Antonio SPADARO SJ: Kościół jest zawsze w kryzysie. To klucz do jego reformy

Kościół jest zawsze w kryzysie. To klucz do jego reformy

Photo of Antonio SPADARO SJ

Antonio SPADARO SJ

Jezuita. Konsultor Papieskiej Rady ds. Kultury. Redaktor naczelny „La Civiltà Cattolica”. Członek Rady Georgetown University.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Jeśli istnieje słowo podsumowujące sytuację, której doświadcza dziś świat, to jest nim słowo „kryzys”. Kryzys przestał być banałem przemówień i establishmentu intelektualnego, stał się rzeczywistością wspólną dla wszystkich – pisze o. Antonio SPADARO SJ

Jeszcze do niedawna „kryzys” wydawał się być słowem kluczowym w dyskursach elit zdolnych do wyartykułowania erudycyjnej krytyki obecnej kondycji. Kryzys często przywoływał swoją „egzystencjalną” specyfikę, która zamiast konkretyzować, rzutowała go w nieokreśloną abstrakcję. Dziś kryzys stracił swój abstrakcyjny charakter i przybrał oblicze lockdownu, liczenia zgonów i pogrążającej się gospodarki. W szczytowym momencie pandemii, papież modlił się na opustoszałym placu św. Piotra i w ten sposób symbolicznie unaocznił cały światowy kryzys, ujawniając go w miejscu, które ma być symbolem obecności i jedności.

Kryzys jako motor działania

.W swoim przemówieniu do Kurii Franciszek chciał podkreślić znaczenie i wagę życia w kryzysie. Przyznał przede wszystkim, że „kryzys jest zjawiskiem, które dotyczy wszystkich i wszystkiego. Jest obecny wszędzie i w każdym okresie dziejów; obejmuje ideologie, politykę, ekonomię, technologię, ekologię i religię”. Dlatego jest on podstawowym doświadczeniem człowieka i stanowi „nieunikniony etap losów osobistych i losów społecznych”. Nie da się go uniknąć, a jego skutkiem jest zawsze „poczucie obawy, niepokoju, braku równowagi i niepewności co do decyzji, które trzeba podjąć”.

Możemy już zrozumieć, na ile kryzys jest motorem działań i wyborów, także dlatego, że destabilizuje i prowadzi do nowej równowagi. Wymaga on – jak przypomina nam etymologiczny korzeń greckiego czasownika krinō – typowej pracy polegającej na przesiewaniu, które oczyszcza ziarno pszenicy po żniwach.

Kryzys w tym sensie nakreśla historię, która nie kształtuje się, jeśli nie przechodzi właśnie przez okresy kryzysu. Franciszek przywołuje Biblię, która jest pełna „postaci przeżywających kryzys”, które jednak właśnie poprzez kryzys realizują historię zbawienia: Abraham, Mojżesz, Eliasz, Jan Chrzciciel, Paweł z Tarsu i sam Jezus, zwłaszcza w czasie kuszenia, a następnie podczas „niewymownego kryzysu w Getsemani: samotności, strachu, udręki, zdrady Judasza i opuszczenia przez apostołów”, aż po „krańcowy kryzys na krzyżu”.

Franciszek ma ewangeliczną, dialektyczną wizję historii: to tak, jakby mówił, że jeśli nie ma kryzysu, to nie ma życia. W tym sensie kryzys budzi nadzieję. Stąd jego przesłanie: w czasach kryzysu trzeba być realistą, a „odczytywanie rzeczywistości bez nadziei nie może być nazwane realistycznym. Nadzieja daje naszym analizom to, czego tak często nie są w stanie dostrzec nasze krótkowzroczne spojrzenia”.

Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że „Bóg nadal daje wzrost ziaren swojego królestwa pośród nas”. Tak więc ci, którzy patrzą na kryzys, nie czyniąc tego w świetle Ewangelii, „ograniczają się do dokonania autopsji zwłok”. Czas kryzysu jest czasem Ducha Świętego; sama Ewangelia stawia nas w sytuacji kryzysu. Zatem „nawet w obliczu doświadczenia ciemności, słabości, kruchości, sprzeczności i zagubienia”, jeśli przyjrzymy się temu z bliska, zrozumiemy, „że rzeczy przybierają nową formę, wypływającą wyłącznie z doświadczenia łaski ukrytej w ciemności”.

Nie mylić kryzysu z konfliktem

.Franciszek wyraźnie odróżnia kryzys od destrukcyjnego konfliktu. Jest to ważny temat w wizji papieża. Konflikt, istotnie, „zawsze tworzy spór, rywalizację, antagonizmy na pozór bez rozwiązania, między osobami podzielonymi na przyjaciół, których należy miłować, i wrogów, których trzeba zwalczać, mające prowadzić do zwycięstwa jednej ze stron”. Logika konfliktu zawsze dąży do rozłamu między przeciwnymi stronami. Na przykład Kościół, odczytywany w kategoriach konfliktu, generuje podziały na „prawicę” i „lewicę”, „postępowców” i „tradycjonalistów”. W ten sposób ulega rozdrobnieniu i polaryzacji. Konflikt się zaostrza i w końcu prowadzi do narzucenia „jednakowej i ujednolicającej logiki, tak dalekiej od bogactwa i pluralizmu, które Duch dał swojemu Kościołowi”.

Franciszek definiuje Kościół jako „Ciało wiecznie znajdujące się w kryzysie”, w którym nowość „kiełkuje ze starego i czyni je zawsze owocnym”, nie sprzeciwiając się mu.

Papież opowiada się więc za kryzysem w bardzo ważnym fragmencie swojego przemówienia: „Broniąc się przed kryzysem, utrudniamy działanie Bożej łaski, która chce objawić się w nas i poprzez nas. Dlatego też, jeśli pewne realistyczne podejście ukazuje nam naszą najnowszą historię jedynie jako sumę prób, które nie zawsze się udawały, skandali, upadków, grzechów, sprzeczności, zgrzytu w świadectwie, nie powinniśmy się bać, nie powinniśmy też zaprzeczać dowodom na to wszystko, co w nas i w naszych wspólnotach jest dotknięte śmiercią i potrzebuje nawrócenia. To wszystko, co jest złe, sprzeczne, słabe i kruche, ukazując się jawnie, jeszcze bardziej przypomina nam o potrzebie umierania dla pewnego sposobu bycia, rozumowania i działania, który nie odzwierciedla Ewangelii. Tylko umierając dla pewnej mentalności, uda nam się uczynić miejsce dla nowości, którą Duch nieustannie wzbudza w sercu Kościoła”.

Kryzys jako czas łaski

.„Reforma” nie odpowiada zatem logice konfliktu, lecz logice kryzysu, która zakłada przezwyciężenie i krok naprzód: „Musimy przestać myśleć o reformie Kościoła jako o łataniu starego ubioru albo jedynie opracowaniu nowej Konstytucji Apostolskiej. Reforma Kościoła to coś zupełnie innego”, co jest owocem łaski. Kryzys nie zostanie rozwiązany poprzez naszywanie nowych łat na stare ubrania. Dlatego musimy przeżywać kryzys jako czas łaski: jest to ruch, który stanowi część podróży. Z drugiej strony konflikt jest wędrówką bez celu: to pozostawanie w labiryncie i marnowanie energii. Papież, mówiąc o sobie, zakończył w ten sposób swoje przemówienie do Kurii: „Proszę was, zawsze za mnie się módlcie, abym miał odwagę pozostawać w kryzysie”.

Czy zatem „kryzys” nie będzie słowem kluczowym dla zrozumienia życia i reformy Kościoła, które czekają nas w 2021 roku? Czy nie będzie konieczne duchowe przyjęcie kryzysu bez lęku i prób kamuflażu, aby pozwolić Kościołowi – powszechnemu i lokalnemu – stać się bardziej ewangelicznym?

O. Antonio Spadaro SJ
Tekst opublikowany w nr 28 miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 9 maja 2021
Fot.: YARA NARDI / Reuters / Forum