Dita HRADECKÁ: Chopin w Czechach. Jest tak trochę również nasz

Chopin w Czechach.
Jest tak trochę również nasz

Photo of Dita HRADECKÁ

Dita HRADECKÁ

Czeska artystka i dziennikarka muzyczna. Studiowała grę na fortepianie w konserwatorium i muzykologię na Uniwersytecie Karola w Pradze. Pisze dla czeskich magazynów muzycznych i dzienników. Wykłada historię muzyki.

Ryc. Fabien CLAIREFOND

Można przypuszczać, że to wyjątkowy sposób stylizacji polskiej muzyki ludowej i salonowej muzyki tanecznej przez Chopina zyskał szczególne uznanie i zainspirował podobne podejście do czeskiej spuścizny ludowej – pisze Dita HRADECKÁ

Należy stwierdzić (a zapowiada to już tytuł artykułu), że zainteresowanie Czechów osobą Fryderyka Chopina, ich przywiązanie do niego jest zdecydowanie silniejsze w porównaniu z innymi kompozytorami zagranicznymi (z jednym wyjątkiem, o którym będzie jeszcze mowa). Przejawiało się ono i przejawia do dziś na różne sposoby. Niektóre z nich mogą budzić rozbawienie, ale to nie znaczy, że miłość Czechów do tego syna bratniego narodu słowiańskiego nie jest szczera.

Muzyka Chopina stanowi część kultury popularnej i nie sposób jej nie kochać. Ale jak oddziaływał na czeską publiczność w czasach, gdy jego nowatorski, romantyczny duch był nowością? Wróćmy do początków, do czasów, gdy Fryderyk Chopin zaczynał być znany poza granicami Polski jako wirtuoz fortepianu i autor niezwykłych, trudnych kompozycji fortepianowych.

W Pradze lat 30. XIX wieku wciąż jeszcze rozbrzmiewał kult muzycznego geniusza poprzedniej epoki: Wolfganga Amadeusza Mozarta. Ten perfekcjonista muzycznego klasycyzmu wywołał w Pradze pod koniec lat 80. XIX wieku coś na kształt zbiorowej histerii. Przez długi czas panowało przekonanie, że w muzyce osiągnięto ideał i że teraz wszystko jest z nim porównywane. Nawet młody Bedřich Smetana zapisał w swoim dzienniku w 1842 roku takie zdanie: „Z Bożą pomocą będę kiedyś Lisztem w technice, Mozartem w kompozycji”.

Tomášek: Grajcie Chopina!

W Pradze pierwszej połowy XIX wieku, oczarowanej melodiami arii Mozarta, największą postacią świata muzyki był Václav Jan Tomášek (1774–1850) – kompozytor, korespondent prasy zagranicznej, przyjaciel Goethego i znany pedagog muzyczny. W jego klasie fortepianu rozwijano talenty wielu pianistów, którzy później z powodzeniem koncertowali. Chociaż Tomášek uchodził za nauczyciela raczej konserwatywnego, to dzięki wspomnieniom jego ucznia Eduarda Hanslicka, późniejszego wpływowego krytyka muzycznego w Wiedniu, możemy poznać jego horyzonty muzyczne i program nauczania.

„Moja nauka u Tomáška trwała cztery lata. Z każdym z nas studiował odpowiednio temperowany fortepian Bacha jako niezbędny fundament. Oprócz Bacha ćwiczono głównie sonaty Beethovena (z wyjątkiem ostatnich), rapsodie i sonaty Tomáška, wszystkie etiudy Thalberga, Chopina i Henselta, a nawet coś z Liszta. Jasne jest, że Tomášek nie był bynajmniej pedantycznym, niemodnym nauczycielem, jak zwykle jest przedstawiany. Doskonale wiedział, że młodzi pianiści powinni studiować i opanowywać utwory z wykorzystaniem najnowocześniejszej techniki pianistycznej”.

To właśnie na domowych wieczorach u Tomáška i koncertach jego uczniów praska publiczność po raz pierwszy zetknęła się z nazwiskiem Fryderyka Chopina. Chopin w Czechach zaistniał w marcu 1836 roku jeden z najgenialniejszych uczniów Tomáška, Alexander Dreyšok, zagrał koncert e-moll Chopina. Przypuszczamy, że co najmniej przez kilka miesięcy wcześniej musiał pracować nad etiudami i z pewnością nie był w tym osamotniony. Początek zainteresowania muzyką Chopina w szkole Tomáška można więc datować na lata 1834–1835.

Z Alexandrem Dreyšokiem wiąże się też pewna Chopinowska anegdota. Ten wirtuoz fortepianu, zwany „Hannibalem lewicy”, ze względu na niezwykle wyćwiczoną lewą rękę zaaranżował i wykonał etiudę Chopina nazywaną Rewolucyjną, grając partię lewej ręki… w oktawach!

Chopin odcisnął ślad na kompozycjach współczesnych mu Czechów – na przykład Dreyšoka – zauważyła to również ówczesna krytyka. Nie ulega wątpliwości, że coś z muzyki Chopina bardzo silnie rezonowało w duszach czeskich melomanów i kompozytorów. Można przypuszczać, że to właśnie wyjątkowy sposób stylizacji polskiej muzyki ludowej i salonowej muzyki tanecznej przez Chopina zyskał szczególne uznanie i zainspirował podobne podejście do czeskiej spuścizny ludowej.

Nawet w XX-wiecznym spojrzeniu na Fryderyka Chopina widoczne jest dziedzictwo XIX-wiecznego odrodzenia, czasów, gdy czeska tożsamość kulturowa przechodziła proces emancypacji i szukała wzorców, do których mogłaby się odwoływać. W monografii Bedřicha Smetany, ojca naszej muzyki narodowej, Vladimír Helfert zamieścił interesujący fragment, dotyczący wpływu mazurków, a zwłaszcza polonezów Chopina na twórczość Smetany. Smetana – pisze Helfert – „dostrzegł w Chopinie pokrewną słowiańską indywidualność. Typowo słowiańska, miękka, ognista i poetycko strzelista melodia wskazała Smetanie drogę do nowych inspiracji”. Te „wspólne indywidualne cechy słowiańskie” Helferta są powodem, dla którego Chopin w Czechach był i jest tak ciepło przyjmowany. Przecież „Lech i Czech to rodzeni bracia”, jak pisał bibliotekarz Václav Hanka, do którego pamiętnika Fryderyk wpisał Mazurka G-dur przy okazji swojej wizyty w Pradze w 1829 roku.

Chopin w Czechach, Chopin i Czesi

Fryderyk Chopin w Czechach osobiście pojawił się pięciokrotnie, ale dwukrotnie był tam tylko przejazdem. Jego trzy dłuższe pobyty zostały szczegółowo opisane i stały się tematem wielu publikacji literackich, przedstawień artystycznych, a nawet filmu dokumentalnego wyprodukowanego przez Telewizję Czeską w 2010 roku.

Wiemy zatem, gdzie mieszkał Chopin, z kim się spotykał, co grał, z kim muzykował i co o tym myślał. W miejscach, które uświetnił swoją obecnością – w Pradze, Karlowych Warach, Mariańskich Łaźniach i Děčínie – jego czescy przyjaciele umieścili upamiętniające go tablice i postawili pomniki. Znaczenie, jakie przywiązywano do tych pobytów i kontaktów z Czechami w kraju i za granicą, mogło być nieco przesadzone. Ale chyba możemy to wybaczyć czeskim miłośnikom Chopina.

O tym, że pierwszym nauczycielem „pana Pichona” był rodowity Czech, Vojtěch Živný (Wojciech Żywny), uczą się małe dzieci w czeskich szkołach muzycznych i nie zapomina się o tym w żadnej czeskiej publikacji o Chopinie. Natomiast o Václavie Wilhelmie Würfelu, z którym zaprzyjaźniła się rodzina Chopina w Warszawie, a który bardzo pomógł naszemu bohaterowi, źródła czeskie prawie milczą (pianista i publicysta Martin Vojtíšek stara się naprawić tę niesprawiedliwą dysproporcję).

Poszukiwanie pierwiastka czeskiego w biografiach wielkich muzyków nie ograniczało się oczywiście tylko do Chopina. W starszej literaturze w poszukiwaniu dowodów na życiodajny nurt muzyki czeskiej (słowackiej) spotykamy się z próbami znalezienia „czeskiego śladu” nawet tam, gdzie go nie było. Na przykład w drzewach genealogicznych Franciszka Schuberta, J.S. Bacha i innych. Jedną z osobliwości czesko-słowackiej muzykologii jest to, że wydają się zupełnie przez nią niedostrzegani działający w Czechach kompozytorzy narodowości niemieckiej.

Mariańskie Łaźnie Chopina

Szacunek i przywiązanie do Chopina wśród kochających muzykę Czechów doprowadziły w połowie XX wieku do niezwykłego zjawiska: Towarzystwo Chopinowskie, które powstało w Mariańskich Łaźniach w zachodnich Czechach w 1959 roku, jest jednym z najstarszych na świecie. Utworzyli je ludzie, którzy na początku nawet się nie znali, a których jedynym wynagrodzeniem przez długi czas była radość ze wspólnej pracy.

Siedzibę towarzystwa można łatwo znaleźć: mieści się ona w Domu Chopina. Miejsce to było niegdyś pensjonatem U bílé labutě (Pod Białym Łabędziem), w którym polski wirtuoz zatrzymał się latem 1836 roku i spędził kilka tygodni w towarzystwie swojej narzeczonej Marii Wodyńskiej i jej rodziny.

Już w następnym roku, 1960, wzniesiono pomnik Chopina i rozpoczęto organizowanie letniego festiwalu – trzeciego najstarszego w Republice Czeskiej po Litomyšli Smetany i Praskiej Wiośnie. Po 1990 roku festiwal został włączony do IFCS (International Federation of Chopin Societies). Co dwa lata częścią festiwalu jest Konkurs Chopinowski.

W ciągu dwóch dekad od ustanowienia festiwalu Mariańskie Łaźnie, miasto otoczone gęstymi lasami i żyjące w typowo uzdrowiskowym rytmie, stało się w sierpniu prawdziwą mekką dla miłośników Chopina. Nie wolno było wyjeżdżać za granicę, więc wykonawcy i krytycy muzyczni spędzali miłe wakacje w „Mariankach”. Organizacja znalazła się wówczas w rękach prawdziwych miłośników Chopina, reprezentujących różne dyscypliny. Wśród nich należy wymienić tłumacza języka polskiego i chopinologa Jaroslava Simonidesa (1915–1996), którego opracowanie i przekład korespondencji kompozytora, opublikowane w 1961 roku, stanowi do dziś ważne źródło.

Znaczącą postacią wśród założycieli Towarzystwa Chopinowskiego był malarz akademicki Osvald Klapper (1930–2010), dzięki któremu do elementu muzycznego festiwalu dołączył element artystyczny, czyli wystawy czeskich i zagranicznych artystów o tematyce Chopinowskiej. Plakaty festiwalowe były dziełem ważnych czeskich grafików (oprócz wspomnianego Osvalda Klappera, Jaroslava Sůry, Adolfa Borna, Vladimíra Suchánka, Jiříego Anderlego, Theodora Pištěka i innych). Klapper jest również autorem wystawy stałej w Salonie Muzycznym Domu Chopina.

Wydarzenia na Festiwalu Chopinowskim dały również początek sympozjom muzykologicznym i zapoczątkowały długą serię regionalnych badań historycznych, które uzupełniają bogaty zbiór starszej czeskiej literatury Chopinowskiej, zarówno popularnej, jak i czysto beletrystycznej. W zbiorach Domu Chopina znajdują się niektóre z tych bibliofilskich rarytasów, a także rzadkie nagrania z festiwalu.

Pianista Ivan Klánský, finalista Konkursu Chopinowskiego w Warszawie w 1970 roku, był obecny w Towarzystwie Chopina, wprawdzie nie od samego początku, ale bardzo wcześnie, jako uczeń Franciszka Raucha. Pamięta zmiany, przez które przechodziły ta organizacja i festiwal, przeżył zmiany ustrojowe i pokoleniowe. Sam regularnie występuje na festiwalu, a dzięki jego osobistym kontaktom – powiedzmy to sobie szczerze – do tego nieco odległego zakątka świata przyjechały i przyjeżdżają prawdziwe gwiazdy. Wśród nich są oczywiście także utytułowani uczestnicy Konkursu Chopinowskiego w Warszawie, tak więc Chopin w Czechach to: Martha Argerich, Krystian Zimerman, Grigorij Sokołow, Akiko Ebi, Kevin Kenner, Janusz Olejniczak, Eugen Indjic, Jean-Marc Luisada…

Nie łudźmy się jednak, że festiwal w Mariańskich Łaźniach jest jednym z najważniejszych wydarzeń na świecie. Starania, by po 1990 roku przekształcić go w efektowny przegląd, nie przyniosły większych sukcesów. Specyfika festiwalu polega na atmosferze, którą profesor Klánský opisał w następujący sposób: „Mamy wiele listów od osób, które w Mariańskich Łaźniach przy muzyce Chopina poznały swojego życiowego partnera, przeżyły tam wspaniałą przygodę. Miasto ma swój niepowtarzalny urok, jest miejscem niezwykle romantycznym i właśnie w powiązaniu z romantyczną muzyką Chopina promieniuje czymś innym niż pozostałe festiwale”.

Mariańskie Łaźnie w 1900 r. (Marienbad).

Ohlsson i ci inni

Popularność Chopina w Czechach nie ogranicza się oczywiście do Mariańskich Łaźni. Ogromną rolę w popularyzacji muzyki Chopina w tym kraju odegrali wykonawcy postrzegani jako artyści specjalizujący się w muzyce tego kompozytora. Chopin w Czecach to na przykład Garrick Ohlsson, pianista, który tylko na festiwalu Praska Wiosna wystąpił dwadzieścia razy i bez przesady stał się ulubieńcem publiczności.

Laureaci warszawskiego Konkursu Chopinowskiego regularnie przyjeżdżają na festiwal Praska Wiosna, ich recitale cieszą się zainteresowaniem mediów i często są w całości wyprzedane. Dzięki nim publiczność ma możliwość ciągłego obserwowania, jak zmienia się interpretacja muzyki Chopina.

Z krajowych pianistów, którzy uchodzili za wyjątkowo uduchowionych w swoich interpretacjach utworów Chopina, należy wymienić Ivana Moravca (1930–2015). Słynący z niepowtarzalnej kultury brzmienia grał niezliczone recitale Chopinowskie i wychował całe pokolenia dobrych uczniów. W tym kontekście pojawia się niepokojące pytanie: skoro czeskie przywiązanie do Chopina jest tak niezaprzeczalne, a młodzi pianiści poznają go już w dzieciństwie, to jak to się stało, że Czech do finału Konkursu Chopinowskiego w Warszawie dotarł w 1970 roku po raz pierwszy i ostatni?

Dbałość o spuściznę Fryderyka Chopina jest u nas dzięki wykonawcom, organizatorom i publicystom wzorcowa. W dużym stopniu przyczynia się do tego również Instytut Polski w Pradze, który organizuje koncerty i relacjonuje wydarzenia po drugiej stronie granicy polsko-czeskiej. Jednak na przykładzie Fryderyka Chopina widać też wyraźnie, z jaką rezerwą podchodzimy do własnych kompozytorów. Troska, z jaką spuścizna Chopina jest pielęgnowana w jego ojczystej Polsce, w odniesieniu do naszych narodowych kompozytorów: Smetany, Dvořáka, Janáčka (nie wspominając o Suku, Fibichu i innych), wydaje się utopią. Ale to byłby temat na inny tekst.

Dita Hradecká
Tekst opublikowany w nr 42 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 czerwca 2022
Garrick Ohlsson 1994. Fot. Erich Hartmann / Magnum Photos / Forum