Uczelnie pozostają kluczowym narzędziem tworzenia elit przyszłej Polski
Obok pojęcia dobrobytu – niezbędnego narzędzia ekonomicznej niezależności – należałoby wprowadzić pojęcie „dobrostanu kulturowego” – niezbędne narzędzie duchowej wolności i dojrzałości społecznej. To właśnie uniwersytety powinny być miejscem jego tworzenia – pisze Cezary KOŚCIELNIAK
Nie ma dobrobytu bez dostępu do solidnej edukacji. O polskich uczelniach napisano już wiele, najczęściej skupiając się na ich niedoskonałościach. Jednak z innej perspektywy – „użytkownika” uniwersytetu – obraz wygląda bardziej optymistycznie niż ten wyłaniający się z międzynarodowych rankingów uczelni.
Nie negując w żaden sposób problemów naszego szkolnictwa wyższego, należy dostrzec, że studenci nie otrzymują edukacji o kilkaset razy gorszej niż na uczelniach z pierwszej setki rankingów. I raczej nie uważają swoich profesorów za mniej mądrych niż ich koledzy z najbardziej renomowanych uczelni.
Warto zauważyć, że społeczeństwo nie dąży do wprowadzania radykalnych zmian na uniwersytetach, co świadczyłoby o tym, że Polacy są z nich zadowoleni. W ciągu ostatnich trzydziestu lat polskie uczelnie przeszły głębokie zmiany. Być może autora tekstu można posądzić o to, że występuje w roli sędziego we własnej sprawie, jednak warto pokusić się o niestandardowy obraz uczelni od strony oferowanych studentom możliwości. Wszak korzyści, które uzyskuje się podczas studiów, są z punktu widzenia studenta tak samo istotne, jak prestiż uczelni, jeśli nie bardziej.
Pierwsza kwestia dotyczy odpłatności. Studia na uczelniach publicznych są bezpłatne. Pokolenie urodzonych w latach 70. i 80. musiało zmierzyć się z konsekwencjami wyżu demograficznego w postaci braku miejsc na uczelniach publicznych i konieczności wybrania studiów odpłatnych. Jednak zaznaczmy, że uczelnie publiczne nadal są bezkonkurencyjne – nie ze względu na brak opłat, lecz bogactwo oferty. Niż demograficzny, choć dla przyszłości państwa jest zjawiskiem fatalnym, akurat w tej dziedzinie przyniósł ulgę: obok kierunków najbardziej obleganych obecnie są łatwiej dostępne studia o wysokiej jakości, dające satysfakcję i rozwój, oferowane na kilkudziesięciu najlepszych polskich uczelniach.
Obok kształcenia kierunkowego uniwersytety przedkładają studentom pulę aktywności pozwalających na rozwój osobisty, często w warunkach lepszych niż na Zachodzie. Mądry wybór oferty daje umiejętności potrzebne do dobrego startu – czy to na rynku pracy, czy to w przygotowaniu do dalszego, zaawansowanego kształcenia. Podam kilka konkretnych przykładów z uczelni, na której pracuję, Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Podczas studiów oferuje się obligatoryjny lektorat językowy umożliwiający studentowi poznanie języka na poziomie B2. Oczywiście, jak wszędzie, można utyskiwać, że poziom zależy od lektora, można trafić lepiej lub gorzej, jednak ktoś, kto chce się nauczyć języka, ma na to przez kilka lat szansę i nie musi za to płacić. Na UAM student rozpoczynający naukę języka od poziomu A2 uczęszcza na lektorat przez cztery semestry. Student może również podejść do certyfikacji znajomości języka obcego. Dla porównania – semestralny kurs języka niemieckiego w renomowanej instytucji kosztuje (obecnie w tańszej wersji online) około 1200 zł.
Uczelnie oferują konkretne wsparcie dla mniej zamożnych studentów w postaci stypendiów socjalnych i miejsca w domu studenckim, co ma szczególne znaczenie dla młodzieży dojeżdżającej na studia. W większości przypadków dzisiejsze akademiki są zmodernizowane i dobrze wyposażone, do tego zlokalizowane w bardzo atrakcyjnych miejscach. Opłaty miesięczne za pokój w akademiku UAM zaczynają się od ponad 400 zł, co jest ceną rynkowo konkurencyjną, natomiast samodzielny pokój z aneksem kuchennym jest w cenie 800 zł. Stypendia socjalne wynoszą około 1000 zł, i choć w dużych miastach nie ma problemu z pracą dodatkową, to stypendia pozwalają na zaspokojenie minimalnych potrzeb studenta. Osobną pulę stanowią stypendia naukowe. Stypendium takie jest nie tylko nagrodą za pracę, ale i prestiżem.
Rzadko mówi się o ekskluzywnych możliwościach rozwoju sportowego podczas studiów czy o dostępie, za symboliczną opłatą, do profesjonalnych obiektów sportowych. Na zajęciach WF oferuje się grę w tenisa, body control, trening holistyczny, szermierkę, samoobronę, MTB, żeglarstwo czy narciarstwo. Wystarczy porównać tę ofertę np. z rynkową ceną treningu tenisowego lub kursu żeglarskiego, by docenić jej wartość. Dla pragnących więcej istnieje możliwość treningu w profesjonalnych akademickich związkach sportowych.
Osobną sprawą są możliwości rozwoju międzynarodowego – to już nie tylko wyjazdy w ramach programu ERASMUS, lecz szereg stypendiów z instytucji polskich i zagranicznych. Ale nawet student, który nie wyjedzie na staż za granicę, posiada dostęp do międzynarodowych nowości czytelniczych czy światowej bazy czasopism elektronicznych, nie wspominając już o wykładach gościnnych wybitnych uczonych. Dla studenta aspirującego do przyszłej roli badacza sytuacja znana jeszcze sprzed dekady, kiedy książki czy artykuły z pism zachodnich kserowało się po żmudnych i zajmujących czas kwerendach, jawi się jako surrealistyczna.
Wreszcie student może skorzystać ze wsparcia podczas wchodzenia na rynek pracy. Uczelnie stale uczestniczą w targach pracy, prowadzą biura doradztwa zawodowego i oczywiście oferują kształcenie dodatkowe o określonym profilu zawodowym, a także pomagają w znalezieniu stażu zawodowego. Powyższe przykłady nie wyczerpują wszystkich możliwości.
Aby nie popaść w zachwyt, należy zapytać, jaka jest misja uczelni w warunkach dobrobytu. Po latach przemyśleń dojrzeliśmy do tego, że silne i dobrze rozwinięte państwo potrzebuje nie tylko uniwersytetu jako naukowego wsparcia rozwoju, ale także jako instytucji „buforu refleksyjności”, która będzie kształtowała naszą świadomość i kulturę.
Tym samym obok pojęcia dobrobytu – niezbędnego narzędzia ekonomicznej niezależności – należałoby wprowadzić pojęcie „dobrostanu kulturowego” – niezbędne narzędzie duchowej wolności i dojrzałości społecznej. To właśnie uniwersytety powinny być miejscem tworzenia dobrostanu kulturowego.
Przez wiele lat spieraliśmy się, czy uniwersytet powinien działać jak przedsiębiorstwo, zastanawialiśmy się, czy powinien być kopią sprawnych korporacji, narzekaliśmy na jego niepraktyczne cele. Zdaje się, że przeoczyliśmy debatę nad rolą formacyjną uniwersytetu, przekazem idei itp. Czy nie powinno nas niepokoić, że oddziaływanie uczonych w sferze publicznych powinności zbyt często sprowadza się do doraźnego komentarza politycznego? Czy w ogóle zastanawiamy się nad rolą uniwersytetu jako instytucji tworzenia dobrostanu kulturowego? Mieści się w tym pytaniu zagadnienie miejsca dla humanistyki, odniesienie do tego, co poszerza horyzonty oraz ukształtuje przyszłe polskie elity.
.Niezależnie od tego, na którym miejscu międzynarodowych rankingów się znajdziemy, to właśnie uczelnie zostaną kluczowym narzędziem tworzenia elit przyszłej Polski, to tam będzie się kształtować wyobraźnia intelektualna przyszłych architektów dobra wspólnego.
Cezary Kościelniak