia”.
Wrażliwość, także ta artystyczna, uchodzi dziś za niemodną, a „szlachetność oddano do Muzeum Archaicznych Pojęć”.
Wymowne wiersze Bieda i tytułowy utwór Idą… to przejawy niezgody na narastające nierówności społeczne. To także swoiste akty solidarności ze słabszymi, nienadążającymi za światem pędzącym na oślep w poszukiwaniu zysku i chwilowych przyjemności (często kosztem innych ludzi).
.Utwory z tomiku Idą… są utrzymane w podobnym tonie jak miniatury zawarte w Okruchach dnia, zbiorze krótkichopowiadań, wydanym w 2008 roku. Owe „okruchy” to myśli, które narastają w nas przez cały dzień, by pod jego koniec objawić się w postaci wiersza, kolejnej linijki opowiadania, artykułu, recenzji, wpisu do pamiętnika, etc.
Aż chce się usiąść w ciepły wieczór z kubkiem herbaty w ręce, spojrzeć na czerwone niebo, rozżarzone resztkami zachodu słońca, i oddać się refleksji nad życiem. Wszak czymże byłoby ono bez momentów, kiedy się zatrzymujemy, aby chociaż na chwilę odetchnąć i pomyśleć. W dzisiejszym zabieganym świecie takie zamyślenia wydają się szczególnie potrzebne. Dzięki nim możemy czasem zobaczyć w czyichś oczach „żółte nasturcje”, nawet gdy mamy późną jesień bądź zimę. We Wiośnie podmiot liryczny jako „późnojesienny” myśli już o jutrzence budzącej się do życia przyrody — wiosna „polną dróżką idzie”.
We wzruszającym wierszu Gdy umiera moja Matka czytamy, że „w cierpieniu — Bóg nie płacze”. Płacze natura, ale nie Bóg. Jest to zgodne z uniwersalnym przesłaniem Maxa Ehrmanna, zawartym w jego Dezyderatach: „Żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje, czymkolwiek się trudzisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, w zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą”. Wiersz ten doczekał się znakomitej interpretacji Piwnicy pod Baranami. Dla kogoś w obliczu śmierci, od której nie ma ucieczki, może płakać natura (są różnorodne drogi do Boga i sposoby ich poszukiwania, np. panteizm), dla kogoś innego może płakać i Bóg, czy to osobowy, czy pojmowany przez niektóre wyznania jako energia.
.To zaledwie próba przybliżenia duchowości zawartej w poezji Jana Stępnia. Warto zapoznać się z jego krótkimi, lecz pełnymi znaczeń utworami. Nie zawsze trzeba bowiem rozległego, bogatego w wyszukane środki artystyczne poematu czy długiego traktatu, aby celnie ująć dany wycinek rzeczywistości. Wiersze artysty są lapidarne, co tylko przydaje im wyjątkowości. Utwory te powinno się czytać spokojnie, tak jak spokojnie idą przez życie ich bohaterowie — bez pośpiechu, z życzliwym nastawieniem do innych.
W wierszu Nie ten poetą znajdujemy fragment o roli poezji w życiu. Wrażliwe osoby umieją nawet w codzienności odkryć choćby skrawki poezji — którą Jan Stępień uważa za najistotniejszą część literatury, jej królową. W poezji można bowiem zawrzeć nawet najbardziej złożoną refleksję o świecie, czasem radosną, a czasem pełną goryczy.
Nie ten poetą
kto za biurkiem wiersze składa
lecz wieczny wędrowiec
szukający swego przeznaczenia
.Czyż każdy z nas nie jest wędrowcem? Bo uparcie do uprzednio wyznaczonego celu dążą tylko niektórzy. Spora część błądzi po ścieżkach życia… Wszyscy jednak wędrują. Topos homo viator znamy z arcydzieł literatury światowej, ale przecież i my w naszym codziennym życiu pielgrzymujemy i dokądś zmierzamy. Ilu ludzi, tylu „homo viatorów”, którzy wciąż „idą… w milczeniu… krok za krokiem…”. Nawet jeżeli są zmęczeni życiem, ciągle idą…
***
Jan Stępień — rzeźbiarz, poeta, pisarz, rysownik, autor sztuk teatralnych. Jest autorem powieści (m.in. Pajęczyna, Pulsowanie, Przenikanie, Czas miłości), zbiorów opowiadań (m.in. Pierwsze doznania, Szalona Maria, Cienie zmarłych, Smak zdarzeń) oraz tomików wierszy, np. Wieczne koło, O drugiej nad ranem, Chory liść, Okruchy dnia.
Jego wiersze i opowiadania tłumaczono na niemiecki, arabski oraz esperanto. Rzeźby i rysunki wystawia w Polsce, w Belgii i na Węgrzech. Ponadto rysunki zamieszcza w miesięcznikach Medycyna dla Ciebie, Jupiter (dla austriackiej Polonii), Res Humana oraz w publikacjach książkowych. Jego sztuka Koniec świata została wyróżniona w szóstej edycji Tygodnia Sztuk Odważnych w Radomiu (2006). Jesienią 2009 r. w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie odbyła się prapremiera sztuki W windzie.
Jest członkiem Związku Literatów Polskich i Stowarzyszenia Kultury Europejskiej (SEC) z siedzibą w Wenecji.
W sieci [LINK] dostępny jest blog literacki artysty W świecie poezji Jana Stępnia.
Agnieszka Małecka