Prof. Cyrille BRET, Florent PARMENTIER: Polska w oczach profesorów SciencesPo. Polskę i Francję więcej łączy, niż dzieli

Polska w oczach profesorów SciencesPo.
Polskę i Francję więcej łączy, niż dzieli

Photo of Prof. Cyrille BRET

Prof. Cyrille BRET

Wykładowca geopolityki europejskiej w Sciences-Po Paris. Absolwent ENS Ulm, IEP Paris, IHEDN Paris oraz Ecole Nationale d’Administration (ENA). Dyrektor w Eurasia Prospective.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Photo of Florent PARMENTIER

Florent PARMENTIER

Politolog pracujący w Instytucie Nauk Politycznych w Paryżu (Sciences Po, Laboratoire des politiques publiques) oraz w Centre de géopolitique w Wyższej Szkole Handlowej w Paryżu (HEC). Jest współzałożycielem grupy Eurasia Prospective. Ostatnio opublikował "Les chemins de l’État de droit. La voie étroite des pays entre Europe et Russie".

zobacz inne teksty Autora

Jaki jest dziś, na kilka tygodni przez wyborami prezydenckimi, kluczowymi dla projektu europejskiego Francji, obraz Polski w tym kraju? Napięcia polityczne, handlowe, czy te związane z uchodźcami nabierają od kilku miesięcy na sile. W jaki sposób wpływa to na wielowiekową przyjaźń francusko-polską? Czy na dobre nadszedł jej kres? Nawet jeśli z perspektywy czysto partyjnej relacje są wrogie, to więzy kulturalne muszą przetrwać – piszą Cyrille BRET i Florent PARMENTIER

Polska oczami Francuzów: „dobry uczeń” Europy czy kraj stojący na czele demokracji nieliberalnych?

.We francuskiej prasie i na portalach opiniotwórczych pierwsze miejsce zajmowały ostatnio kwestie polityczne, związane z wyborem Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Prasa francuskojęzyczna poświęciła temu wyborowi rzeczywiście wiele uwagi. Dziwiono się, że jeden z krajów członkowskich nie chce poprzeć rodaka z największymi szansami, a w zamian wysuwa kandydaturę Jacka Saryusza-Wolskiego, postać stosunkowo słabo znaną we Francji, nie licząc jego studiów podyplomowych w Europejskim Centrum Naukowym na uniwersytecie w Nancy.

Mocno kontrastuje to z poprzednim wyborem Donalda Tuska na to stanowisko w 2014 roku. Wtedy Polska miała ambicję zastąpić Francję jako najbliższy partner Niemiec, chwaliła się swoim nieprzerwanym wzrostem, mimo światowego kryzysu w latach 2008-2009. Później strefą euro wstrząsnął kryzys w Grecji, Wielka Brytania zdecydowała w referendum, że opuści Unię Europejską, a nadchodzące wybory w różnych europejskich krajach zapowiadają się jako jedne wielkie ostrzeżenie.

Do kryzysów wewnątrz Unii dochodzą te u jej granic. Na skutek arabskiej wiosny w Syrii trwa wyniszczająca wojna domowa. Ukraina od 2014 jest teatrem straszliwego konfliktu z Rosją. Wiatry wiejące z Rosji i Stanów Zjednoczonych nie zapowiadają a priori niczego szczególnie przychylnego Unii Europejskiej.

W odpowiedzi na to Jean-Claude Juncker, w swojej Białej księdze przygotowanej na 60. rocznicę Traktatów Rzymskich, przedstawił kilka scenariuszy. Ten, który bez wątpienia najbardziej przykuwa uwagę, dotyczy „Europy wielu prędkości”, co oznaczałoby więcej dla tych, którzy chcą iść bardziej do przodu. Polska była nieobecna, gdy Francja, Niemcy, Włochy i Hiszpania dyskutowały w Wersalu nad tym scenariuszem. Uderza fakt, że miasto, które niegdyś, sto lat temu, po zakończeniu I wojny światowej, gościło delegacje z wielu krajów (co zresztą doprowadziło do odrodzenia państwa polskiego), stało się ponownie miejscem, w którym zastanawiano się nad przyszłością Europy.

Na trzech płaszczyznach: politycznej, partyjnej i ideologicznej, Francja François Hollande i Polska Jarosława Kaczyńskiego diametralnie się różnią.

Polska od wielu lat daje się poznać w nowej roli: kogoś, kto zwalcza europejski liberalizm. Grupa Wyszehradzka, do której oprócz niej należą Węgry Viktora Orbana, Czechy i Słowacja, nabiera coraz większego znaczenia. Kraje te mają inną wizję Europy. „Demokracja nieliberalna” jest rezultatem politycznego równania, w którym sumują się, z jednej strony, odwoływanie się do woli suwerena, a z drugiej, ataki na państwo prawa, będące gwarantem wartości liberalnych. Państwo prawa nie ogranicza się przecież jedynie do uporządkowanego zbioru zasad, jest czymś więcej: dynamiką polityczną, która dzisiaj jest zagrożona. Pisałem o tym w książce Les chemins de l’État de droit (Drogi państwa prawa). Na tych trzech płaszczyznach: politycznej, partyjnej i ideologicznej, Francja Hollanda i Polska Kaczyńskiego diametralnie się różnią.

Polska idei, nauki i sztuki

.Mimo tych bieżących wydarzeń politycznych związanych z decyzjami na szczeblu instytucji europejskich, tygodnik „Marianne” w numerze z 10 marca 2017 r. potrafił poświęcić dwie strony na przedstawienie portretu pisarza Marka Hłaski.

Literatura polska ma w Paryżu swoje miejsce: Księgarnię Polską przy Boulevard Saint-Germain, gdzie można znaleźć publikacje najbardziej prestiżowych paryskich wydawnictw. Jej siedziba mieści się w bliskim sąsiedztwie kawiarni, którym stolica Francji zawdzięcza miano „miasta światła”: „Le Procope” Woltera i „Café de Flore” Jean-Paula Sartre’a i Simone de Beauvoir. Tekst przybliżający postać Hłaski ukazał się w momencie pojawienia się na rynku tłumaczenia na język francuski jego opowiadania Drugie zabicie psa, w którym dwójka bohaterów, Jakub i Robert, próbują wyłudzić pieniądze od bogatej amerykańskiej wdowy.

Marek Hłasko, „polski James Dean”, jest jednak dużo mniej znany we Francji niż Marek Halter, urodzony w Warszawie pisarz polsko-żydowskiego pochodzenia, z dużym dorobkiem twórczym, i mniej niż Alain Finkielkraut, urodzony w Paryżu, ale którego rodzice byli uchodźcami żydowskimi z Polski, mniej także niż reżyser Roman Polański, należący do polskiej awangardy i rówieśnik pisarza. Najbardziej znanym pisarzem francuskim mającym polsko-żydowskie pochodzenie jest bez wątpienia Henri Bergson (nagroda Nobla z literatury w 1927 roku). Jego prapradziadek, Szmul Jakubowicz Sonnenberg, był ważnym bankierem, protegowanym króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który panował w latach 1764-1795.

Taką najbardziej francusko-polską historią jest historia Fryderyka Chopina. Jego ojciec Mikołaj wyemigrował z Lotaryngii w 1787 roku do Polski, by uczyć francuskiego. Sam kompozytor natomiast wyemigrował do Francji, gdzie uzyskał obywatelstwo w 1835 roku. Umarł w Paryżu w 1849 roku i tam jest pochowany na cmentarzu Père-Lachaise. Jego imieniem nazwano i lotnisko w Warszawie i konserwatorium muzyczne w 15. dzielnicy Paryża. A ojciec kompozytora i piosenkarza Jean-Jacques’a Goldmana (wybieranego najbardziej popularnym Francuzem w rozmaitych sondażach), bojownik francuskiego ruchu oporu w czasie II wojny światowej, pochodził z Lublina.

Obecna sytuacja polityczna nie powinna przysłaniać długiej przyjaźni francusko-polskiej w dziedzinie nauki i sztuki.

W dziedzinie nauki, związki francusko-polskie to przede wszystkim Maria Skłodowska-Curie, urodzona w Warszawie. To jedyna kobieta, która dwukrotnie otrzymała nagrodę Nobla za osiągnięcia naukowe (z fizyki, w 1906 roku, i z chemii, w 1911 roku). Ewa Curie, jej córka i biografka, sama jest przedmiotem biografii, której prezentacja miała miejsce 24 marca w Paryżu w Bibliotece Polskiej (Claudine Monteil, Ève Curie, l’autre fille de Pierre et Marie Curie, Paryż, wydawnictwo Odile Jacob, 2017). Maria Skłodowska-Curie nie jest zresztą jedyną znaną francuską postacią urodzoną w Polsce, która otrzymała nagrodę Nobla. Później otrzymał ją również Georges Charpak, który urodził się w Dąbrowicy (dziś na Ukrainie), a w wieku 7 lat przybył do Francji.

Francuskie elity a polskie wyższe sfery

.Polska dzieli z Francją również długą tradycję arystokratyczną: pierwsze spotkanie między publicznymi osobistościami obu krajów sięga połowy XII wieku, i miało miejsce w Palestynie. Mnisi benedyktyńscy z Cluny, cystersi i dominikanie mieli swój udział w chrystianizacji Polski.

Historia związków między oboma krajami przez długi czas determinowana była koligacjami możnych rodzin, co zapewniało sojusze geopolityczne między oboma państwami. Polska bowiem jest jedynym europejskim krajem, obok Irlandii, z którym Francja nigdy nie była w stanie wojny. Henryk Walezy, zanim objął tron we Francji jako Henryk III w 1574, został rok wcześniej królem Polski. Dwaj polscy królowie mieli za żony Francuzki, a wielu Francuzów starało się objąć tron elekcyjny w Polsce. Król Stanisław Leszczyński wyjechał do Nancy (największy plac nosi do dziś jego imię). Związek Napoleona z Marią Walewską, uczennicą Mikołaja Chopina, ojca kompozytora, wpłynął na zainteresowanie się przez cesarza sprawą polską. Napoleonowi przypisuje się francuskie powiedzenie „saoul comme un Polonais”(„pijany jak Polak”), które bynajmniej nie jest aluzją do nadużywania alkoholu przez polskich górników zatrudnionych we francuskich kopalniach, ale nawiązuje do polskich kawalerzystów, którym przyczepiano łatkę pijaków. Cesarz stawiał ich waleczność swoim żołnierzom za wzór, nawołując ich, by byli „pijani jak Polacy”.

Polska jest jedynym europejskim krajem, obok Irlandii, z którym Francja nigdy nie była w stanie wojny.

Z polskiej arystokracji, która osiedlała się we Francji w czasach Wielkiej Emigracji (1831-1870), wywodzi się wiele znaczących postaci: Aleksander Florian Walewski, kuzyn Napoleona III, był w latach 1855-1860 ministrem spraw zagranicznych; rodzina Poniatowskich, z której pochodzi ostatni król Polski, dała Francji marszałka w okresie napoleońskim, a potem wielu ministrów, wśród których był na przykład Michel Poniatowski, minister spraw wewnętrznych w latach 1974-1977; a bliżej naszych czasów, rodzina Kościuszko jest reprezentowana we Francji przez byłą minister Nathalie Kosciusko-Morizet, z pokolenia czterdziestolatków. W Paryżu, od 1867 roku, jest nawet ulica Radziwiłłów.

Ponieważ wymiana odbywała się również w drugą stronę, mamy wielu Polaków pochodzenia francuskiego, bliższego lub dalszego (poza Fryderykiem Chopinem są to na przykład językoznawca Jan Beaudoin de Courtenay, generał Wiktor Thommée, malarz Wincenty de Lesseur, profesor prawa Roman Longchamps de Bérier, dziennikarz i działacz Stanislaw Dubois), ale ich oddziaływanie jest jednak dużo mniejsze niż oddziaływanie Polaków we Francji. 

Polacy we francuskiej kulturze popularnej

.Polska jest mocno obecna nie tylko w kulturze wysokiej, oficjalnej, ale również w przestrzeni kultury masowej.

Na początku marca 2017 r., wielki piłkarz polskiego pochodzenia odszedł z tego świata w wieku 85 lat. Raymond Kopa, bo o nim mowa, pochodził z północnej Francji, gdzie urodził się jako Kopaszewski. Należał do tego pokolenia Polaków, które przybyło do Francji w 1919 roku i które porozumiewało się w domu w języku polskim. W 1958 roku zdobył Złotą Piłkę. Przyczynił się do sukcesów klubu Stade de Reims, w latach pięćdziesiątych najlepszego klubu we Francji, który dwukrotnie przegrał batalię z wielkim Realem Madryt o Klubowy Puchar Europy.

Piłka nożna na przestrzeni całego XX wieku była tyglem gromadzącym piłkarzy z różnych narodowości: bardzo wielu graczy pochodzenia włoskiego, hiszpańskiego, portugalskiego, jugosłowiańskiego, a później także maghrebskiego i afrykańskiego występowało w drużynie Trójkolorowych. Wielu reprezentantów miało również polskie korzenie, często pochodzili oni z północnej Francji. Oprócz Kopy byli to Jean Snella (trener w 1966), César (Geslaw) Ruminski (w reprezentacji w latach 1952-1954), Robert Budzynski (1965-1967), George Lech (1963-1973), George Bereta (1967-1975), Richard Krawczyk (1967), Yannick Stopyra (1980-1988). Podobnie było w innych dyscyplinach, w koszykówce (Stéphane Ostrowski) i w rugby (Frédéric Michalak). Można śmiało powiedzieć, że obrońca Laurent Koscielny, wicemistrz Europy z 2016 roku jest jednym ze spadkobierców tej tradycji. Ludovic Obraniak przeszedł odwrotną drogę – urodzony w Mozeli we wschodnie Francji, z pochodzenia Polak poprzez ojca Zygmunda Ubraniaka, wybrał biało-czerwone barwy.

Ale Polacy z północnej Francji, regionu przemysłowego, który przyjął bardzo wielu Polaków na początku XX wieku, zaznaczyli swoją obecność nie tylko w sporcie. Niektórzy, jak Edward Gierek, polski przywódca z lat siedemdziesiątych XX wieku, czasy międzywojnia spędzili we Francji, by potem wrócić do Polski. Ta migracja zarobkowa dotyczyła również rolnictwa, w czasach, gdy we Francji brakowało rąk do pracy. Ci Polacy integrowali się poprzez działalność polityczną i związkową. Do nich należał Henri (Henoch) Krasucki, najbardziej emblematyczny francuski związkowiec lat 80 XX wieku, należący do prokomunistycznego związku CGT. Krasucki urodził się pod Warszawą, należał do tych Polaków żydowskiego pochodzenia, którzy sympatyzowali z komunizmem, i których Piłsudski wyrzucił z Polski.

Paryż miał też swoją Małą Polskę („Petite Pologne”) – dzielnicę, której nazwa sięga czasów Ludwika XV. Pochodzi ona od nazwy wyszynku, który znajdował się w pobliżu osady zwanej Polską (Pologne). Ta peryferyjna dzielnica miała złą sławę, tak była przedstawiana w literaturze (np. Balzak w Kuzynce Bietce oraz Eugène Sue w Tajemnicach Paryża). Dzielnica zniknęła z powierzchni w czasie wielkiej przebudowy Paryża przez Georges’a Haussmanna w drugiej połowie XIX wieku, a jej imię zostało zapomniane.

Jak widać, Polska stanowi integralną część życia społeczeństwa francuskiego.

Czy na Polskę należy teraz patrzeć inaczej?

.Spacer polskimi śladami, może we Francji przyjmować różne formy: może to być przechadzka po Paryżu szlakiem polskich nazw, albo koncert nokturnów Chopina, albo pasjonująca dyskusja o dziedzictwie Jana Pawła II… Taki spacer równie dużo co o Polsce powie nam o Francji.

Związkowcy zachowują w pamięci siłę ruchu Solidarności, przedsiębiorcy widzą dynamiczny rynek, a katolicy francuscy widzą dziś Polskę jako kraj dumny ze swego chrześcijańskiego dziedzictwa.

W zależności od wrażliwości politycznej, środowiska i epoki, Polska może się kojarzyć na rozmaite sposoby. Katolicy francuscy, ci najbardziej konserwatywni, widzą Polskę jako kraj dumny, i słusznie, ze swojego dziedzictwa chrześcijańskiego. W wyobrażeniach rewolucyjnych, dziś odchodzących do lamusa, Warszawianka („La Varsovienne”) to tytuł dwóch pieśni: jednej z 1831 roku, a drugiej z 1905 roku. Autorem pierwszej jest paryski poeta Casimir Delavigne, i był to najchętniej śpiewany utwór w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku. Druga natomiast była śpiewana przez rosyjskich rewolucjonistów w 1917 roku i hiszpańskich anarchistów w 1938 roku.

Patrząc przez pryzmat pracy, przedsiębiorcy widzą w Polsce dynamiczny rynek, zatrudnieni natomiast obawiają się słynnych „pracowników delegowanych” czy też nieuczciwej konkurencji „polskich hydraulików”. Związkowcy zaś zachowują w pamięci siłę ruchu Solidarność.

Jakie zatem dziś jest przesłanie Polski do francuskiego społeczeństwa? Raczej wątpliwe, by doszło do zbliżenia w sferze politycznej: pozycjonowanie się rządu PiS w Europie nie przysporzy mu wiele sympatii. Prawicę katolicką popierającą François Fillona, lewicę Mélenchona i skrajną prawicę Marine Le Pen łączy chęć nawiązania silnych więzów z Rosją. Pokazała to debata prezydencka pięciorga głównych kandydatów. Emmanuelowi Macronowi, mającemu dziś największe szanse na zwycięstwo, ze swoim progresywizmem, proeuropejskością i pragnieniem zbliżenia z Niemcami będzie nie po drodze z Polską Kaczyńskiego. Podobnie rzecz się ma z Benoît Hamonem.

.Jeśli tak, to rolą społeczeństwa obywatelskiego, także Czytelników tych słów na „Wszystko Co Najważniejsze”, będzie podjęcie działań mających na celu zbliżenie tych obu państw, pomiędzy którymi ostatnio regularnie dochodziło do sporów i nieporozumień.

Cyrille Bret
Florent Parmentier

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 maja 2017
Przekład: Andrzej Stańczyk